Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość schizoidalna


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Mi może się wydawać, że zaburzenie schizoidalne lepiej do mnie pasuje, niż schizotypia, schizofrenia i zespół Aspergera (zwłaszcza te dwa ostatnie zaburzenia). Uważam też, że zaburzenie schizoidalne zdaje się mieć tendencję do bycia bagatelizowanym - jest ono w jednej grupie z zaburzeniami osobowości takimi jak np. dyssocjalne, paranoiczne, zależne, a według mnie powinno być w tym samym oddziale w ICD, co schizofrenia i zaburzenia schizotypowe (a jeżeli "schzoidalność" trwa od dzieciństwa, to dodatkowo umieściłbym ją w jednej grupie z zespołem Aspergera i autyzmem dziecięcym). Nie chodzi tu o to, czy zaburzenia są spokrewnione, czy nie, ale o ogólny wpływ na funkcjonowanie, rodzaj mentalności człowieka. Dla mnie "nienormalność" niektórych zaburzeń jest "niedoszacowana" (np. zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych i schizodii), a innych przeszacowana (np. zaburzeń ze spektrum autyzmu czy psychoz). Teoretycznie, osoba ze schizoidią i OCD może być bardziej "upośledzona" niż ktoś z ASD i (dającą się leczyć, zwłaszcza nieprzewlekłą, nieustawiczną) psychozą. Mogę się bardziej "solidaryzować" ze schizoidami i osobami z OCD, niż z Aspimi i schizofrenikami. Mimo tego, że miałem rozpoznania i zespołu Aspergera, i schizofrenii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Efemeryczna, tak, polecam. poprzez psychoterapię można uświadomić sobie swoje mechanizmy funkcjonowania i mniej się zadręczać. według mnie ciekawą metodą jest terapia schematów i poznawczo-behawioralna.

Dziękuję za odpowiedź. Poszukam terapii, może będzie akurat możliwość taka o której piszesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio znowu nie panuje nad emocjami. Ciągle odczuwam lęk i mam na zmianę, albo pustkę w głowie, albo natłok myśli. Jestem wrogo nastawiona do ludzi, większość z nich mnie irytuje, często nie wiem jak się zachować w grupie, źle się czuje w większym gronie ludzi. Ale i tak czuje się bardzo samotna i chciałabym mieć przyjaciół, tylko nie potrafię się dogadywać w ludźmi. Ciężko mi się z kimkolwiek rozmawia, bo myślę że wszyscy wszystko o mnie wiedzą, więc po co mówić... Męczy mnie też to wszystko.

Zawsze byłam spokojnym dzieckiem, ale do dwudziestego roku życia nie przeszkadzało mi to, miałam znajomych, jakieś hobby. Od prawie czterech lat boje się samej siebie, rozmawiam w sumie z dwiema osobami, umiejętności intelektualne druzgocąco zmalaly. Non stop czuje się też przesladowana, obawiam się, że cokolwiek nie napisze w internecie, w wiadomości prywatnej, czy nawet w wiadomości SMS, jest tak jakby publicznie dostępne. Boję się odpowiadać i pisać z ludźmi, których nie znam, boję się nawet rozmawiać z osobami, które znam nawet średnio, np ze szkoły, ponieważ z tyłu głowy ciągle towarzyszy mi myśl, że ktoś pod odbiorcę się podszywa i wykorzysta te treści przeciwko mnie.

Czy to mi kiedyś minie? Podobno z wiekiem wszelkie zaburzenia zmniejszają się. Choć pewnie i są okresy pogorszenia. Ewentualnie co może w tym pomóc? Ciężko mi tak się funkcjonuje.

 

^this, jakbym czytal swoje wiadomosci, nie wiem, nie lubie grup, wole gadac sam na sam, mozna z tym zyc, ale mimo nielogicznosci wszelkich mozliwych podszywan i tak sie nimi schizuje i tak dalej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego podejrzewają coś takiego? Od kiedy zaczęły się problemy?

