Skocz do zawartości
Nerwica.com

Anula1_1

Użytkownik
  • Postów

    40
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Anula1_1

  1. może i tak....masz racje, ale narazie rzeczywiscie więcej mam radosci niz smutku w tym zwiazku. Kocham go i wiem i czuje ze on mnie też. naprawde. dzieki za wszystkie odpowiedzi:*
  2. nom...święta racja...normalnym ludziom wydaje sie to smieszne a dla nas to tragedia...NIESTETY TAKA PRAWDA...ja caly czas trzęsę portkami o to co mi jest, co mi sie dzieje:( O te węzły chłonne najbardziej. to wlasnie wszystko przez to. wlasnie to mnie najbardziej niepokoi:( i najgorsze jest to ze nie umiem myslec optymistycznie tylko od razu pesymistycznie.coś okropnego. zazdroszcze ludziom ktorzy potrafia sie nie rpzejmowac i myślec racjonalnie...tez bym tak chciala...
  3. moj chlopak nie wyszedlby sobie ode mnie od tak i wiecej sie mna nie zaintersowal i nawet nie powiedzial ze zamierza wyjechac, jestem tego pewna. Moze nie ma najlepszego podejscia do moejgo probemu, ale mysle ze to dlatego bo sam w tym nie tkwi i po prostu nie miesci mu sie to w glowie ze psychika moze zdzialac takie rzeczy. Mysle ze tez jest zmeczony moim ciaglym narzekaniem i patrzeniem jak znowu sie ogladam ze wszystkich stron czy czasem cos mi nowego nie wyskoczylo itd...z jednej strony nie amm do niego pretensji bo nie jest psychologiem, ale czasem potrzebuje zeby mnie wysluchal i zebym nie bala sie mu mowic o sobie...Ale to nie znaczy ze on sie nie interesuje mna w ogole tylko wyrzuca m iswoje problemy, wyczekuje wspolczucia a sam wcale mnie nie wspiera. W wielu sprawach mnie wspiera i jest ze mna....tylko ta moja nerwica chyba go przerasta...
  4. przyznam że to co tu piszecie jest przygnębiające...ktoś napisał "odpusc sobie tego faceta, nie ejst ciebie wart". moze na początek napiszę ze jesteśmy ze sobą 2,5 roku...mialam sporo czasu temu wiekszy wydaje m i sie powod zeby od niego odejsc...ale oboje nie moglismy, nie umielismy i nie chcielismy...Czuję ze on mnie kocha, wiem to... często to mówi, okazuje też... tylko ma bardzo ciężki charakter...BARDZO... Boli mnie to bardzo ze akurat w nim nie znajduje raczej oparcia jesli chodzi o nerwice...bo wlasnie jego wsparcie jest mi najabardziej potrzebne...Tylko dlaczego on nie rozumie?? Dlaczego nie probuje sie we mnie wsłuchać w moją duszę?? To jest dla mnie najgorsze...tak bardzo bym chciala moc mu WSZYSTKO mówic, opowiadać co sie dzieje i nie oczekiwałabym na rady, morały i cudowne uzdrowienie...chcialabym tylko zeby mnie wtedy przytulił i powiedzial ze razem jakos damy rade z tego wyjść, zebym sie nie bała, ze jest przy mnie i zawsze wysłucha:( A nie moge powiedziec ze teraz tak jest i bardzo ale to bardzo mi tego brakuje...On mi powiedzial ze chyba nigdy nie byłam sama i nie wiem co to znaczy bo mam rodzicow, siostre, jego a czuje sie sama. On mysli ze jak z nimi mieszkam to juz jest super...ale to chdozi o wsparcie, wyrozumiałość...Jezu...czy dla wszystkich facetów wszystko jest czarne albo białe? a najgorsze jest to ze jak juz klotnia wlasnie ucichła i postanowilam sprobowac mu wszystko opowiedziec i zoabczyc jak zareaguje...to po tych wszystkich rozmowach wczesniej...stwierdzil ze mam"nasrane w bani"....podziekowałam mu i sie rozlączyłam...potem przeprosił i tlumaczył ze ma zły dzien... [ Dodano: Wto Wrz 19, 2006 11:22 pm ] jesli chodzi o badania to zaczelam je robic jakies 3 miesiace temu kiedy mnie to wszyskto dopadło, tomograf głowy, usg brzucha, morfologie, ob, mocz, rtg klatki, spirometria, ekg, cukier, wszystko ok...alle te wezly wciaz sa i to one mnie nerwicują...a wiem ze przy np. ziarnicy morfologia, ob, czy nawet rtg klatki moga byc dobre i nic nie wykazywac...dlatego mnie to martwi
