Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 18.11.2019 o 08:06, zakazana88 napisał:

@minou a synkowi te wezly szyjne ci i pisalas ze ma duzo, zeszly w koncu czy nadal ma wyczuwalne? Moj ma nadal, caky czas sa przesuwalne, teraz nawet u corki zauwazylam. Ale lekarka nie kazala sie martwix, nawet badan nie zlecila.

Hej, w pachwinach sie wyraznie zmniejszyly, tak z fasolek do malych groszkow, no ale trwalo to z 1,5 roku jak nie wiecej. Na zuchwie juz prawie calkiem zszedl, ale on wylazi zawsze znow jak nowy zab rosnie.  Na szyi byly chwile troche mniejsze, ale teraz mlody ma zapalenie gardla i krtani, wiec znow sa opuchniete. Pod pachami, kolanami i przy obojczykach nie sprawdzam. Nie wiem za bardzo, czego oczekujesz po wezlach swojego synka? Ze zejda calkiem i zrobia sie niewyczuwalne? Jesli tak, to mozesz czekac miesiacami, a nawet latami. Ja pisalam ostatnio, ze moje powiekszone wezly szyjne i w pachwinach zeszly dopiero jakos teraz, a mam 35 lat. Od dziecka tam byly, wyraznie wyczuwalne, miekkie i przesualne gule, bylam przyzwyczajona, ze tam sa. A teraz patrze i nie ma, oprocz jednego, w okolicy lewego migdalka, ktory jeszcze da sie wyczuc. 

 

@leniek644 tez raz mialam jazde na wscieklizne, na wsi u mojej siostry byl bezdomnyy kotek, sasiedzi go przygarneli, dzieci sie z nim bawily. No i potem moje mysli od razu w kierunku wscieklizny, ale nie przejmuj sie. Zeby sie zarazic, zwierze musi Cie ugryzc no i zdaje sie, ze wirus jest w slinie dopiero wtedy jak sa objawy. Poza tym wscieklizna to choroba podlegajaca scislej kontroli, wiec na stronie np sanepidu mozesz sprawdzic, czy wystepowaly jakies przypadki w Twojej okolicy. Zwykle wirusa przenosza u nas nietoperze i lisy, a nie koty czy psy. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, zakazana88 napisał:

Jakie to byly węzły, duze i ile? Co bylo ich przyczyna no iczy w koncu  zeszly.

 

Bo ja nie wiem czy dalej cos szukac u syna.

 

Na szyi, z boku, wielkości fasolki, ma go do dziś, chociaż infekcje też miewa często, więc może nawet nie ma czasu zniknąć. Gdzieś czytałem, że u dzieci maga być trwałe powiększone (nie chodzi o zwłóknienie). Ale przestałem się tym martwić. Jakoś. Znalazlem tysiąc innych powodów do panikowania :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, angie1989 napisał:

Wezly u dzieci to zupelnie inna historia niz u doroslych. Zreszta w sumie u doroslych w 80% to tez przyczynie nie nowotworowe, ale ja dalej sie macam sprawdzam czy nie rosna...

Tak jak ja 🙂

 

Pytanie do rodzicow jeszcze tak poza tematem hipochondri: czy szczepicie swoje dzieci na meningokoki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Staram się nie udzielać na forum, bo to mnie nakręca, ale napiszę tylko do wszystkich dziewczyn, których bolą jajniki, że mnie czasami bolą nieziemsko, a byłam u ginekologa i wszystko jest u mnie okej. W ogóle super kobieta i wszystkim hipochondryczkom z Wrocławia bym ją poleciła; uspokoiła mnie też co do USG piersi. Nawet cytologią się tak nie stresuję, bo powiedziała, że widzi, że wszystko jest OK, ale oczywiście trochę stres mam przed wynikiem. 

Przy okazji powiedziała, że teraz ludzie przez Internet naczytają się głupot i panicznie boją raka... Zgadzam się z tym, przeczytamy coś w Internecie i wydaje nam się, że to od razu nasze symptomy i my jesteśmy przypadkiem jednym na sto. A tak naprawdę rak niestety nie daje w większości przypadków objawów, tak jak koleżance mojej matki np., i nasze objawy są z nerwicy... 

