Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

ja tez mialam usg jamy brzusznej. wszystko wyszlo przepieknie, bóle brzucha tez odeszly. przez ostatnie 2 dni zyje mi sie calkiem niezle, rzadko mysle o chorobach:) niestety dokucza mi te chrzakanie i chrypka i caly czas mam wrazenie ze mam tego raka krtani. ale jutro pojde do apteki i kupie ten spray na suchosc w jamie ustnej, jak nie przejdzie to ide na badania:P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Help!

Powiem Wam ze przypisywanie sobie chorób jest straszne i bardzo utrudnia zycie ale teraz dopadło mnie najgorsze. Zaczynam sobie chyba wmawiać ze jestem psychiczna i boje się czy od tego wmawiania w końcu taka się nie stane :( Miał ktoś tak? Ratunku!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To chyba typowa przypadłość w nerwicy lękowej. kilka lat temu byłem przekonany, że jestem chory na schizofrenię. Zacząłem się nawet udzielać na forum dot. tej choroby. Jednak tamci szybko wybili mi z głowy moje podejrzenia i znalazłem się tutaj. Po za tym obawiałem się innych chorób jak problemy z płucami(częsta zadyszka, chyba spowodowana stresem) czy choroba serca. Jednak teraz wiem, że te objawy mogą częściowo być spowodowane moją nerwicą. Jeżeli ktoś na serio obawia się jakiś chorób czy nawet obserwuje wszystkie objawy danej choroby u siebie, najlepiej iść do specjalisty i rozwiać w ten sposób swoje wątpliwości. Tym bardziej, że po każdej wizycie u lekarza człowiek jest jakis spokojniejszy(chociaż ja dałem sobie już spokój- uważam, że to strata pieniędzy).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czesc kochani.poczytalam sobie wasze ostatnie [posty i jest mi teraz bardzo smutno bo wiem co przezywacie.ale jezeli Was to pocieszy to powiem Wam ,ze wszystko o czym piszecie (doslownie wszystko) to objawy nerwicy.ona dreczy ,zamecza,pozbawia radosci zycia i przemienia je w pieklo.wiem bo sama to przechodzilam i przez ponad pol roku (tyle zajelo mi uwierzenie w to ,ze to moja psychika jest chora a nie cialo i podjecie decyzji o pojsciu do psychiatry) moje zycie (i mojej rodziny) to bylo istne pieklo.!!!!jeszcze teraz jak o tym mysle to chce mi sie plakac.a ...pozniej -poszlam do lekarza i nigdy nie bede tej decyzji zalowac.od tego momentu jest inaczej.potrafie sie smiac,jechac autobusem bez strachu ,ze zaraze sie jakas choroba,jechac samochodem bez strachu ze dostane zawalu na zakrecie.poprostu zmiana diametralna o 180 stopni.

ziemeksoz-powiem ci tak-narkotyki a zwlaszcza amfetamina napewno mialy duzy wplyw na poglebienie sie a nawet na samo pojawienie sie nerwicy lekowej (100 % -wiem co mowie :lol: )wiec jezeli podjales decyzje o zmianie trybu zycia to zasuwaj szybko do psychiatry i nie ukrywaj nic -zwlaszcza etapu drugow.napewno dostaniesz tabletki ale sie tego nie boj.wcale nie jest tak ,ze czujemy sie po nich jakbysmy byli nawaleni.nic z tych rzeczy.ja moglabym opisac to tak ,ze teraz jestem ta osoba sprzed kilku lat ,zanim jeszcze zaczelam chorowac na nerwice (tak mi sie wydaje ,ze poczatki byly kilka lat temu).a psychiatra lekarz jak lekarz ale sie zna i moze pomoc bo z nerwica lekowa nie jest latwo wygrac.pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Narazie ide do psychologa. Poki co mam problem zdrowotny, realny tzn istniejący, bolesny, ale niegrozny. Od momentu kiedy odezwal sie hemoroid wszelkie inne dolegliwosci (udary, raki, zawały) minęly. Co ciekawe drodzy hipochondrycy, przez to ze szedłem już kilkanaście razy ze śmiertelną chorobą do lekarza, czekałem na wyniki typu "zmiany nowotworowe na płucach" lub "arytmia serca", hemoroidy nie sa dla mnie problemem, tzn są bolesnym, ale nie jest problemem pojsc z tym do lekarza. Wszyscy się cykają, a ja pojde tam z usmiechem na twarzy, bo wiem ze nie umre :D I niech mi ktos powie ze nie znalazlem pozytywnej strony tej choroby. czymże są hemoroidy w porównaniu z rakiem pluc? otóż to, niczym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kurde czy tylko ja mam takiego pecha do lekarzy...?

