Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy to jest nerwica natręctw?


Rekomendowane odpowiedzi

Mam 15 lat, trochę trudną sytuację w domu, okrojony kontakt ze środowiskiem, po powrocie do domu zamykam się w swoim pokoju. Czy może być to przyczyną tego, że ciągle się upewniam, że coś zrobiłem, mimo że sprawdzałem to już kilka razy? Np. sprawdzam czy odrobiłem zadanie z matematyki, chwila minie, sprawdzam znów co jest zadane i czy mam zrobione i sytuacja ta się powtarza kilkakrotnie. Nie tyczy się to tylko zadań domowych, rzecz jasna. Np. sprawdzam w grze, czy kupiłem sobie jedzonko (:D) i to się ciągle powtarza, MIMO ŻE WIEM, IŻ TO ZROBIŁEM (wmawiam sobie: sprawdź, nic nie zaszkodzi się upewnić). Właściwie potrafię przesiedzieć pół dnia, sprawdzając czy tą jedną rzecz zrobiłem (i odnosi się to też do najbardziej prymitywnych spraw - np. potrafię ok. 30 razy sprawdzić, czy napisałem jedno zdanie dobrze, bo nie chcę popełnić błędu - co bardzo utrudnia mi pisanie kartkówek i prac klasowych). Czy to na pewno nerwica lękowa? Czy może coś gorszego? Jeśli tak, to czy wymagana jest wizyta u psychologa, czy wystarczą jakieś domowe działania?

Pomóżcie mi się z tego wyleczyć, bo to naprawdę denerwujące jest. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

JesiennaUlewo,pozwolisz,że się odniosę. Na pewno trzeba udać się do specjalistów,bo to,co robisz to są tylko działania pozorne.Nie ma co się łudzić i szkoda czasu. Są fachowcy od terapii uzależnień i są terapie dla osób współuzależnionych.Na pewno komunikacja leży(wiem jakie to trudne).

Tyle mogę Ci tylko poradzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mrmati a ile czasu jakbys zsumowal zajmuje Ci to sprawdzanie?

w nerwicy natrectw mamy do czynienia z myslami natretnymi i z czynnosciami natretnymi. Najpierw powstaje mysl natretna u Ciebie - czy na pewno to dobrze zrobilem?), w zwiazku z nia nasila sie niepokoj, lek czy zdenerwowanie, a w odpowiedzi na ta mysl pojawia sie natretna czynnosc (sprawdzanie). wykonujesz cos (sprawdzasz) aby obnizyc ten niepokoj obnizyc, ktory powstal w zwiazku z ta mysla. I tu zachodzi pewien mechanizm psychologiczny - zachowanie nagradzane bedzie sie powtarzac. W Twoim przypadku zachowaniem nagrodzonym jest sprawdzanie, dlatego, ze sprawia ze spada niepokoj. Dlatego glowna metoda poradzenia sobie jest wystawienie sie na te sytuacje, ktore prowokuja czynnosc natretna i niewykonanie tej czynnosci. Czyli np. robisz prace domowa, zamykasz zeszyt i koniec. nie sprawdzasz. wiem, ze niepokoj bedzie, ale on spadnie na pewno. Mysle jednak, ze jesli bedzie sie to utrzymywalo i bedzie zaburzalo Twoje funkcjonowanie to lepiej wybrac sie do specjalisty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pani Marto,

pani wyjaśnia mechanizmy ale to nie wystarczy trzeba jeszcze zrozumieć skąd u nas takie mechanizmy myślenia się pojawiły. Chyba każdy kto doświadczył nn miał poczucie, że natręctwa są sprzeczne z jego osobowością niestety najtrudniej takiej osobie wyjaśnić dlaczego te myśli są takie napastliwe i dlaczego się pojawiły? Proszę mi wierzyć dopóki człowiek nie odkryje istoty natręctw nie poradzi sobie z nimi nawet znając ich mechanizm. Zresztą natrętne myśli są skutkiem dzięki nim nasz organizm daje nam znać, że coś było/jest nie tak. I tutaj pojawia się problem również dla wielu terapeutów gdyż aby poznać przyczyny trzeba wraz z pacjentem przejść przez jego historię życia nie zawsze terapeuta sam zapoznał się ze swoją własną historią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jako nowa użytkowniczka witam wszystkich serdecznie.

