Skocz do zawartości
Nerwica.com

miyaa

Użytkownik
  • Postów

    36
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia miyaa

  1. miyaa

    Samotność

    Mnie tez samotność coraz bardziej boli, ciągle siedze zamknięta w czterech ścianach, nie mam z kim porozmawiać. Nie potrafię wrócić do świata, choc bardzo bym chciała. Jestem załamana.
  2. Tez mialam taka diagnoze, adaptacja to umiejętność dostosowania sie do zmieniajacych sie dookoła warunków. 'Normalny człowiek' nie widzi tragedii np zmieniajac prace, podczas gdy dla mnie wszelkie zmiany zawsze byly czyms okropnie stresujacym, czesciej miewalam mysli s, ogólnie to koniec świata. Najlepszym rozwiązaniem jest psychoterapia, na ktorej mozesz sie nauczyc radzic z tym problemem. Popros psychiatre o skierowanie.
  3. Mi w wieku 12 lat zdiagnozowano nerwice, w wieku 20 lat schizofrenie, po szpitalu schizoidalne zaburzenie osobowości z przewagą cech schizotypowych, zalecjac terapię i leki. Terapeutki (3 różne osoby) po paru spotkaniach nie chciały kontynuować terapii, bo niby 'mój problem jest głębszy i tylko leki mi pomogą'. Cały czas uparcie wciskano mi neuroleptyki, nic specjalnie mi nie tłumacząc. Do tej pory nie wiem czy faktycznie mam jakiś problem czy to lekarze wstydzą się przyznać do błędu. Chciałam iść na terapię, ale ciągle słyszę, że muszę brać leki...
  4. miyaa

    EEG

    Wg tego drugiego opisu wszystko w porzadku. Chyba jakies benzodiazepiny bierzesz, co nie? W czasie pierwszego badania cos moglo sie zadziac, mogles byc poddenerwowany, stad niejasny wynik. Idz skonsultuj te wyniki z neurologiem, on rozwieje twoje watpliwosci.
  5. Miałam tak samo w Twoim wieku, później było jeszcze gorzej, doszły lęki i głosy. Choć jestem tylko 4 lata starsza od Ciebie mecze się dalej, teraz nic mnie nie cieszy, nie potrafię okazywać żadnych emocji, nie utrzymuje żadnych kontaktów, bo po prostu czuje się obco wśród ludzi. Cały świat mnie przeraża, ciężko mi się odnaleźć, zupełnie tak jakbym była z innej planety. Wszystko co mnie otacza jest dla mnie obce, nawet rodzina, czuję że w tym świecie nie ma dla mnie miejsca. Odlaczona się czuje nawet od swojego ciała. Jak miałam 21 lat zdiagnozowano mi schizoidalne zaburzenie osobowości z przewagą cech schizotypowych. Spróbuj rozpocząć psychoterapie, szukaj pomocy.
  6. Ja mam zdiagnozowaną osobowość dysharmonijną z przewagą cech schizotypowych, a kod choroby F60. 1 (schizoidalne zaburzenie osobowości) i zaburzenia adaptacyjne.
  7. miyaa

