Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wyzdrowiałem/wyzdrowiałam... :)


roccola

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich ja już chyba etap depresji mam za sobą ... 16 miesiąc jak nie biore leków.. Ale zacznijmy od początku ... Jako nastolatka zakochałam się w złym facecie który wraz z kumplami zniszczył mi psychikę i ja z powodu, że czułam się jak wrak, przez nikogo nie rozumiana zaczełam się samookaleczać chyba tak to się mądrze mówi... nie wiem kiedy zaczełam się bać panicznie ludzi, bałam się wyjść na ulice, bo czułam ludzkie spojrzenia ...Nieudane próby samobójcze... Dużo by opowiadać co się wtedy działo ... Swój ból opisywałam w wierszach na które jeszcze niedawno nie mogłam spojrzeć. Rodzice siła zabrali mnie do psychiatry gdyż uważałam ja nie widziałam sensu życia. Ale teraz już jest dobrze;) Uśmiecham się , mam normalnego chłopaka, mam dużo znajomych ;) Przepraszam ale nie jestem w stanie opisać co się działo ze mna wtedy tak dokładnie pokolei , ale jeżeli ktoś by miał jakąś potrzebę rozmowy, jakieś pytania to ja chętnie pomogę ;)

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy poza terapią robicie coś sami żeby sobie pomóc?

 

Np. czy czytacie jakieś książki/oglądacie jakieś filmy o nerwicy natręctw?

Próbujecie jakichś rzeczy gdzieś znalezionych,wyczytanych, żeby sobie pomóc?

Tu na forum jest zamieszczony jedne poradnik...

Możecie jeszcze coś polecić?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy poza terapią robicie coś sami żeby sobie pomóc?

 

Np. czy czytacie jakieś książki/oglądacie jakieś filmy o nerwicy natręctw?

Próbujecie jakichś rzeczy gdzieś znalezionych,wyczytanych, żeby sobie pomóc?

Tu na forum jest zamieszczony jedne poradnik...

Możecie jeszcze coś polecić?

Podbijam zapytanie forumowiczki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja Wam coś napiszę.

 

U mnie choroba zaczęła się, kiedy znalazłam to forum! Wtedy mój świat już zupełnie się zapadł!

Wcześniej miałam napady lęku, ale po kilku dniach mijały, ponieważ zabijałam je innymi, najbardziej głupszymi myślami! Teraz pewnie skończyłoby się tak samo, ale oczywiście musiałam pogrzebać w Internecie, bo jakby inaczej!

Nie ma sensu tego robić! To jeszcze bardziej pogłębia Wasz stan! A jeżeli już tak bardzo jesteście uzależnieni od tego forum, to czytajcie pozytywne tematy i wpisy.

Taka choroba po prostu nie istnieje! Tzn pojawia się przez coś, ale za jej rozwój jesteśmy odpowiedzialni tylko i wyłącznie my sami! Wiem, że to łatwo powiedzieć, bo samą mnie to wkurza niemiłosiernie. Walczę i wiem, że za jakiś czas mi przejdzie. Wchrzaniam magnez i do widzenia!

Mój stan trwa już ok 2 tygodni. Przy wcześniejszych atakach trwał zaledwie kilka dni, zapominałam o nim i dalej cieszyłam się życiem jak przedtem.

Możliwe, że ten wpis spotka się z wieloma negatywnymi komentarzami, ale tak jak napisałam już wcześniej: JESTEM WŚCIEKŁA NA SIEBIE, ŻE W OGÓLE WESZŁAM NA TO FORUM! BO GDYBY NIE TO, TO JUŻ DAWNO BYŁOBY OK!

Nie wie ktoś z Was może jak zablokować tą stronę? ;)

 

Do tych, którym JEDNAK to forum pomaga:

 

NIE WCHODŹCIE NA PRZYGNĘBIAJĄCE TEMATY TYPU: "Jak mi źle", "Chce mi się płakać", "Nigdy nie wyzdrowieję"... To bez sensu!

