Skocz do zawartości
Nerwica.com

Leonora71

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Leonora71

  1. Witam wszystkich. :papa:Moj znajomy o ktorym pisalam ostatnio zaczal sie podnosic z kolan.Jesem bardzo szczesliwa.Uwierzyl w siebi,wreszcie .Zaczynam sie sprawdzac jako terapeuta.Moze pojde na studia bo zawsze interesowala mnie psychologia a na nauke nigdy nie jest za pozno.Pozdrawiam wszystkich.
  2. Nie,chociaz kilka razy zdarzylo sie ,ze rozmawialam z psychologiem.
  3. Witajcie ludzie! Jak ja bylam bardzo chora nie mialam komputera i nie bardzo mialam dostep do tak fantastycznego miejsca jak to.Moja walka trwala ladnych kilka lat bardzo dlugo staralam sie sama sobie pomoc,bo na poczatku lat90tych.bylam leczona tabletkami i bardzo zle to wspominam,nie bardzo pamietam te 2 lata.bralam silne leki ale moglam pracowac,jakos .Musialam funkcjonowac bo mialam 4letniego syna i mase problemow zdrowotnych mojego dziecka,a byly jeszcze problemy u tesciow i td.Wtedy byly inne leki ,nie to co dzisaj.Nie chce pamietac tamtego okresu.Po 2latach odstawilam prochy i zaczelm niby normalnie zyc.Od tamtego czasu staralam sie radzic sobie sama.Jestem typeem samouka wiec sie edukowalam gdzie sie tylko dalo,chcialam wiedziec wszystko o soim wrogu.Okolo 10 lat przezylam bez wiekszych problemow ale nigdy nie mialam wsparcia w rodzinie i to wkoncu doprowadzilo do nawrotow,najpierw delikatnie ,podstepnie a gdy zmarl moj tata runelo wsystko.Zaduzo na raz na mnie spadlo ,musiala opiekowac sie mama,moja rodzina,pracowac,probowac dalej zyc za te grosze ktore mialam,nigdy nie mialam zrozumienia u meza,bylam sama z problemami i soba.Uczylam sie siebie,swoich zachowan i mysli pozytywnych.Jeszcze wtedy myslalam ,ze dam rade.Po3 latach spadlam na dno i tym razem maz byl nieezwodny ,przez niego sie tam znalazlam.Zrobil mi pranie mozgu ,gdzies tam podswiadomie wiedzialam co ze mna robi ale nie mialam sily sie bronic.Bylismy przed rozwodem a ja mialam coraz silniejsze ataki ,raz szalu a pozniej apapii.Syn mnie nienawidzil,to bylo dla mnie NAJGORSZE.I wypadek syna,strach o jego zycie i zdrowie,o ewentualne kalectwo,rozwod ,w miedzy czasie kilka wizyt u roznych psychiatrow,kazdy mowil co innego,strach o swoje zycie ,kilka prob samobojczych,choc wiem ze nigdy nie mialabym odwagi sie zabic,to byl krzyk rozpaczy a nie chec samobojstwa.I wkoncu trfilam do swietnej lekarki,zawdzieczam jej nowe zycie.Biore 1 tabletke na dobe raczej do konca zycia ale swietnie sie czuje.Juz 2 lata minelo ,zyje i kocham zycie.Niema dla mnie zeczy niemozliwych do zrobienia mam 40 lat i przeswiadczenie,ze to co najlepsze jest przede mna.Poznalam kogos lecz on jest na takim etapie zycia jak ja bylam 2 lata temu.Jest sam ale niestety ma depresje .Staram sie mu pomoc,bo wiem jak to jest.Chcialam sie z wami podzielic doswiadczeniem.Moze ktos bedzie potrzebowac wiekszego kontaktu piszcie podam maila.pozdrawiam wszystkich bardzo goraco!
×