  5. ej, ale nie mow od razu ze jest g*** warty. on na swoj sposob tez stara sie pomoc. jakis czas mi mowil zebym sie zajela czyms, nawet mi wymyslal co moge robic itd...Tylko on po prostu nie rozumie niektorych rzeczy i nie stara sie zrozumiec...keidy zaczynalam mu cos opowiadac,on dostawal niemal szalu na moje slowo "nerwica", gadal ze nie mam zadnej nerwicy i koniec i nic go wiecej nie interesowało, jeszcze sie wsciekl i wyszedl...nawet nie zdazylam powiedziec tego co chcialam. wlasnie takie jego zachowania mnie absolutnie doluja:( Tym bardziej ze ja powiedzialam wprost ze ja nie wymagam od niego rad i uwag typu "zajmij sie czyms, olej, nie mysl", ja bym chciala po prostu zeby mnie wysluchal, wysluchal co nowego sie dowiedzialam na ten temat, jak sobie z tym radzic, co mi sie nowego przytrafilo, nowe odczucia, problemy itd...zeby sam zadawal mi pytania i zebym WIDZIALA ze go to interesuje i ze tez chce sie o tym wiecej dowiedziec jesli chce mi pomoc. I najgorsze ejst to ze ja mu to powiedzialam...powiedzialam ze oczekuje jedynie zrozumienia i zainteresowania....ale niestety to nie pomogło...
  6. po opowiedzeniu mojemu chlopakowi co sie ze mna dzieje, jak sie czuje w srodku itd...jego odzew brzmiał "masz nasrane w bani"........a chwile wczesniej poklocilismy sie o jego podejscie do sprawy, brak zrozumienia itd....bo on uwazal ze stara sie zrozumiec i mi pomoc tylko ze ja go nie slucham jak mi mowi np."olej to,nie przejmuj sie tym, nie mysl". uwaza ze gdybym go posluchala co mi mowi to by bylo dobrze...tylko w ogole nie rozumie ze o tym nie da sie nie myslec.....jestem zalamana....i sama...
  7. mam problem. staram sie go tlumic ale siedzi ciagle w mojej glowie - STRACH. Boje sie ciagle ze jestem chora, ze cos m isie stanie. narazie siedze od 4 miesiecy w domu po maturze ale 2 pazdziernika zaczynam studia...boje sie okropnie tego ze bede musiala sama jezdzic do wawy, codziennie i w ogole:( Boje sie ze nie dam rady:( ciagle stresują mnie moje powiekszone wezly za uchem, w pachwinach...Ciagle o tym mysle i sie boje. do tego mam torbiel na jajniku wielkosci 5cm co wzmaga moj strach:( Jejku....jak cudownie było zyc beztrosko i nie myslec o chorobach itd...jak ja bym tak chciala... codziennie czuje sie chora, kiedy widze starszych ludzi mysle ze maja szczescie ze dozyli takiego wieku bo mi sie nie uda:( Nie umiem juz myslec jaka bede za 10, 20 lat i wiecej, bo jestem nastawiona ze chyba nie dozyje:( co mam zrobic? jak sienie bac? jak nie myslec o tym?? Zazdroszcze ludziom ktorzy sa olewczy...potrafia po prostu olac, nie myslec, nie przejmowac sie, mowic "bedzie co ma byc"...ja tak nie potrafie choc bardzo bym chciala. im blizej tego 2 pazdziernika tym bardziej sie boje i nie wiem co robic:(pomózcie...