 

Jestem z siebie mega dumna, że k***a, sama się wpędziłam w tą chorobę. Niestety nie jest jeszcze tak jak bym chciała, żeby było, ale za każdym razem powtarzam sobie, że mogę bym wdzięczna tylko i wyłącznie sobie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wyznaję starożytną filozofię pogodzenia się z tym co mnie spotyka. Jeśli się czuję źle to nie oszukuję się, że jest inaczej. Dlatego nieraz wchodziłem na dołujące wątki, co nie oznacza że nie mam nadziei. W chwili gdy to robiłem nie miałem wpływu na swoje samopoczucie. Można je zmienić, ale to wymaga czasu. Myślę, że brak samooszukiwania i uciekania od prawdy jest wyrazem dojrzałości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

natalianatalia, Gdybyś była zdrowa, takie fora nie robiłyby na Tobie wrażenia.

Coś jest na rzeczy, skoro mimo wszystko tu wchodzisz.

JESTEM WŚCIEKŁA NA SIEBIE, ŻE W OGÓLE WESZŁAM NA TO FORUM! BO GDYBY NIE TO, TO JUŻ DAWNO BYŁOBY OK!

Załóż parę kont, to dostaniesz bana. Tak jest w Regulaminie. Będziesz mogła czytać forum ukradkiem, za to dopisać nie będziesz mogła nic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, masz rację nie jest dobrze. Dlatego pomoc specjalisty jest chyba potrzebna.

Czym bardziej staram się z tym walczyć, tym gorzej się czuję. W momencie kiedy pomyślałam sobie niech to trwa, to zrobiło mi się lepiej. Wolę oddać się w ręce kogoś kto mi pomoże, ponieważ nie wierzę, że mam na tyle siły, żeby sama z tego wyjść.

 

-- 04 gru 2011, 10:35 --

 

Najgorsze jest to, że ja mam chyba poprostu lęk przed lękiem i przed tym w jakim stanie obecnie się znajduje. Nie mam jakiś napadów lęku w sklepach, kościołach i miejscach publicznych. Więc sama już nie wiem czy określenie nerwicy w moim przypadku jest prawidłowe... Ale bicie serca, niespokojny sen, czasami brak apetytu, ogólne zaniepokojenie... Mam kochającego faceta, z którym myślimy o ślubie już niedługo i w ogóle, wcześniej te plany były sensem mojego życia... a teraz... myślę tylko o lęku i nic innego do mnie nie dociera.

Nie wiem co mam robić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja juz bardzo dawno temu wyzdrowialem. W koncu. Nie chce mi sie historii opisywac wiec skrotowo.

 

Pierwszy okres nerwicy lekowej i odrealnienia 4 lata temu, po 2 miesiacach i znaczenej poprawie nastawienia do zycia przez czynniki zewnetrzne, przeszlo samo z siebie. Niestety po 2 latach wrocilo bez powodu z taka sila, ze nie moglem telewizji ogladac, czysta agonia. w 1,5 tygodnia 4kg wagi w dol, non stop stan podgoraczkowy wywolany nerwica, praktycznie wszystkie mozliwe objawy somatyczne, wlacznie z bolem miesni. Tragedia. Nie poddalem sie i nie poszedlem do psychiatry (za pierwszym razem, 2 lata wczesniej gowno to dalo, dostalem tylko bezwartosciowy lek hydroksyzynium czy cos takiego). Postanowilem sam walczyc (choc ciezko mowic o postanowieniu, gdy sie psychicznie umiera). Stopniowo udalo mi sie przejsc do poziomu, w ktorym byly chwile odsapniecia. W przeciagu 2 miesiecy wyszedlem na prosta, a teraz jestem w stanie mowic o nerwicy, palic, pic, bawic sie i jest super. Oczywiscie lęki nadal mam, czasem co pare miesiecy, tygodni czasem nawet co pare dni. Jedyne co u mnie wywoluja to usmiech politowania, a trwaja na ogol max 10 sekund, szybko sie z nimi rozprawiam. ;)

 

Jak z tego wyjsc?

