Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kamyk.

Użytkownik
  • Postów

    34
  • Dołączył

Osiągnięcia Kamyk.

  1. Myślę, że nie. ludzie, którzy muszą zapier...ć nie mają czasu na wsłuchiwanie się w swoje ciało Piszę tu o sobie. Bo też mam chyba za dużo wolnego czasu i dużo swobody. tak mi zresztą wszyscy mówią, że mam za dobrze, nudzę się i wymyślam. a jak ktoś musi zasuwać to do lekarza idzie dopiero jak straci przytomność i go karetka zgarnie z ulicy. albo ma konkretne objawy. Np. Zawroty głowy , ale nie takie jak my mamy, tylko takie, że nie potrafi z łóżka wstać
  2. Miałem wyczuwalną gulkę na szyi. Miałem to całe lata, ale jakoś myślałem, że to węzęł, w sumie nie wiem co myślałem , ale to było jakby naturalne. Zmarł mój ojciec i na stypie był wujek laryngolog. Wziąłem jego rękę i mówię: pomacaj bo coś tu mam. A on na to, żeby przyjść do niego bo to trzeba wyciąć. To ja też tak miewam. W nogach to czuję. jak to powiedziałem neurologowi to mi właśnie przepisał sympramol. Przyuszna
  3. A jak mam okresy, że o zdrowie się nie martwię, to się wtedy martwię, że zbankrutuję i nie będę miał z czego żyć. Na razie mam to "coś' w głowie do obserwacji , więc to mój temat przewodni
  4. tyle, ze to prawdopodobnie nie są żadne objawy. Każdy żywy organizm coś czuje, coś mu dolega. Jak mówiłem o swoich neurologom - a byłem w krótkim czasie u pięciu - to machali ręką i mówili, że to żadne objawy. Też mi się wydaje, że jestem otępiały. Ale pracuję z rówieśnikami i młodszymi i widzę, że oni mają tak samo, ale nikt nie zwraca na to uwagi.
  5. Powiedzieli mi, że na pograniczu złośliwości. Wedle mojego dochodzenia było tak - guz był złośliwy, ale wycięli mi z marginesem zdrowej tkanki i zostałem uznany za wyleczonego. Najpierw wycięli guza i miałem już wychodzić do domu, ale przyszedł wynik i powiedzieli , że konieczna druga operacja. Wycięli cały płat ślinianki, próbki z węzłów itp. - w tym wyniku było czysto. To było w 1999roku. Nie robili wcześniej biopsji jak teraz. A co do Twojej mamy, to dopiero po wycięciu i zbadaniu będzie wiadomo na 100% , że łagodny. Biopsja nie jest pewna na 100%. Ale spokojnie, duża większość to łagodne. Dzisiaj np.czuje się wyśmienicie. Wczoraj traciłem kontakt z bazą Ale nie wiem czy nie po lekach, bo przedwczoraj wieczorem łyknąłem lexotan. Jeden z neurologów dołożył mi do tego co biorę Sympramol. Potem poszedłem do swojego psychiatry i powiedziałem, że nie będę brał tyle leków, to mi zwiększył ten sympramol i kazał odstawiać trittico. Ale chyba mi to nie służy i wrócę do trittico, a ten sympramol wywalę. Mój stały zestaw od wielu lat to zoloft 75 rano i trittico 75 wieczorem Jak bywały kryzysy to próbował mi doktor zmieniać leki, ale zawsze wracam do tego zestawu i da się żyć. Zauważam, że największy antydepresant dla mnie to słońce. Jak świeci to się czuję bardzo dobrze, a jak jest ciemno, zimno i ponuro to łapię doliny.
  6. Wszystko miałem przebadane oprócz głowy. Miałem stare skierowanie z przed 4 lat (wtedy miałem wrażenie opadania jednej części twarzy - jakbym nie maił czucia - dał mi skierowanie, ale przeszło) A teraz takie uczucie jakby mi sama głowa skręcała w prawo, a jak się zdenerwuję do nawet lekkie przeskoki, jakby tiki. Oczywiście nikt tego nie widzi, neurolodzy mówią, że to nie choroba. niby normalnie Wydaje mi się, że od jakiś dwóch lat jestem bardziej otępiały. Nie taki bystry jak kiedyś. Ogólnie pojebane w głowie mam od zawsze Pierwsze manewry pojawiły się jakieś 25 lat temu. Wtedy miałem uczucie, że zaraz zemdleję, wydawało mi się, że odlatuję. To chyba odrealnienie. Do tego miałem stany podgorączkowe. Żaden lekarz nie miał już do mnie siły. Miałem brzydkie migdały to mi je wycięli, bo mówili, ze może od tego te stany podgorączkowe. A po wycięciu dalej miałem te akcje, że zaraz odlecę. W końcu