Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Witaj.To bardzo poważny problem.Nie lekceważ tego.Miałam sąsiadkę która w łózku umierała na depresję i niewiedziała co się z nią dzieje :!: Wszelkimi sposobami próbuj namówić ojca na wizytę u lekarza ( może być pierwsze lekarz rodzinny, on na pewno skieruje gdzieś dalej). Koniecznie napisz jak się sprawy potoczyły.Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aga1 powiedziała :lol:

 

Mówię mądre rzeczy

skoro są takie mądre to czemu się boisz autobusem jeździc :?:

 

Są leki, są metody relaksacyne, są metody przyzwolenia na lęk, i rónież jak napisała aga1 metody oderwania uwagi

 

zgadzam się że metod jest mnóstwo. O takowych pisało się tu dużo i obszernie wystarczy użyc opcji "szukaj" :evil:

Miej sobie zdanie jakie chcesz, każdy z nas poda radę, która indywidualnie pomogła, z prostej przyczyny, nerwica u każdego z nas pojawiła się na różnym podłożu i z różnym nasileniem i trzeba sobie wypracowac swoją własną metodę która będzie najskuteczniejsza :!: i przemawiająca :!: pozatym, aby obrac jakąkolwiek z tym metod trzeba najpierw się pozbyc konfliktów wewnętrznych, które atakują nas somatycznie :!:

 

Co do książek to uważam za lepszą lekturą do przeczytania są książki autorstwa Karen Horny :)

 

Nie pisz, co daje mizerny efekt bo jestem żywym przykładem odwrotnego efektu :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam! Chciałabym poruszyć kwestie o której pewnie już ktoś pisał,ale chce jednak powtórzyć.Otóż chodzi mi o pewność siebie.Zastanawiam się czy z zalęknionego człowieka (jeśli taki schemat wynieśliśmy z dzieciństwa) można się stać pewnym siebie człowiekiem który śmiało idzie przez życie.Chciałabym wierzyć,że tak,lecz chciałabym poznać Wasze opinie.Może znacie przykłady takiej przemiany albo wiecie z jaką literaturą trzeba się zapoznać.Powiem tyle,że u mnie obecnie stawka w walce o siebie jest wysoka i chciałabym być inna....

 

P.S Prosze nie piszcie mi,że mam zaakceptować swoją nadwrażliwość bo to męczy i nie chce tego mieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście żę tak, ale wszystko zależy od osoby i sytuacji.np: mój kuzyn z zalęknionego piegowatego chłopczyka z i bez kolegów ,stał sie duszą toważystwa po pobycie w wojsku.Wrócił zupełnie inny człowiek.Tak jest najłatwiej, bo dajesz swojej osobowości w zupełności rozkwitnąć, nie ograniczają cie toksyczne więzi i nakazy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tez nie zemdlałam i mam nadzieje,ze sie to nie zdarzy.Oczywiscie milion razy wydawałło mi sie,ze za chwile to sie stanie,ale na szczescie nie:) Ogromnie przeraza mnie to,ze jakbym zemdlała to przyjedzie karetka itp.:( Ale pani doktor kiedys powiedziała mi tak,ze jak mam zemdlec to zemdleje nic na to nie poradzę.Inawet jesli,to zebym sie nie przejmowała bo jestem ładna ,młoda zaraz sie jakis chlopak do pomocy trafi;)zartowała,ze nieraz nawet zebym sobie poudawała to zobacze,jak sie rzucą;) i teraz juz tak straszlwiie sie nie boję;)

pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj....

 

ten mur mozna pokonac powoli. Trzeba jednak wyznaczyc sobie swiadomy plan.

Ulepszania siebie i poznawania siebie. Ja zaczelam od wygladu, kiedy poczulam sie atrakcyjna jako kobieta, kiedy odkrylam ze potrafie robic wrazenie po prostu bedac... poszlam o krok dalej i zaczelam flirtowac... delikatnie kokietowac... to dalo mi duzo satysfakcji i pewnosci siebie... z czasem poczulam sie komfortowo... i dzisiaj nie mam problemow... z rozruszaniem calego towarzystwa...

