Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wyzdrowiałem/wyzdrowiałam... :)


roccola

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie ludzie! :papa: Jak ja bylam bardzo chora nie mialam komputera i nie bardzo mialam dostep do tak fantastycznego miejsca jak to.Moja walka trwala ladnych kilka lat bardzo dlugo staralam sie sama sobie pomoc,bo na poczatku lat90tych.bylam leczona tabletkami i bardzo zle to wspominam,nie bardzo pamietam te 2 lata.bralam silne leki ale moglam pracowac,jakos .Musialam funkcjonowac bo mialam 4letniego syna i mase problemow zdrowotnych mojego dziecka,a byly jeszcze problemy u tesciow i td.Wtedy byly inne leki ,nie to co dzisaj.Nie chce pamietac tamtego okresu.Po 2latach odstawilam prochy i zaczelm niby normalnie zyc.Od tamtego czasu staralam sie radzic sobie sama.Jestem typeem samouka wiec sie edukowalam gdzie sie tylko dalo,chcialam wiedziec wszystko o soim wrogu.Okolo 10 lat przezylam bez wiekszych problemow ale nigdy nie mialam wsparcia w rodzinie i to wkoncu doprowadzilo do nawrotow,najpierw delikatnie ,podstepnie a gdy zmarl moj tata runelo wsystko.Zaduzo na raz na mnie spadlo ,musiala opiekowac sie mama,moja rodzina,pracowac,probowac dalej zyc za te grosze ktore mialam,nigdy nie mialam zrozumienia u meza,bylam sama z problemami i soba.Uczylam sie siebie,swoich zachowan i mysli pozytywnych.Jeszcze wtedy myslalam ,ze dam rade.Po3 latach spadlam na dno i tym razem maz byl nieezwodny ,przez niego sie tam znalazlam.Zrobil mi pranie mozgu ,gdzies tam podswiadomie wiedzialam co ze mna robi ale nie mialam sily sie bronic.Bylismy przed rozwodem a ja mialam coraz silniejsze ataki ,raz szalu a pozniej apapii.Syn mnie nienawidzil,to bylo dla mnie NAJGORSZE.I wypadek syna,strach o jego zycie i zdrowie,o ewentualne kalectwo,rozwod ,w miedzy czasie kilka wizyt u roznych psychiatrow,kazdy mowil co innego,strach o swoje zycie ,kilka prob samobojczych,choc wiem ze nigdy nie mialabym odwagi sie zabic,to byl krzyk rozpaczy a nie chec samobojstwa.I wkoncu trfilam do swietnej lekarki,zawdzieczam jej nowe zycie.Biore 1 tabletke na dobe raczej do konca zycia ale swietnie sie czuje.Juz 2 lata minelo ,zyje i kocham zycie.Niema dla mnie zeczy niemozliwych do zrobienia mam 40 lat i przeswiadczenie,ze to co najlepsze jest przede mna.Poznalam kogos lecz on jest na takim etapie zycia jak ja bylam 2 lata temu.Jest sam ale niestety ma depresje .Staram sie mu pomoc,bo wiem jak to jest.Chcialam sie z wami podzielic doswiadczeniem.Moze ktos bedzie potrzebowac wiekszego kontaktu piszcie podam maila.pozdrawiam wszystkich bardzo goraco!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Leonora71, witaj serdecznie, owszem kiedys leki byly inne, ja bralam te nowe juz generacji i dzieki nim tzn posrednio bo to glownie moja praca, ale wyzdrowialam, tez chorowalam na depresje. WIem tez ze jak wroci to mozna to wyleczyc :yeah: ZYcze zdrowka, i szczescia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich. :papa:Moj znajomy o ktorym pisalam ostatnio zaczal sie podnosic z kolan.Jesem bardzo szczesliwa.Uwierzyl w siebi,wreszcie .Zaczynam sie sprawdzac jako terapeuta.Moze pojde na studia bo zawsze interesowala mnie psychologia a na nauke nigdy nie jest za pozno.Pozdrawiam wszystkich. :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, ja też już zmagam się parę lat z depresją, nerwicą. Miałam kryzys w liceum..niewiele wtedy ze sobą robiłam. Potem poznałam kogoś w równie ciężkim stanie i razem przechodziliśmy przez ciężkie chwile, zapisałam się na psychoterapie, ktora bardzo mi pomagała i zaczełam być szczęśliwa realizowac to co chce. Potem zdarzyła mi się ciężka sytuacja, więc zdecydowałam sie oodwiedzić psychiatre i dostałam doraźne leki, brałam je może z miesiąc, ale na tamtą chwilę bardzo mi pomogły. Potem jednak brak pieniążków i wyjazd terapeutki..I długo wszystko ok, ale teraz...Nie wiem, mam mega zjazd, brak uczuć, brak marzeń. Mam w życiu wszytsko czego chciałam, wspaniałą miłość, mieszamy sami z dala od rodziców, realizuję swoje pasje, studiuję, jestem zdrowa, a jednak....Nie mam siły wstać z łóżka...I nie czuję szczęścia. To sprawia, że tym bardziej się nienawidzę, bo przecież mam wszystko, a nie umiem się tym cieszyć, co więc mogłabym jeszcze zmienić, żeby czuć się lepiej.. A było tak dobrze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich. Mam 21 lat, od 2-3 lat czuję się bardzo źle , źle.. psychicznie. jestem po prostu wykończona. Nie poznaje siebie, a raczej mnie po prostu nie ma.. czuje się jak wrak człowieka, choć wcale tego po mnie nie widać. Chętnie popisałabym z kimś , kto przechodził, lub przechodzi depresję, a najlepiej gdyby takowa osoba była po lub w trakcie ( ale zaawansowanej) terapii u psychologa. Aktualnie odważyłam się pójśc do psychologa i od około 20 sierpnia planuję zacząć terapię. Jeśli znajdzie się tu osoba, której poszukuję, mająca ochotę porozmawiać/ popisać wiadomości prywatne ( bo mam wiele pytań i wątpliwości) to bardzo proszę o kontakt.