@nerwa gratuluję Ci badania. Co prawda ja sądzę, że nie było Ci potrzebne i wielu osobom z tego wątku nie jest niezbędnych tyle badań, ale przemogłaś swój lęk i za to też ogromne gratulacje, bo w nerwicy powinniśmy stawiać czoła naszym lękom. Myślę, że jest ok, jakby nie było, to myślę, że od razu by Ci coś powiedzieli, naprawdę, a zatokami się nie przejmuj, ja mam zawalone zatoki non stop, uroki ówczesnej pogody. Nawet jak coś tam jest, to najwyżej torbiel. 

@Kamyk. wyobrażam sobie też Twój lęk w tej sytuacji, mnie jak wyjdzie delikatnie coś nie tak, to od razu płaczę i wpadam w histerię, ale serio, gdyby to naprawdę był złośliwy nowotwór, to nikt by Ci nie powiedział "do kontroli za pół roku", tylko od razu by Cię leczyli. Większość z nas ma jakieś anomalie, ja mam torbiele w piersiach i guzki niezłośliwe na głowie - kaszaki - może jakbym sobie przebadała głowę, to by coś wyszło jeszcze innego. Po prostu większość ludzi się nie bada aż tak i dlatego im to nie wychodzi. Na Twoim miejscu ewentualnie poszłabym do jakiegoś super lekarza jednego - zazwyczaj bardziej ufam ludziom na facebooku w jakichś grupach, bo na znanymlekarzu wiadomo jak jest - i później poszła do tej kontroli za pół roku, ale naprawdę nie przejmuj się. Nie masz na pewno żadnego raka mózgu!!! To, co Cię spotkało, to horror nerwicowca, ale to na pewno nie jest to, o czym myślisz. 

 

Ja nadal myślę o układzie pokarmowym i mam lęk przed badaniami USG, powinnam sobie zrobić kolono, ale nie mam do tego przysłowiowych jaj. Przeziębiłam się, ale tym się nie przejmuję akurat. Czasami mnie łapią bóle w żołądku i derealka, szczególnie w pracy. Życzę Wam dużo zdrówka - przede wszystkim psychicznego, bo fizyczne macie 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie takie forum jest super, mnie osobiście nie nakręca a raczej dzięki niemu jestem coraz bardziej w stanie uwierzyć w somaty i w to co nasza psychika wyczynia. Człowiek się czuje jednak swojsko jak spotyka takie osoby jak on. Ciężko o zrozumienie wśród ludzi bez problemu tego charakteru.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, zakazana88 napisał:

Tak jak ja 🙂

 

Pytanie do rodzicow jeszcze tak poza tematem hipochondri: czy szczepicie swoje dzieci na meningokoki?

