Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy to jest nerwica natręctw?


Rekomendowane odpowiedzi

witam.

 

wiem, że ludzie nie powinni sami siebie diagnozować, ale jeśli chodzi o nerwicę, to nie jest wcale trudno stwierdzić, że coś jest nie tak. Sam wiem, że mam nerwicę natręctw (myśli, dosłownie - czy jestem gejem czy nie, chociaż nigdy w życiu mi się nie zdarzyło, żebym reagował na faceta tak jak reaguję na kobiety).

 

moja historia jest krótka i treściwa:

ojciec alkoholik, brak akceptacji z jego strony = początek nerwicy (szkoła podstawowa). potem łańcuch wydarzeń pogłębiający niepokoje, prowadzące do nerwicy aż ostatecznie toksyczny związek, który zostawił mnie z nerwicą natręctw.

 

Obecna sytuacja nie jest wesoła, ale użalanie się nad sobą wcale nie jest dobre. W szkole średniej mój charakter bardzo się wzmocnił i jeżeli były sytuacje, których się bałem, to stawiałem im czoła. Jeżeli oczywiście były takie sytuacje, których bałbym się w jakiś sposób.

 

I tak jak mówiłem wszystko naprawdę się pogorszyło po tym fatalnym związku w którym tkwiłem przez 2 lata. po studiach bez perspektyw (kolejny gwóźdź do trumny) zaszyłem się w domu i myślałem zbyt wiele nad rzeczami, co koniec końców doprowadziło mnie do nerwowego pytania samego sobie co jest ze mną nie tak, no i oczywiście, czy jestem gejem czy nie. Prawda jest taka, że nie jestem, ale to powraca, i zamiast nerwów, powoduje to frustrację u mnie, bo nie potrzeba mi żadnych obrazów, czy myśli migających mi w głowie na widok facetów. Jest to zbętne i nielogiczne.

 

Tak jak napisałem, zamierzam z tym iść do lekarza, ale tylko po to, żeby mi przepisał jakieś leki na uspokojenie, bo wierzę, że sam sobie dam radę z tym. Czytając różne fora i opinie lekarzy dowiedziałem się, że "z OCD można żyć". Taka perspektywa mi się wcale nie podoba, bo wierzę, że w głownej mierze zależy to od samego pacjenta, który powinien sobie uświadomić jak bardzo nielogiczne są te wszystkie automatyczne reakcje mózgu na różne bodźce. I wiecie co? Mi to pomaga. Wiem więcej, wiem, że to jest bez sensowne zastanawiać się nad czymś co nie istnieje. Tak jak pół roku temu nie byłem w stanie się obudzić normalnie, tak teraz przychodzi mi to dość łatwo. Tak jak kiedyś nie umiałem się cieszyć z prostych rzeczy, tak teraz dzięki zdrowemu podejściu do życia i całego tego bałaganu w głowie można się przestać przejmować. Bo przecież wszystkie wątpliwości i stresy wzięły się tylko z tego, że wiele doświadczyło się w życiu i organizm reaguje właśnie w taki a nie inny sposób. A to da się odwrócić tak samo jak się wszystko popsuło. Powoli do tego dąże i niech ci, którzy mają dodatkowe wątpliwości (stresy etc) z powodu, że będą musieli z tym żyć - to nie jest tak, umysł człowieka jest bardzo potężnym narzędziem (podniośle zabrzmiało, ale taka jest prawda).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam typowe objawy tej choroby od kilku lat np. Licze litery w wyrazie , sumuje cyfry na zegarku i wiele wiele innych głupich rzeczy , boje się różnych chorób , odczuwam że jestem obcy dla siebie (utrara osobowości)

 

Ale mam też inne objawy które nie są chyba typowe :(

Odczuwam takie odrealnienie świat jest taki jak by ze snu czuje się otępiony zagubiony szczególnie to się nasila w miejscach gdzie jest dużo ludzi np. w tesco.

 

Czy te ostatnie objawy mogą występować przy nerwicy ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale mam też inne objawy które nie są chyba typowe :(

Odczuwam takie odrealnienie świat jest taki jak by ze snu czuje się otępiony zagubiony szczególnie to się nasila w miejscach gdzie jest dużo ludzi np. w tesco.

