Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli samobójcze


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Niemampomysłu, wierzę Ci .

Dzis pół dnia walczyłem z myslami samobójczymi .

Kiedy nastrój opada poniżej ninimun , nachodza lęki , przyszłość jawi się w najczarniejszych kolorach ,że nie dasz sobie z tym wszystkim rady ,że juz żaden proch nie zadziała skutecznie i wszystko będzie jak stara zużyta prostytutka , której nikt nie chce ,,, myśli samobójcze atakuja i gwałcą " bezbronny" bezsilny , osłabiony mózg. Kużwa przy tym wszystkim musze udawać twardego faceta ,męża , ojca , czasem się uśmiechnąć , gdzie wszystko we mnie w środku wyje z bólu i płacze . Gdyby oni wszyscy znali moje mysli , gdyby tylko znali ,,, fuck off.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niemampomysłu, dlaczego wzięto Cię za trolla, to już Ci wytłumaczył Liber8 w innym temacie, że brak Ci dystansu do siebie. Ale to można przepracować. Też kiedyś nie miałam dystansu do siebie, wszelką krytykę odbierałam jako atak.

 

Jak na ówczesne czasy - nie byłabym dobrym towarzyszem, nie piję alkoholu.

Jest całkiem sporo ludzi, którzy nie potrzebują alko, żeby się spotykać, czy bawić. Ja piję alkohol sporadycznie. Nie widzę w tym niczego nie wiadomo jak fajnego i nie wiem czym się ludzie tak jarają, jak opowiadają innym, że zaliczyli zgona.

 

Jak tak dalej pójdzie to zacznę chyba słyszeć głosy w głowie.

Ile razy ja tak myślałam, a nadal nic :lol:

 

Kilka dni temu miałam napad jakiś. Wybuch, cokolwiek ja nawet nie wiem jak to nazwać. Mój brat zapytał czy chcę napić się piwa z nim, młodszym bratem i jego dziewczyną. Odpowiedziałam, że nie bo nie lubię piwa. Potem znowu zadał to samo pytanie i nagle coś pękło. Zaczęłam krzyczeć, powtarzać że nie lubię piwa, że przecież wszyscy dobrze o tym wiecie, zawsze o tym mówię. Poczułam jakby mnie próbowano wtedy ośmieszyć. Mam 21 lat i nie piję alkoholu. Czuję się jak dziwak. Po prostu nie lubię.

Myślę, że nie próbował Cię ośmieszyć. Ludzie tak czasem robią. Też mnie to wkurza czasami.

 

Czasami są momenty kiedy mam to nawet gdzieś i nie interesuje mnie to. Potem dopiero dobija mnie samotność i fakt, że jestem z tym sama, siedzę z tym sama i nie mam z kim o tym porozmawiać szczerze w cztery oczy.

Też tak czasem mam. Próbowałaś o tym wszystkim rozmawiać ze swoją rodziną? Bo ja np. nie umiem opowiadać im o wielu swoich problemach, po prostu trudno je wyjaśnić i wiem, że z punktu widzenia człowieka "zdrowego" niektóre z nich mogą się wydawać absurdalne, więc oni mogą tego nie rozumieć. Ale niekoniecznie musi tak być.

 

Dzięki Bogu myśli samobójczych od kilku dni nie mam, ale wcale nie jest świetnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stracona100, w tym, że człowiek nie czułby się jak ostatnia szmata, której w dodatku nikt nie rozumie.

Może i tak, ale ja uważam, że nikt zdrowy nie jest wstanie tego zrozumieć. Może być ewentualnie wyrozumiały, ale to nie to samo. Zawsze będę się czuła uszkodzona i żadne "zrozumienie" niczego tu nie zmieni :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michellea, jak poradziłaś sobie z brakiem dystansu do siebie ?

Tylko też jak go wypracować kiedy jest się świadomym swojego wyglądu, tego że jest się głupim i nie ma zainteresowań. Kiedy ktoś mówi lub piszę inaczej to zawsze odbieram to jako atak bo to nie może być prawda. Jestem o tym przekonana.

Chyba przyszło samo pod wpływem większej ilości kontaktów z ludźmi. No i uświadomiłam sobie, że ludzie czasem mówią coś, co brzmi jak atak, a nim nie jest. Skoro sama tak czasem robiłam (i robię), bez złej intencji, to inni też tak robią.

Wiesz, pojęcie piękna jest względne. Nie każdemu się będziesz podobać, ale też nie każdy stwierdzi, że jesteś brzydka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

/cenzura/ się. Wiem że wszyscy mają mnie w dupie. Nie musisz mi o tym przypominać.
Może to nie jest akurat tak tylko odwrotnie?Drażnią nas w innych cechy ktore sami posiadamy ,a więc?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Beznadzieja. Zaczynam kompletnie nie dostrzegać sensu życia. W nocy naprawdę myślałam, że zrobię sobie krzywdę.

Znów ludzie jawią mi się jako złe, przerażające, odpychające istoty. W zasadzie nigdy nie spotkałam człowieka, który po bliższym poznaniu, nie przeraziłby mnie w jakiś sposób chociaż raz.

Boję się życia, boję się śmierci. Mogłabym się wreszcie zdecydować... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie no serio kur*a jak się los w końcu nie odwróci to dłużej tego nie wytrzymam. Nic kur*a nie idzie po mojej myśli, a jak już idzie to na końcu i tak się spier*oli. Dosłownie tak jest ze wszystkim. Powinienem mieć na imię 'pech'. Wiedziałbym przynajmniej, że albo się zabiję albo będę skazany na ciągłe niepowodzenia i kopy w dupę od życia. A tak to się łudzę, że może tym razem, może następnym. Kur*a jestem bardzo bliski skończenia tego, bliższy niż kiedykolwiek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nic mi się nie udaje od dłuższego czasu w życiu, dosłownie nic. Mam już tego dość. Ile mam się jeszcze oszukiwać, że w końcu los się do mnie chociaż trochę uśmiechnie? Już się nawet łapię na tym, że się wcale nie spodziewam niczego dobrego w życiu, boję się raczej tylko, że ciągle coś się nie uda. O ironio! Ciągle się nie udaje. Cokolwiek nie zrobię, za cokolwiek się nie wezmę, zawsze wszystko się tak potoczy, że na końcu życie robi mnie w ch*ja. Serio, nie daję rady.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×