Rozwazalam to, ale w Danii sa srednio 3 przypadki sepsy meningokokowej rocznie,  z tego ogromna wiekszosc u nastolatkow, bo to oni sa najbardziej narazeni, czytalam moze o 2 przyadkach, w ciagu kilku lat, gdzie 6 letnia dziewczynka zmarla na sepse meningokokowa i 30 letni turysta dostal tej sepsy, ale na szczescie przezyl. Takze w Danii sie tych szczepien nie zaleca, bo uwaza sie, ze ryzyko jest marginalne. W Polsce jest troche ten problem, ze reklamowanie lekow i innych uslug medycznych nie jest zakazane, wiec te reklamy np o szczepieniach  na meningokoki sa bardzo dramatyczne i np u mnie wywoluja strach. W Danii byloby to karalna, mylaca i wywolujaca panike strategia marketingowa.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim , mam na imię Przemek za mną 20 wiosen.Moja przygoda z tą wredną chorobą zaczęła się w kwietniu tego roku.Zaczeło się od tego ,że pewnego dnia ni z tąd ni z owąd zacząłem odczuwać duszności i ucisk w klatce.Oczywiscie pierwsza myśl zawał.Ale dobra jakoś przetrwałem dzień i żyłem chociaż ucisk w klatce i duszności utrzymywały się cały czas. Wieczorem problemy z zaśnięciem cały czas myśli , że do rana to pewnie nie dożyje.Ale starałem się myśleć logicznie skoro przeżyłem cały dzień ,to na pewno nic poważnego.Jako że był to okres przed świętami postanowiłem nic nie mówić rodzicom żeby nie dokładać im zmartwień.Mijał tak dzień po dniu oczywiście cały czas z dusznościami i uciskiem raz mniejszym raz większym.Odziwo po tygodniu samo przeszło.Szczesliwie zapomniałem o tym.Niestety w czerwcu nerwica znowu się odezwało na kilka dni.A wyglądało to tak , że w telewizji po oglądałem jakiś tam materiał o kleszczach.Oczywiście za kilka dni znalazłem kleszcza na nodze.Wyrwalem go i oczywiście od razu czarne myśli ,że pewnie to koniec dostanę zapalenia mózgu już żegnałem się ze światem chociaż po kleszczu nie został żaden ślad.Woeczorem leżąc na łóżku zacząłem czuć się jak bym miał temperure .od razu myśl zaczęło się już po mnie.Ale dobra przeżyłem do rana ,w ciągu dnia doszły jakieś nudności i brak apetytu.Oczywiscie załączał mi się coraz większy świr ,że powoli to koniec mojego życia.Dalej starałem się do brać na logikę skoro nie miałem ani temperatury ,ani wymiotów to starałem przemówić sobie że to na pewno nie zapalenie mózgu po około 4/5 dniach przeszło.Wszystko pięknie odzyskałem chęci do życia i było pięknie do początku września.Ostatni tydzień września dosyć leniwie spędzony na łóżku,leżąc spokojnie oglądając coś tam na telefonie zacząłem odczuwać jakieś ukucia koło serca , oczywiście od razu czarne myśli , wsłuchiwanie się w bicie serca, macanie, dotykanie i wymacalem. Zacząłem czuć ból żeber koło serca przy nacisku, po 3 daniach doszły duszności i ucisk w klatce.Steierdzilem że nie ma żartów,idę do rodziców i mówię co i jak zapadła decyzja że jedziemy na SOR.Badanie EKG nic nie pokazało,pobrali mi jeszcze krew już nie pamiętam co badali ale też wszystko w normie.Po rozmowie z lekarzem stwierdził , że to na tle nerwowym.Tak nie do końca dawałem temu wiara przecież niczym się nie stresowałem , chociaż gdzieś tam w podświadomości ciągnęła się za mną niezdana matura i myśl co ja będę robił w życiu jeżeli poprawka mi nie wyjdzie.Po hydroksyzynę czułem się lepiej ale nie idealnie.Minelo dwa dni budzę się 2 w nocy z potwornymi dusznościami i uciskiem w klatce myślę sobie teraz to już na pewno zawał.Oczywiscie nocna wizyta na SOR ,EKG w porządku dostałem coś tam