Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Dziękuję za pomoc. Od rana jest lepiej, wieczorem pewnie znów zacznę marudzić. Od dzisiaj zwiększam sobie leki, może to coś da.

Ja mam tak, że bardziej marudzę z rana, a wieczorem jest ok. W sumie każdy może mieć inaczej :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za pomoc. Od rana jest lepiej, wieczorem pewnie znów zacznę marudzić. Od dzisiaj zwiększam sobie leki, może to coś da.

Ja mam tak, że bardziej marudzę z rana, a wieczorem jest ok. W sumie każdy może mieć inaczej :roll:

Ja właśnie od rana jeszcze "śpię". Poza tym, od rana zawsze jest coś do roboty, trzeba iść do pracy i jak wracam, nadchodzi wieczór to nie mam co robić i zaczynam "myśleć". A to prowadzi do takich załamań jak wczoraj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poza tym, od rana zawsze jest coś do roboty, trzeba iść do pracy i jak wracam, nadchodzi wieczór to nie mam co robić i zaczynam "myśleć". A to prowadzi do takich załamań jak wczoraj.

 

U mnie mechanizm jest dokładnie ten sam, więc łączę się w przeżywaniu ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Samotnosc...jak ja nienawidze tej samotnosci, mysle ze kontakty z ludzmi znacznie poprawiaja mi nastroj. Jednak bledne kolo polega na tym ze przez chorobe nie mam sily nawet wstac z lozka a co dopiero gdzies wyjsc, zeby kogos poznac. Zreszta kto by chcial ze mna kontakty utrzymywac, chyba ktos w rownie okropnym stanie psychicznym jak ja. Dobrze chociaz ze na tym forum moge sobie poczytac watki innych i poczuc ze nie tylko ja mam takie problemy

 

-- 02 maja 2014, 16:04 --

 

Samotnosc...jak ja nienawidze tej samotnosci, mysle ze kontakty z ludzmi znacznie poprawiaja mi nastroj. Jednak bledne kolo polega na tym ze przez chorobe nie mam sily nawet wstac z lozka a co dopiero gdzies wyjsc, zeby kogos poznac. Zreszta kto by chcial ze mna kontakty utrzymywac, chyba ktos w rownie okropnym stanie psychicznym jak ja. Dobrze chociaz ze na tym forum moge sobie poczytac watki innych i poczuc ze nie tylko ja mam takie problemy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za pomoc. Od rana jest lepiej, wieczorem pewnie znów zacznę marudzić. Od dzisiaj zwiększam sobie leki, może to coś da.

 

Tez tak mam. Rano jestem pełna nadziei na ciekawy dzień. Niestety bateryjki zaczynają wyczerpywać mi sie ok. południa. Była juz praca, była kawa, był kurs językowy, czas odebrać dziecko ze szkoły, jechać do domu i....padaka. Melodyjka na słabych bateryjkach mocno juz zawodzi, w końcu zawiesza się.

Brak pomysłu, co robić w domu.

Moja matka oczywiście jest pełna "pomysłow" co można robić w domu.W domu jest przecież zawsze cos do robienia. Pranie, sprzątanie, mieszanie w garach no i oczywiście szeroko rozumiane "zajmowanie sie dzieckiem".

Efekt jest taki, że srednio w roku oglądam ok 1000 filmów i odcinków seriali łącznie.

Wyjśc nie ma gdzie, bo ile można chodzić "gdzieś", na łakę, na spacer, na rower, na kawę - powtarzalne, te same rzeczy. Nie muszę już nawet iść, żeby przewidzieć, jak to wyjście będzie wyglądało. Bo zawsze wyglada podobnie.

na razie jeszcze budze sie co rano z radością, że czeka mnie kolejna dawka kofeiny. Później jest gorzej.

Moją zmorą jest doskonała organizacja pracy, mam mnóstwo wolnego czasu, a znajomi - tkwią w kieracie i nie mają czasu na nic. Po pracy padają na swoje kanapy jak wieloryby, w soboty robią wielkie pranie i sprzątaja, a w niedzielę jedzą rodzinny obiad.

ja nie żyję w żadnych schemacie, pracuje w święta i weekendy, wolne robię sobie w dni powszednie ciesząc się ciszą i pustka w niektórych miejscach.

Niestety zaczynam czuć, że ten pomysł na życie zaczyna mieć wady...

 

-- 02 maja 2014, 22:21 --

 

Samotnosc...jak ja nienawidze tej samotnosci, mysle ze kontakty z ludzmi znacznie poprawiaja mi nastroj. Jednak bledne kolo polega na tym ze przez chorobe nie mam sily nawet wstac z lozka a co dopiero gdzies wyjsc, zeby kogos poznac. Zreszta kto by chcial ze mna kontakty utrzymywac, chyba ktos w rownie okropnym stanie psychicznym jak ja. Dobrze chociaz ze na tym forum moge sobie poczytac watki innych i poczuc ze nie tylko ja mam takie problemy

 

 

Przed leczeniem też nie miałam siły wyjść z łożka, nawet do wanny.

Teraz mam siłę, a nie ma gdzie pójśc.

Nie wiem, co gorsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za pomoc. Od rana jest lepiej, wieczorem pewnie znów zacznę marudzić. Od dzisiaj zwiększam sobie leki, może to coś da.

