Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

@Terminal

W fachowej literaturze ten stan określają mianem kryzysu wieku średniego.

@devnull

Z kim Cię mylili? Jak z zujzuj'em to mi się zdarzyło kilka razy pomylić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie to mają problemy

Ale uważasz te nasze problemy za gorsze czy może lżejsze? :smile: Ja akurat nie jestem znudzony życiem. Może bardziej rozczarowany, że nie tak sobie kiedyś pewne sprawy wyobrażałem ale pewne zdarzenia i okoliczności pokrzyżowały mi plany a pewne ograniczenia osobiste nie pozwalają mi czasem realizować jakiś nowych, innych wyzwań. Nie jestem z domu alkoholików, patologii, burd domowych, itd więc to naturalne, że o tym nie będę pisać ale rozumiem też i takie osoby z takich domów. Ja może bardziej mogę się martwić o brak lepszych perspektyw w naszym kraju, że np jakiś kredyt będzie ci wisiał na głowie aż do emerytury i bank będzie władcą twojego życia lub śmierci, itd. Ludzie często mają wszystkie te problemy razem wzięte. Choć przyznaję, że gdyby miał mnie martwić tylko fakt, że już wszystkie SPA mi się znudziły i imprezy to byłbym najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem. 8) A nie mam niestety tak różowo choć nie ukrywam, że zdarza mi się wyjeżdżać tam i owąd jak np w najbliższy wekend jadę do Świnoujścia trochę się odstresować i łyknąć trochę jodu i promieni słonecznych. Trzeba trochę przeganiać deprechę. Czasem sobie myślę, żę przecież są tacy co mają gorzej. Ale to nie jest żadne pocieszenie mierzyć do tych co mają gorzej bo od razu przypomną ci się tacy co mają o wiele, WIELE LEPIEJ i beztrosko. A i tak człowiek nie wie jeszcze jakie kłopoty spadną na niego w życiu i czy zdoła to wszystko wytrzymać i stawić temu czoła, skoro do tej pory wydaje się być naprawdę ciężko a wiadomo, ze im dalej w las tym więcej drzew. :roll: Wiadomo, że psycholog zaraz ci powie, że trzeba myśleć optymistycznie. Ale jak tak spotka cię pasmo porażek to ciężko tak jakoś skakać z radości i zresetować sobie dysk twardy w głowie i zapomnieć o wszystkim, jakby to można zrobić terminatorowi z filmu. :P I móc wystartować z tym samym a nawet lepszym oprogramowaniem w globusie bez dotychczasowych obciążeń emocjonalnych. Fajnie by tak było. 8) Ale gdyby to było takie proste to nie byłoby psychiatrów i leków antydepresyjnych oraz psychologów. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie to mają problemy

od razu przypomną ci się tacy co mają o wiele, WIELE LEPIEJ i beztrosko.

 

Żebyś się nie zdziwił.

Znałam takiego wesołka co to nie miał problemów, w ogóle niczym sie nie przejmował i zawsze był wyluzowany i usmiechnięty.

Powiesił się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie to mają problemy

od razu przypomną ci się tacy co mają o wiele, WIELE LEPIEJ i beztrosko.

 

Żebyś się nie zdziwił.

Znałam takiego wesołka co to nie miał problemów, w ogóle niczym sie nie przejmował i zawsze był wyluzowany i usmiechnięty.

Powiesił się.

Nie wiem dlaczego tak postąpił? Widocznie udawał przed tobą, że jest OK a tak naprawdę cierpiał w środku. Być może też jakiś impuls spowodował, że się powiesił lub nagromadzenie problemów, których nie mógł już ogarnąć ani nie było nikogo kto podałby jemu pomocną dłoń bo nikogo to nie interesowało. Chyba każde samobójstwo jest inne. Na jedną śmierć ktoś się dość długo zbiera i jakiś impuls powoduje, że czara goryczy się przelewa i ktoś dokonuje tego tragicznego aktu. :cry: Ktoś inny nie przemyśli swojej sytuacji (zwłaszcza osoby młode) i pod wpływem chwili targnie się na życie (np jak odeszła od niego/niej ukochana osoba) i ktoś nie może poradzić sobie z takim nagłym, przygniatającym bólem psychicznym. Myślę więc, że powody samobójstw są naprawdę różne. Kłopoty rodzinne + finansowe a i + jeszcze osobiste. Jeśłi ktoś jeszcze np popadnie w narkotyki to też się komuś może przyspieszyć decyzja o se-puku pod wpływem narkotycznej fazy i smutku. No nie wiem no, psychiatrą nie jestem czy psychologiem? :? J

