Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nasze małe i wielkie sukcesy !! :)


Aga1

Rekomendowane odpowiedzi

Cieszę się,ze macie sukcesy.Ja też czymś się pochwalę.Już nie ukrywam się tak.Coraz częściej szukam jakiegoś pretekstu do rozmowy z rówieśnikami.Dzisiaj wyszłam na basen,a potwornie mi się nie chciało,ale musiałam zniwelować mały smutek.I wiecie co :?: Udało się :!::D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Probuje sie pozbierac po czyms co jedni nazwa zalamaniem nerwowym inni zawodem milosnym... :(

A ja nie wiem czy sie zawiodlem czy zrozumialem czym jast milosc...,ale spokoj zyskuje jedynia wtedy gdy zona jestprzy mnie ,trzma za reke,gdy jestesmy z nasza coreczka :smile:

albo gdy zapije 3 tabletki zomirenu szklanka martini przed snem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hehe możecie sie śmiać ale..

przejechałam się pociągiem... pierwszy raz od...nawet nie wiem kiedy... I

1. nie dostałam zawały :P

2. nie zemdlałam ani nawet nie miałam takich objawów jakbym miała zamiar,

3. Znowu poczułam się normalnjie...bo ja zawsze uwielbiałam jeździć pociągiem...

 

po drugie. Śmigałam samiutka po Wrocławiu, a to miasto (nie wiem czemu) przygnębia mnie okrutnie. Wcale nie czułam się zagubiona i zalękniona- jak to bywało ostatnimi czasy.

Wiem że to taki stan na lekach...ale dobre i to.

Muszę to powtórzyć. A do tej pory bałam się tego wszystkiego jak ognia piekielnego. :P. cieszę się jak durnowata. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

maiev doskonale Ciebie rozumiem... sam codziennie dojeżdżam do pracy właśnie pociągiem... i zazwyczaj wiąże się to z małym koszmarkiem. Ale ostatnio jest jakoś lepiej... jest to dla mnie duża zmiana na lepsze... mam nadzieje, że to początek normalności :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiąże się to z małym koszmarkiem

no właśnie dobrze to znam i dlatego to takie miłe uczucie przejechać się pociągiem tak bez stresu - no prawie :przejazd ostem kolejowym nad Odrą jest na razie koszmarkiem ale..co tam..to tylko chwilka - jutro też jadę ...:P na szczęście żadnych rzek po drodze

 

mam nadzieje, że to początek normalności

ja właśnie też tak "nadziejuję" :mrgreen: taka mała iskierka

 

Trzymajmy się i cieszmy z naszych małych sukcesów - potem będziemy cieszyć się z większych. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostanio pisałem o swoich problemach - lęki przed wystąpieniem arytmi, które je wywołują i wpadam w błędne koło... Nierównomierne bicie serca potęguje strach i jedynie w domu jestem w stanie się uspokoić.

 

Zawsze obawiałem się, że złapie mnie arytmia w środku miasta, stojąc samochodem w korku, w pracy, nabawiłem się fobii i życie stało się małym koszmarem. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że jednego dnia strach w skali 9/10 nie wywołuje niczego a innnego dnia strach w skali 5/10 wywołuje arytmię. Biorę potas, magnez, być może ma to związek z tym, że jednego dnia jestem lekko "podkręcony" od rana a innego siedzę prawie cały czas w spokoju i to całodzienne "podkręcenie" wypłukuje z organizmu jakiś minerał.

 

Tydzień temu pierwszy raz zlapało mnie w pracy - lekki stres i o 16:00 przez całe miasto pędziłem do domu (pracodawca jest bardzo wyrozumiały i pomaga mi jak może) z bijącym nierównomiernie sercem - fizycznie nieco nieprzyjemne uczucie - psychicznie, bez tabletek - horror. Uczucie jest takie, że mam co jakieś 10-30 sekund jedno uderzenie minimalnie szybsze niż powinno być i mocniejsze. Po prostu czuję takie nierównomierne "tupnięcie" serca (u trzech kardiologów byłem, ekg, echo, usg - nic nie znaleźli, dali mi betablokery ale po jakimś czasie je odłożyłem bo tachykardia minęła gdy zmniejszył się stres).

 

Dzisiaj znów mnie złapało ale powiedziałem sobie że skoro w domu mogę się uspokoić to spróbuję uspokoić się w pracy. Musiałem wspomóc się Alproxem który przepisał mi psychiara mówiąc - "zażyj gdy będzie źle - to będzie taka gwarancja że się uspokoisz w kilka minut".