przeciwbólowego i wróciłem do domu.Na następny dzień mama wysłała mnie do lekarza rodzinnego dostałem skierowanie na badania krwi i moczu dodatkowo prześwietlenie klatki piersiowej. Ozywiście wyniki idealne zdjęcie też nic nie wykazało.Jakoś sobie żyłem raz bywało lepiej raz gorzej.Pewnego wieczoru wróciłem z siłowni w sumie chodziłem już dwa lata ,ale tym razem duszności i ucisk przeszły zaczął się ból brzucha.Pierwsza myśl przechowywałem pewnie przepuklina.Oczywiscie od razu  google  i czytamy objawy przepukliny i jak to wygląda.Oczywisce nic nie wyskoczył po 2 dniach za to zaczęła boleć mnie głowa i doszły nudności od razu czarne myśli , że to pewnie jakiś góz mózgu.Poszedlem do rodzinnego po rozmowie i zbadaniu pani doktor stwierdziła , że to nerwica poleciła mi żebym skorzystał z pomocy psychologa i dla mojego spokoju dała mi skierowanie na USG brzucha.Oczysiscie USG nic nie wykazało.A u mnie bywało coraz gorzej brak apetytu, bóle głowy ,brzuvha, nudności budzenie się w nocy.Pewnej nocy obudziłem się i moje czarne myśli o śmierci doprowadziły do tego że dostałem jakiś chwilowych drgawek.Po łyku hydroksyzyny uspokoiłem się i drgawki przeszły.Od razu poszedłem do lekarza rodzinnego tam po zbadaniu zostałem utwierdzony że to początki nerwicy i dalej pani doktor nalegała żebym skorzystał z pomocy psychologa.Tak też zrobiłem po rozmowie poczułem się lepiej pani psycholog kazała mi zmienić grzyb życia na bardziej aktywny i zmienić swoje myślenie, zacząć się cieszyć , małych rzeczy i mieć przekonanie ,że to co robie robię dobrze.Pweidzala że daje mi 3tygodnie jeżeli się nie poprawi mam się umówić na wizytę.Zaczalem postępować zgodnie ze wskazówkami i czułem się coraz lepiej , więc nie umówiłem się na następną wizytę.Niestety stres związany z rozpoczęciem studiów i z myślami czy sobie poradzę jak to będzie doprowadził do pogorszenia mojego stanu psychicznego i komfortu życia.Od 2 miesięcy na zmianę wraca ból brzucha . nudności i ból głowy chociaż ten ból głowy to bardziej takie denerwujące uczucie (ciężko to opisać) niż faktyczne cierpienie przez co cały czas mam myśl że pewnie mam jakiegoś guza mózgu.Nieco ponad tydzień temu miałem epizod z oczami stwierdziłem że pogorszył mi się wzrok ale tylko przy komputerze i jak patrzę na jakiś wyświetlacz.Obraz mi się rozmazuje i czasami podawaja.Jak patrzę na jasne powierzche latają dziwne wzorki.Oczywisce od razu google i jest odklejająca się siatkówka co gorsza prowadzi to do utraty wzroku.Od razu telefon i dziwnie do okulisty.Jesy udało się ma wolny termin za 3dni.Mysle sobię może jeszcze jednak nie wszystko stracone może jeszcze będę widział.I co wyszło?Z oczami wszystko ok żadnej wady ,dostałem tylko anty refleksy dla ochrony.Jak skończyła się faza na oczy dalej wróciła głowa i tak jest do dziś.Obudzilem się dziś w nocy i tak myślę czemu akurat mnie to dopadło? Normalnie się popłakałem i stwierdziłem że chyba czas się podzielić moja historia.Dodatkowo myślę że chyba czas  zadzwonić do psychologa bo sam sobie z tym nie poradzę . Chociaż teraz po napisaniu tego czuje się trochę lepiej.Zapmmialem dodać od dwóch miesięcy ciągłe piski w uszach , chociaż w ciągu dnia tego nie słychać tylko z wieczora gdy zasypiam w ciszy.Ale powoli irytuje mnie to coraz  mniej.No nic miłego czytania wszystkim idę spróbować jeszcze chwilę pospać ,bo pewnie kolejny ciężki dzień przed mną.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 27.11.2019 o 22:15, minou napisał:

Hej, w pachwinach sie wyraznie zmniejszyly, tak z fasolek do malych groszkow, no ale trwalo to z 1,5 roku jak nie wiecej. Na zuchwie juz prawie calkiem zszedl, ale on wylazi zawsze znow jak nowy zab rosnie.  Na szyi byly chwile troche mniejsze, ale teraz mlody ma zapalenie gardla i krtani, wiec znow sa opuchniete. Pod pachami, kolanami i przy obojczykach nie sprawdzam. Nie wiem za bardzo, czego oczekujesz po wezlach swojego synka? Ze zejda calkiem i zrobia sie niewyczuwalne? Jesli tak, to mozesz czekac miesiacami, a nawet latami. Ja pisalam ostatnio, ze moje powiekszone wezly szyjne i w pachwinach zeszly dopiero jakos teraz, a mam 35 lat. Od dziecka tam byly, wyraznie wyczuwalne, miekkie i przesualne gule, bylam przyzwyczajona, ze tam sa. A teraz patrze i nie ma, oprocz jednego, w okolicy lewego migdalka, ktory jeszcze da sie wyczuc. 

 

 

No bo nie sie wydaje, ze mojemu sie w ogole nie zmniekszaja. On ma szczegolnie duze te dwa w katach zuchwy inne na szyi male, przezuwalne. Ale te w katach zuchwy mnie przerazaja. Jeden jest napewno wielkosci duzej fasoli tak ponad 2cm. Jeden tez napewno jest przesuwalny, drugi tez sie rusza ale gorzej. Pierwszy raz zauwazylam je w lutym tego roku, wczesniej nie wiem czy tam byly.

 

Eeh ja od poniedziałku zaczynam terapie u psychologa,nie ukrywam, ze wiąże z tym duze nadzieję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Czymsie witaj w klubie! Mozna by powiedziec, ze Twoja historia jest wrecz "typowo" nerwicowa 🙂

Dobrze, ze zrobiles te kilka badan i widzisz ze mimo ze cos Ci dolega to jednak koniec koncow okazuje się, ze nic.

Tez mialam swego czasu dusznosci (i RTG), problemy z sercem, z głowa w sumie mam cały czas :( z oczami tak samo - to co widzisz na jasnych powierzchniach to moga byc po prostu tzw. męty. Ma to wiekszosc osob w wiekszym lub mniejszym nasileniu, tylko my jestesmy bardzo wyczuleni na jakies odchylenia od normy i odbieramy wszystko duzo gorzej 😕

Trzymam kciuki za psychologa!!!! 

 

@zakazana88 u Ciebie tez trzymam kciuki za terapie 🙂 Moim zdaniem to jedyna opcja wyjscia z tego na dobre. Ale niestety jest to tez ciezka praca :( Ale warto!  Ja po pierwszej terapii mialam z 7 lat spokoju. Teraz jest troche gorzej, bo ogarniam trudne tematy i idzie toporniej...

 

Ja dzis mialam nieprzespaną noc, chyba się juz stresuje ze dzis moze bede miala wyniki z rezonansu. Mowili ze bedzie lekarka opisująca aczkolowiek nie wiaodmo czy zdarzy z moim wynikiem - wiec albo bedzie chwila prawdy albo bede czekac do przyszlego tygodnia :(

Czuje sie od rana beznadziejnie, oczywiscie oslabiona, bez sił, scisk w zoladku itd. Wczroaj bylo nie lepiej, bo od rana strasznie bolala mnie głowa i mialam dziwny scisk. 

Jakies ostatnie dni/tygodnie mam dużo duzo gorsze. Pogorszenie i wiecej objawów. Nie wiem czy to kwestia jesieni (ktora akurat lubie!), czy natloku obowiazkow w pracy... Mam nadzieje, ze to się niedlugo poprawi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A wiecie co jest najlepsze... ze ludzie z realnymi stwierdzonymi chorobami (tymi ktorych sie czesto boimy) radza sobie duzo lepiej od nas. Mam wrazenie, ze nie maja az tyle stresow, robią co mogą ale jakos tam są w stanie fukncjonować i jednak korzystac z zycia.

A my TYLKO z lękiem przed tymi chorobami, jestesmy w duzo duzo gorszym stanie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, nerwa napisał:

A wiecie co jest najlepsze... ze ludzie z realnymi stwierdzonymi chorobami (tymi ktorych sie czesto boimy) radza sobie duzo lepiej od nas. Mam wrazenie, ze nie maja az tyle stresow, robią co mogą ale jakos tam są w stanie fukncjonować i jednak korzystac z zycia.

A my TYLKO z lękiem przed tymi chorobami, jestesmy w duzo duzo gorszym stanie...