chcialam to skonczyc - poszlam do psychiatry dosatlm leki po ktorych zaczely sie dusznsci wiec odstawilam nastepne to juz wogole byl lek przed braniem tego typu lekow

poszlam wiec na psychoterapie i trafialm na jakiajss glupia babe ktore poszla na psychologie z kaprysu , ja nie mam juz sily boje sie barc leki i nie wiem gdzie sie z tym udac..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich, serdecznie:)

Zupełnym przypadkiem wpadłem na to forum i stwierdziłem, że to miejsce dla mnie- przynajmniej w jakimś lekko oderwanym od rzeczywistości sensie.

Zazwyczaj staram się unikać mówienia o swoich lekach, czy słabościach, wszak jestem człowiekiem silnym:)

W każdym razie, naszła mnie dziwna, perwersyjna wręcz ochota na stworzenie katalogu chorób(i nie tylko) na, które przyszło mi cierpieć;

Chronologicznie

1) lęk przed pochowaniem żywcem

2) lęk przed śmiercią we śnie

3) schizofrenia

4) lęk przed samobójstwem

5) depresja

6) HIV -test robiłem przynajmniej 2 razy

7) choroba leśniewskiego-Crohma

8) nowotwór mózgu

9) nowotwór krtani

10) nowotwór płuc

11) wszelkie choroby związane z węzłami chłonnymi

12) zbliżający się wielkimi krokami zawał serca

13) tętniak na sercu

14) nowotwór jelita grubego

15) wrzody żołądka

 

Mimo wizyt u psychologa i psychiatry problem powraca...

 

Z drugiej strony czy możliwym jest aby częste i rzadkie(chodzi o strukturę)stolce utrzymywały się przez okres ok. 3 lat ? (z góry przepraszam, co bardziej wrażliwych czytelników, za dosadność sformułowania.)

Tylko z powodu nerwicy?

Oczywiście wszelkie problemy ze zdrowiem zgłaszam, również specjalistom medycyny.

 

Pozdrawiam i proszę o ewentualną pomoc...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teoretycznie rozwolnienia mogą być wywołane tylko nerwicą, ale dużo prawdopodobniejszy jest inny scenariusz.

 

Jakaś choroba (nawet jakaś kompletnie błacha, chociażby nietolerancja glutenu czy alergia na mleko) wywołała problemy z układem pokarmowym, zaczęły się rozwolnienia, zaczęło się słabe wchłanianie. W efekcie w końcu doprowadziło to do uporczywych biegunek, czego efektem było dalsze wypłukiwanie składników odżywczych (głównie minerałów, wapnia, magnezu, cynku, one błyskawicznie z organizmu znikają w czasie biegunek). W efekcie pojawiła się nerwica - ona zawsze się pojawia, gdy cynku czy magnezu zaczyna brakować w organizmie.

 

Jedno jest pewne - jeśli od kilku lat masz biegunki, to masz naprawdę zdrowo "przetrzepany" organizm z niektórych składników odżywczych, naprawdę byłoby baaaaardzo dziwne, gdyby to nie skończyło się silną nerwicą :D Po prostu komórki nerwowe zaczynają obumierać z głodu (a kto się tego domyśli, mając pełny żołądek?), reagują stresem i paniką, człowiek głupieje i zaczyna szukać chorób - bo wie, że COŚ jest nie tak, ale nie wie co.

 

Jeśli ten scenariusz jest prawdziwy, w ciągu kilku tygodni zapewne udałoby się "uleczyć" tą całą nerwicę i przy okazji rozwolnienia. Jeśli jesteś zainteresowany zapraszam na prv bądź do wątku "zanim zdiagnozujemy nerwicę", oczywiście wszystko za darmo :D Tak czy tak składniki mineralne i niektóre witaminy powinieneś uzupełnić, kilkuletnie biegunki wywołują wręcz stan zagrożenia zdrowia i życia - bez odpowiedniego "odżywienia" organizm staje się bezbronny, siada system odpornościowy, pojawiają się choroby zwyrodnieniowe z których czasem naprawdę ciężko się wyleczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja tez! ja tez! jestem na etapie raka krtani.. bylam dzis u lekarza przepisal mi cos na chrzakanie i chrypke ale zobaczymy, jesli nie przejdzie to wypisze mi zaswiadczenie do laryngologa.. to myslenie jest chore! ja czasami nawet sie modle zeby to byl tylko objaw nerwicy, bo juz tak jakby wiem ze to rak (nie wiem czy wiecie o co mi chodzi)..

