Skocz do zawartości
Nerwica.com

razdwa

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez razdwa

  1. :) hej hej! jestem z poznania, 28 lat - stany lękowe od 21 roku życia, hipochondria od 24 :) widzę, że kilka osób mieście może sie empatycznie powspierać - doskonale. ustalmy termin ! tymczesem moje gg: 2683341 zapraszam. ściski!
  2. po prostu szok. to naprawde fatalne, ze nie było netu wczesniej. to co opisujecie, to jak opisujecie to co prawie nierealne do opisania. derealka i depersonalka mrocznie fascynuje mnie najbardziej w moich napadach lęku. Uczucie to przypomina mi złe upalenie się trawą w latach liceum, ale odczuwac to bez niczego to kompletna jazda. Jednym z głownych objawów derealki u mnie jest słyszenie dzwięków w tym głosów (ale tych realnych ) z duzym opóźnieniem. widze ruszające sie usta i za chwile dzwięk a potem sens słów. Ostatni atak miałam na wakacjach w chorwacji, znajomi dobrze wiedzą o nich i któregoś dnia kiedy lęk mnie dopadł zrobili mi zdjęcie (prosiłam ich o to przed wyjazdem, zeby w razie mojego ataku zrobili mi fotke) słuchajcie, absolutny szok. miałam twarz sciągniętą w dół, bladą jak skała i totalnie nieobecne oczy, plamki - przerażone jak zastraszone zwierze. tak gromadze te zdjęcia i prowadzę badania ...nad samą sobą, pomaga. tak bardzo bardzo was pozdrawiam i ściskam towarzysze odlegli a bliscy jak diabli :) k.
  3. ja się opalałam 2 h, skutek: poparzone uda i łydki plus lekki lęk przed nowotworem skóry... :)
  4. siedze sama i jem arbuza, dzis obudziłam się o 5 rano z kilkukilogramowym kamieniem na klatce piersiowej, zbity skotłowany lęk. chciałam płakać ale nie mogłam, chcialam wiedziec czego się lękam ale wiecie to był ten stan. poszłam do łazienki i usmiechałam się na siłe do lustra potem zapaliłam papierosa. uprasowałam koszule, wziełam prysznic, wszystko z zacisnietymi zebami (włacznie z papierosem) pojechałam do pracy. dałam radę jakos, w końcu jestem tu i psze. siły siły siły!!! myśle sobie, że doskonale byłoby was wszystkich spotkac. niezły wieczór grupowej nerwicy :)
  5. karenin, twoje objawy są dla mnie zupełnie typowe. jednak dobrze wiesz, że żadne słowa nie są w stanie Cię przekonać. Tak było ze mną, zrobiłam rezonans na własny koszt (600zł), oczywiscie nic nie wykazał, miałam wszelkie mozliwe objawy łącznie z tym, że z obsesyjnego lęku powiększyła mi się jedna źrenica co sugerowało jeszcze nowotwór :) tylko wiesz, zrobisz rezonans okaze się ze jest zupełnie ok a za kilka tygodni znajdziesz cos nowego, tak to działa. wczoraj obudzilam sie z bezwładną ręką (leżałam na niej z pewnością) i zastanawiam się czy wyniki mogły się juz zmienic (ponad rok temu robione) i ze może jednak to SM :) paranoja. POLECAM rezonans 600 zł za spokój przez rok w temacie jednej choroby to nie drogo :) sciskam mocno karenin, wszystko będzie ok, jestem tego pewna. p.s. jak juz lezałam w tej tubie podczas rezonansu, spojrzałam w to lusterko (kto był ten wie, jest w srodku tuby małe lusterko które tak sprytnie odbija obraz ze widzisz lekarzy którzy przeprowadzają badanie) i zobaczyłam jak jeden lekarz siedzi i wlepia się w komputer - obraz z mojej głowy, nagle wchodzi drugi lekrz staje za plecami tego pierwszego, zerka przez jego ramie na obraz monitora i łapie sie gwałtownie obiema rękoma za głowe. oczywiscie w srodku nic nie slychac. kiedy badanie sie skonczyło, ja byłam juz na etapie stroju w jakim poloze sie do trumny, wstałam i powiedziałam do lekarza który wszedł: - nowotwór? sa jakies szanse? on: - to co znalezlismy u pani to niewielkich rozmiarów polip w lewej dziurce od nosa...