  8. może nie tyle ze lubie szpitale, ale fakt faktem odnajduje tam bezpieczeństwo. tez jakos tak czuje ze jakby cos nie tak ze mna bylo to ktos w pore zdąrzy pomóc itd...
  9. znam to uczuc ie neistety dobrze i szczerze go nienawidze. na szczescie juz jakis czas tego nie mam...ale bywało ze mialam tak codziennie. Pamietam jak w moje urodziny w lipcu kolezanki przyszly do mnie a ja w ogole bylam nie do zycia...nie chcialo m isie z nimi siedziec, patrzylam sie jak jakaś otępiala, nie mogłam skupic wzroku na jednej rzeczy, w ogole było okropnie, myślałam"Boze, gdzie ja jestem, co ja tutaj w ogole robie"...cos okropnego:( Albo jak bylam na mazurach pierwszego dnia siedzialam z chlopakiem na werandzie domku, bylo juz ciemno i on tak patrzy na mnie i pyta co ja taka spięta jestem, a ja normalnie sie czulam jak w innym swiecie, jakby do mnie nie doceierało gdzie jestem....zuepłne odrealnienie. Także nie jestes sam i z tego co czytałam tu na forum to nie ejst nas dwoje, ale sporo sporo więcej z takimi odczuciami...ale jak przestaniesz skupiac na tym uwage i w ogole przestaniesz skupiac uwage na sobie, powinno powoli przechodzic. Powodzenia
  10. mi strach przed choroba towarzyszy od kiedy tylko zaczelo mi sie cos dziac...czyli od maja.wtedy mialam jakies zle samopoczucie, niewyjasnione bole glowy, badania nic nie wykazywały a ja co dnia trząchałam sie dosłownie ze strachu ze na pewno cos mi jest...mialam tez dusznosci, gule w gardle, brak apetytu itd itd...Trwało to długo az sie troche otrząsnełam...ale nie na dlugo:( Potem bóle brzucha i inne rozne rozniste...a że mam powiekszone węzły chłonne oczywiscie to było i niestety JEST w moich myslach na pierwszym planie:( Ciagle sie macam, oglądam, sprawdzam czy sie nie powiekszyly...ehh...naczytałam sie i ziarnicy i sie boje teraz jak cholera. mam powiekszone tez wezly w pachwinach, wiec lekarz skierował mnie do ginekologa, a tam okazało sie ze mam torbiel wielksoci 5cm...Dostalam na to leki i za 2 miesiace na kontrole.Ale nie jest wcale powiedziane ze na bank to od tego mam te wezly powiekszone,dlatego tak sie boje:(...Jezu....kiedy to sie skończy...?? chce żyć beztrosko i nie znac słowa "choroba" lub "nerwica":(
  11. ehh..skąd ja to znam...ja ciagle czuje sie chora...najpierw tez mialam obsesje ze jakis tetniak bo bolała mnie głowa, zrobilam tomograf, nic nie wyszło, potem robilam USG brzucha, tez nic nie wyszło, RTG klatki, nic nie wyszło, spirometrie, nic nie wyszło, kilkakrotnie badanie krwi - wszystko w normie....ale od jakiegos czasu mam wezly chlonne powieksozne w pachwinach i jeden za uchem i wmawiam sobie co??-ziarnice...tyle ze lekarz ze wzgledu na wezly w pachwinach wysłał mnie do ginekologa a tam sie okazało ze mam torbiel na jajniku wielkosci 5cm...wyobrazacie sobie teraz jak sie tego boje??!! do tej pory nic nigdzie nie wychodzilo wiec zawsze wychdozilam podniesiona na duchu...a ten torbiel...cos strasznego...znowu sie ciagle denerwuje:( Do tej pory caly czas wiedzialam podswiadomie ze jednak to wszystko sobie wmawiam i w rzeczywistosci chyba nic mi nie jest...a teraz??!! teraz wiem ze jest i nie moge rpzestac o tym myslec:( A o tych wezlach dalej mysle bo wcale nie jest pwoiedziane ze one na 100% sa od tego torbiela...:(