Czy te ostatnie objawy mogą występować przy nerwicy ?

 

http://www.forum.nerwica.com/viewtopic.php?t=1912&highlight=matrix

To ci powinno pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!

Na Wasze forum trafiłem przypadkowo, jednak z pytaniem, które nurtuje mnie od dawna.

Przepraszam, jeżeli umieściłem swój post w złym dziale, czy temacie, ale nie jestem zorientowany co do tutejszych zwyczajów.

Od bardzo długiego czasu (około 5 lat) zauważam u siebie pewne zachowania. Do najpopularniejszych należy dotykanie różnych przedmiotów, ale w takim sensie, że jak np. dotknę lewą krawędź stołu to muszę (choćby się paliło i waliło) dotknąć też prawą. Jak ktoś "cmoknie" wykonuje dziwne ruchy ustami, żeby to cmoknięcie "odwołać". Najgorzej jest jak pisze na klawiaturze. Nieraz odczuwam niepohamowaną potrzebę naciśnięcia spacji, bo nacisnąłem ją nieparzystą ilość razy (nie liczę tego, po prostu wiem intuicyjnie). Albo co robię z Lewym Shiftem! Po prostu muszę nacisnąć odpowiadający mu przycisk (czyli prawy shift) po kilku "użyciach". Gdy obsługuję myszkę to w sposób bardzo podobny do klawiatury. Nacisnę lewy przycisk, muszę i prawy. Rolkę popchnę do góry, muszę w dół. Jest mnóstwo podobnych przykładów, które stosuje w szkole, domu, na dworzu. To wszystko ma mi zapewnić "równowagę"

Dzisiaj przeszedłem samego siebie, dlatego piszę ten post. Uderzyłem się w lewą dłoń. Odczuwałem ogromny dyskomfort, nie ze względu na ból, ale dlatego, że tylko jedna ręka bolała. Analogicznie, musiałem uderzyć się w prawą dłoń (lekko, ale to mnie przeraziło).

Mam pytanie. Czy te objawy mogą świadczyć o występujących u mnie zaburzeniach psychicznych? Jestem jeszcze młody, więc nie mam możliwości samodzielnego pójścia do takiego lekarza, jakim jest psychiatra. Rodzice nie dopuszczają do siebie myśli, że ze mną jest "coś nie tak".

Czy to minie z czasem, czy wymaga interwnecji kogoś "z zewnątrz"? Bardzo proszę o waszą opinię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie..

Pol roku temu moja zona zaczela spotykac sie z innym,wysylala mu mnostwo wiadomosci na telefon,mowiac ze pisze do kolezanki,siostry czy mamy..ufalem jej i niczego nie przypuszczalam...do dnia gdy telefon zadzwonil przy mnie.Przypadkiem ja odebralem widomosc-niewinna zreszta,ale od innego :x

Tlumaczyla,ze to tylko kolega z pracy.Zaczela wracac pozniej do domu,czesciej wychodzic,ja zostawalem z dzidziusiem wieczorami..mowilem,ze tesknie,prosilem o czulosc,robila sie z dnia na dzien bardziej nerwowa,prawie sie nie kochlismy..

Wszystko sie wydalo trzy miesiace temu,nie zdradzila mnie.

Zrozumiala blad,bardzo zaluje i cierpi przez to.

Moim natrectwem jest to ,ze gdy widze ja z telefonem majac pewnosc ze pisze do mamy,czy siostry wrzucam sobie ze to nie prawda..dobija mnie to i nie daje spokoju od dobrych trzech miesiecy :(

nawet sie nasila,sprawdzam jej telefon gdy tylko moge,nasluchuje pod drzwiami czy nie wystukuje smsa do niego,wiedzac,ze tego nie robi,wkrecam sobie sam ,ze tak nie jest..i potem cierpie :cry: nawet placze,

nie radze sobie z tym,moze to sie wydaje smieszne ,ale ja zadreczam sie tak od rana do wieczora czasem poznej nocy.Ztego tez powodu nie moge spac,lekarz przepisal mi ZOMIREN ale juz i on nie jest tak skuteczny,chyba ze wezme wiecej i zapije martini..

prosze napiszcie co to jest bo powoli wariuje..czuja ogromna przemiane na gorsze..czy jakies leki by pomogly czy samemu mi sie uda?