1. Nie bierzemy pod zadnym pozorem lekow, one NIE SA W STANIE nas z tego wyleczyc. Tylko zaburzaja proces przyzwyczajania sie do lekow i zdrowienia.

2. Jesli sami nie umiemy krok po kroku rozpracowac swoich lekow, to idziemy do psychologa na terapie. Ja dalem rade sam i dzieki temu cale zycie bede od nich wolny, umiem kontrolowac swoje leki praktycznie w 100%

3. Bardzo wazne jest zdanie sobie sprawy, ze miedzy zdrowiem, a lękami jest tak cienka granica, ze wystarczy zrobic krok w bok i juz ich nie ma.

4. Ze swoich lękow nalezy sie smiac, nie bac sie ich, cieszyc sie, ze mamy mozliwosc lepszego poznania siebie.

5. Szczegolnie na poczatku nie mozna sie dolowac, bron boze nie wchodzcie na podfora o nerwicy lekowej, jedyne podforum akceptowalne jest to. Pamietam jak jeszcze strasznie cierpialem jak dolujace byly posty niektorych ludzi, nawet tutaj. Wielu jest tutaj ludzi, ktorzy pierdola bzudry, ze z tego nie da sie wyjsc. Ja od 1,5 roku jestem zywym przykladme tego, ze mozna. Ba od dawna juz jestem na takim poziomie, ze moge w stanie skrajnego wycienczenia czytac i ogladac najbardziej dolujace rzeczy i nie mowie, ze nie wprowadzaja one mnie w ten delikatnie lekowy stan (powiedzmy, ze przedlekowy), ale potrafie sie z tego otrzasnac w pare sekund.

6. Zeby nie bylo tak rozowo powiem, ze kilka razy zdazyla mi sie lekka panika, nigdy nie pozwolilem sie jej rozwinac i zawsze to byl tylko trwajacy moment napad. Ale musze przy tym zaznaczyc, ze prowadze bardzo wycienczajacy psychiczne tryb zycia, nauka i praca po kilkanascie godzin dziennie, do tego treningi fizyczne i okazjonalne imprezy zarowno z alkoholem jak i marihuana. Czesto po prostu jestem w stanie, ktory jest maksymalnie podatny na przerodzenie sie w zly nastroj czy leki, mimo tego uwazam, ze radze sobie o wiele lepiej niz osoby, ktore nigdy nerwicy lekowej nie mieli.

 

Przepraszam za chaos w mojej wypowiedzi, sa to tylko takie wyrywki tego co na temat nerwicy mysle, caly proces mojego wychodzenia z niej skladal sie z setek godzin przemyslen i pracy nad soba i nie da sie tego przelac w pol godziny na forum.

 

Jak macie jakies pytania to walcie chetnie odpowiem.

 

Jeszcze tylko raz chcialbym powiedziec: WYJSCIE Z NERWICY JEST W ZASIEGU KAZDEGO Z WAS, NERWICA TO NIE CHOROBA! Ba ja nawet sie ciesze, ze cos takiego mnie spotkalo, stalem sie przez to lepszym i silniejszym czlowiekiem.

 

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najgorsze jest to, że ja mam chyba poprostu lęk przed lękiem i przed tym w jakim stanie obecnie się znajduje
To jest przeciez kwintesencja tego czym nerwica lekowa jest! Jest to samo napedzajaca sie petla strachu. Strach przed strachem, ciagly niepokoj przerywany napadami to wlasnie to. Zdanie sobie sprawy z tego jak irracjonalne jest banie sie strachu to wielki krok do wyjscia z tego. Mi pomagala na poczatku postawa agresywna wobec lekow. Czujesz niepokoj, strach przed kolejnym napadem to powiedz sobie w glowie "pierdole to, moga mi te leki naskoczyc". Spersonifikuj je i wysmiej je w twarz. Te leki to czesc ciebie, tylko wyolbrzymiona przez ta spirale nazywana nerwica lękową. Ty nie masz sie z nich wyleczyc, tylko masz wypracowac sobie do nich odpowiedni stosunek. Kazdy czlowiek miewa leki, sztuka w wypadku ludzi cierpiacych na nerwice lekowa jest powrocenie do normalnego stosunku do lęku.