 

Mam 20 lat i od jakiegoś czasu podejrzewam u siebie nerwicę, tylko póki co jeszcze nic z tym nie zrobiłam. Na wstępie zaznaczę, że moja mama kilka lat temu brała leki na nerwicę/depresję (nie wiem dokładnie).

Liczę, że ktoś mi pomoże określić czy to nerwica, jakieś zaburzenia osobowości, czy jeszcze coś innego.

Moje objawy:

- niskie poczucie własnej wartości

- (..a co za tym idzie) chorobliwa, BEZPODSTAWNA zazdrość, dosłownie o wszystko, natrętne myśli, że facet zdradzi, że coś tam

- ciągle marudzę, wszystko mnie irytuje, denerwuje

- coraz częściej płaczę, a rzadko mam napady takiego szczerego śmiechu

- zaburzenia odżywiania (niby się odchudzam, ale co jakiś czas mam napady głodu na coś słodkiego, najczęściej czekoladę, chyba dla poprawy humoru)

- męczące sny, np. że chłopak mnie zdradza

- ciągłe myślenie, analizowanie wszystkiego wokół, zwłaszcza zachowania innych, perfekcjonizm (wszystko musi być robione tak jak chce, idealnie, inaczej się denerwuję)

- próba samobójcza (na szczęście pierwsza i ostatnia)

 

Przeczytałam w internecie definicję nerwicy i myślę, że to może być to. Czy ktoś pomoże?

 

Przy okazji szukam jakiegoś dobrego psychologa w Lublinie (najlepiej w ramach NFZ).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pani Marto,

pani wyjaśnia mechanizmy ale to nie wystarczy trzeba jeszcze zrozumieć skąd u nas takie mechanizmy myślenia się pojawiły. Chyba każdy kto doświadczył nn miał poczucie, że natręctwa są sprzeczne z jego osobowością niestety najtrudniej takiej osobie wyjaśnić dlaczego te myśli są takie napastliwe i dlaczego się pojawiły? Proszę mi wierzyć dopóki człowiek nie odkryje istoty natręctw nie poradzi sobie z nimi nawet znając ich mechanizm. Zresztą natrętne myśli są skutkiem dzięki nim nasz organizm daje nam znać, że coś było/jest nie tak. I tutaj pojawia się problem również dla wielu terapeutów gdyż aby poznać przyczyny trzeba wraz z pacjentem przejść przez jego historię życia nie zawsze terapeuta sam zapoznał się ze swoją własną historią.

tak, oczywiscie, ze najistotniejsze jest poznanie tego skad sie to bierze. To jest konieczne do dlugotrwalej zmiany. Jest to jednak kolejny krok, glebszy, trudniejszy. Nie zmienia to jednak faktu, ze sam mechanizm utrwalajacy to zaburzenie tez jest warto poznac i miec swiadomosc, ze unikanie czy sprawdzanie, tylko poglebia problem.

Niemniej jednak problem jest glebszy i forum na pewno go nie rozwiaze.

 

[Dodane po edycji:]

 

Jako nowa użytkowniczka witam wszystkich serdecznie.

 

Mam 20 lat i od jakiegoś czasu podejrzewam u siebie nerwicę, tylko póki co jeszcze nic z tym nie zrobiłam. Na wstępie zaznaczę, że moja mama kilka lat temu brała leki na nerwicę/depresję (nie wiem dokładnie).

Liczę, że ktoś mi pomoże określić czy to nerwica, jakieś zaburzenia osobowości, czy jeszcze coś innego.

Moje objawy:

- niskie poczucie własnej wartości

- (..a co za tym idzie) chorobliwa, BEZPODSTAWNA zazdrość, dosłownie o wszystko, natrętne myśli, że facet zdradzi, że coś tam

- ciągle marudzę, wszystko mnie irytuje, denerwuje

- coraz częściej płaczę, a rzadko mam napady takiego szczerego śmiechu

- zaburzenia odżywiania (niby się odchudzam, ale co jakiś czas mam napady głodu na coś słodkiego, najczęściej czekoladę, chyba dla poprawy humoru)

- męczące sny, np. że chłopak mnie zdradza

- ciągłe myślenie, analizowanie wszystkiego wokół, zwłaszcza zachowania innych, perfekcjonizm (wszystko musi być robione tak jak chce, idealnie, inaczej się denerwuję)

- próba samobójcza (na szczęście pierwsza i ostatnia)

 

Przeczytałam w internecie definicję nerwicy i myślę, że to może być to. Czy ktoś pomoże?