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 3:16 am ]

Witajcie..

Pol roku temu moja zona zaczela spotykac sie z innym,wysylala mu mnostwo wiadomosci na telefon,mowiac ze pisze do kolezanki,siostry czy mamy..ufalem jej i niczego nie przypuszczalem...do dnia gdy telefon zadzwonil przy mnie.Przypadkiem ja odebralem widomosc-niewinna zreszta,ale od innego :x

Tlumaczyla,ze to tylko kolega z pracy.Zaczela wracac pozniej do domu,czesciej wychodzic,ja zostawalem z dzidziusiem wieczorami..mowilem,ze tesknie,prosilem o czulosc,robila sie z dnia na dzien bardziej nerwowa,prawie sie nie kochlismy..

Wszystko sie wydalo trzy miesiace temu,nie zdradzila mnie.

Zrozumiala blad,bardzo zaluje i cierpi przez to.

Moim natrectwem jest to ,ze gdy widze ja z telefonem majac pewnosc ze pisze do mamy,czy siostry wrzucam sobie ze to nie prawda..dobija mnie to i nie daje spokoju od dobrych trzech miesiecy :(

nawet sie nasila,sprawdzam jej telefon gdy tylko moge,nasluchuje pod drzwiami czy nie wystukuje smsa do niego,wiedzac,ze tego nie robi,wkrecam sobie sam ,ze tak nie jest..i potem cierpie :cry: nawet placze,

nie radze sobie z tym,moze to sie wydaje smieszne ,ale ja zadreczam sie tak od rana do wieczora czasem poznej nocy.Ztego tez powodu nie moge spac,lekarz przepisal mi ZOMIREN ale juz i on nie jest tak skuteczny,chyba ze wezme wiecej i zapije martini..

prosze napiszcie co to jest bo powoli wariuje..czuja ogromna przemiane na gorsze..czy jakies leki by pomogly czy samemu mi sie uda?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich!

Jestem nowa na forum i chciałam się dowiedzieć, czy to co teraz opiszę to objawy nerwicy natręctw.

1. Po pierwsze codziennie, od dłuższego czasu wykonuję te same czynności o tej samej porze i jeśli nie zdążę na czas i nie wykonam tego w określonym czasie to czuję się "nie spełniona" lub nie kończę pozozstałych czynności bo zawala mi się cały plan. Np. o 18.30 ćwicze, ale tylko do 19.00 bo potem puszczam sobie wode do wanny. Kąpię się, ale przed 20.00 muszę wyjść z wanny, żeby przed 21.00 zdążyć zjeść kolację. A do tego zawsze o 22.00 chodzę sie wysikać niezależnie od tego czy chce mi się już wcześniej czy w ogóle mi sie nie chce.

2. Jestem niezadowolona, gdy muszę coś jeść z talerza o innym kolorze niż pomarańczowy lub niebieski, lub pić z nieswojego kubka.

3. Nienawidzę gdy obcy ludzie, jak równiez członkowie mojej rodziny, dotykają przedmiotów należących do mnie np. w celu obejrzenia sobie, nawet przy wcześniejszym zapytaniu,aległupio jest mi odmówić

4. Do tego codziennie po szkole gdy idę do babci która mieszka w bloku to wchodząc do klatki staram sie pokonac jak najwięcej schodów zanim zatrzasną się drzwi wejściowe do klatki. Tym samym codziennie próbuję pobić rekord

Będę wdzięczna za jakiekolwiek oceny moich dolegliwości :smile:

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

Ja również z zapytaniem do Was.

Męczy mnie od niedawna (ok 4 miesięcy) skumulowanie natręctwa.

A mianowicie rozdrapywanie wszelakich ran, strupów.

Zdarzało mi się kiedyś tam zedrzeć ale nie było to uciążliwe.

Teraz zaczęło mnie to już denerwować.