trafiłem do jakiegoś neurologa. Coś mi przepisał,chwilę pobrałem i wyrzuciłem tabletki. A potem mi chyba przeszło. Dużo wtedy piłem i brałem leki odchudzające. Ten lek potem wycofali i nie można go było łączyć z alko. Może od tego miałem te akcje - do dziś nie wiem. A potem było tak, że jak wydawało mi się, że zaraz padnę i szybko się napiłem to mi przechodziło 21 lat temu trafiłem na odwyk. Jak byłem w terapii i chodziłem na AA to było ok. W międzyczasie maiłem nowotwora ślinianki. No i po tej śliniance to już cały czas się boję i badam. Z najmniejszą pierdołą biegam po lekarzach.
  7. Pęcherzyk to boli tak, że nie da się wytrzymać. Wiem bo miałem ataki. Ostatecznie jestem już bez pęcherzyka, bo mi go wycięli , ale dał mi popalić. to jest ból nie do wytrzymania i nie ustępuje bo lekach
  8. Pisałem trochę postów wcześniej. W sumie już dawno. Może z miesiąc temu. poszedlem na rezonans na własną rękę i coś znaleźli. mówią, że to przypadkowe znalezisko i bez znaczenia, ale ja tam swoje wiem W śródmózgowiu - zmiana ogniskowa 1,5cm. nikt nie wie co to jest. Doświadczeni lekarze mówią, że pierwszy raz coś takiego widzą. na opisie rezonansu napisane, że nie wiadomo co, ale trzeba pomyśleć czy to nie powiększone przestrzenie okolonaczyniowe robina virchowa , albo nowotwór (mało prawdopodobne). mam zrobić kontrol za parę miesięcy i sprawdzić czy rośnie czy nie.
  9. Czytam Wasze posty i jestem pewien, że świrujecie to znaczy, bez urazy, ale nic Wam nie jest. Wkręcajcie sobie. to jedna myśl ta powyżej, a druga jest taka, że ze mną jest na prawdę źle. jak zrobiłem wycieczkę po neurologach to jeden z nich mi powiedział, że to co mam w głowie gdyby wczesniej rosło to bym miał porażenie czterokończynowe (bo według niego mam to od urodzenia) no i teraz ostatnie dni wkręcam sobie, że moje nogi są coraz słabsze i że zaraz się wywrocę, bo tracę moc w nogach. Już sobie wyobrażam jak będę żył z porażeniem czterokończynowym . a dzisiaj mam takie wrażenie, jakbym miał stracić kontakt z rzeczywistością. Że mam minimalną łączność , która zaraz stracę. Nawet żonie mówiłem, że to moje ostatnie świadome chwile, za co mnie opierdzieliła. i nie wiem czy to już mój koniec, czy mi się tylko wydaje A Wy dajcie sobie spokój, nic Wam nie jest
  10. ale co wtedy będziemy robić? Trzeba będzie żyć normalnie, a to nie takie proste
  11. Właśnie takie przypadki są dowodem, że nasze obawy mają jakieś uzasadnienie. Ale co to zmienia, że się zamartwiamy? Żyjemy, ale czy na pewno? Co to za życie w ciągłym lęku i z bajką na ciężką chorobę. Miałem znajomego. Dobrego znajomego. Cały czas miał dyskomfort w okolicach żołądka, mostka, serca. Porobili mu badania. Panikował to wysłali do psychiatry. Powiedzieli, że to nerwica. Robili gastroskopię, wszystkie badania. Po dość sporym czasie okazało się, że miał raka żołądka. Zmarł.
  12. Mogą. Ja wczoraj byłem na zabiegu. Mam wszystko pospinane jak kamień. Kazała mi rozluźnić barki i szyję a ja nie umiałem. Dopiero po chwili ja się bardzo postarałem. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że mam cały czas ściśnięte mięśnie, barki, szyja, głowa. Głowę to mi w ogóle ciągnie w prawą stronę. Ona wczoraj też to zauważyła. Sama głowa chce skręcać w prawo. A czasem robi przeskoki - takie jakby tiki. Neurolodzy mówią, że to nie choroba. ech... Już mam dosyć tego wszystkiego. Tych rozkminek. Chyba oleję wszystko i będę łaził aż mnie odetnie. Jak padnę to niech wtedy ktoś sie mną zajmie, albo sobie radośnie umrę, albo mnie odratują.
  13. Też mi nie opisali zatok, a jak potem oglądał kto inny to mówił, że coś tam w zatokach widać. Jakiś polip w zatoce pod okiem i te nad oczami zawalone wydzieliną. W rezonansie skupiają się chyba na poważnych sprawach i danych ze skierowania. Jakby było napisane na skierowaniu - podejrzenie chorób zatok - to by opisali.
×