 

Zdarzały się kryzysy i brałem wtedy Alprox ale w minimalnej dawce bo wiem że lek może uzależnić. Dzisiaj udało mi się uspokoić w ciągu 5 minut - oczywiście dzięki połowie tabletki. Teraz wystarczy mi sam fakt, że mam coś co jest mnie w stanie wyciągnąć z błędnego koła. To, czego najbardziej się bałem - wracanie w domu w panice w korku z arytmią - może w końcu odejdzie w zapomnienie bo jest "przyjaciel" który mnie wyciągnie z opresji... sam ten fakt wystarcza do tego, żebym się uspokoił - obawiałem się, że w silnym stresie nic mi nie pomoże, jednak pomogło więc może w końcu przyjdą spokojniejsze dni, czego i Wam życzę...

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:01 pm ]

Dzisiaj przyszedł kryzys... Zauważyłem że niewielki stres - zwykła rozmowa - wywołuje u mnie arytmię. Godzina 15:30 - przez 10 minut staram się uspokoić, nic nie daje, serce bije nierównomiernie. Wsiadam do auta i po drodze do domu się uspokajam. Powiedziałem że albo z tym coś zrobię albo stracę pracę i zacznę żyć jak roślinka.

 

Poszedłem do b.dobrej pani Kardiolog we Wrocławiu przy ulicy Szczęśliwej - przyjęła mnie wieczorem po godzinach pracy (ogromne podziękowania) - zależało mi na jak najszybszym zrobieniu EKG bo co kilkanaście sekund serce biło mi nierównomiernie. Pani doktor podłączyła mnie do aparatury - 3 minuty i złapane 4 "nieprawidłowości".

 

Co się okazało? To były skurcze dodatkowe. Zpełnie nie groźne dla życia i zdrowia. Poprosiłem o wyjaśnienie skąd się biorą. A no biorą się z tego, że u zdrowych ludzi adrenalina powoduje nie tylko przyspieszenie pracy serca ale również może powodować dodatkowe uderzenia, które są nieprzyjemne ale nie powodują żadnych komplikacji. W moim przypadku zbierał się stopniowo stres, adrenalina i wystarczyła jej niewielka ilość żeby wywołać sporo dodatkowych skurczy. Zrobiłem ogromny błąd odstawiając jakiś czas temu Metocard / Bisopromerck - faktycznie, gdy brałem te leki nic się złego nie działo. Metocard dostałem zapisany na recepcie i już po arytmii :)))

 

Czuję się prawie jak nowonarodzony. Nic mi nie dolega! A jeśli dolega to jest to normalne :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój największy prawdziwy sukces to 2 tygodniowy okres z bardzo zminimalizowanymi lękami. Odżyłem, od bardzo dawna znowu byłem sobą... tym dawnym sobą... Teraz lęki po moich ostatnich przeżyciach powróciły, ale już nie z tak wzmożona siła jak kiedyś. Nabrałem wiary w własne wyleczenie i tym samym motywacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam wszystkich ;)

Dłuuugo mnie tu nie było, ale widzę że wątek sie rozwija ;) chyba zaliczę jego założenie do sukcesów, no w końcu powstał żeby zachęcić wszystkich do zauważania i doceniania swoich wysiłków, jak widać nie jest ich mało ;) ciesze się, że wciąż ich przybywa!!!!

mój kolejny sukces - powrót na terapię ; ) zdałam sobie sprawę z tego, że tereapia nadal jest mi potrzebna. heh no coż, sukces jak w morde strzelił ;) pozdrawiam wszystkich wiosennie!

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 1:24 am ]

poza tym studiuję i pracuję ;) w dodatku podjęłam pracę która wymaga bezustannych kontaktów z baaardzo różnymi ludźmi, praca stała się w pewnym sensie terapią dla mnie. Minęło już hmmm, ponad rok od rozpoczęcia leczenia, moze to nie tak duzo, nadal mam problemy, ale staram sie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzisiaj poczulem tak spontanicznie radosc;) to dzieki temu ze wczoraj wieczorem zazylem ziolowe uspokajacze i zasnalem bez problemow;) jak wstalem to odrazu lepiej:) juz nawet nie mysle ze mam schize a meczylo mnie to jakies 3 dni:) w srode do psychiatry, nie moge sie doczekac, wiem ze on mi pomoze i wierze w to:) ahhhh

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaczelam nowa prace i myslalam ze jakos to pogodze z moimi wizytami u psychologa ale sie nie udalo,wiec musiala przyznac sie w pracy ze mam wizyty we czwartki i czy w ten dzien bede mogla miec wolny,bylam w takim strachu ze rece mi sie czesly i malo co sie nie rozryczalam,a babka na to ze nie ma sprawy,ja bylam w szoku,zawsze jestem zaskoczona jak ludzie sa dlamnie mili.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×