  6. Hej, każda historia jest podobna.każdy kto ja przezywa jest inny. opowiem o tym jak poradziłam sobie ze sobą. Pierwszy atak mialam mając 21 jeden lat. było lato i z nowopoznaną koleżanką ze studiów jadlysmy zapiekanke na rozgrzanym chodniku. Zaczeło się od kołatania serca, pózniej uczucie dusznosci- bylam pewna ze sie uduszę i za moment strace przytomność. wiecie dobrze jak trudno jest opisać każdy z objawów, te dotyczace deresonalizacji sa chyba najgorsze, ale to bylo tak jakby straciła kontrole nad samą sobą, jakby wepchnięto mnie to szklanej bańki, swiat wirował i wydawał się zupełnie nierealny i niemozliwy do kontaktu. wstałam rzucilam zapiekanke na ziemie i zaczełam biec. biegłam około 2 km az do samego domu. zero poczucia czasu. stałam w pokoju i czekałam na smierc kiedy nie nadchodziła nabralam pewności ze własnie naginam granice obłedu i za chwile pstryk - juz mnie nie bedzie mnie takiej jak byłam. z pierwszym atakiem poradzilam sobie niechlubnie - wypilam duszkiem 3 szklanki wina...otepiło mnie to trochę i zasnełam. nastepnego dnia obudzialm sie sparalizowana strachem. mialam isc na zajecia a wydawało się to nie do wykonania.tak mijały 3 lata.Z każdym kolejnym atakiem starałam sie ujarzmiać lęk, zapoznawac się z nim, podejsc bliżej i obejrzec, zobaczyc co dzieje sie po koleii, jak mocno czy mocniej dzis? powoli zaczynałam spoglądać na siebie jak gdyby z zewnątrz, badając samą siebie i tak w pewien sposób przestałam odczuwac to wszystko. leżałam i rozmawialam ze sobą ( tu pojawiają sie lekkie lęki dot schizofrenii oczywiscie, dobrze to znamy) uspakajałam się, mówiłam do siebie na siłe przedzierając się przez głucha pustkę w głowie. Robilam tak za kazdym razem, kiedy nadchodził lęk witałam go, :) dosłownie "a wiec jestes, czuje ze sie zblizasz, na chwile mnie złamiesz, skarcisz ale nie dasz mi rady" wiedzialam ze to minie, powtarzałam to jak mantre, "to minie, to minie, jeszcze troche, dasz rade", opisuje to wsyztsko w duzym skrócie bez dokladnych historii które bylky cholernie ciężkie. Jestem juz prawie ponad tym, wiem ze to mnie dorwie jeszcze nie raz, ale jestem silna i spojrzalam mojemu wrogowi prosto w oczy i wiem ze tylko tak mozna go pokonac, nie bralam zadnych leków (poza siostrą melisą i kuzynka walerianą) ale, zrobilam cos jeszcze, bedąc w dobrej formie, rozmyslalam duzo o smierci, oswajałam się z nią (kolejna moja paranoja to maxymalna hipochondria) jedynm rozwiązaniem u mnie było pogodzenie się z myslą o smierci, o tym ze kiedys bedzie, i moze byc okrutna lagodna szybka powolna, będzie, na pewno. jest mi łatwiej, kolejny atak - rak krtani po kaszlnełam dwa razy - myśle trudno, jestem znudzona tym zadreczaniem sie, nie mam siły. ha, to samo robilam w atakach lęku - czasem smiałam mu się w twarz. pozdrawiam was bardzo mocno. kaśka.
×