 

Przy okazji szukam jakiegoś dobrego psychologa w Lublinie (najlepiej w ramach NFZ).

mysle, ze nie spelniasz kryteriow depresji ani zaburzen lekowych, ale do tego potrzebna jest dokladny wywiad. Jednak niewatpliwie problem jest i warto nad tym pracowac. Nalezaloby dokladnie przyjrzec sie czy nie jest to jakis rys osobowosci.

Niemniej jednak kazdy z nas ma jakies przekonania kluczowe, czyli takie gleboko zakorzenione, az od czasu dziecinstwa. Przez pryzmat tych przekonan patrzymy na otaczajaca nas rzeczywistosc i interpretujemy ja na podstawie wlsanie tych przekonan. Np. "ludziom nie wolno ufac", albo "nie mozna mnie kochac". Te przekonania uwazamy za absolutna prawde i nawet nie probujemy ich podwazyc. Wrecz odwrotnie - widzimy glownie te sytuacje, ktore potwierdzaja te przekonania. Albo zachowujemy sie w ten sposob, ze w koncu potwierdzimy te przekonanie. Np. dziewczyna jest przekonana, ze nie mozna jej kochac. Sprawdza, kontroluje chlopaka, placze, robi awantury - w koncu on ma dosyc i odchodzi, a ona swierdza, ze w sumie to nic dziwnego, bo przeciez nie mozna jej kochac.

Mysle, ze nad przekonaniami kluczowymi powinnas wspolnie z terapeuta popracowac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam, mam nadzieję ze uzyskam tutaj jakąś chociaż minimalną pomoc z moim problemem. Do rzeczy. Otóż już od kilku ładnych lat mam mimowolne drżenie głowy, jest ono skutkiem napięcia nerwowego, wielkiego stresu. Teraz to już nawet na samą myśl o tym dostaje ataku. Mam już takie wyuczone zachowania, typu muszę coś trzymać w ręce i się tym bawić, wachlować się np. zeszytem żeby tego(drżenia) ie dostąpić, lecz również zachowania po których na pewno mi się to przydarzy, np załatwianie się w toalecie ;/ Zycie w ciągłym napięciu i strachu przed atakiem kolorowe nie jest. Tym bardziej że jestem młody(mam 20 lat) i czuję jak życie towarzyskie mi się wymyka z rąk... Bardzo bym prosił o zdiagnozowanie mojego problemu lub jakieś porady, który nakierowały by mnie na epicentrum tego dziadostwa i pozwoliły jakoś zapobiegać.

 

Aha leczyłem się ponad pół roku u psychiatry z marnymi skutkami...

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam mam pewien problem.Moja głowa trzęsie się na skutek głośnego stuknięcia (walnięcia) trwa to krotko ,jednak to głupio wygląda i po tym jestem zdenerwowany nie mogę się skupić.. Np gdy jestem w szkole i ktoś głośno walnie lub nawet nauczyciel o biurko lata mi głowa na boki i już do końca nie mogę się skupić bo czekam na następne walnięcie..i źle się z tym czuje..