Lęk jest naturalna reakcja, to czego nie chcemy to irracjonalny lek. Uwierz mi, ze gdy przestaniesz sie bac lęku to szybko przestaniesz miewac i napady paniki, nawet nie zauwazysz kiedy, obracajac sie wspomnieniami wstecz dojdziesz do wniosku, ze przez ostatni tydzien ani razu nie myslalas o nerwicy. Kolejnym krokiem jaki nalezy podjac, aby lęki nie wrocily jest nabranie normalnego stosunku do nerwicy jako calosci. Najpierw pozbywasz sie nienaturalnego myslenia o leku, ciaglego strachu przed strachem, co wiaze sie z nie mysleniem o nerwicy, pozniej musisz przestac sie bac tego, ze to moze kiedys wrocic, wystarczy patrzec z dystansem na zycie, a nerwice traktowac jako element rozwoju swojej psychiki.

 

zdr.

 

-- 04 gru 2011, 17:11 --

 

Świetna rada, zaprawdę ....... zwłaszcza dla osób którym somatyzacja tak utrudnia życie, że myślą o skończeniu se sobą....
Ja wiem, ze bez lekow ciezko funkcjonowac gdy sie ma nerwice lękową. Co nie zmienia faktu, ze uciekajac od lękow nigdy z nimi sobie nie poradzisz, im trzeba wyjsc na przeciw i zyc z nimi. Ciagla ucieczka przed lękami to jest wlasnie ta spirala lęku, jeden lęk tworzy następny, blędne kolo. Zreszta z tego co wiem to terapia u psychologa rowniez wymaga odstawienia lekow. Nikt nie powiedzial, ze wyjscie z nerwicy ma byc przyjemne. Gdyby to bylo takie proste, ze lykamy tabletke i koniec, to by nie bylo tego forum. Powtorze sie, ale mysle, ze warto, nerwica lękowa to nie choroba, to jest nasza psychika, ktorą trzeba doprowadzic do porzadku, a tego lekami nie zrobimy.

 

pozdrawiam

 

ps. Ja z objawami somatycznymi walcze podobnie jak z sama nerwica lekowa. Niewlascie reakcje trzeba niwelowac. Dusznosci mozna pokonac majac je po prostu gleboko w dupie. Olej to, a samo odejdzie (oczywiscie zlozonosc tego procesu i to jak trudno jest tego dokonac zalezy od stanu w jakim jestesmy, wszystko malymi kroczkami, ciagle do przodu)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

shiroi, Nie, czasami nie jest ty;ko ciężko, czasami nie da się inaczej bo wywalą cię z pracy, wywalą z uczelni i nie będzie środków do życia nie mówiąc o ubezpieczeniu i terapii prywatnej.

Ja nie mówię, że należy jeść leki bez opamiętania, ale często pozwalają stanąć na nogi i podjąć terapię bez większych uszczerbków życiowych.......

Na dodatek są ludzie nie wychodzący z domu, w ogóle, więc i tu leki się przydają żeby tylko zacząć egzystować, odwiedzać terapeutę, albo tacy którym somatyzacja doskwiera tak, że ani do pracy ani do szkoły ani normalnie egzystować.......

Nic nie jest czarne i białe....

Lepiej gdy terapia odbywa się u chorego który leków nie bierze i do tego się dąży - natomiast nie jest to bezwzględny wymóg, czasem sam terapeuta doradza wizytę u psychiatry i jakieś wspomagacze na początek. Oczywiście, ja też uważam, że koniec końców trzeba na trzeźwo zmierzyć się z lękami i chorobą ...... ale takie opinie jak twoja nie wydają mi się w pełni świadome, czasem lepiej zostawić diagnozę i leczenie specjalistom ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie to w kwestiach nerwicy lekowej trzeba bys stanowczym. Trzeba walczyc twardo, ja w swoim wypadku nie uznawalem pol srodkow, nie poszedlem po leki, bo wiedzialem, ze nie tedy droga.

