Witam:)
Jestem nowa.
Podejrzewam u siebie epizody depresji. Nie będę się rozpisywać jak to u mnie było, bo mi się nie chce
Ale zawsze wychodziłam z nich sama. Mimo że totalnie zaburzały moje funkcjonowanie. Brak snu, ciągłe kołatanie serca, napady lęku, brak apetytu, ciągłe myśli o tym, że będzie tak już zawsze, które powodowały, że czułam przez to, że jeszcze bardziej się zapadam w swoim stanie.
Miałam takich epizodów ok. 4 w życiu, mam 22 lata. Z każdego wychodziłam sama, pomimo że na początku każdego czułam, że sama z tego się nie podniosę. Po prostu odwracałam myśli od tego, jak czułam, że idzie atak, to zajmowałam głowę czymkolwiek! Myślałam o bzdurach, aby tylko przetrwać ten atak. Raz się udawało raz nie, ale w końcu zawsze z tego wychodziłam.
Teraz też mam ten epizod. Wziął się on z NICZEGO. I to było najgorsze
Ale znalazłam Wasze forum, przeczytałam wiele wpisów, które na prawdę podniosły mnie na duchu. Te stany lęków, strachu pojawiają się tylko i wyłącznie w naszej głowie! Więc powtarzam sobie, że skoro pojawiły się w mojej głowie same to i same znikną!!!
Nie myślcie o tym, odwracajcie uwagę od tych ataków. Wiem, że łatwo powiedzieć, ale doskonale wiem przez co przechodzicie i sama mogę powiedzieć, że DACIE SOBIE RADĘ!
Trzeba wierzyć, że z każdego wyjdziecie SAMI!
Mnie tylko to trzyma, żeby z tego wyjść.
Przykre to jest, jestem wesołą osobą, nikt nie wie, co się czasami dzieje w mojej głowie i nikt nawet by mnie o to nie podejrzewał, dlatego jak mam taki atak to najgorsze jest dla mnie kiedy z niego wyjdę. Ale myślę sobie, że wyszłam z ostatniego to i wyjdę z tego.
Żaden lekarz, żadne leki tak nam nie pomogą jak my sami sobie :)