Może to nie zaburzenie osobowości? Jeśli problemy były w dzieciństwie, to może są to jakieś całościowe zaburzenia rozwojowe (np. jakiś rodzaj zespołu Aspergera), skoro podejrzewają schizoidię?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio znowu nie panuje nad emocjami. Ciągle odczuwam lęk i mam na zmianę, albo pustkę w głowie, albo natłok myśli. Jestem wrogo nastawiona do ludzi, większość z nich mnie irytuje, często nie wiem jak się zachować w grupie, źle się czuje w większym gronie ludzi. Ale i tak czuje się bardzo samotna i chciałabym mieć przyjaciół, tylko nie potrafię się dogadywać w ludźmi. Ciężko mi się z kimkolwiek rozmawia, bo myślę że wszyscy wszystko o mnie wiedzą, więc po co mówić... Męczy mnie też to wszystko.

Zawsze byłam spokojnym dzieckiem, ale do dwudziestego roku życia nie przeszkadzało mi to, miałam znajomych, jakieś hobby. Od prawie czterech lat boje się samej siebie, rozmawiam w sumie z dwiema osobami, umiejętności intelektualne druzgocąco zmalaly. Non stop czuje się też przesladowana, obawiam się, że cokolwiek nie napisze w internecie, w wiadomości prywatnej, czy nawet w wiadomości SMS, jest tak jakby publicznie dostępne. Boję się odpowiadać i pisać z ludźmi, których nie znam, boję się nawet rozmawiać z osobami, które znam nawet średnio, np ze szkoły, ponieważ z tyłu głowy ciągle towarzyszy mi myśl, że ktoś pod odbiorcę się podszywa i wykorzysta te treści przeciwko mnie.

Czy to mi kiedyś minie? Podobno z wiekiem wszelkie zaburzenia zmniejszają się. Choć pewnie i są okresy pogorszenia. Ewentualnie co może w tym pomóc? Ciężko mi tak się funkcjonuje.

 

Ostatnio lekarz w moim przypadku stwierdzil, ze to nie schizotypia a os.schizoidalna chyba ale pewny nie jest jeszcze. Czytajac Ciebie tak jakbym czytala o sobie....podejrzenia mnie dobijaja, probuje racjonalizowac ale niepewnosc jest do konca. Leki pomagaja na pewno, czuje sie wolniejsza. Czy z wiekiem sie zmnieszaja? U mnie jest odwrotnie, z wiekiem wszystko sie nasililo pod wplywem wydarzen.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

(...)

 

Ja mam duży problem z eksterioryzacją własnych myśli. Myślę bardzo szybko, na przeróżne tematy, także analizuje się introspektywnie. Nie potrafię jednak tych myśli wyrazić na zewnątrz.

Próbowałem np. nagrać swoje myśli na dyktafon, do którego nikt teoretycznie nie ma dostępu. Nie mogę jednak wyrazić swoich myśli na głos, bo zaraz peszę się i blokuję - jakbym przestraszał się własnego głosu, albo może tego, że to co we mnie jest zostało utrwalone gdzieś w świecie zewnętrznym. Na skutek tego speszenia rozwala mi się ciąg myślenia i niczego nie potrafię wydukać.

Problemy mam też ogromne pisząc na forach internetowych. Czuję największy komfort pisząc na forum, na którym nikt mnie nie zna, gdzie z nikim nie łączą mnie jakiekolwiek relacje, np. przez wymianę PW, bo wtedy nikt mnie nie rozpozna teraz lub w przyszłości, nie stworzy zagrożenia. Jakkolwiek urojonego, to i tak tkwi mi w to w podświadomości.