Serdecznie wszystkich pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, witam Was po kilku latach! Znalezienie w sieci tego forum to był pierwszy krok ku wyleczeniu. Pamiętam tę ulgę, że nie tylko ja tak mam, nie tylko ja jestem "odszczepieńcem". To było ok. 5 lat temu (jak ten czas leci!). Najpierw wizyta u psychiatry i decyzja o zażywaniu Effectinu, potem długotrwała psychoterapia. Leczenie i terapia zaowocowały pełnym wyleczeniem. Od 4 lat nie mam żadnych objawów nerwicowych!!! Nie wierzyłam, że pozbycie się tego cholerstwa jest w ogóle możliwe. Przygotowywałam się na batalię trwającą kilka, może nawet kilkanaście lat. Tymczasem okazało się, że wystarczyły dobrze dobrane leki oraz praca, którą trzeba włożyć w terapię. Pamiętam lęk, gdy po półtora roku leczenie Effectinem odstawiałam leki. Dosłownie "nasłuchiwałam" czy nie nadchodzą znane mi objawy... Bałam się ich powrotu..., ale nie nadeszły. A teraz to, co kiedyś było koszmarem jest dla mnie niemal śmieszne. Gdy przypomnę sobie, że nie byłam w stanie zrobić zakupów, stać w kolejce, gdy przypomnę sobie swoje ataki paniki, uciekanie ze wstydem i nienawiścią do siebie z miejsc publicznych... to jest mi i strasznie i śmieszno.

Obecnie także chodzę do psychologa, ale nie mam żadnych objawów nerwicowych. Po prostu doceniłam terapię i w nowym miejscu zamieszkania chciałam mieć wsparcie w postaci psychologa, do którego można się wyżalić. Chodzę na klasyczną psychoanalizę i jest mi z tym czasem komicznie:)

Chciałam dodać Wam wszystkim otuchy, zwłaszcza tym, którzy niedawno zdali sobie sprawy z tego, na co chorują i mają wrażenie, że pasmo udręki nie skończy się nigdy. Ja chorowałam ok. 6 lat, chodziłam z tymi objawami i nie widziałam dla siebie ratunku, sądząc, że taka już jestem "nienormalna" i że to moja wina. Życie może się odmienić i nie bójcie się leczyć się! Ze swojej perspektywy moge powiedzieć, że wyleczenie nerwicy (trwało 1,5 roku) było duuuuużo łatwiejsze niż się tego spodziewałam. Do leczenia miałam b. pozytywny stosunek, dawało to szansę na jakiekolwiek zmiany. Z kręgu nerwicy naprawdę można się wydostać. Życzę zdrowia wszystkim nerwicowcom! Piszę ten post po to, by podnieść Was na duchu, bo jak wiadomo, kto się wyleczył ten opuszcza zazwyczaj forum , a wraca ten , komu się nie udało, stąd na forach częste wrażenie, że to czy tamto schorzenie jest niemal nieuleczalne, a tak nie jest! Buziaki!!!

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

człowiek nerwica, pierniczysz głupoty. jak tak dalej będziesz mówił to na pewno nie wyzdrowiejesz.

Dokładnie.. zgadzam się z tym. Trzeba walczyć. Ja też się staram... choć czasem sa tak okropne dni, ze nie mam siły wstać z łóżka... ale wiem, że nie wolno się poddawać! Każdy może wyzdrowieć tylko potrzeba chęci, dobrych ludzi, na których trzeba trafić ii wiary! a człowiek nerwica wprowadza złe podejście.. to forum nie jest po to,aby dołowac innych.. staramy się sobie pomóc :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ona_22, Świetna decyzja z tą terapią.

Mam nadzieję,,, zobaczymy co z tego będzie, ale chce wierzyć, ze będzie dobrze. Pozdrawiam ciepło ! :)

Czekam na relację! :D

 

Dana, miło czytać takie posty jak Twój. Gratuluję i pisz, zaglądaj czasem do nas!