Piszac to wszystko po prostu zalozylem, ze kazdy musi znalezc swoja droge. To sa tylko moje wskazowki. Wyjscie z nerwicy zalezy tylko od nas, czasem mozemy szukac pomocy u specjalistow, ale jak dobrze wiemy, malo jest ludzi kompetentnych w tej kwestii (co sie dziwic - ciezko zrozumiec problem nigdy go nie doswiadczywszy).

Jak nie ma mozliwosci, to nie ma, czasem trzeba leki brac, ale zrozumienie nerwicy i tego jak powinnien wygladac proces wychodzenia z niej jest kluczowe. Pisze troche ostro rowniez z tego powodu, ze forum to jest skupowiskiem ogromnej ilosci zagubionych osob, ktore maja mase niewlasciwych pomyslow i wyobrazen na temat nerwicy lękowej. Sam wychodzac z tego bagna odwiedzialem czasem to forum i musze przyznac, ze najczesciej sie wkurzalem czytajac poszczegolne posty. Gdyby nie moje uparcie i wiara w to co robilem, pewnie dalej bylbym "chory".

 

zdr.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od marca jestem na forum, a pierwszy raz trafilem na ten watek i Bogu Dzieki :!::D Trudno bylo wczesniej doszukac sie czegos pozytywnego na tym forum, chyba , ze po prostu zle szukalem :? Fajnie jest wiedziec, ze sa ludzie ktorym sie udalo i wcale nie jest ich tak malo :D gratuluje wszystkim po kolei i z osobna, oraz dziekuje za wlanie w moje serce nadzieji na pozytywne zakonczenie mojej przygody z nerwica i depresja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

shiroi, widocznie do konca nie umierales, skoro dolegliwosci bolowe dawaly CI zyc. Niemniej, to czy ktos wezmie lek czy nie to jego decyzja i lekarza, ja dzieki lekom POZBYLAM SIE BOLU, i leku juz nie biore dlugi czas. Lęków zbytnich nie mialam a wlasnie bol. Takze to zalezy indywidualnie, a jak bedziesz pil i bral narkotyki to nigdy z choroby nie wyjdziesz, co sam piszesz, ze masz co pewien czas lęki i panike. Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Szukam życzliwych osób mających za sobą co najmniej 10letni okres depresji z próbami samobójczymi (dodatkowo najlepiej po długotrwałych problemach ze snem), które są zdrowie od conajmniej 10 lat (te lata to mniejwięcej). Mile widziana wszelka forma kontaktu, od PW, maila, gg, przez Skype'a aż do spotkania na żywo na terenie aglomeracji Śląskiej kończywszy (mogę podjechać). Chciałbym po prostu przekonać bliską osobę przez rozmowę z kimś komu się udało po podobnych problemach, że depresja to nie wyrok, a ta osoba po prostu nie wierzy w pozytywne przypadki (no cóż jak to w depresji). Wybaczcie ale nie mam czasu przekopywać 48 stron tego tematu, jeśli ktoś kogoś takiego zna również dziękuję za ewentualne skontaktowanie. Pozdrawiam i życzę mnóstwo zdrowia i pozytywnego nastawienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zoloft, Hydroksyzyna, pokochanie tego co jest wokół mnie. Najpierw są skutki uboczne leków, potem są dni bez napadów lękowych przeplatane kryzysami, potem kryzysy są coraz słabsze i coraz rzadsze, potem przychodzą coraz dłuższe okresy spokoju i dobry sen bez koszmarów, a potem sny stają się przyjemnością, zaczynasz odczuwać przyjemność w sobie, zaczynasz się lubić, przestajesz się stresować tym co robisz i co myślisz, zaczynasz szukać spokoju i przyjemności, zaczynasz lubić to co robisz, zaczynasz lubić to co czujesz i co widzisz, zaczynasz mieć wiarę że coś z tego będzie, zaczynasz nie przejmować się opinią innych, przestajesz bać się ludzi, zaczynasz być sobą, coraz bardziej odważnie jesteś sobą bez strachu co oni pomyślą, a niech myślą co chcą i tak im nie dogodzę, zaczynasz mieć poczucie bezpieczeństwa i mocnej wiary w siebie, opanowuje cię spokój i pewność siebie, zaczynasz żyć w harmonii ze światem i z ludźmi, przestajesz negować z a zaczynasz autentycznie kochać, zaczynasz czuć nie tylko strach ale też miłość, jesteś coraz lepiej skoncentrowany i pamiętasz więcej niż kiedyś, wszystko staje się łatwiejsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