Ja mam tak, że bardziej marudzę z rana, a wieczorem jest ok. W sumie każdy może mieć inaczej :roll:

Ja właśnie od rana jeszcze "śpię". Poza tym, od rana zawsze jest coś do roboty, trzeba iść do pracy i jak wracam, nadchodzi wieczór to nie mam co robić i zaczynam "myśleć". A to prowadzi do takich załamań jak wczoraj.

Kiedyś też tak miałem, że rano i w dzień było ok a później przeważnie więcej narzekania. Teraz z rana nie mam za dużo pracy dopiero około południa mam więcej obowiązków. Dodatkowo teraz prochy biorę popołudniu i one działają na mnie dobrze. Zawsze wieczorem nawet jeśli nigdzie nie wychodzę to planuję sobie co zrobię następnego dnia i po prochach czuję się lepiej. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Śniło mi się dzisiaj, że się pocięłam. Pamiętam jak sobie mówiłam: boże, to mi się tak tylko wydaje, to tylko sen, na pewno tego nie zrobiłam. I się obudziłam. I się okazało, że jednak się nie pocięłam. Uff

Lepiej żeby Ci się to nawet nie śniło. Lepiej przeczekać te dyskomforty. Ja mieszkając u siebie często jestem albo w centrum albo obok jakiejś debilnej sytuacji która mnie irytuje do granic możliwości czasem marzy mi się wyskoczyć z okna ale że jestem na 1 piętrze powstrzymuję się bo to dla mnie za nisko ;) ale i tak żyję w ciągłym napięciu a jestem osobą lubiącą spokój. Zawsze można się zająć tym co sie najbardziej lubi to najlepszy sposób na zabijanie czasu i liczenie godzin na zegarze.

 

-- 03 maja 2014, 19:13 --

 

Aha i jeszcze jedno jeśli są takie sny jak Twoje to troszkę posiedź spróbuj się ostudzić że to tylko sen ewentualnie napij się czegoś i zaśnij jak jesteś pewna że się uspokoiłaś:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale te leki to gówno, teraz dopiero się przekonałem.

Nie wypiłem kropli alkoholu od wielu miesięcy, nigdy nie nadużywałem ani się nie upijałem.

Dziś zauważyłem w lodówce leżące piwo i termin 05.05.2014 - żeby się nie zmarnowało

postanowiłem na siłę wypić ten syf i co ?

eureka.

poczułem się 20x lepiej jak po wszystkich tych lekach i 10x lepiej jak po benzo.

wypiłem zaledwie pół butelki 500ml i odrazu poczułem diametralną różnicę.

dziwne, pewnie efekt tego, że tak dawno nie piłem żadnego alko.

na długą metę raczej by mnie uwaliło na tępo, tylko teraz efekt paradoksalny.

pocieszę się tym stanem z godzinę i powrót do szarej zajebanej rzeczywistości.

 

-- 04 maja 2014, 17:32 --

 

dziś niedziela, czyli ulubiony dzień depresantów i samotników :P

czemu więc tu tak pusto ? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie alkohol nic nie daje. Przed krytycznym momentem zanim podjełam leczenie piłam, żeby poczuć się lepiej. Krótko działało. Później juz nie pomagało, na koniec było gorzej po alko, niz przed. Nie ruszam juz alko, bo nic mi nie daje, zupełnie nic...oprócz doła większego, niż na trzeźwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę że samotność bardziej rozwala mi życie niż powinna....a raczej moje podejście do samotności.Za dużo o niej myśle..ciągle o niej myśle w sumie,nie koncentruje się przez to na nauce i innych rzeczach,bo ciągle się martwię że coś jest ze mną nie tak i że umrę sam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja jak zostanę sam, kiedyś, po śmierci rodziców która już mnie przeraża, to mam wrażenie, że

trzeba będzie mnie otoczyć jakimś sztabem pielęgniarek, sióstr miłosierdzia, psychologów, psychiatrów i duchownych.

 

ehhh, jaki ja jestem żałosny, wstyd w dupe kłuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja jak zostanę sam, kiedyś, po śmierci rodziców która już mnie przeraża, to mam wrażenie, że

trzeba będzie mnie otoczyć jakimś sztabem pielęgniarek, sióstr miłosierdzia, psychologów, psychiatrów i duchownych.

 

ehhh, jaki ja jestem żałosny, wstyd w dupe kłuje.

 

 

Mnie przeraża, że po śmierci matki (ojciec zmarł na raka w 2007) naprawdę zostanę już sama. A wtedy to już z górki...

 

Czasem patrzę na bardzo starych ludzi i zastanawiam się, co oni czują, co myślą. Całe życie za nimi, prawdopodobnie nikt z bliskich im już nie został. Co to za życie w którym można juz tylko powspominać ludzi których nie ma i już nie będzie...

To jest dopiero samotność. Taka prawdziwa, surowa, bez znieczulenia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja Wiem ze mam rodzinne znajomych którzy by za mną w ogień skoczyli ale nie ma go to dla mnie nie ma nikogo

Wiem co czujesz

Ja nie wiem czy od tego nie oszleje ale widocznie Bóg tak chciał że z miłości ja oszaleję i będ wariatką

Czekam aż mi jakaś żyłka w głowie pęknie

i nie będę czuła już nic bo to co w chwili obecnej czuję jest dla mnie piekłem na ziemii.... które sobie sama stworzyłam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×