Dokładnie!!! Syn mojej najlepszej przyjaciółki ma SM, także dwie moje koleżanki mają SM,prócz tego znam ludzi po rakach i wg mnie wszyscy oni radzą sobie dużo lepiej niż my!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 26.11.2019 o 13:03, angie1989 napisał:

 

@zakazana88@alicja_z_krainy_czarów

Wtedy węzły okazały się odczynowe. Prawdopodobnie od źle zaleczonego zęba,
Pod zębem była cysta. Nie bolało, bo ząb był martwy, ale wyszło na rtg, że pod nim jest stan zapalny.
Nie wiem jakie były te węzły, ale miałem napisane limfadenopatia.
Badam je na usg co rok. Są mniejsze, ale dalej większe niż norma. Lekarz mówi, że widocznie taka moja norma.
Kiedyś miałem migdały zawsze powiększone to mi wycięli i teraz chyba węzły biorą wszystko na klatę.
Od tej akcji z węzłami minęło 15 lat. Jakby były nowotworowe to już by było pozamiatane.

Odnośnie głowy (obecna wkrętka) - byłem wczoraj u kolejnego neurologa. Ordynator neurologii.

Fajnie mnie wysłuchał odnośnie moich objawów i powiedział, że nie mają nic wspólnego z tym co mam w głowie.
W ogóle moje objawy do niczego się nie mają. Przepisał mi sympramol i powiedział, że powinno być lepiej ;)

A co do głowy i rezonansu:
Oglądał zdjęcie po zdjęciu...i omawiał ze mną.
Jakiegoś polipa mam w zatoce, jakaś wydzielina w zatokach.
A to czego się boję w głowie, to według niego sprawa rozwojowa, od urodzenia.
Dla tzw. świętego spokoju kontrola rezonansu za rok

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, alicja_z_krainy_czarów napisał:

Ja nadal myślę o układzie pokarmowym i mam lęk przed badaniami USG, powinnam sobie zrobić kolono, ale nie mam do tego przysłowiowych jaj.

Czemu powinnaś zrobić sobie kolono?
Masz wskazania?

Ja robiłem. Kolono+gastro przy jednym spaniu. Podobało mi się.

 

 

2 godziny temu, nerwa napisał:

A wiecie co jest najlepsze... ze ludzie z realnymi stwierdzonymi chorobami (tymi ktorych sie czesto boimy) radza sobie duzo lepiej od nas.

Moim zdaniem - ta hipochondria - oprócz tego, że jest to jakiś sposób zwrócenia na siebie uwagi to jest to uzależniający dreszcz emocji.
Patrzcie jakie emocje towarzyszą baniu się, potem badaniu, wynikowi. Po takiej mocnej emocji jest ulga. Potem brakuje znowu emocji i znowu to samo. Jak hazardzista, który stoi przed maszyną i ma dreszczyk emocji. 

Piszę o sobie, ale wydaje mi się , że tak to u mnie działa.
Jak mówię znajomym, że czegoś się boję, to mi mówią, że jestem w siódmym niebie, bo lubię się bać. 
Nie tylko ze zdrowiem. W życiu też funduje sobie sytuacje ekstremalne, żeby się bać.
Niby nie jest to przyjemne, ale jednak po coś to robię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 26.11.2019 o 16:40, angie1989 napisał:

@Kamyk. a duzo miales tych wezlow? Rozumiem, ze byly hypoechogeniczne i nie mialy widocznej zatoki? Miales tylko na szyi? Moje niby sa ok...jeden ma slabo widoczna zatoke, ale n8by dlatego, ze z macania mialam sina szyje i byla tkanka opuchnieta. Powiedzial, ze to nie chloniak ani przerzut, ale glowa swoje.

dużo. Chyba wszystkie powiększone. Ale nie do jakiś gigantycznych rozmiarów.
Ten pierwszy gamoń uznał je za nowotworowe, a drugi inny doktor powiedział, że są odczynowe. Np. od alergii, stanu zapalnego.
U mnie wtedy prawdopodobnie było od źle zaleczonego zęba. Ale zęba wyrwałem a one dalej są większe niż norma, ale mniejsze niż wtedy. Węzły już olałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Kamyk. napisał:

@zakazana88@alicja_z_krainy_czarów

Wtedy węzły okazały się odczynowe. Prawdopodobnie od źle zaleczonego zęba,
Pod zębem była cysta. Nie bolało, bo ząb był martwy, ale wyszło na rtg, że pod nim jest stan zapalny.
Nie wiem jakie były te węzły, ale miałem napisane limfadenopatia.
Badam je na usg co rok. Są mniejsze, ale dalej większe niż norma. Lekarz mówi, że widocznie taka moja norma.
Kiedyś miałem migdały zawsze powiększone to mi wycięli i teraz chyba węzły biorą wszystko na klatę.
Od tej akcji z węzłami minęło 15 lat. Jakby były nowotworowe to już by było 

Czyli ogolnie rzecz biorac masz je od 15 lat a o tak i tak nie zeszly do konca? A w usg sa csly czas jako odczynowe czy juz zwlokniale.

 

Hmm moj syn ma od 9 miesiecy w katach żuchwy po jednym z kazdek stronu, na usg niby  odczynowe (chociaz sa dosc spore bo ponad 2 cm) jakos mu kurcze nie chca zejsc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, zakazana88 napisał:

Czyli ogolnie rzecz biorac masz je od 15 lat a o tak i tak nie zeszly do konca? A w usg sa csly czas jako odczynowe czy juz zwlokniale.

Nie wiem. Normalne, ale większych rozmiarow niż standard. Niby taka moja norma.
W sumie nie wnikałem w szczegóły. Ale największy miał z 12-14mm. A jaka jest norma? - nawet nie wiem.
Jestem alergikiem. Pytałem czy mogą się powiększyć od alergii, to mi powiedziano, ze tak.

 

 

2 godziny temu, zakazana88 napisał:

Hmm moj syn ma od 9 miesiecy w katach żuchwy po jednym z kazdek stronu, na usg niby  odczynowe

Gdyby były podejrzane to by pewnie chcieli zrobić biopsję.
A skąd wiesz, że dalej mają 2cm? Z usg?
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Kamyk. napisał:

 

Gdyby były podejrzane to by pewnie chcieli zrobić biopsję.
A skąd wiesz, że dalej mają 2cm? Z usg?
 

hmmm piersze usg miał w maju, drugie w sierpniu na obu wyszły odczynowe ale sporych rozmiarów ponad 2 cm, a teraz nadal je czuje ten jeden moze jest mniejszy ale ten drugi co był dosyc duzy wydae mi sie ze nadal jest taki sam w dotyku.

 

Radiolog mowiła, ze na nowotworowe nie wygladaja. Miał tez w maju morfologie z rozmazem wyszłą ok, teraz miał we wrzesniu ale tym razem z rozmazem automatycznym ale rowniez w porzadku. Badało go kilku periatrów twierdza, ze sa symetryczne, ruchome i ich nie niepokoja, trwierdza , ze zaczna sie wchłaniac około 9 roku zycia jak uklad odpornosciowy stanie sie dojrzały. Ale ja jakos sie boje. Chociaz przeczytałam w internecie, ze jesli dziecko ma przewlekle powiekszone wezły chłonne dłuzej jak pol roku to małę szanse, ze sa spowodowane choroba nowotworowa(ale powinny miec mniej niz 2cm). A moj ma juz 9 miesiecy prawie a czy wczesniej miał to nie wiem nie sprawdzałam. Dopiero jak wpadłam w hipo, zaczełam sprawdzac.

 

teraz jest tez okres infekcyjny takze tez sie pewnie troche powiekszaja te ktore nie zdazyły sie wchłoac tak sobie mysle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Kamyk. napisał:

Fajnie mnie wysłuchał odnośnie moich objawów i powiedział, że nie mają nic wspólnego z tym co mam w głowie.

a jakie dokladnie masz teraz objawy?