shiroi, Nie, czasami nie jest ty;ko ciężko, czasami nie da się inaczej bo wywalą cię z pracy, wywalą z uczelni i nie będzie środków do życia nie mówiąc o ubezpieczeniu i terapii prywatnej.

Ja nie mówię, że należy jeść leki bez opamiętania, ale często pozwalają stanąć na nogi i podjąć terapię bez większych uszczerbków życiowych.......

Na dodatek są ludzie nie wychodzący z domu, w ogóle, więc i tu leki się przydają żeby tylko zacząć egzystować, odwiedzać terapeutę, albo tacy którym somatyzacja doskwiera tak, że ani do pracy ani do szkoły ani normalnie egzystować.......

Nic nie jest czarne i białe....

Lepiej gdy terapia odbywa się u chorego który leków nie bierze i do tego się dąży - natomiast nie jest to bezwzględny wymóg, czasem sam terapeuta doradza wizytę u psychiatry i jakieś wspomagacze na początek. Oczywiście, ja też uważam, że koniec końców trzeba na trzeźwo zmierzyć się z lękami i chorobą ...... ale takie opinie jak twoja nie wydają mi się w pełni świadome, czasem lepiej zostawić diagnozę i leczenie specjalistom ;)

w pełni się zgadzam... zwłaszcza, że czasem jest tak, że pod wpływem ekspozycji na silny stres wykształcają się pewne reakcje... jeśli nie radzimy sobie z tym, reakcje się utrwalają i rozlewają dalej... wtedy to już nie jest kwestia, że sobie człowiek "powie". po prostu ciało reaguje, zanim zdąży się pomyśleć... w dodatku układ nerwowy się wyczerpuje i coraz gorzej reaguje na totalne błahostki... człowiek przestaje mieć siłę, by walczyć...

w październiku miałam takie jazdy po powrocie na uczelnię, że nic nie rejestrowałam... każde 45 minut zajęć, to było totalne wycięcie i musiałam calutką energię skupić na tym, by uspokoić szalejące serce, zawroty głowy, chęć wymiotowania... bez względu na to, jak sobie wszystko tłumaczyłam... było coraz gorzej. dostałam Tranxene na 2 tygodnie i przeszło. dopiero wtedy mogłam dumać, czemu się boję

teraz mam np. tak, że jeśli mam ciężkie ustne zaliczenie-biorę hydroksyzynę. dzięki temu powoli wychodzę z tego przeklętego koła, w które się wpędziłam, a które sprawia, że nieważne co i jak - odpowiedź ustna = stan przedzawałowy ;) a od jakiegoś czasu-po prostu ucieczka, by nieporadnie się chronić...

leki dają siłę, a z tą siłą-mogę na terapii rozpracowywać, czemu tak nieracjonalnie reaguję ;) i pomagają ukoić układ nerwowy, który jest tak kompletnie wyczerpany, że zaczął reagować histerycznie, jakby walką o życie, na coraz drobniejsze stresy... ale oczywiście same leki - nic nie pomogą na DŁUŻSZĄ metę :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja czuję się tak jakbym wyzdrowiała, ale podobno nadal jestem chora... ale ch uj z tym, czuję się zajebiście :mrgreen:

 

Najważniejsze, że jest lepiej!

 

Ja wychodzę z założenia, że każdy jest w jakimś stopniu chory co sprawia, że nie oceniam siebie w żadnej z kategorii typu zdrowy/chory ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×