  12. bylam dzis u ginekologa w zwiazku z tym ze mam powiekszone węzły chłonne pachwinowe...okazało sie ze mam torbiel wielkości 5cm:( I powiedzcie jak tu ma byc lepiej?? Ja juz mam serdecznie dość Bałam sie gdy nie było o co, a teraz jak jest o co to wyobrazacie sobie jak sie czuje?? Lekarz tez dzis powiedzial ze widzi ze ja strasznie spięta, zdenerwowana...Kurde naprawde mialam juz nadzieje ze nic mi nie jest...A teraz...wszystko legło w gruzach....nie mam siły:(
  13. Anula1_1

    Nawroty nerwicy

    otóż to...przez jakis czas był ze mna spokoj.zaczelam normalnie jeść, wychodzic...tak jak sobie obiecałam 3 tyg. temu...czyli ze jeśli dobrze wyjdzie mi morfologia i OB to dam sobie spokoj z wkrętami w choroby.i prawie sie udało bo badania wyszły w normie...Powiem tak - gdyby nie te węzły chłonne które są namacalne na moim ciele w pachwinach i nawet jeden na dole brzucha,za jednym uchem, dwa na szyi...gdyby nie to...naprawde dałabym sobie spokoj...Ale ciągle chodze, oglądam sobie to...ciągle sie zastanawiam czy aby to cos nie jest i niestety w środku jednak ciągle nabijam sobie tym głowe.byłam z tym u lekarza, obejrzał to, obejrzał badania...kazał ewentualnie zbadac sie pod kątem ginekologicznym i tyle...a mi wciąż to nie daje spokoju.. czy ktos miał moze podobnie? Bo kurde kiedy wreszcie bede mogla miec stuprocentową pewnosc ze na pewno wszystko jest ok??!!
  14. dawno nie pisałam... obiecałam chlopakowi ze nie bede tu wchodzic bo go to wkurza...Ale dzisiaj chcialabym cos opisac i zapytac o rade. Tydzien temu postanowilam ze wykonam ostatnią morfologie i OB i jezeli wyjdzie dobrze, dam sobie spokoj z chorobami. Wszystko wyszło w normie.Tzn OB wyszło 12 ale bylo napisane ze do 20 jest norma.ehh...było dobrze...całe 2 dni...Niestety oprocz powiekszonego węzła za uchem i na szyi zauwazylam tez powiekszone węzły w pachwinach...Znowu siedze i myśle co to, od czego? Znowu sie zamartwiam. Z drugiej strony pocieszam sie ze badania są dobre, więc chyba nie powinno to byc nic takiego, ale ciagle sie boje.Tym bardziej po tym jak sie naczytałam o ziarnicy itd...Ludzie, co robić?
  15. oj mialam podobnie. mialam isc z moim chlopakiem na wesele...i nie wiem zueplnie dlaczego od rana juz chodzilam jakas dziwna, brak apetytu, a najgorzej sie zrobilo przed samym wyjsciem. tak mi sie chcialo wymiotowac ze pomyslalam ze nie doajde nawet do kosciola...probowalam przed wyjsciem sie zmusic zeby zwymiotować ale nie udalo sie.w kosciele stalam caly czas przy drzwiach zeby mnie owiewało.potem droga samochodem na sale weselną...tragedia...myslalam ze wyjde z siebie, ze zaraz strace przytomnosc a przedtem obrzygam samochód.ok. dojechalismy. wyszlam z samochodu...wszyscy zaczeli wchodzic do srodka na szampana.ja tez weszlam choc bylo ze mna zle...zrobilam dwa kroki w środku i sie wrocilam bo mi zawirowało w głowie i myslalam ze padne....cos strasznego...poprosilam chlopaka zeby mnie z bratem odwiózł do domu, a jak mi sie polepszy to wroce...I wrocilam do domu..uspokoilam sie...mama mi powiedziala ze na pewno nic mi nie jest itd...i nawet poskutkowało...Wróciłam na impreze, tyle tylko ze nic tam nie zjadlam bo kompletnie nie mialam apetytu. Potem jednak nastpnego dnia mdłosci wrocily niestety...podczas ogladania "na dobre i na złe"...czasem jak ogladam taki film ze komus cos sie dzieje, ktos jest chory itd...to tez mnie lęki napadają....Tylko ze potem juz chcialo mi sie rzygac codziennie przez 2 tyg i jesc mi sie wcale nie chcialo, codziennie sie zamartwialam co mi jest...i polecialo...dzis juz jem, juz nie chce m isie wymiotowac, ale za to mam inne dolegliwosci i w glowie dalej mysle "co mi jest?"