 

Jednoczesnie przeszlam prawdziwe oczyszczenie duchowe. Rozliczenie ze swoimi uczynkami, ludzmi. Wybaczenie... to przynioslo mi spokoj.

 

Duzo czasu poswiecilam na pielegnowanie i odbudowe zwiazkow z innymi ludzmi... zrozumialam jak sa wazni. Odkrylam w sobie duze poklady bezinteresownej milosci, ktora ewouluje sama...

 

Postawilam sobie cele. Wreszcie znalazlam odpowiedzi co chce w zyciu robic i jak zamierzam to osiagnac... to dalo mi poczucie radosci...i celu.

 

Tak sie zlozylo, ze wyjechalam za granice. Ta podroz otworzyla mi drzwi na swiat, moglam sprobowac innego zycia... spotkac innych ludzi. Odnalazlam sie, nauczylam sie jezyka. Dzisiaj jestem dojrzala i wiem, ze w kazdej sytuacji sobie poradze.

Wiem, ze bedzie dobrze.

Jestem soba, a moje zycie ma wartosc sama w sobie. Odnaleziona wartosc. Po prostu zyje...

 

Z zakompleksionej przygarbionej, umeczonej zyciem i problemami dziwewczyny przeobrazilam sie w pogodna i gotowa na wyzwania kobiete... tak, taka przemiana jest mozliwa... kroczek po kroczku...

 

Powodzenia!

 

:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja zemdlałam raz, ale sytuacja była skrajnie stresująca a poza tym byłam osłabiona po zabiegu. W dzień po laserowym zabiegu oczu wstałam rano, wydawało mi sie że coś sie dzieje z jednym okiem, tzn że po zabiegu doszło do przemieszczenia płatka rogówki. Poszłam do łazienki żeby to sprawdzić i kiedy stałam przed lustrem poczułam falę gorąca. zrobiło mi się cimno przed oczami, tylko czułam jak uderzam głową o kafelki. trochę się pokaleczyłam (nie wiem dotąd o co). gdy ocknęłam się jakoś dotarłam do łózka i po dwóch godzinach gdy doszłam do siebie dało sie zobaczyć skutki (rozcięty kawałek policzka aż do środka nosa). to był jedyny wypadek i wydaje mi się ze to był wynik lęku o oko. byłam na pogotowiu, dali mi zastrzyki, zrobili badani i wszystko pięknie. okulista też był zdziwiony gdy przyszłam na badanie kontrolne i opatrunkiem na twarzy. teraz też zdarza mi sie uczucie, że zaraz zemdleję, ale panuję nad tym. wmawiam sobie, ze to sie nie stanie, ze to tylko moje myśli i to działa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zgadzam się, ciężko jest pozytywnie myslec w czasie ataku,ale im wiecej będziemy tak myslec na codzień tym rzadziej te cholerne ataki beda sie nas czepiac:) np.dzis Mama powiedziała mi,ze pomogła jakiejs dziewczynie i odprowadziła ja do domu,bo dziewczyna miała równiez nerwice i mało co nie zemdlała.Oczywiscie jak potem pojechalismy do sklepu juz zaczeło mi sie w głowie kręcic juz czułam ze nie jest zbyt dobrze,ale mowie sobie kurcze jestem z Rodzinka ,co ma byc to bedzie ja musze sobie zakupy zrobic:) Iwszytko było oki wrociłam cała i zdrowa lzejsza o kilka(dziesiat) ;) zotych;)