P.S.:przerabialam juz wszystkie chyba mozliwe raki oprocz raka macicy. :roll: A Ty? Wy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich jestem nowa, dopiero znalazlam to forum. Dopoki nie rozpozno u mnie nerwicy lekowej bylam chora na doslownie wszystko ... przechodzilam zawal serca, wylew krwi do mozgu, nadcisnienie ... doslownie wszystkie choroby jakie sa. Karetka do mnie jezdzila co chwile bo dusilam sie, trzesawica, zacisk glowy ... okropne to wszystko. Tak zyje juz od lat. W tamtym roku wydawalo mi sie, ze juz jest lepiej. Nie bralam lekow duzo t.z.n. Lorafen, Relanium, Propranolol jest zawsze pod reka, wszedzie w kieszeni, torebce, lazience bo nie wiem kiedy zaskoczy mi ta nerwica. Ale wracajac do mojej poprawy to byl rok poprawy i zazywalam tylko ziolowe tabletki. Teraz wielki powrot z dwojona sila... Juz nie daje sobie rady, tym bardziej, ze wyjechalam z Polski i mieszkam z mezem w obcym zimnym kraju ... Myslalam, ze bedzie lepiej, ale niee a z powrotem do Polski nie moge sie juz liczyc. Blokada dodatkowa u mnie jest brak znajomosci jezyka i porozumiewania sie. Nie mam z kim porozmawiac na moj temat, nie mam kolezanek... siedze w domu i czekam na meza kiedy wroci z pracy. Moj czas wypelnia sleczenie przy komputerze i czytanie, szukanie kogos kto by mi cos pomogl w tym moim strasznym nerwicowym swiecie. Nie wiem jak WY radzicie sobie z TYM, ale ja juz nie mam sily walczyc ... boje sie wszystkiego ... Cz kiedykolwiek ktos wyszedl z tego ??? PROSZE POMOZCIE

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie.

Ja podobnie jak Ewelina wzywałam karetke co troche...miałam ataki wyrostka robaczkowego,duszności,dretwienia ciała,prawie omdlenia itd,itd.itd.

Po dwóch kolonoskopiach/nikomu nie życzę/ wyleczyłam sie z " raka jelita grubego i z ataków wyrostka robaczkowego.

Po wizycie u laryngologa wyleczyłam sie z "raka krtani" a po wizycie u neurologa z SM.

Objawy nadal są ,ale mniejsze i tłumacze sobie że to tylko nerwica.

Najgorsze co mnie spotkało to lęk przed przełykaniem jedzenia.Przy mojej niskiej wadze 50kg to było najgorsze ,schudłam do 44kg w miesiąc.W końcu zaczełam jeść na przymus popijałam wszystko wodą i pomału doszłam do swojej normalnej wagi,ale było naprawde ciężko.Ludzie zaczeli mnie brać za anorektyczke.....

Najważniejsze to uświadomienie sobie ze tak naprawde nic sie nie dzieje z naszym ciałem tylko z umysłem, mnie to troche pomogło,oraz wsparcie najblizszych którego niestety często brakuje.Nikt kto nie ma nerwicy nie zrozumie nas tak do końca.

Ewelino życze Ci duzo siły i nie załamuj się.Ja często słyszałam "wez sie w garść "ale to tak łatwo mówić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wlasnie ... Latwo mowic wez sie w garsc ... Przyklad jeden: Dwa dni temu postanowilam isc na zakupy i wmawiajac sobie ( przeciez to tylko nerwica) poszlam w polowie drogi zaczelo sie ... Swiat zaczal mi sie krecic dusznosci, zawroty juz prawie padlam w panice szukalam tabletek jedna, druga, trzecia i validol i nic ... Mialam jeszcze swiadomosc, ze jak sie przewroce to blisko apteki tam mi pomoga. Tak tez doszlam a raczej dolecialam do tej apteki, ale na szczescie pomalutku, zaczelo mi byc lepiej, ale to tablety zaczely dzialac i wiem, ze to ta przekleta nerwica, ale ona nie daje mi normalnie zyc... Jak tu zyc z czyms takim??? Nie wiadomo o jakiej porze Cie to dorwie. Dziekuje Ci Malgosiu za to, ze wogole ktos napisal do mnie i Tobie tez zycze Duzo sily. Mam nadzieje, ze kiedys wymysla dla Nas jakies lekarstwo na ta przekleta nerwice ... Wiem, wiem to siedzi w naszych umyslach, ale jak je z tamtad wyrzucic no jak??? Ja nie potrafie ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem teraz w pracy wiec nie moge tak często zaglądac na forum.

