Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samookaleczenia.


Samara

Rekomendowane odpowiedzi

Dziewczyny jak to wszystko czytam, to mi skóra cierpnie. Ja nigdy bym na takie coś się nie odważyła, żeby się pociąć. Ale mam obawy, że moje dziecko 11 letnie idzie w tym kierunku niestety. Zauważyłam u córki jakby obniżony poziom bólu, na koniec trzeciej klasy podstawówki w szkole zrobiła sobie na ręce ranę, którą rozdrapywała w czasie lekcji, nawet mnie do szkoły pani wzywała z tego powodu. Od niedawna ją leczę. Dostaje Anafranil w dawce dwa razy po 15mg i Neurotop na zmiany neurologiczne.

Ostatnio przez kilka tygodni wierciła sobie dziurę w nodze na goleni, tyle się naprosiłam ale jak tylko nie widziałam to potrafiła biglem od kolczyka podważać strupa. Wyglądało to paskudnie, ciągle żywo czerwona dwucentymetrowa z odczynem zapalnym rana. Teraz tam się goi, to znowu łokieć poszedł w ruch, bo wyrżnęła na rowerze i ma potężnego strupa. Mam do Was pytanie, w jakim wieku zaczęły sie u Was pojawiać skłonności do samookaleczeń?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Margolka - ja po raz pierwszy pocięłam się w piątej bodajże klasie podstawówki, na lekcji, nudziło mi się. nie wiem co ostrego wtedy miałam, nie pamiętam już. wcześniej w klasach nauczania początkowego wyrywałam sobie oporne mleczaki na lekcji, które już mi się wcześniej ruszały. w siódmej klasie pamiętam jak pocięłam się jakoś i bałam się że rodzice sczają, i ręką z raną tarłam bardzo mocno o chropowaty tynk, żeby zdarło mi te rany. strupy też sobie zawsze namiętnie zdrapywałam, coś na rzeczy może być, już wtedy ból nie stanowił takiego problemu, był kolejnym doświadczeniem, i myślę że powinnaś obserwować uważnie swoją córkę. trzymam kciuki, żeby nie poszła w taką stronę, że ból będzie dla niej rozładowaniem :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nevada, to chyba własnie to, ból dla niej to już rozładowanie. Córka z tymi zębami tez tak ma, jak tylko poczuje, że mleczak sie rusza to momentalnie tak go męczy, że nie mija 10 minut i już jest wyrwany. Do tego dopomina się klapsów, które sprawiają jej przyjemność. W ogóle zabawy miewa dziwne,teraz sie troche uspokoiło ale przedtem budowała z klocków cmentarze, a raz zastałam ją jak przywiązała lalkę do krzesła i zakneblowała plastrem. Byłam w szoku. Nie mam pojęcia z czego sie to bierze, ma lekkie upośledzenie, może z tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u mnie zaczęło się jakoś w podstawówce. ale nie cięcie. uderzanie głową w meble, ściany, drapanie się igłą czy pinezką po rękach, ryzykowne, kontuzjogenne sporty, lubiłam bardzo idąc wzdłuż przyciętego żywopłotu, wystawiać łokieć tak aby znalazł się w gałęziach i ciągnąć tak ręką przez całą długość krzaków

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak z pewnością wysiłek fizyczny dużo daje. Córka np.po obejrzanej bajce, dłuższym siedzeniu,zaczynała biegać po domu tam i z powrotem aż do zmęczenia. Może jest tak, że kiedy nie może się poruszać siedząc w ławce na lekcji to rozdrapywanie ran daje jej własnie to rozładowanie napięcia. Swoją drogą czytając Wasze posty zaczynam wreszcie rozumieć sens tej czynności i jej znaczenie dla psychiki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wisiłek fizyczny i szukanie zajęcia dla dziecka, które się okalecza jest moim zdaniem sprzątaniem problemu pod dywan.

Mój powyższy wątek Margolka został zignorowany. Domniemywam,że wypierasz,że córka może mieć problem głębszego kalibru. Tu może chodzić o relacje z ojcem, z Tobą. Ona może znajdować się w obecnej sytuacji tzw. między młotem , a kowadłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, córka chodzi do psychiatry, pani doktor rzeczywiście zdiagnozowała problem córki jako być może protest przeciwko odejściu ojca z rodziny. Pytała mnie jak stoję finansowo, może chciała mi zaproponować prywatną psychoterapię. Niestety ja nawet nie wiąże końca z końcem przy trójce dzieci, więc mnie na nią nie stać. Przy najbliższej wizycie zapytam o NFZ.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Margolka, ja już w 5. roku życia waliłam głową o ścianę, pięściami o głowę czy wyrywałam sobie włosy. Było u mnie to powodowane najczęściej przez bycie świadkiem kłótni rodziców, o przyczyny których zawsze obwiniałam siebie.