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wirtaj!!! mysle ze powiniens udac sie do lekarza w imieniu taty, on ci doradzi jak sobie z nim radzic , bo napewno w tej sytuacji to tobie jest bardzo ciezko. Mysle tez ze powienies z nim porozmawiac, moze terapia szokowa: nie uzalaj sie nad nim tylko mu jasno powoec , ze tym co robi wyrzadza krzywde swoim bliskim...

pozdrawaim i zycze powodzenia!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aga1 powiedziała :lol:

 

Mówię mądre rzeczy

skoro są takie mądre to czemu się boisz autobusem jeździc :?:

 

Są leki, są metody relaksacyne, są metody przyzwolenia na lęk, i rónież jak napisała aga1 metody oderwania uwagi

 

zgadzam się że metod jest mnóstwo. O takowych pisało się tu dużo i obszernie wystarczy użyc opcji "szukaj" :evil:

Miej sobie zdanie jakie chcesz, każdy z nas poda radę, która indywidualnie pomogła, z prostej przyczyny, nerwica u każdego z nas pojawiła się na różnym podłożu i z różnym nasileniem i trzeba sobie wypracowac swoją własną metodę która będzie najskuteczniejsza :!: i przemawiająca :!: pozatym, aby obrac jakąkolwiek z tym metod trzeba najpierw się pozbyc konfliktów wewnętrznych, które atakują nas somatycznie :!:

 

Co do książek to uważam za lepszą lekturą do przeczytania są książki autorstwa Karen Horny :)

 

Nie pisz, co daje mizerny efekt bo jestem żywym przykładem odwrotnego efektu :twisted:

 

Bałem się jechać autobusem kiedy byłem chory wielu innych rzeczy też. Niestety los mnie tak ukarał że zakład ubezpieczeń mnie okradł i nie miałem wyjscia z tym autobusem i z trudem przezwyciężyłem ten lęk. Aktualnie jestem zdrowy ale wiemy że to może jescze wrócić.

 

Napisałem "raczej" to nie znaczy napewno. Nie traktuj każdej mojej wypowiedzi jako personalnego ataku bo to jeden z syndromów nerwicy.

Tak samo równiez jak twój przesmiewczy ton. To że nie używam "cytuj" nie swiadczy o tym że tego nie potrfię. Po prostu lubię być inny. No chyba że ci chodziło o formę powiedziała zamiast napisała...mniejsza z tym

 

zgadzam się że metod jest mnóstwo

Dziękuję , tylko o to mi chodziło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie traktuj każdej mojej wypowiedzi jako personalnego ataku bo to jeden z syndromów nerwicy.

Tak samo równiez jak twój przesmiewczy ton.

 

:?: jesteś chyba przewrażliwiony coś :lol:

 

Po prostu lubię być inny

 

zdążyłam zauważyc ;)

 

Dziękuję , tylko o to mi chodziło.

 

proszę bardzo

:mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

juz pisałam o tym troche ale musze temat rozwinąc gdyż bardzo mnie to martwi. Mam nieco powiekszone wezły chłonne(migdałki),ale nie bolą mnie.mam tez troszke zaczerwienione gardło ale tez mnie jakos nie boli.tak juz dosyc dlugo, ok. 3 tygodni. Jak byłam u lekarza to macał mi szyję i kark i powiedzial ze nie czuje powiekszonych wezlow chlonnych na szyi choc szyja mnie wtedy bolała. Teraz szyja dalej mnie pobolewa(po prawej stronie nad obojczykiem). Nie jest to taki bol ktory trwa caly czas tylko raczej taki..okresowy ze tak powiem. Do tego ciągle mam uczucie jakby coś mi napierało na uszy, tak jak jest np. przy zmianach cisnienia i sie uszy zatykaja. Tylko ja czuje to napieranie ale uszy mi sie nie zatykaja i mam uczucie odrętwienia lewego ucha.Byłam wczoraj u neurologa. Zoabczyl moje wyniki badań krwi, moczu, USG brzucha i wszystko w normie. O uchu powiedzial ze moge miec to od jakis przeciążeń kręgosłupa,tylko ze ja nie pamietam zebym jakoś kręgosłup przeciązała...Starsznie mnie to juz wkurza i denerwuje:( Do tego czasem mam też uczucie ciężkosci w klatce peirwsiowej i takie uczucie które zmusza mnie do kaszlu.Ból ten czasem promieniuje na plecy i pod pache. Za kazdym razem gdy jestem u lekarza i o tym wszysktim mowie to oni to wszystko lekceważą bo kierują sie tym ze mam dobre wyniki badan krwi i moczu... Ale ja juz z tym nie moge. powiedzcie mi co to moze byc i do jakiego specjalisty sie zgłosić lub jakie badania jeszcze wykonać. Dziekuje i pozdrawiam