Trzymaj się! :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dana, jak sie cieszę, Twoim szczęściem... ja właśnie od niedawna wiem o swojej nerwicy i tak jak piszesz zastanawiam się ''czy to w ogóle mozliwe, żeby z tego wyjść?'' i tak samo jak napisałaś po prostu boje się być na mieście w sklepie gdziekolwiek nawet w domu mam te myśli cały czas walcze jakby z soba... ale jak mówię byle do przodu od niedawna też biorę leki czekam na ich działanie i chyba wracam do psychologa skoro to tak pomaga ;)

życzę też powodzenia innym... tak się cieszę, czytając, że komus się udało i myślę ''no może i mi się uda'' musi się udać bardzo bym chciała już się pozbyc tego cholerstwa, i świadomośc tego, że nie trwa to miesiac czy dwa własnie i tyle trzeba się z tym męczyć (choc uważam, że warto aby znowu mieć swoją swobodę i radość życia) doprowadza do myśli ''czy ejst możliwe aby sie tego pozbyć?''

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, ech no tak ale i tak narazie muszę czekać na wizyte u psychiatry i co on powie choć dziś mam iść do psychologa... ale te rozmowy tam też nie są fajne nie wiem czy chcę rozgrzebywać ta cała przeszłość ale skoro to ma pomóc a mówicie, że pomaga to widocznie warto

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja od 2 tygodni czuję się znacznie lepiej

(poza przejściowym kryzysem 1,5 dnia w zeszłym tygodniu)

 

pewnie nie wyzdrowiałam, ale powolutku dochodzę do normalnego życia, pracy, planów

u mnie pomogły dobrze (mam nadzieję :)) dobra leki

 

a wcześniej męczyłam się prawie 4 miesiące...

poza oczywiście wcześniejszymi epizodami depresji..

 

trzymam kciuki za Was żebyście też poczuli się lepiej..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no to to jak wiekszość tutaj nie bede orginalna- WYZDROWIALAM:) Cierpiałam na ataki paniki i natręctwa myśli, a teraz powoli wracam do normalnego zycia. Wszystko zaczęło się od tego że wyczytałam coś niechcący o panice, że przez to można trafić do psychiatryka i ze to zrujnuje Ci zycie , jakoś chyba nikt się nie zdziwi ze pol godziny pozniej mialam juz atak i wszystkie dotychczasowe plany i myśli skupiły się na tym że jestem nienormalna i że sobie z tym nie dam rady, tak się bałam ze na spotkaniu ze znajomymi znowu dostałam ataku, i wtedy sobie postanowiłam ze tak dalej być nie może i pomyślałam ze fajną sprawą jest wywoływanie kontrolowanych ataków, bo na tym właśnie polega lęk a atak paniki jest juz jest końcowym stadium tego zaburzenia. Ataki się skończyły ale zaczęły się zaburzenia z natręctwami myśli czyli obsesyjnym myśleniu o tym że coś jest nie tak z moim zdrowiem psychicznym, zaczęły się nieprzespane noce, bóle głowy, uczucie odrealnienia i zero koncentracji, ale z tego wszystkiego najgorsze bylo to że nie mogłam się na niczym innym skupić i moje wcześniejsze zycie przestało istnieć, wmawiałam sobie wszystkie zaburzenia psychiczne jakie tylko można mieć, pomyślicie że to nienormalne ale jak się miało ojca który cierpiał ,,podobno'' na zaburzenie afektywno dwubiegunowe, a zawyczaj to jest genetyczne, no to juz mniej powinny dziwić takie lęki. A były tak okropne że było mi ciężko się od nich oderwać. Codziennie się nakręcałam jeszcze bardziej, wymyślając to coraz nawet zaburzenia takie jak schizofrenia, lęki napadowe. Wiem teraz ze wszytstko jest wyimaginowane, ale ktoś to jest takim psychofipochondrykiem jak ja mnie zrozumie i może mu pomoże to co pisze, bo teraz wiem jedno tak naprawde chorzy na poważne zburzenia psychiczne nie mówią o nich w kółko.

A natręcwta myśli i lekkie stany lękowe powoli znikają i w koncu po 2,5 tyg koszmaru pomyślalam w koncu o jakiś innych sprawach niż terapie, leki, psychiatrzy itd. I teraz czuje że jestem silniejsza, poróciła mi wiara ze można pokonywać swoje lęki pomimo trudności i naprawde trudnych dni, wszystko można tylko trzeba chcieć zmienić myślenie:) A i jest jescze jeden plus tegej mojej przypadłości, oprócz oczywiście silniejszej psychiki, schudlam 6 kg;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dominika92, ona_22, dobrze mówicie

Badziak, do psychologa chodziłam ale zaleciła psychiatre więc narazie biore leki i mam wizyty kontrolneu psychiatry i mam zamiar kontynuowac chodzenie do psychologa w swoim czasie czyli jak mi psychiatra powiexP

 

-- 18 sie 2011, 18:08 --

 

Goszak, to nie chodzilas na terapie i nie brałas żadnych leków tylko sama wszystko pokonalaś? jak?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×