Skocz do zawartości
Nerwica.com

yoan22

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia yoan22

  1. Witam, Zacznę od tego, że nerwicę lękową leczę już łącznie (oczywiście z krótszymi lub dłuższym przerwami) 10 lat. Jadłam już tony tabletek, które pomagały bardziej lub mniej. Ostatnio zakończyłam terapię i myślałam, że nerwica do mnie nie wróci, no i niestety się pomyliłam. nie bawi mnie jedzenie tabletek kolejny rok, dlatego postanowiłam wybrać się do psychoterapeuty. Wcześniej byłam tylko u psychiatrów. A dlaczego poszłam? Przeczytałam jakiś fajny artykuł, który porównał nerwicę do chorege zęba. Tzn, że jak boli Cię ząb, to pewnie możesz jeść tabletek ile wlezie, ale niestety ostatecznie to nie one Ci pomogą, tylko zabieg u dentysty, bo tabletki tylko wstrzymują pewne odczucia - i tyle. Uświadomiłam sobie, że to samo jest z nerwią, jemy te tabletki, jemy, zagłuszamy pewne objawy, ale nie docieramy do sedna problemu. A trzeba pamiętać, że nerwica to choroba duszy, a nie ciała. Aby rozwiązać problem nerwicy trzeba zająć się analizą swojego wnętrza, trzeba poznać swoją osobowość, swoje uczucia itd. Zgłosiłam się do świetnej psychoterapeutki. Niby nic, ale spojrzenie innego człowieka na nasze skrywane problemy, odczucia, potrafią zdziałać cuda. Aktualnie jestem po 6 sesji. Fakt trzeba się otworzyć przed drugą osobą, ale te rzeczy, które usłyszałam o sobie, analiza mojego stanu, moich zachowań, napadów lęków, skąd się biorą zadziwiła mnie. Teraz wiem, że np. mój napad lęku to nic innego jak wołanie o pomoc małej dziewczynki, która we mnie została i potrzebuje opieki. Wiem też dlaczego wydaje mi się ,że serce przestaje bić. Taka wiedza naprawdę niesamowicie pomaga, a w razie napadu lęku pozwala zdecydowanie szybciej radzić sobie z danym objawem. Załuję, że wcześniej nie trafiłam na terapię, wtedy tabletki na pewno zażywałabym zdecydowanie rzadziej. Rozmowa z autorytetem w danej dziedzinie daje niesamowite efekty i przekonanie, że można sobie poradzić! Jeśli istnieje taka szansa skorzystaj z psychoterapii, nieważne czy płatnej czy bezpłatnej np. w ośrodkach pomocy (adresy znajdziesz na pewno na necie). Spojrzenie specjalisty może zdziałać cuda, ale trzeba być szczerym i zdecydowanym na zupełną otwartość. Pozdrawiam! I życzę powodzenia ;-))
  2. Tak jak wy mam ten sam okropny problem z oddychaniem. A było już tak dobrze, niestety po długiej terapii leki przestały działać i znowu to samo. Staram się panować nad moim panicznym strachem przed uduszeniem ale nie zawsze mi to wychodzi. W ciągu dni gdy mam zajęcie i nie koncentruje się na oddechu jakoś funkcjonuję, natomiast wieczory są męczarnią. Szczególnie napad bezdechu w momencie gdy zasypiam. Nie ptrafię nad tym zapanować. To tak jak bym na chwile zapominałą że mam serce. Automatycznie dostaję zawrotów głowy, brak czucia w stopach i dłoniach i myślę że to własnie śmierć. Trwa to raptem 2-3 sekundy, ale dla mnie to całą wieczność. Znów poszłam do kardiologa bo ubzdurałam sobie że serce mam chore. Oczywiście EKG i UKG nic nie wykazały. Standard. I to mnie tak wkurza jak ludzki mózg może nam robić takie niespodzianki, nie wiem, ale mam nadzieję że kiedyś się to skończy. Oczywiście dzisiaj panicznie boję się iść spać... Błędne i nudne zamknięte koło...