Jednym słowem głowa za każdym razem mi zadrży gdy się przestraszę nigdzie nie mogę znaleźć odpowiedzi. Macie jakąś wiedzę na ten temat ?Przez to nie mogę normalnie funkcjonować w otoczeniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam jestem tu nowa. Mam ten sam problem co Wy, wkoncu zdecydowalam sie na zalozenie tu konta . Mam tego dość,tych mysli, nie potrafie cieszyc sie ze szczęścia jakie mam przy sobie. Kiedyś byłam hipochondrykiem, balam sie ze jestem chora jak ylko mnie cos zabolało a to sie przeplatało sie z myslami ze boje sie ze popelnie samobojstwo, nie dawalam rady, leczylam sie u psychiatry i psychologow. przeszlo na pare lat. Teraz znow wrocilo, mysle ze mam nerwice natręctw, mam wizyte u psychiatry 21 listopada DOPIERO ! musze czekac 2 miesiace :( pewnego dnia zaczelam rozmyslać, nad sobą i nad orientacja swoją, może jestem less, moze bi, a od malego biegalam za chlopakami jak glupia, podobali mi sie strasznie, i kiedy bylam mlodsza zmienialam ich jak rekawiczki, teraz juz znalalzlam tego i nie chce go zmieniac na zadnego innego a na dziewczyny patrzalam w kwestii 'jak wyglada' teraz boje sie wychodzic z domu ze moglabym sie zakochac w dziewczynie ;/ czytalam ze to nerwica natręctw na punkcie homoseksualizmu. bo ja dobrze wiem ze taka nie jestem i boje sie tego, przez to jest mi ciagle nie dobrze, schudlam, nic nie jem. Mam chlopaka od roku, jest cudownie. tzn bylo, dopóki nie wrocilo mi to. Wiem ze lepszego nie bede miala, kocha mnie jest przy mnie ciagle, kiedy tego potrzebuje. Powiedzialam mu to, on wie ze go kocham i ze nie jestem zadna tam bi czy less, tylko jestem chora i musze to wyleczyc zeby moc byc szczesliwa. Teraz te mysli z homo przeplataja sie z tym ze moze ja go nie kocham, ze moze juz przestalam, zastanawiam sie czy to na prawde to... placze przez to, chce z nim być, wiem ze go kocham ale te mysli nie dawaja mi zyc normalnie. pomożcie mi. :( Chce być z nim na zawsze, a boje sie ze przez takie cos wmowie sobie ze do niego nic nie czuje, i wszystko zniszcze a potem bede zalowac. chce zeby bylo tak jak przed tym, bylam szczesliwa, myslalam ze nikt nie kocha sie tak jak myy. po miescie chodzilam z duma, ze mam kogos takiego jak on ze kazda mi moze zazdroscic, teraz sie ciagle zastanawiam ze moze tak nie jest i w ogole. :( maaaaaaam dość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzień dobry,

zdecydowałam się napisać, bo wiem, że mam problem, ale nie stać mnie na prywatną wizytę u specjalisty a na NFZ nie mogę się umówić, bo strasznie długo się czeka i nie wiem, czy akurat za te kilka tygodni, miesięcy będę miała z kim zostawić córkę...

Teraz widzę, że tak na prawdę od dzieciństwa prześladują mnie różne natrętctwa, choć wtedy nie wiedziałam co to jest i myślałam, że po prostu jestem dziwaczką... Zawsze wiedziałam, że jestem "inna", ale nie wiedziałam, że takie rzeczy można wyleczyć...

Myślę, że zaczęło się od przesądów typu "jeśli czegoś zapomnisz i wrócisz po to do domu, usiądź na krześle i policz do 10", "przed krzyżem, kapliczką, kościołem należy się przeżegnać" - robię tak do dziś, bo boję się, że stanie się coś złego.

Idąc chodnikiem stawałam tylko na płytkach określonego koloru, na linii pomiędzy płytkami lub co ileś rzędów. Wymyślałam dużą liczbę, dzieliłam w myślach przez 2 - jeśli wynik był nieparzysty, dodawałam 1 i dalej dzieliłam aż końcowy wynik wyniósł 2. Musiałam powtarzać różne czynności określoną ilość razy. Liczyłam kroki. Robiłam to wszystko, bo czułam, że jeśli tego nie zrobię moi rodzice umrą. Bałam się pożaru i włamywacza mordercy - do dziś sprawdzam kilkukrotnie czy są zamknięte drzwi i obmyślam różne warianty ucieczki z mieszkania w razie pożaru.

Nie miałam przyjaciół, zawsze byłam odsuwana od rówieśników, żeby im się przypodobać nigdy nie mówiłam swojego zdania, oddawałam im swoje rzeczy, zabawki, słodycze. Moja mama zawsze porównywała moje wyniki w nauce do lepszych dzieci w klasie, wyrzucała mi, że nie koleguję się ze zdolnymi dziewczynkami. Później (około 12-14 lat) zaczęłam pisać listy do więźniów, by mieć w końcu przyjaciół. Ciągle czułam, że nikt mnie nie lubi, na studiach zawsze miałam takie zdanie jak większość, zawsze pożyczałam notatki, kiedy jakiś facet zwrócił na mnie uwagę byłam gotowa wszystko zrobić, by dołączyć kolejną osobę do grupy, która mnie lubi. Doszło do tego, że zaczęłam zdradzać swojego chłopaka, chociaż miałam już wtedy córkę. Dziewczynom pisałam miłe sms-y i mnóstwo miłych komentarzy na nk, byle tylko ktoś mi coś miłego odpisał.