  16. otumanienie...skąd ja to znam...nienawidze tego uczucia. czuje sie wtedy taka tępa, skupiona na wlasnych doznaniach, jak troche pijana i odrealniona.i nawet nie umiem okreslic czy wtedy kreci mi sie w glowie czy jak...czuje sie jak młotem walnieta w głowe. NIENAWIDZE TEGO UCZUCIA!!! U mnie też cala nerwica zaczela sie od tego jak sie zjaralam jak głupia...i spanikowałam totalnie mysląc ze dostane zawału albo jakiegos wylewu do mózgu...az moj chlopak powiedzial ze jeszcze w takim stanie to nie widzial nawet swoich kolegów...tzn nie widzial zeby ktokolwiek tak spanikował...No i zostalo do dzisiaj to uczucie leku o wlasne zdrowie. Od 2 miesiecy na niczym innym nie umiem sie skupic...Ostatnio spanikowalam bo m isie wydawalo ze mam na reku jakies zgrubienie. poszlam do lekarza i jak mu je pokazałam to...on stwierdzil ze nic w ogole nie widzi zebym miala cos nie tak...Dajcie spokoj.... przeklinam tamten dzien jak sie opalilam....NEVER EVER....od tamtej pory nie mam ochoty ani na alkohol ani nawet na papieroska, wrecz przeciwnie...dymu nawet w ogole zniesc nie moge...
  17. powiem Ci tak...u mnie zaczeło sie identycznie 3 miesiace temu....Spaliłam sie jak głupia, spanikowałam okropnie, myslalam ze sie udusze, ze zawalu dostane i takie tam. to byla chyba najgorsza sytuacja w moim zyciu, bo też autentycznie myslałam ze zaraz umre i juz nie wstane. Potem nastepnego dnia "mamo dziwnie sie czuje", ból klatki piersiowej i związany z tym stres ze moze cos mi sie z sercem stało jak paliłam i zawalu dostane albo coś podobnego. Uczucie depersonalizacji również sie zaczęło i niestety trwa d dziś tyle ze nie non stop.Czulam sie tak jakis tydzien...Potem na jakis czas przeszło...ale strach został...i poleciało...potem juz na kazdym kroku na kazdą "górke" na ciele panikowałam, na każdy normalny ból głowy czy coś....panika ze na pewno cos mi jest. i tak zostało...przeklinam ten dzień kiedy sie tak spaliłam... NEVER EVER
  18. Witam.mam okropny problem z tym bo ciągle chce mi sie spać. Ile bym nie spala to ciągle ziewam i jestem jakby "walnięta młotem w łeb". Ostatnio zdarzyło mi sie w zwykly dzien spac od 19 do 11 nastepnego dnia... okropieństwo. Ktoś zna jakies środki na to?