  3. Witaj Moniczka, Niestety tak jak ty mama drętwienie twarzy, nawet w tym momencie. Najbardziej denerwują mnie drętwiejące usta i cała lewa część buzi plus dodatkowo oczywiście ręce i nogi. Musimy z tym niestety żyć, ale nauczyłam się już nie traktować tego śmiertelnie poważnie. Wiem, żę to z powodu nerwicy, a nie innych chorób. Ta wiedza ułątwia mi troszkę funkcjonowanie bo wiem, że od tego się nie umiera. Trzymaj się i pamiętaj, że im mniej o tym będziesz myśleć tym łatwiej będzie Ci się żyło. Pozdrawiam
  4. Witam, zażywałam Mirzaten przez miesiąc i absolutnie nie polecam, choć mój lekarz twierdzi, że jest to fantastyczny lek, ale niestety nie dla mnie. Pierwszy tydzień jedzenia tych tabletek wiązał się z ciągłymi zawrotami głowy, szumem w uszach, brakiem kontaktu z otoczeniem, tak jabym była naćpana. Drugi tydzień podobnie, tyle tylko, że objawy w mniejszym nasileniu, ale za to zaczęło się tycie. Posiłki jadałam takie jak zawsze, czyli z natury mało, a mimi to przybierałam na wadze. W ciągu dwóch tygodni drugiej połowy miesiąca przytyłąm około 7 kg. Czułam się potwornie, w nic nie wchodziłam, byłam tak ociężała, że masakra. Lekarz przepisał mi nowe leki. Wyobraź sobie że w przeciągu 1-2 miesięcy zrzuciłam mój balast, totalnie bez żadnej diety i zaczęłam czuć się znów ok. Wniosek : chyba miałam za duże zatrzymanie wody w organiźmie i dlatego puchłam jak wielki balon. DLATEGO NIE POLECAM, ale może w innych przypadkach będzie ok.
  5. Zaczęło się banalnie osiem lat temu, nagły napad duszności, mrowienie całego ciała, nie mogłam zrobić żadnego ruchu i tak wylądowałam w szpitalu. Oczywiście djagnoza lekarska była nieziemska tj. zmiany wynikające z dojrzewania. Boże gdybym wtedy wiedziała, jakich bzdur naopowiadał mi lekarz. Fakt miałam 17 lat i jakoś się w to nie zagłębiałam. Póżniej kilka mniejszych napadów i spokój na około 6 lat. I znów się zaczęło. Słoneczny dzień jadłam lody i nagle dostałam tak silnego bólu w klatce piersiowej, że upadłąm . Wezwano karetkę, miałam szczęscie trafiłam na super lekarza, który uświadomił mnie, że najwyższa pora złosić się do psychiatry. Oczywiście w międzyczasie zrobiłam tak jak wszyscy zresztą -badania każdego rodzaju. I nic. Od około roku napady powtarzają mi się w miarę systematycznie choć ostatnio po kolejnej zmianie leku zauważyłam zdecydowaną poprawę. Nie nawidzę tych napadów, najpierw duszno, póżniej kłuje w klatce piersiowej, póżniej pali, póżniej zawroty głowy, ciężki oddech wydaje mi się że umieram, że serce mi nie pracuje. Ale znalazłąm na to malutki sposób. Zaczynam szukać sobie zajęcia byleby tylko nie nakręcać się jeszcze bardziej i zazwyczaj wtedy siadam na kompie i przeglądam wszelkie możliwe strony, to pomaga. Dodatkowo nauczyłam się mówić sobie codziennie rano że jestem super silna, mądra i piękna- może to banalne, ale przynosi rezultaty. Oczywiście w najgorszych momentach i nagłym ataku np w pracy połykam xanax... Czytając wasze wypowiedzi przeraża mnie myśl że to może nigdy się nie skończyć, nawet jak się zaleczę to prędzej czy póżniej napady znów wrócą... Zresztą nie znam nikogo kto wyleczyłby się z nerwicy lękowej... :) [/url]
×