Zawsze twierdziłam, że jestem bardziej odporna na ból fizyczny, co tak naprawdę wiązało się z potrzebą fizycznego czucia choćby tego, co inni utożsamiają właśnie z bólem.

Dla mnie wyrządzanie sobie świadomie krzywdy było, tradycyjnie - środkiem wyładowania, rozładowania, choć nazywałam to "karą", czasami "nagrodą", chęcią potwierdzenia, że ja, to JA [problemy tożsamościowe] etc.

 

Monika1974 ma rację co do tego, iż "wykańczanie się fizycznie" itp. to zmiatanie pod dywan. To tylko jeden ze środków upustu, nie docieranie do meritum.

Ale, dla osób "siedzących w problemie" to nie "tylko", a "aż" próba znalezienia innego rozwiązania...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam do Was pytanie, w jakim wieku zaczęły sie u Was pojawiać skłonności do samookaleczeń?

 

5-6 lat. zaczęłam rozdrapywać głowę do krwi i ciągle rozwalać strupy. i tak do tej pory ( :!: ). nowe miejsca, ale nadal to robię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Atalia, z pewnością dziecko robiące sobie krzywdę woła w ten sposób o pomoc, zresztą nie tylko dziecko, jak czytam to w sumie każda osoba która się kaleczy chciałaby, żeby inni zwrócili na nią uwagę, zaopiekowali się, przytulili.

Masz rację, trzeba szukać rozwiązań. W moim przypadku pomimo rozstania z mężem mamy przyjacielskie podejście do siebie, dzieci mają z nim nieograniczony kontakt, kiedy przyjeżdża zabiera je do rodziców na wieś. Niestety te wizyty są rzadkie i myślę,że najmłodsza zwyczajnie tęskni. Odkąd wyjechał cztery lata temu problemy się nasiliły, niepełna rodzina staje się dysfunkcyjna, dzieci się gubią ale tylko najmłodsza się kaleczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, córka chodzi do psychiatry, pani doktor rzeczywiście zdiagnozowała problem córki jako być może protest przeciwko odejściu ojca z rodziny. Pytała mnie jak stoję finansowo, może chciała mi zaproponować prywatną psychoterapię. Niestety ja nawet nie wiąże końca z końcem przy trójce dzieci, więc mnie na nią nie stać. Przy najbliższej wizycie zapytam o NFZ.

 

No to dobrze. Fajnie, gdybyś popytała o psychologa na NFZ.

Wierzę,że jest Ci ciężko, nie tylko finansowo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moja przyjacioka ma z tym problem i nie wiem co robić w tym kierunku przecież, nie powiem jej rodzinie, zy cos... ne wiem co robic martwie sie o nia a ona uwaza ze to nie jest problem, musiała to zrobić, bo tak rozładowuje "napięcie" po załamaniu nerwowym... mam dość tego :(...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kite, gratulacje!! Ja też nie, bo padlam ze zmęczenia.

 

DarkLilith, ja rozumiem Twoją przyjaciółkę. Widzisz, Was, z drugiej strony barykady to wkurza, przeraża etc. Chcecie, musicie interweniować. Ja osobiście, na dziś dzień także utrzymuję "daj mi spokój, o co ci chodzi, zrozum, że NIE UMIEM PÓKI CO INACZEJ. Myślę, iż jeśli nie tnie się po to, by się zabić... Cholera. Brzmi dennie. Ale pozwól jej [bądź po prostu obok :oops: ]...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasem tęsknię za tym. Za samookaleczeniami w pełnym znaczeniu tego słowa - bo to, że się przywali w ścianę czy coś w tym stylu - nigdy nie traktowałam tego u siebie na poważnie.

 

Ciężko to opisać, żeby nie brzmiało głupio.

 

Owszem, to było istne piekło. Ale wszystko było jakieś... prostsze. Mogłam jakoś "przetrzymać", dotrwać do momentu, gdy w końcu odpuszczę. Cała fala emocji jakby zamierała, odkładana na potem. Nie tak jak teraz gdy muszę walczyć z płaczem i gniewem, który nie czeka aż będę sama - tylko atakuje mnie wśród ludzi i sprawia, że czuję się żałosna i słaba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×