  19. tez mam takie bóle. Tylko ja oczywiscie se tam macam po tym karku jak mnie boli i szukam niewiadomo czego i mysle ze to jakas choroba.czasem mi ten bol przechodzi w łopatki i barki i tam tez boli a czasem wlasnie kark zaraz przy glowie...mój chlopak nawet jak ostatnio wyjechalismy razem na wakacje to patrzy na mnie wieczorem pierwszego dnia i mowi"misiu, a co ty taka jakas spieta jesteś, aż widac po Tobie to spięcie". A ja mam wlasie czasem tak ze po prostu nie umiem sie rozluznic. Poza tym moj problem tkwi w czyms tez innym. Wy tutaj piszecie "to tylko nerwica, jestem fizycznie zdrowy", a ja mam taki problem ze ile mi sie badań nie zrobi to mi sie wydaje ze to i tak za malo ze jeszcze czegos mi nie zbadali i ciągle jednak w środku sobie mysle i sie boje ze cos mi jest:(
  20. mi przez 2 tyg non stop chcialo sie wymiotować. Brak apetytu i ciągłe mdłości. to był czas kiedy codziennie sie zamartwiałam od rana do nocy co mi jest. Ale ani razu nie wymiotowałam choc kilka razy probowałam sie zmusić mysląc ze wtedy lepiej mi sie zrobi. ale i tak sie nie udało. Teraz juz raczej przeszło choc czasem wracaja te okropne mdłości...
  21. I wróciłam z tygodniowych wakacji na Mazurach.aż przez tydzien nie byłam u lekarza;) I jakos zyje;) Ale niestety i tam miałam lepsze i gorsze chwile. na koniec bylo chyba najlepiej, najrzadziej mialam chwile słabości. Wkurzało mnie tylko to że ciagle mi sie spać chciało...ciągle ziewam.Jednego dnia poslzam spać o 19 i wstałam o 11 nastepnego dnia. A i jeszcze musze coś powiedzieć...w dzien wyjazdu byłam jeszcze u lekarza bo wydało m isie rano ze mam jakies zgrubienie na ręku...poszłam...pokazałm lekarzowi a on powiedzial ze nic nie widzi zebym miala cos z ta ręką nie tak.a ja juz normalnie w domu spanikowałam...ehh...:(Teraz juz sama rzeczywiscie nic na tej ręce nie widzę...Ale za to dziś rano jak się kąpałam wydało m isie że mam jakby uwypuklenie na brzuchu. Moja mama mowi ze nic nie widzi,ale kurna m isie znowu wydaje ze cos tam mam.i juz sie boje ze moze jakas watroba powiększona czy co....:(ludzie...zwariowac mozna...serio...miałam robione USG brzucha ale ponad miesiac temu i se mysle ciagle ze od tamtej pory juz mi sie moglo tam coś powiekszyć.albo powiem jeszcze taka ciekawostke ze jak tam bylam na mazurach i chyba 2 dnia gralismy w siatke to jak wchodzilam na boisko to normalnie autentycznie sie bałam zeby mi sie cos nie stalo,zebym nie padła na tym boisku, tak samo jak slzismy na rowerek poplywac to nie bylam zbyt chetna bo sie bałam co bedzie jesli cos m isie stanie a bedziemy na srodku jeziora.ale poszlam jednak i nic sie nie stalo:)ehh... [ Dodano: Pią Sie 18, 2006 9:58 pm ] jeszcze mam takie pytanie....czy wy tez macie czasem wrazenie że jesteście jacys otumanieni?? Ja tak czasem mam i nie cierpie tego. Czuje sie jakby pijana choc sie nie zataczam ani nic takiego ale sie tak czuje jakbym byla pijana, jakbym stała "obok" wszystkiego...Nazywam to tak że czuje sie jakby ktos mnie młotem w łeb walnął.I sama nie wiem czy mi sie w głowie kręci czy co. Ale nie cierpie tego i boje sie zawsze jak mi sie tak robi. [ Dodano: Pon Sie 21, 2006 11:44 am ] no i tak...wczoraj znowu wyladowałam na pogotowiu... Mialam goraczke 39 stopni i bole brzucha. Goraczka spadla ale bóle brzcha dalej są, w ogole jestem taka....wypluta, wszystko mnie boli itd. A wczoraj na tym pogotowiu lekarz zbadał mi ten brzuch i stwierdzil ze nic on tam nie widzi, jedynie w jelitach mi "chlupie", sprawdzil gardlo i takie tam.I przepisał jedynie gripex i trillac.A te bole brzucha dalej są Jejku...jak ja mam juz tego dosyć....kiedy wreszie bede sie dobrze czuła??!!