    Dopalacze

    Ja po 20 dniach abstynencji zacpalam. W sumie to nie jestem na siebie zła za to. Chętnie bym to powtórzyla.
  8. Ja mialam podobnie, w głowie wszystko mi się układało dobrze, ale jak przychodziło do rozmów z kimkolwiek to nigdy nie wiem o czym mówić. Sztucznie się czuję za każdym razem jak ktoś mnie zagaduje, jakbym grała jakąś rolę. Dałam sobie spokój i mam wszystkich w nosie.
  9. Prof Czernikiewicz jest dobrym specjalista, ale ciężko się z nim dogadać, głównie słucha, niewiele tlumaczy. Ten Pan bardziej się zna na leczeniu zaburzen psychotycznych. Z kolei dr Olajossy moim zdaniem minął się z powołaniem, olewa skargi pacjentów na skutki uboczne leków (znam dwóch jego pacjentów, którzy dostali zawału serca, bo doktorek stwierdził, że to somatyczne - miało to miejsce w czasie ich hospitalizacji). Z Kliniki polecam dr Śpile, dr Morelowska, dr Perzynskiego ewentualnie dr Kozaka lub dr Wójciką. Jeśli chodzi o zaburzenia lękowe to lepiej rozejrzeć się za psychoterapia. Leki to dodatek. Dobrym psychologiem jest dr Agata Łukasik. Zawsze możecie pójść do psychologa na rozmowę i tam pokieruja was dalej, poleca lekarza, itp. Pozdrawiam.
  10. Wiecie co, w ogóle się nie znamy, nigdy się nie widzieliśmy, ani nawet jednego zdania nie wymienilismy. Mimo to strasznie mnie irytują posty Take i Marka123. Są okropnie napompowane 'mądrymi' słowkami oraz ciągle starają się wszystkim dookoła pokazać, że są inni od innych. Wiem, że nie powinnam nic takiego pisać (bo co kogo obchodzi moje zdanie), nie mam w zwyczaju oceniać jakichkolwiek wypowiedzi czy opinii (w sumie to nie moja sprawa), ale te wypowiedzi tak mi się w głowie kotluja, że ta cholerna głowa ciągle próbuje je analizować. Moim zdaniem te manieryzmy bardzo psują formę wypowiedzi, powodując, że staje się ona mało czytelna i zrozumiała (kiedy kończę czytać, to nie pamiętam o co w ogóle w niej chodzi). (Nie chodzi mi tylko o ten wątek, ale ogólnie.) Take, mam do Ciebie pytanie, dlaczego tak gloryfikujesz niektóre choroby? Ciągle piszesz o tym, ile diagnoz Ci lekarze postawili, ale pisales też, że nigdy nie byłeś pacjentem oddziału psychiatrycznego. Skąd więc te diagnozy? Nie chce nikogo obrazić, jakoś tak tylko czuje, że muszę to napisać właśnie w tym miejscu. Peace & Love
  11. Mam tak samo, monapayne i fifikse. Nie mam pojęcia jak to się nazywa, z resztą w ogólnym rozrachunku, nie ma to żadnego znaczenia. Chciałabym po prostu żyć sobie tak spokojnie jak każdy 'normalny' człowiek. Pamiętam, że parę lat temu żyło mi się trochę lepiej, czułam że bardziej pasuje. Na przestrzeni ostatnich czterech lat coś się zmieniło, urwalam kontakt ze znajomymi, przestałam rozmawiać z dalszą rodziną, bo odnosze wrażenie, że nie mamy o czym rozmawiać, zupełnie tak, jakbyśmy byli z innych światów. Nie potrafię jakoś porozumiewać się z ludźmi, zdają się być strasznie plytcy, mało rzeczy jest w stanie wywołać we mnie jakiekolwiek emocje poza strachem. Zaczyna się nowy okres w moim życiu, a ja nie wiem co mogę zrobić. Przepraszam, że tak się wtracam, po prostu chciałam gdzieś to wyrzucić, choć nie jest to wszystko co siedzi gdzieś tam głęboko w głowie.
  12. Ja chciałabym się powiesić. Jeszcze niestety nie mogę, musze trochę poczekać.
  13. Susu11, wysłałam Ci pw, przeczytaj sobie. :) Dopóki masz świadomość, dopóki nie masz urojen ani głosów, to wszystko jest w porządku. Twoja nerwica tak Cię męczy, to jest lęk przed chorobą. Jeśli nam nie wierzysz, pójdź do psychiatry, psychologa (jest taka instytucja - centrum interwencji kryzysowej - możesz tam spróbować udać się na konsultacje psychologiczna i porozmawiać ze specjalistą, nawet z lekarzem rodzinnym jeśli znasz jakiegoś zaufanego lekarza, albo ten darmowy telefon zaufania (nie pamiętam jak to się nazywa, ale tam też pracują osoby, z którymi możesz porozmawiać o tym, co Cie dręczy). Ja rozumiem Twój strach, rok żyłam z diagnoza F20. 0, aż sama zaczęłam powoli w to wierzyć i dałam się zamknąć w szpitalu. Wtedy myślalam, że to już koniec mojego życia, zalamalam się. Minęło trochę czasu i dotarło do mnie, że faktycznie, mózg mój trochę szfankowal, ale na szczęście to nie schizo. :) Wszystko będzie dobrze, postaraj się myśleć pozytywnie i nie zadreczaj się tą chorobą. :)
  14. Przeczytałam cały wątek od deski do deski. Powiem Wam, że już same wypowiedzi osób, które tu pisały (te który odbyły tam terapię, jak i te które nie zostały przyjęte) bardzo dużo dały mi do myślenia. I w gruncie rzeczy rozważam próbę podjęcia terapii na 7f, przynajmniej z chęcią wybralabym się na konsultacje do tamtych specjalistów. Chciałabym poznać siebie, w końcu do tego doroslam. Dla osób, które sie wahają - przeczytajcie cały wątek - analiza wypowiedzi pozwoli Wam na podjęcie decyzji, mi przynajmniej pomogła. :) Powodzenia! :)
  15. A może właśnie terapia sprawi, że nie zachorujesz? Boimy się zmian, a przecież one są nieodłącznym elementem życia. Z resztą my się ciągle zmieniamy, z tym że na gorsze, odgradzajac sobie drogę do w miarę normalnego życia dalej brniemy w zaburzenia. A zaburzenia maja to do siebie, że się pogłębiają. Kiedy miałam z 11 lat lekarz zdiagnowal u mnie nerwice, moja matka to olala, a później to poszło w lekką depresję aż do tego co mam teraz. Smutna prawda jest taka, że nie możemy liczyć na pomoc od naszej rodziny, a jedyne co możemy zrobić to założyć nowa, nasza rodzinę, która będzie nas wspierać. Musimy się nauczyć prawidłowo kochać i prawidłowo odbierać miłość. Musimy się nauczyć ufać i dawać zaufanie. Tkwiac w tym bagnie z 'domu rodzinnego' pograzymy się jeszcze bardziej. Ja rozumiem, że jest Ci ciężko, ale swoich rodziców nie zmienisz, oni są dorośli, oni sami za siebie odpowiadają, z Twoim zadaniem w ogóle się nie liczą. Nie pozwól im dalej znecac się nad Tobą, jesteś zajebista kobietą, mądrą, a oni Cię zwyczajnie gnoją. Spróbuj zamieszkać z chłopakiem, a zobaczysz że w domu nic się nie stanie złego. Mogą być źli, mogą mieć pretensje, ale to jest Twoje życie, a masz je tylko jedno! Ja kiedyś od psychologa usłyszałam, że nie pozwalam sobie być szczęśliwa. I to jest prawda! Przez ciągły pesymizm, zmartwienie, nakładanie na siebie tysiąca (nie swoich) obowiązków nie zmieniłam sytuacji w domu. Mojej matce pasuje chorowanie, ona nie chce się leczyć (nie ma schizofrenii, tylko zaburzenie osobowości typu borderline) ona lubi cierpieć, a to nie oznacza, że ja mam też się męczyć. Każdy ma prawo do szczęścia, my musimy się odważyc pozwolić sobie być szczęśliwym.
×