"Zmieniam swój charakter", raz chcę być skromna i miła, innym razem zła i egoistyczna. Strasznie mnie irytuje, że otoczenie nie zachowuje się adekwatnie do mojego "aktualnego ja" i nie traktuje mnie tak jak powinno. Tak samo jest z wyglądem, potrafię w ciągu miesiąca przejść od czarnych, rudych po blond (czasami czuję taki przymus, że potrafię jak zahipnotyzowana iść kilka kilometrów późnym wieczorem w deszczu do jedynej otwartej drogerii, wydać na farbę ostatnie pieniądze i przesiedzieć pół nocy w łazience zmieniając kolor), zapuszczać i farbować włosy, by potem je ściąć na krótko bo "od tej pory będę naturalna". Raz stroję się, maluję i chodzę w szpilkach, by za chwilę dojść do wniosku, że to płytkie i głupie i wskoczyć w dresy. Nigdy nie wiedziałam jaka i kim chce być, nie miałam pasji, hobby (czasami coś zaczynałam - np. karate, ale szybko się zniechęcałam lub zmieniałam na coś innego -gitara, angielski), skończyłam studia najlepsze w okolicy ale ze świadomości, że coś skończyć muszę).

Mam zmienne nastroje, jestem bardzo nerwowa, nie potrafię bawić się z moim dzieckiem, bo to dla mnie irytujące i głupie. Czasami jestem "normalna", ale nawet drobnostka wystarczy by wyprowadzić mnie z równowagi, zaczynam krzyczeć, moja córka zaczyna płakać a jak po chwili się uspokoję to płaczę razem z nią, przepraszam i czuję się okropnie wiedząc że jej robię krzywdę.

Mam świadomość, że jestem płytka, leniwa i głupia. Nigdy nie używam słów "na pewno" (np. gdy ktoś pyta, czy coś zrobiłam) bo wiem, że coś zrobiłam źle.

Kilka razy przeglądam rzeczy, dokumenty i dalej mam wrażenie, że czegoś zapomniałam.

Kilka razy czytam wysłane e-maile i sms-y by się upewnić, czy nie napisałam czegoś nieświadomie.

Na spotkanie (np. rozmowa kwalifikacyjna) zjawiam się co najmniej godzinę wcześniej i spaceruję w pobliżu by się nie spóźnić.

Jestem ciągle nie wyspana, zmęczona, boli mnie głowa. Wymyślam sobie różne choroby i ciągle mam nadzieję, że jestem poważnie chora.

Kilka razy w nocy wstaje i sprawdzam czy córka oddycha.

Budzę się w nocy i sprawdzam która godzina, czy już nie zaspałam, czy mam ustawiony budzik, czy na właściwą godzinę.

Czasami w sklepie mam ochotę zostawić zakupy i wyjść, bo wstydzę się podejść do kasy.

Ciągle czuję, że mam brudne ręce, czuje na nich brud, bakterie od dotykania klamek, surowych warzyw i od surowego mięsa.

Przepraszam, ze tak się rozpisałam, ale chciałam przedstawić wszystko co mi przyszło do głowy, co mi się przypomniało. Bardzo proszę o pomoc...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich.Mam 25 lat jestem 5 tyg po porodzie drugiego dziecka. Mam juz 2,5 letnią dziewczynke teraz urodziałm synka. Dzieci są zdrowe i śliczne, powinnam być szczęsliwa ale nachodzą mnie lęki . Zaczęło się tydzień po porodzie. Ogólnie należe do nerwowych osób, nie wybuchowych lecz przejmujących się zdrowiem innych i swoim. Ciąża przebiegła bez powikłań, miałam pare stresów w ciązy m.in. lekarz powiedział że istenie możliwość urodzenia dziecka z Downem (tak się nie stało) tym akurat tak się nie przejęłam ponieważ czułam że będzie wszystko dobrze. Następnie dowiedziałam się że mam następnego guzka w piersi (nie groźnego- co prawda jest to gruczolakowłókniak). Nie wiem czy to mogło wpłynąć na takie lęki jakie teraz mnie dopadły. Mianowicie: zaczęło sie od tego że byłam nadopiekuncza, bałam się o synka żeby był zdrowy, żeby taki maluszek nie dostał gorączki itp. Teraz mam lęk przed zrobieniem moim bliskim krzywdy. Boje się żeby im nie zrobić czegoś złego, nie dotyczy to tylko mojego synka lecz innych domowników. W głębi siebie wiem że im nic nie zrobie, ale te mysli same przychodzą i boję się żeby to się nie pogłębiało i żebym w końcu czegos im nie zrobiła :( Proszę napiszcie czy to minie po połogu czy musze udać sie do specjalisty. Nigdy żadna depresja mnie nie dopadła, po pierwszym porodzie miałam typowy baby blues a teraz nie wiem. Błagam o pomoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzień dobry,

zdecydowałam się napisać, bo wiem, że mam problem, ale nie stać mnie na prywatną wizytę u specjalisty a na NFZ nie mogę się umówić, bo strasznie długo się czeka i nie wiem, czy akurat za te kilka tygodni, miesięcy będę miała z kim zostawić córkę...