Ja nie moge nadal normalnie robic zakupów w duzych supermarketach,kreci mi sie w głowie itd.i ciągle dziwne mysli w glowie czy jak upadne to mi ktos pomoze,więc puki co na zakupy chodze z narzeczonym lub z przyjaciółmi.Lęki tez byly przed wyjsciem z domu samej,ale musiałam to pokonać bo inaczej musiałabym zrezygnowac z pracy.Najlepiej jest o tym nie myśleć,ale to naprawde jest ciężko.Chodziłam na terapie do psychologa,troche pomoglo,Rozmowa z kims zupełnie obcym,kto wie o co się zapytać i co odpowiedziec,naprawde polecam chociaż w twoim przypadku,za granicą to raczej niemożliwe?

Pozrawiam,jesli bede mogła to napisze do ciebie jeszcze...trzymaj się. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej,

 

każda historia jest podobna.każdy kto ja przezywa jest inny. opowiem o tym jak poradziłam sobie ze sobą.

Pierwszy atak mialam mając 21 jeden lat. było lato i z nowopoznaną koleżanką ze studiów jadlysmy zapiekanke na rozgrzanym chodniku. Zaczeło się od kołatania serca, pózniej uczucie dusznosci- bylam pewna ze sie uduszę i za moment strace przytomność. wiecie dobrze jak trudno jest opisać każdy z objawów, te dotyczace deresonalizacji sa chyba najgorsze, ale to bylo tak jakby straciła kontrole nad samą sobą, jakby wepchnięto mnie to szklanej bańki, swiat wirował i wydawał się zupełnie nierealny i niemozliwy do kontaktu. wstałam rzucilam zapiekanke na ziemie i zaczełam biec. biegłam około 2 km az do samego domu. zero poczucia czasu. stałam w pokoju i czekałam na smierc kiedy nie nadchodziła nabralam pewności ze własnie naginam granice obłedu i za chwile pstryk - juz mnie nie bedzie mnie takiej jak byłam. z pierwszym atakiem poradzilam sobie niechlubnie - wypilam duszkiem 3 szklanki wina...otepiło mnie to trochę i zasnełam.

nastepnego dnia obudzialm sie sparalizowana strachem. mialam isc na zajecia a wydawało się to nie do wykonania.tak mijały 3 lata.Z każdym kolejnym atakiem starałam sie ujarzmiać lęk, zapoznawac się z nim, podejsc bliżej i obejrzec, zobaczyc co dzieje sie po koleii, jak mocno czy mocniej dzis? powoli zaczynałam spoglądać na siebie jak gdyby z zewnątrz, badając samą siebie i tak w pewien sposób przestałam odczuwac to wszystko. leżałam i rozmawialam ze sobą ( tu pojawiają sie lekkie lęki dot schizofrenii oczywiscie, dobrze to znamy) uspakajałam się, mówiłam do siebie na siłe przedzierając się przez głucha pustkę w głowie. Robilam tak za kazdym razem, kiedy nadchodził lęk witałam go, :) dosłownie "a wiec jestes, czuje ze sie zblizasz, na chwile mnie złamiesz, skarcisz ale nie dasz mi rady" wiedzialam ze to minie, powtarzałam to jak mantre, "to minie, to minie, jeszcze troche, dasz rade", opisuje to wsyztsko w duzym skrócie bez dokladnych historii które bylky cholernie ciężkie. Jestem juz prawie ponad tym, wiem ze to mnie dorwie jeszcze nie raz, ale jestem silna i spojrzalam mojemu wrogowi prosto w oczy i wiem ze tylko tak mozna go pokonac, nie bralam zadnych leków (poza siostrą melisą i kuzynka walerianą) ale, zrobilam cos jeszcze, bedąc w dobrej formie, rozmyslalam duzo o smierci, oswajałam się z nią (kolejna moja paranoja to maxymalna hipochondria) jedynm rozwiązaniem u mnie było pogodzenie się z myslą o smierci, o tym ze kiedys bedzie, i moze byc okrutna lagodna szybka powolna, będzie, na pewno. jest mi łatwiej, kolejny atak - rak krtani po kaszlnełam dwa razy - myśle trudno, jestem znudzona tym zadreczaniem sie, nie mam siły. ha, to samo robilam w atakach lęku - czasem smiałam mu się w twarz.