Ja np czasami myślę o śmierci jak mam wszystkiego dosyć, kiedy kolejna osoba mnie zawodzi. Wtedy powtarzam sobie, że przecież pozostali inni cię lubią ale czasem to boli jak ktoś się ordynarnie do ciebie odnosi i obwini cię jeszcze za całą sytuację. Człowiek zaczyna się obwiniać mimo, że wydaje mi się, ze kręgosłup moralny mam ukształtowany dość dobrze. Czasem faktycznie komuś nawtykam ale nigdy nie uczynię tego nie będąc sprowokowanym i raczej nie używam podczas kłótni słów ordynarnych i poniżających a wielokrotnie ludziom puszczają hamulce i wtedy dostaje się kubłem pomyj na głowę. zastanawiasz się wtedy: "Nie no jak to możliwe, że jak słyszę coś takiego z ust wydawać by się mogło kolegi/koleżanki" :?: Czy ja znałem tę osobę? Najczęśćiej to właśnie inni ludzie destabilizują moją wewnętrzną harmonię i poukładany styl życia i postępowania niż moje własne tam demony, z którymi się zmagam ale ze znam je od lat to już tak bardzo mnie nie przerażają jak kiedyś. A jednak stwierdzam, że wciąż mało znam się na ludziach. Tak się czasem pomylę co do kogoś a wydawało mi się dotychczas, że wyciągnąłem tam jakieś wnioski z przeszłości z relacji z innymi a tu znów się coś powtarza. :o Człowiek zaczyna szukać problemu w sobie. Czasem się go niestety znajduje ale równie często nie wiadomo o co komu chodziło? :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja wiem coś o tej tragedii przezywam ją w dalszym ciągu bo próba S się nie powiodła to taki pierdolony bół nie do opisania i nie do zniesienia i ja w NIM trwam. I Modlę się do Boga żeby zabrał Mnie z tego świata

 

Czy Ty się leczysz?

Gdzieś napisałaś, że byłaś w szpitalu, ale z tego co czytam jest z Tobą źle. Bierzesz jakies leki? Chodzisz do psychiatry? Na psychoterapię?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja wiem coś o tej tragedii przezywam ją w dalszym ciągu bo próba S się nie powiodła to taki pierdolony bół nie do opisania i nie do zniesienia i ja w NIM trwam. I Modlę się do Boga żeby zabrał Mnie z tego świata

 

Czy Ty się leczysz?

Gdzieś napisałaś, że byłaś w szpitalu, ale z tego co czytam jest z Tobą źle. Bierzesz jakies leki? Chodzisz do psychiatry? Na psychoterapię?

 

 

W chwili obecnej nie.....

Byłam w psychiatryku dwa tygodnie żadnej terapii tylko prochy które nic nie pomogły

Oszukałam i wyszłam przed świętami w domu męczyłam się dwa tygodnie do tamtego wtorku od rana komp filmy i prochy czyli próba S nieudana z szpitala chcieli mnie przewieść znów do tego samego miejsca powiedziałam ordynatorowi żeby ten psychiatra sam tam jechał i się leczył

skończyło mi się zwolnienie nie wiem czy w poniedziałek czy wtorek praca mi zwisa i nie wiem czy jak pójdę do psychiatry to wypisze mi tyle zwolnienia wstecz bo dopiero w piątek przyjmuję

Leków jak wyżej wspomniałam żadnych nie mam psychoterapii też nie w piątek idę do lekarza

Czy ze mną jest źle tak nie wiem ile jeszcze czasu wytrzymam w takim stanie i nie wiem w którym momencie nie oszaleję. W tym stanie w którym się teraz znajduję nie ma jak dla Mnie żadnej wg szansy na ocalenie. Moje życie to nie życie a wegetacja której mam dosyć to jak koszmar z którego ja w żaden sposób się nie mogę wydostać. Jestem w takim stanie psychicznym że to dla mnie samej jest przerażające i nie że komuś lub sobie zrobię krzywdę tylko że oszaleję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No, tak zwyczajnie ...