Teraz widzę, że tak na prawdę od dzieciństwa prześladują mnie różne natrętctwa, choć wtedy nie wiedziałam co to jest i myślałam, że po prostu jestem dziwaczką... Zawsze wiedziałam, że jestem "inna", ale nie wiedziałam, że takie rzeczy można wyleczyć...

Myślę, że zaczęło się od przesądów typu "jeśli czegoś zapomnisz i wrócisz po to do domu, usiądź na krześle i policz do 10", "przed krzyżem, kapliczką, kościołem należy się przeżegnać" - robię tak do dziś, bo boję się, że stanie się coś złego.

Idąc chodnikiem stawałam tylko na płytkach określonego koloru, na linii pomiędzy płytkami lub co ileś rzędów. Wymyślałam dużą liczbę, dzieliłam w myślach przez 2 - jeśli wynik był nieparzysty, dodawałam 1 i dalej dzieliłam aż końcowy wynik wyniósł 2. Musiałam powtarzać różne czynności określoną ilość razy. Liczyłam kroki. Robiłam to wszystko, bo czułam, że jeśli tego nie zrobię moi rodzice umrą. Bałam się pożaru i włamywacza mordercy - do dziś sprawdzam kilkukrotnie czy są zamknięte drzwi i obmyślam różne warianty ucieczki z mieszkania w razie pożaru.

Nie miałam przyjaciół, zawsze byłam odsuwana od rówieśników, żeby im się przypodobać nigdy nie mówiłam swojego zdania, oddawałam im swoje rzeczy, zabawki, słodycze. Moja mama zawsze porównywała moje wyniki w nauce do lepszych dzieci w klasie, wyrzucała mi, że nie koleguję się ze zdolnymi dziewczynkami. Później (około 12-14 lat) zaczęłam pisać listy do więźniów, by mieć w końcu przyjaciół. Ciągle czułam, że nikt mnie nie lubi, na studiach zawsze miałam takie zdanie jak większość, zawsze pożyczałam notatki, kiedy jakiś facet zwrócił na mnie uwagę byłam gotowa wszystko zrobić, by dołączyć kolejną osobę do grupy, która mnie lubi. Doszło do tego, że zaczęłam zdradzać swojego chłopaka, chociaż miałam już wtedy córkę. Dziewczynom pisałam miłe sms-y i mnóstwo miłych komentarzy na nk, byle tylko ktoś mi coś miłego odpisał.

"Zmieniam swój charakter", raz chcę być skromna i miła, innym razem zła i egoistyczna. Strasznie mnie irytuje, że otoczenie nie zachowuje się adekwatnie do mojego "aktualnego ja" i nie traktuje mnie tak jak powinno. Tak samo jest z wyglądem, potrafię w ciągu miesiąca przejść od czarnych, rudych po blond (czasami czuję taki przymus, że potrafię jak zahipnotyzowana iść kilka kilometrów późnym wieczorem w deszczu do jedynej otwartej drogerii, wydać na farbę ostatnie pieniądze i przesiedzieć pół nocy w łazience zmieniając kolor), zapuszczać i farbować włosy, by potem je ściąć na krótko bo "od tej pory będę naturalna". Raz stroję się, maluję i chodzę w szpilkach, by za chwilę dojść do wniosku, że to płytkie i głupie i wskoczyć w dresy. Nigdy nie wiedziałam jaka i kim chce być, nie miałam pasji, hobby (czasami coś zaczynałam - np. karate, ale szybko się zniechęcałam lub zmieniałam na coś innego -gitara, angielski), skończyłam studia najlepsze w okolicy ale ze świadomości, że coś skończyć muszę).