 

[ Dodano: Sob Sie 05, 2006 5:37 pm ]

Dodam jeszcze ze mialam tez robione EKG, spirometrie, badania na tarczyce, mierozne ciśnienie, cukier, tomografie komuterową głowy i wszystko to w normie. Więcskad te napieranie na uszy i ta szyja...Pokierujcie mnie jakoś plis

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

eqt metod jest wiele to fakt. Moją metoda jest branie jednego leku i nie myślenie o nerwicy. To mi pomaga , w tak krotkim czasie leczenia jest bardzo duza poprawa i niedlugo bede odstawiała lek.Sama lekarka powiedziała mi ostatnio że jestem jej sukcesem.Niektórzy biora Bóg wie ile leków , ale ich nastawienie nie pozwala sie pozbyć nerwicy.I tu zaczyna sie błedne kolo .Jeżeli my sami nie będziemy nic robić aby pozbyć sie nerwicy nikt tego za nas nie zrobi.Zaden, lekarz, psychoterapeuta czy leki i metody relaksacyjne.Bo tylko mówienie wszystkim dookoła - ja sie chce pozbyć nerwicy nikomu nie pomoze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

milka nie strasz chlopaka.Ja zyłam tez z nerwica 20 lat.Trafilam do lekarki - psychiatry w marcu.Teraz wychodze juz na prostą.Gdybym wiedziała to co teraz wiem że mozna z tego wyjść , to dawno bym sie przełamała i odwiedziła psychiatre.Czuje sie super i wszystkim polecam leczenie. :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzieki za wszystkie odpowiedzi. Dziś mialam coś...nie wiem czy to był atak czy to cos mi sie naprawde dzialo. Tzn. ból w klatce piersiowej po lewej stronie tak jak serce, ciężkosć, duszność... Mialam tak jak wyszlam z domu i przeszlam 2 km w butach na obcasach.Jeszcze troche sie zmeczylam w tych butach i sama nie wiem czy ten bol i dusznosć to ze starchu ze coś mi sie dzieje albo cos mi sie stanie, czy moze naprawde sie zmeczylam a mam jakieśc niewydolnosci serce czy cos...ehh...Już świra z tym dostaje a moi rodzice ze mną:( A za uchem wymacałam sobie jakieś coś...male zgrubienie jakby...i juz sie zastanawiam co TO moze byc... Jakieś rady lub wskazówki??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiesz co Anula twoje posty coraz bardziej mi przypominają posty Moniczki ,zrobiłas wszelkie badania ,wiesz dobrze że to wszystko nerwica .Za każdym razem zacznie sie cos nowego i znów bedziesz sie zastanawiać co to może byc.Powinnaś znaleźć dobrego psychologa i skupić sie na leczeniu pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo sie cieszę :lol: Tak trzymaj ,myśl pozytywnie bo to TYLKO nerwica a od tego sie nie umiera. Powiem Ci z własnego doświadczenia że juz tyle razy wydawało mi sie że umieram (jestem przewrażliwiona na punkcie serducha) że teraz to chrzanie ! Zycie jest zbyt krótkie na takie pierdoły jak Nerwica.pozro ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×