Nie chce widzieć jakiś ran ;)

 

 

przykro mi ja to muszę to oglądać

to ciekawe jak by wyglądało zdjęcie moje od środka?

 

-- 07 maja 2014, 21:02 --

 

Koniec,

dobrze że idziesz w piątek do lekarza.

Trzymam kciuki za Ciebie.

Dziękuje nie wiem czy to coś mi pomoże mam nadzieję że wytrzymam z moim szaleństwem do piątku

Ja to bym chciała żeby Bóg zabrał mnie tak sam z tego świata bo ja już nie mam siły walczyć już coś z tym ja nie wiem nawet co to jest

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ze mną jest źle tak nie wiem ile jeszcze czasu wytrzymam w takim stanie i nie wiem w którym momencie nie oszaleję. W tym stanie w którym się teraz znajduję nie ma jak dla Mnie żadnej wg szansy na ocalenie. Moje życie to nie życie a wegetacja której mam dosyć to jak koszmar z którego ja w żaden sposób się nie mogę wydostać. Jestem w takim stanie psychicznym że to dla mnie samej jest przerażające i nie że komuś lub sobie zrobię krzywdę tylko że oszaleję.

Szkoda mi cię bardzo. Jeśli chcesz zawalczyć o siebie to raczej nie unikaj psychiatry a prędzej go zmień jeśli to możliwe np pojechać do innego miasta? Czasem zdarzało mi się w przeszłości popadać w taki stan całodniowego nic nie robienia, że wszystko ci zwisa czy nawet 2-3 dniowego. Stwierdziłem jednak, że takie umartwianie się niczego nie zmieni a tylko wpędzało mnie w jeszcze gorszy stan niż przed położeniem się do łóżka na 2-3 dni i olanie wszystkiego. Zazwyczaj deprecha nie wybiera czasu ani miejsca kiedy cię dopadnie i nie poczeka, że ty masz tam jakieś inne ważne sprawy a naprawdę czujesz, że nie możesz bo jakieś myśli o czymś/kimś cię tak bardzo dobijają. Ale trzeba z tym walczyć samodzielnie lub/i z pomocą dobrego psychiatry a z początku aby jakoś stanąć na nogi to pójść do pierwszego z brzegu a potem można się przepisać. Gorzej jak nie ma cię kto zmotywować do walki o siebie, tak jak mnie motywowała rodzina, czasem dobra koleżanka czy kolega, że czułem czyjeś wsparcie i pomoc. Bez tego jest naprawdę ciężko się wygrzebać z czeluści własnej deprechy czy tam CHADu (whatever). :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kto normalny zostawia kogoś, kogo kochał dlatego, że ta osoba próbowała się zabić :( tak tęsknię za tym egoistą

 

co to za dziwne słowo "normalny"

może wg niego nikt normalny nie probuje sie zabić....

normalność nie istnieje

jest tylko mniej lub bardziej uciążliwa nienormalność....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ze mną jest źle tak nie wiem ile jeszcze czasu wytrzymam w takim stanie i nie wiem w którym momencie nie oszaleję. W tym stanie w którym się teraz znajduję nie ma jak dla Mnie żadnej wg szansy na ocalenie. Moje życie to nie życie a wegetacja której mam dosyć to jak koszmar z którego ja w żaden sposób się nie mogę wydostać. Jestem w takim stanie psychicznym że to dla mnie samej jest przerażające i nie że komuś lub sobie zrobię krzywdę tylko że oszaleję.