Mam zmienne nastroje, jestem bardzo nerwowa, nie potrafię bawić się z moim dzieckiem, bo to dla mnie irytujące i głupie. Czasami jestem "normalna", ale nawet drobnostka wystarczy by wyprowadzić mnie z równowagi, zaczynam krzyczeć, moja córka zaczyna płakać a jak po chwili się uspokoję to płaczę razem z nią, przepraszam i czuję się okropnie wiedząc że jej robię krzywdę.

Mam świadomość, że jestem płytka, leniwa i głupia. Nigdy nie używam słów "na pewno" (np. gdy ktoś pyta, czy coś zrobiłam) bo wiem, że coś zrobiłam źle.

Kilka razy przeglądam rzeczy, dokumenty i dalej mam wrażenie, że czegoś zapomniałam.

Kilka razy czytam wysłane e-maile i sms-y by się upewnić, czy nie napisałam czegoś nieświadomie.

Na spotkanie (np. rozmowa kwalifikacyjna) zjawiam się co najmniej godzinę wcześniej i spaceruję w pobliżu by się nie spóźnić.

Jestem ciągle nie wyspana, zmęczona, boli mnie głowa. Wymyślam sobie różne choroby i ciągle mam nadzieję, że jestem poważnie chora.

Kilka razy w nocy wstaje i sprawdzam czy córka oddycha.

Budzę się w nocy i sprawdzam która godzina, czy już nie zaspałam, czy mam ustawiony budzik, czy na właściwą godzinę.

Czasami w sklepie mam ochotę zostawić zakupy i wyjść, bo wstydzę się podejść do kasy.

Ciągle czuję, że mam brudne ręce, czuje na nich brud, bakterie od dotykania klamek, surowych warzyw i od surowego mięsa.

Przepraszam, ze tak się rozpisałam, ale chciałam przedstawić wszystko co mi przyszło do głowy, co mi się przypomniało. Bardzo proszę o pomoc...

 

świetnie, ze piszesz i tutaj, bo zawsze podzielenie sie z kims pomaga. niestety w ten sposób średnio pomożemy. psychoterapia to dla Ciebie jedyne wyjście, uwierz. radzę poszukać programów stażowych w sensownych klinikach cz poradniach, bo psycholog na NFZ to zwykle fikcja. w ramach takiego programu będziesz sie spotykac z początkującym psychologiem pod superwizją za ok. 30zł za godzinę. a taka terapia to często tylko 20 godzin. uwierz, że warto, bo nie ma sensu tak życ dla zaoszczędzenia tych paru groszy.

pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Piszę tutaj pierwszy raz. Chciałbym się dowiedzieć czy by stwierdzić nerwice natręctw i zadziałać coś w tym kierunku powinienem się udać do psychologa czy do psychiatry?

Do psychiatry on postawi diagnoze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie, czy nerwica natrectw moze objawiac sie uporczywym mysleniem o pewnej osobie wrazenie z sie ja kocha i niemoznosc bycia szczesliwym bez niego. Na jego widok doataje drgawek i ataku paniki zwlaszcza gdy wiem ze widzi ze z nikim nie rozmawiam i jestem smutna. Caly czas krazy mi w myslach, snie o nim, fantazjuje, stroje sie dla niegi zawsze musze ladnie wygladac. Gdy widze jego zdjecie to placze. Gdy mysle ze on sie gdzies tam sie cieszy i jest szczesliwy a ja nie to ogarnia mnie najgorszy stan. Nie widze wyjscia z sytuacji bo stracilam go jakis czas temu lecz z calego serca chciqlabym go odzyskac tylko ze nie wyobrqzam sobie jak by to moglo wygladac. Boje sie do niego odezwac poniewaz boje sie co o mnie mysli no i oczywiscie odzucenia. Jak uwazacie czy to jet nerwica natrectw wywolana moja nerwica lekowa, fb i zaburzeniami odzwiania czy mi po prostu do tego stopnia zalezy? To mnie przeraza bo wyglada to jak obsesja....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

WinterTea, nie sprzatam w stresie, a przynajmniej nie zdaje sobie z tego sprawy bo nie pamoetam co robilam wczoraj czy przed wczoraj z takich codziennych rzeczy. Mam straszne zaniki pamieci... Psycholog stwierdzila u mnie trzy zaburzenia nerwice lekowa, zaburzenia odzywiania i fobie spoleczna. O tej sytuacji z tym chlopakiem jeszcze jej nie mowilam wiec moze dtego nic nie mowila o osobowosci zaleznej. Ale bez przesady 4 zaburzenia w jednej osobie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×