 

pozdrawiam was bardzo mocno.

kaśka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

razdwa, Kasia! Jestes swietna:) bardzo mi sie podoba Twoje podejscie. Chyba wezme przyklad.. :mrgreen: tez strasznie boje sie smierci,nawet przejezdzania kolo cmentarza a musze codziennie w drodze na zajecia, no i oczywiscie teraz mam raka krtani. ale caly czas mam nadzieje ze to sie skonczy, ze bede mogla zyc tak jak wczesniej.. Dlatego wlasnie zamierzam smiac sie mojemu lekowi w twarz tak jak Ty,i mysle ze naprawde to moze pomoc :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie ponownie starzy i nowi:)

Nie było mnie tutaj miesiąc, w międzyczasie spędziłam cudowny urlop w Egipcie, PRAWIE zapomniałam o destrukcyjnych myślach, niestety ból kolana przypominał mi o moich niepokojach, na szczęście na tyle słabo że nie zepsułam sobie pobytu...

Teraz znów wróciłam do mysli "rak kości", gdzies tam cos w międzyczasie usłyszałam i...chcę zrobić kolejne podejście do ortopedy, chociaz ostatnio znajomy lekarz mi powiedział że patrząc na moje dolegliwości (ponad rok) to już bym nie chodziła...

Wygląda na to że tak już będzie zawsze ze mną... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

Mam 38 lat i od pewnego czasu zacząłem tu zaglądać. Zaczęło się rok temu, kiedy po raz pierwszy zacząłem denerwować się swoimi objawami. Od pewnego czasu mam wrażenie lekko drżących nóg i nie mrowienie a tak jakbym miał je po dużym wysiłku. Byłem u kilku neurologów i wszyscy po podstawowych badaniach typu palce do nosa i sprawdzanie równowagi mówili mi, ze wszystko jest OK i nie ma powodów do dokładniejszego badania. Dodam ze moja mama miała SM i stąd teraz u mnie takie myśli. Boje się, że i mnie to dotknęło. Niepotrzebnie się nakręciłem czytaniem w Internecie, ale już za późno. Mówiłem o swoich wątpliwościach neurologom, ale żaden nie widział wskazań by mnie skierować na rezonans magnetyczny. Poszedłem również do psychiatry, który stwierdzili ze mam zaawansowana nerwice lękową. Dodam ze brałem po tej wizycie Seroxat i po pół roku psychicznie poczułem się lepiej nie zaważając na swoje nogi. Niestety teraz znów mam myśli o tej chorobie. Znajomy sugeruje mi że przyczyna moich objawów może być kręgosłup i styl mojego siedzenia (mam prace przed komputerem) Sam już nie wiem co o tym sądzić i powoli wariuję. I tu moje pytania:

Czy możliwe jest że takie objawy mogą być spowodowane nerwicą?

Czy nawet staranie nie myśleć się o tym może nie pomagać?

Czy ktoś z was miał takie same lub podobne objawy?

 

Z góry dzięki za odpowiedzi.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj. Podobnie jak TY mam te same mysli dotyczace choroba ( smierc Taty) Trzy zawaly serca. Oczywiscie jestem przekonana, ze pewnie tak samo w mlodym wieku jak moj Ojciec zakonczy sie moje zycie. EKG i inne badania ktore robilam wykazaly, ze jest wszystko w porzadku. Ciesze sie, ale ja to mam zakodowane w moim mozgu i kazde pieczenie, klucie w klatce piersiowej konczy sie u mnie panicznym strachem ( zawal ) Udowodnione jest, ze takie objawy jak masz TY, Ja i Setki innych to naprawde Nerwica lekowa, ale ja nie umie sobie z Nia poradzic... MOze TY dasz sobie rade, zycze Ci z calego serca. Pozdrawiam serdecznie Ewelina

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×