  22. no Michale...i jak sobie radzisz? ja tez mam czasem problemy z seksem...tzn...wygląda to tak że niekiedy drazni mnie nawet dotyk moejgo chlopaka, nie moge zniesc keidy mnie dotyka, czuje wtedy dusznosci...Ale mialam tak niewiele razy,lecz czesto gdy jestesmy w sytuacji sam na sam to boje sie zeby znowu mi sie tak nie zrobilo, zebym nie musiała go odepchnąć...ehh...wyslalam ci moj nr gg, jak chcesz to napisz,pa
  23. swinke nie pamietam czy mialam ale mysle ze gdyby to miala byc swinka to juz bym ja miała bo to glupie uczucie z uszami ciągnie sie juz ze 2 tygodnie. tyle ze teraz dodatkowo za lewym uchem pojawił mi sie powiekszony wezeł chłonny zauszny...pokazałam to lekarzowi gdyż łącznie tez towarzyszy temu takie spiecie skory na szyi z tej strony i kolo ucha itd i mi to dokucza a lekarz sie tym w ogole nie przejal a ja mam dalej te dolegliwosci:(
  24. nom...a to jest takie wkurzajace jak ludzie lekceważą to i sie nasmiewają i kpią z tych dolegliwosci...ja tez tak teksnie za tymi czasami keidy nic mi nie dolegało, na wszystko mialam ochote, rzadko kiedy bylam zmeczona...ciagle gdzies wychodzilam, spotykalam sie ze znajomymi a weekendowe wieczory w domu to sie u mnie nie zdarzało...a teraz....nie pamietam juz keidy ostatni raz bylam na jakims piwie....nawet m isie nie chce, nie mam ochoty i ponad to ciagle źle sie czuje i coagle sie boje ze jak gdzies pojde to sie gorzej poczuje.....jejku...jak patrze na ludzi ktorych to nie dotyczy to tak im zazdroszcze...czy to kiedys minie całkowicie? [ Dodano: Czw Sie 10, 2006 10:59 pm ] i tak...kolejny dzień...znowu sie pogorszyło:( Pojechalam na zakupy autobusem...chodzilam po sklepie az poczulam ze wiruje m iw glowie.patrzylam na tych ludzi i tak naprawde jakby nikogo nie "zauważałam".jakby mi teraz pokazac ich twarze to nikogo bym nie pamiętała.i znowu mi sie zrobilo źle, duszno, panika wewnętrzna...ehh...nie cierpie tego. Oprocz tego ciagle dokuczają mi uszy i sztywna piekąca jak po opalaniu szyja...nie mam pojecia co to jest.czy to mozliwe abym i to miała z nerwów??? [ Dodano: Pią Sie 11, 2006 3:26 pm ] bylam znów u lekarza internisty tym razem u nastepnego.obejrzal w srodku moje ucho, wymacał szyje....i oprocz tego za uchem nie stwierdzil powiekszonych wezlow choc m isie wydaje z te pod rzuchwą troche sa powiekszone.stwierdził stan zapalny gardła a o szyi w sumie nic nie powiedzial...dał jakies leki i powiedzial ze jak nie przejdzie to zeby sie za tydzien pokazać...ludzie...zwariowac mozna...KTO MI POMOŻE???!!!
  25. dziekuje wszystkim ktorzy sa na tym forum.tylko WY mnie rozumiecie...nikt kogo ta choroba nie dotyczy nigdy nie bedzie w stanie jej zrozumiec i pojąć...dzis zawiodla mnie najblizsza mi osoba...moj chlopak, ktry kompletnie nie rozumie co sie ze mna dzieje choc mu mowie, tlumacze.... nic juz nie ma sensu;( [ Dodano: Sro Sie 09, 2006 2:19 pm ] no i tak....dzisiaj juz jestem po badaniu RTG klatki piersiowej....WSZYSTKO W PORZĄDKU!!!! A ja i tak dalej jakaś niespokojna...na gardle pojawił sie biały czop, chyba jakis ropień....ucho wciąż dokucza...ehh...
×