Przez ten wewnętrzny strach, nie potrafię pisać o moich emocjach, poglądach, potrzebach wprost. Po prostu zaczynam pisać, a następnie się blokuję - ale po to by o tym napisać (ominąć blokadę ) stosuję racjonalizację i intelektualizację - przez co o tym, co miałem na myśli piszę nie wprost, tak jakbym oglądał to z zewnętrznej perspektywy. Opisuję i analizuję własne myśli ,ale ich samych nie wyrażam. Subiektywny punkt widzenia moich myśli,emocji, zmienia się na zobiektywizowaną perspektywę - i przez to moje posty czasem czyta się jak rozprawkę albo artykuł popularnonaukowy - i nie bardzo wiadomo czego ja chcę,z czym mam problem, co sprawia mi ból...

To wynika z podświadomego strachu, że gdy wyjawię swoje wnętrze, swoje emocje, swoje SŁABOŚCI na zewnątrz to ktoś mnie skrytykuje (nie merytorycznie, czy odnosząc się do jakiś argumentów, ale mnie jako MNIE), wykorzysta moje słabości, albo mnie zrani do głębi mojej egzystencji.

 

Trochę mi pomogło spostrzeżenie, że tak naprawdę każdy ma mnie w dupie i nikogo nie obchodzę, nie jestem w jakimś centrum wszechświata, żeby być na tyle "ważny", by ludzie mnie non stop oceniali, kombinowali przeciwko mnie, czy nawet w ogóle zwracali na mnie uwagę. Co prawda, zdarzają się psychole, którzy próbują dowartościowywać się względem osób zagubionych i naiwnych - ale oni żywią się reakcją oraz irracjonalnym poczuciem bezradności u ofiary - więc można skutecznie ich ignorować.

Mimo wszystko, istotą mojego problemu jest chyba coś innego - jestem za bardzo wrażliwy, nie mam 'grubej skóry' - takiej warstwy pośredniej pomiędzy strefą intymną, głęboko osobistą ,a strefą zewnętrzną, w której jestem 'opancerzony'. Więc albo traktuję innych z kompletnym dystansem i ograniczonym zaufaniem (nawet jeżeli jestem miły i niby otwarty w stosunku do danej osoby, to biorę na to poprawkę, że ta osoba może być potencjalnym zagrożeniem - co może powodować pewną sztuczność w moim zachowaniu, odbieraną na zewnątrz) ; albo wpuszczam kogoś do mojej strefy wewnętrznej i wtedy jestem wobec tej osoby zupełnie bezbronny i podatny na zniszczenie. W tej strefie bezpiecznej oczekuję całkowitego bezpieczeństwa i całkowitego zaufania do osoby, którą tam wpuszczam, po czasie czuję się od niej zależny do poziomu, że aż zaczyna mnie to przerażać (i wtedy zaczynam uciekać i zamykać się w sobie). Poza tym panicznie boję się, że ta bardzo bliska mi osoba może mnie okłamać albo mnie wykorzystywać ( chociaż odganiam od siebie takie myśli), albo, że gdzieś na dnie ma w sobie, w środku jakąś rysę, jakąś skazę (np. brak wrażliwości,jakiś egoizm,jakieś nieakceptowalne poglądy), która na pewnym poziomie głębokości wzajemnego poznania będzie stanowić dla mnie zagrożenie - co chyba oznacza, że oczekuję całkowitej harmonii (a ponieważ nie da się z góry określić, co dana osoba ma w 'środku', to blokuje mi to możliwość nawiązywania prawie jakichkolwiek relacji - chyba, że na podstawie niewielkiej dostępnej ilości danych o osobie poczynię sobie pewne daleko idące założenia i zaryzykuję... ). Więc moje postrzeganie relacji z ludźmi jest niestety zero-jedynkowe, wszystko-albo-nic (ewentualnie to 'nic' jest jakąś grą lub obcowaniem z dystansem).