Ale co jak co, tacy ludzie sa doswiadczeni i jednak widza jakie objawy moga faktycznie byc znaczace, a jakie są typowe wytworem nerwicy.

 

4 godziny temu, Kamyk. napisał:

Moim zdaniem - ta hipochondria - oprócz tego, że jest to jakiś sposób zwrócenia na siebie uwagi to jest to uzależniający dreszcz emocji.

ciekawe, moze tak faktycznie być.
Moja terapeutka z kolei tlumaczy to tak, ze jest to odwrocenie uwagi z realnych problemow ktorymi nalezaloby się zajac na jakeis zastepcze-wyimaginowane. Po prostu mechanizm obronny ktory nasz organizm stosuje zeby odciac nas skutecznie od innych rzeczy.

 

Ja ostatecznie dzis wynikow nie mam :( Ale za to przez telefon wypytalam, czy gdyby cos bylo strasznego to by juz sprawdzili. Techniczka powiedziala, ze oczywiscie. Ze oni na bierzaco patrza na skan podczas badania i jak jest cos nie tak to od razu informują pacjenta i robią szybki opis. Czyli to, ze kaza mi czekac, moze swiadczyc o tym, ze nie ma tam niczego az tak strasznego... Pytalam tez o zatoki (że widzialam na skanach cos bialego w zatoce), to mowila, ze mozliwe ze mam po prostu infekcje (chociaz mi to bardziej wyglada na jakas torbiel albo polip). Troche wiec się uspokoilam... i pozostaje czekać do poniedzialku.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A macie takie stany totalnego zmeczenia nie wiadomo od czego?

Ja w sumie dzisiaj niewiele zrobilam, a czuje się juz totalnie wyczerpana, pieką mnie oczy, chce mi się spac i nie mam na nic siły. Fakt, ze w nocy kiepsko spalam i pewnie to ma tez wplyw, ale i tak...  nie narobilam się w ciągu dnia jakos specjalnie.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, nerwa napisał:

A macie takie stany totalnego zmeczenia nie wiadomo od czego?

Ja w sumie dzisiaj niewiele zrobilam, a czuje się juz totalnie wyczerpana, pieką mnie oczy, chce mi się spac i nie mam na nic siły. Fakt, ze w nocy kiepsko spalam i pewnie to ma tez wplyw, ale i tak...  nie narobilam się w ciągu dnia jakos specjalnie.

 

No ja mam, że nie ma m siły żyć. I wtedy się zastanawiam czy to depresja, czy rak mnie wykańcza ;)

 

moja mama nie miała siły żyć, myśleliśmy ,że to depresja, już chcieliśmy zmieniać jej psychiatrę, a okazało się, że rak ją zjadał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj byłem u tego neurologa co pisałem.

Powiedział, że to „nic” w głowie gdyby było guzem, to jest w takim miejscu, że miałbym porażenie czterokończynowe.

 

Moja wyobraźnia już działa i wydaje mi sie, że tracę władzę w nogach.

Albo mi się nie wydaje. 

 

I jeszcze powiedział - kontrola za rok, ale jakby co to niech pan dzwoni.

no i tak sobie myślę, że jakby co?

czyli uspokoił mnie, że to nic takiego, ale jednak w domyśle powiedział mi: jakby pana pozamiatało, to daj pan znać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, nerwa napisał:

Moja terapeutka z kolei tlumaczy to tak, ze jest to odwrocenie uwagi z realnych problemow ktorymi nalezaloby się zajac na jakeis zastepcze-wyimaginowane. P

Czyli zgadza się. 

Hazardzista grając robi dokładnie to samo co powiedziała Twoja terapeutka.

 

ale my zamiast wrzucać do maszyny lub stawiając zakład, żeby poczuć dreszcz emocji - idziemy do lekarza. Emocje sięgają zenitu.

 

znam się trochę na uzależnieniach i to mi tak pasuje. 🙂 

 

ucieczka od rzeczywistości 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×