Jak gdzieś przypadkowo się uderzę lub zrobię małą rankę , doprowadzam do powiększenia kilkakrotnego obszaru "uszkodzonego". Drapie bez opamiętania dopóki nie poleje się krew. Jeśli nie posiadam takowej "ofiary" na swoim ciele to dobieram się do swoich ust. Są notorycznie skubane, zastrupiałe i wygląda to okropnie.

Ponoć w nocy nie wiedząc o tym robię to samo. W ciągu dnia robię to samo nie myśląc nawet o tym. W szkole też ciężko mi się opamiętać. Nie wiem jak sobie z tym poradzić, może wydawać się to śmieszne dla osoby czytającej i może być to bzdura w porównaniu do kłopotów przez które ludzie przechodzą ale mnie to naprawdę zaczyna męczyć.A moje ciało zaczyna przypominać jedną wielką bliznę.

 

Nie wiem czy to istotne ale przeszłam ostatnio sporo stresów,

ogólnie życie mnie nie rozpieszczało jak każdego pewnie.

Do tego wszystkiego towarzyszy mi poczucie beznadziei, smutek, rozdrażnienie,

brak spokojnego snu, osamotnienie. Gdyby nie pies to nie ruszałabym się z domu,

i szkoła w weekendy. Dla mnie to wielka wyprawa, już kilka dni wcześniej pojawia się niechęć że będę musiała się ruszyć. Ze znajomymi również nie mam ochoty się spotykać.

 

Będę wdzięczna za wszelkie komentarze i rady, co można z tym zrobić,

jak sobie poradzić.

Z góry dziękuje i pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie na tym forum. Postanowiłem dzisiaj na forum bo przyszło mi do głowy, że mam nerwice. A czemu tak? A temu że od jakiegos czasu wymyślam sobie najgorsze choroby. A tu autyzm a tu schizofrenia a tu jeszcze cos innego i mysle wyobrażam sobie sytuacje że tak mogłbym sie zachowac jak oni. A to dopiero poczatek nie moge normalnie funkcjonowac. Non stop natretne mysli tak w kołko jush z domu nie wychodze bo zawiesze sie i tylko mysle. To wszystko zaczęło sie już w podstawówce. Strasznie się stresowałem swoim wyglądem. Codziennie ciągły stres. Może sie wydawać dziwne że nie stresowałem się lekcjami tylko sobą ale tak było. Wszystko dobrze przyzwyczaiłem się do tego. Ale pozniej doszły do tego narkotyki. Wszystko fajnie niektóre objawy znikały ale pozniej nie wiadomo skąd zaczęły mi sie natretne myśli nie mogłem tego opanować. I tak właśnie 5 lat dodam że mam teraz 19 lat. Nieodzownym od natrectw są objawy somatyczne. Strasznie sie pocę, silne kłucie głowy ciśnienie mam wporządku, przechodzenie ciepła zimna, silne kłucie w sercu, nie wiem zabardzo co robie, tesh mi sie tez tak czasem zdarza. I to wszystko co chcialem napisać. Bardzo byłbym wdzieczny czy ktoś mi może powiedzieć czy to może być nerwica czy jakieś inne schorzenie. Dodam że po paru asparginach przechodzi mi na troche jestem troche spokojniejszy. Pozdrawiam wszystkich z nerwicowanych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od jakiegoś czasu (na pewno ponad rok) mam, jak ja to nazywam, manię pewności. Jeżeli coś zrobię, to kilka razy potem muszę sprawdzić, czy NA PEWNO to zrobiłam. Na przykład: napiszę zadanie, kilka razy sprawdzę, czy NA PEWNO jest zrobione, odłożę zeszyt, zamknę szafkę, ale od razu ją otwieram, by sprawdzić, czy NA PEWNO je zrobiłam. Albo ustawiam sobie budzik w telefonie (codziennie wstaję na budzik), ale jak ustawię go już, to muszę kilka razy sprawdzić, czy NA PEWNO jest ustawiony i czy NA PEWNO na dobrą godzinę. Ale najbardziej męczące jest odkładanie telefonu. Jak już sprawdzę kilka razy ten budzik, to pasuje gdzieś położyć telefon. Zawsze kładę go na półce na moim łóżkiem. I kładąc go muszę po kilka razy sprawdzić (wymacać ręką z każdego rogu półeczki) czy aby NA PEWNO leży tak, że w nocy nie spadnie mi na głowę (to już jest totalna głupota). Takich przypadków jest mnóstwo i nie są one jednorazowe. Dosłownie wszystko zaczynam kilka razy sprawdzać, by mieć pewność. To straszliwie męczące. Ale mam to tylko w domu- poza nim nigdy nie dopada mnie coś takiego.