Szkoda mi cię bardzo. Jeśli chcesz zawalczyć o siebie to raczej nie unikaj psychiatry a prędzej go zmień jeśli to możliwe np pojechać do innego miasta? Czasem zdarzało mi się w przeszłości popadać w taki stan całodniowego nic nie robienia, że wszystko ci zwisa czy nawet 2-3 dniowego. Stwierdziłem jednak, że takie umartwianie się niczego nie zmieni a tylko wpędzało mnie w jeszcze gorszy stan niż przed położeniem się do łóżka na 2-3 dni i olanie wszystkiego. Zazwyczaj deprecha nie wybiera czasu ani miejsca kiedy cię dopadnie i nie poczeka, że ty masz tam jakieś inne ważne sprawy a naprawdę czujesz, że nie możesz bo jakieś myśli o czymś/kimś cię tak bardzo dobijają. Ale trzeba z tym walczyć samodzielnie lub/i z pomocą dobrego psychiatry a z początku aby jakoś stanąć na nogi to pójść do pierwszego z brzegu a potem można się przepisać. Gorzej jak nie ma cię kto zmotywować do walki o siebie, tak jak mnie motywowała rodzina, czasem dobra koleżanka czy kolega, że czułem czyjeś wsparcie i pomoc. Bez tego jest naprawdę ciężko się wygrzebać z czeluści własnej deprechy czy tam CHADu (whatever). :?

Tzn.się ja wcale nie chce uniknąć tej wizyty u mojej Pani doktor byłam raz to ona dała mi skierowanie do szpitala w którym stawiłam się na drugi dzień z samego rana. Proponowała mi że jak tam się nie dostane a to był piątek żeby wziąść skierowanie od lekarza rodzinnego i połozy mnie na swój oddział. Potem żałowałam że nie poszłam do Niej. tzn. u mnie czas nie robienia polegał na tym że wyszłam w piątek ze szpitala przed świętami a umyłam się dopiero w wtorek. Rodzina mówi mi że to mi nic nie da tylko ja nie mogę powstrzymać tych myśli ogólnie towarzyszą mi cały czas mam brak snu od 37 dni bo od 1 kwietnia trwa cała ta moja gehhenna. Mój ojciec którego kocham ponad życie powiedział mi że nikt mi nie pomorze żaden psychiatra póki ja sobie sama nie pomogę tylko że ja już się poddałam. Rodzinna stoi za mną murem a ja załamuję się tym że nie potrafię wziąść się w garść dla nich. Dlatego w tamtym tygodniu poszłam w myśl S nie udało się ale serce osłabiło i to poważnie ciśnienie codziennie od 90-160 do 110-170 puls największy 124. Od znajomych stronie przestałam ufać komukolwiek. Najważniejsza osoba dla Mnie i ja wiem że to wszystko przez nią się dzieję nie chce mnie znać tylko on wie w jakim jestem stanie bo to jak się czuję przelewałam mu w sms-ach . Tylko że usłyszałam dzisiaj słowa u nikogo w małżeństwie nie było tak jak u nas i u nikogo nie było tak po rozstaniu to jakiś cyrk jutro jadę do szpitala bo mam tego dość czyli jestem dla niego ciężarem zaczęłam czytać o osobach które oszalały z miłości i nie wiem czy w moim przypadku tak nie jest. Nie wiem mi się wydaję że ja z tego nie wyjdę. Jeszcze nigdy nie byłam w takim stanie psychicznych którym ja sama jestem przerażona a jestem i to bardzo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do bólu samotny. Gdybym chociaż miał kogoś tutaj..

ja jestem i cieszę się że jestem bo dzięki temu mogę wydobyć z siebie przynajmniej część tego paskudztwa co mnie zabija i być może zabiję nie wiem kiedy a tu w real chociaż jest dużo ludzi wokół Mnie ja jestem sama

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co KONIEC, to ze Ty musisz oglądać nie znaczy że INNI mają na to patrzeć.

 

Po co tak EPATUJESZ ?

 

A jakby tutaj na forum był jakiś gwałciciel i walną sobie adekwatną fotę - to też mam na to patrzeć ?

Albo rzygające bulimiczki ?

 

SZANUJ innych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co KONIEC, to ze Ty musisz oglądać nie znaczy że INNI mają na to patrzeć.

 

Po co tak EPATUJESZ ?

 

A jakby tutaj na forum był jakiś gwałciciel i walną sobie adekwatną fotę - to też mam na to patrzeć ?

Albo rzygające bulimiczki ?

 

SZANUJ innych.

 

Przepraszam JUŻ

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×