Czy te moje obawy wynikają z tego, że mam 'słabe ego' i jestem 'przewrażliwiony" i nie potrafię się bronić? To ciekawe, bo jako dziecko miałem bardzo silną wolę, zarówno do przetrwania trudnych warunków fizycznych, jak i nikt nie mógł mnie nagiąć do zrobienia rzeczy, których uważałem, że robić nie należy, nawet wbrew opinii większości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mogę myśleć, że mam osobowość schizoidalną zamiast zdiagnozowanych zespołu Aspergera i zaburzeń schizotypowych. Sporo cech zespołu Aspergera do mnie nie pasuje, do schizofreników też nie pasuję. "Klasyczna" więź z innymi ludźmi zdaje się być "nieobsługiwana" przez moją psychikę. Ale kategoria zaburzeń osobowości wygląda na za mały "kaliber" na takiego "dziwaka" i "gamonia" jak ja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wskazuje, mam duże potrzeby wypowiadania się, ale nie mam potrzeb nawiązywania znajomości ani prowadzenia stricte rozmów.

Mi brak znajomości jakoś bardzo nie przeszkadza. Mojej natury nie interesują też typowe rozmowy, ale jednostronne i na moje tematy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem jednak sytuację, że poczułem, jakbym się przywiązał do drugiej osoby (wobec nikogo nigdy nie poczułem czegoś takiego, jak wobec tej osoby. Była to pewna osoba z tego forum. A gdy ta osoba przestała pisać na forum, czułem dużą tęsknotę za nią. Obecnie ta tęsknota znacznie osłabła i już jej prawie nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi brak znajomych w taki sposób przeszkadza, że mam za dużo wolnego czasu i zajmuję się rzeczami które mi nie pomagają...

Np. zajmuję się tweakowaniem linuxa zamiast nabywaniem doświadczenia w programowaniu.

Jedyny kontakt z którą mam jaki związek w rzeczywistości utrzymuję z kolegą z którym lubię pisać o informatyce.

I zwykle, rzadko kiedy piszę z nim o sprawach życiowych. Po prostu nie potrafię. Dla mnie inni ludzie są po prostu z innej planety.

 

---

 

Ale ostatnio jakoś chce mieć jakiś kontakt. Chce czerpać przyjemność z ludzi. Brakuje mi tego czegoś. Czuję pustkę.

Chciałbym np. pograć z kimś na swoim własnym serwerze który utworzyłem dla ludzi z chana a tak na serio jedyną postać mam tam ja...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mhrps ja mam wrazenie, ze tylko mi sie wydaje iz panuje.

 

Glen O. Gabbard opisuje osoby schizoidalne jako „samotników żyjących na marginesie społeczeństwa”, ich samotność jest „bolesna, wysycona niemożnością przeżywania pozytywnych uczuć” w relacji z kimkolwiek i czymkolwiek. Ich tożsamość nie jest spójna, świat wewnętrzny jest pokawałkowany, a kontakt z realnością wewnętrzną i zewnętrzną zaburzony
.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Człowiek bez więzi emocjonalnej jest bardziej wolny.

 

To akurat zależy jeszcze od tego, jakie są pozostałe cechy danego zaburzenia. W przypadku osób, które chcą nawiązywać relacje, a z różnych powodów nie mogą, wytwarza się frustracja, która często prowadzi do zaburzeń depresyjnych i nerwicowych. Przyczynia się do tego również widmo przyszłości, w której brak jest związków, rodziny, dzieci, etc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

siema

tutaj jest wszystko opisane

ale każde zaburzenie osobowości trzeba u psychologa leczyć/zdiagnozować z nfz ?

bo prywatnie to człowiek zbankrutuje

ja podejrzewam ze mam zaburzenie osobowości schizoidalnej

`ale jeszcze to sprawdzę

dobrze ze nie jestem sam z tym tematem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Człowiek bez więzi emocjonalnej jest bardziej wolny.

 

To akurat zależy jeszcze od tego, jakie są pozostałe cechy danego zaburzenia. W przypadku osób, które chcą nawiązywać relacje, a z różnych powodów nie mogą, wytwarza się frustracja, która często prowadzi do zaburzeń depresyjnych i nerwicowych. Przyczynia się do tego również widmo przyszłości, w której brak jest związków, rodziny, dzieci, etc.

Nie jest za dobrze, że mają potrzebę nawiązywania relacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×