Poza tym np. jak się modlę i np. proszę Boga, by moi rodzice szczęśliwie dotarli dziś/jutro do celu długiej podróży i powiem to nie myśląc o tym dogłębnie, tylko tak powierzchownie, to muszę powtórzyć. Ale jak powtórzę, to myślę, że teraz to jakby "od-powiedziałam", czyli anulowałam. Musze więc powiedzieć jeszcze raz. I w wielu sprawach tam mam.

Często się modlę i mam taką manię, że mimo przeciwności muszę pomodlić się stałym, długim "zlepkiem" modlitw, a oprócz tego modlić się z siebie, bo gdybym pomodliła się tylko od siebie własnymi słowami, choć nie wiem jak długo, to panicznie bałabym się, że komuś z mojej rodziny stanie się coś złego. Wydaje mi się, że jeśli zapomnę się pomodlić, to coś złego się stanie.

Warto tu chyba zaznaczyć, że kiedyś byłam otwartym i bardzo wesołym człowiekiem. Ale to kilka lat temu. Teraz jestem zamknięta, niewiele o sobie mówię, wszystko zachowuję dla siebie, duszę w sobie wszystkie uczucia choć czasami mam ochotę wszystkim o nich powiedzieć. nikt nie ma najmniejszego pojęcia co się we mnie dzieje. Na dodatek ostatnimi czasy (jakieś pewnie ponad pół roku) jestem ciągle przygnębiona, smutna. Gdy przypomnę sobie jak jeszcze stosunkowo do niedawna byłam takim wesołym, roześmianym człowiekiem, wszyscy uważali mnie za zawsze wesołą i promienną dziewczyną, to przygnębia mnie to jeszcze bardziej.

Jestem też strasznie nerwowa. Wszystko ma być zrobione na "już", najlepiej żeby było zrobione zanim jeszcze komuś o tym mówię, by to zrobił.

Ale najbardziej męczącą i najbardziej uciążliwą i nasiloną "manią" jest to moje "NA PEWNO". Czuję się nienormalna.

Myślę jednak, że mi niepotrzebne są leki i terapie. Wiem, że gdybym miała tego kogoś obok, gdybym znalazła swoją drugą połówkę, to prawie wszystko by ustało. Z całego serca, całą sobą pragnę miłości. Mam wspaniałą, szczęśliwą, kochającą się rodzinę, w której każdy troszczy się o każdego i miłości rodzinnej mi nie brak- mogłabym nawet oddać trochę innym, którzy tego potrzebują, a mi jeszcze by mnóstwo zostało. Przez moje napady złości (np siedząc udrapie mnie metka od bluzki i już jestem wściekła, choć przed chwileczką byłam spokojna i takie inne pierdoły za przeproszeniem) mój kontakt z rodziną staje się ostatnio dziwny. Niby taki sam, ale wszyscy widząc, że jestem spokojna, zaczynają mnie unikać, żeby mnie coś nie rozzłościło- oczywiście nie przesadnie, ale odczuwam to chyba, bo nie chcą, bym znowu była wściekła i smutna. Choć cały czas jestem tak naprawdę smutna. Ja potrzebuję miłości chłopaka. Nie szukam chłopaka na siłę, zresztą praktycznie wcale go nie szukam. Na przykład jestem zakochana od prawie 2 lat już w pewnym chłopaku. Dobrym i sympatycznym zresztą- moja przyjaciółka chodziła z nim kiedyś do klasy. I nie odważę się do niego zagadać, np na gg, dlatego, że od razu wiem, że mnie wyśmieje.

Mam niskie poczucie własnej wartości. Wiem, że jestem inteligentna i wszyscy mówią mi, że jestem ładna, ale ja czuję się taka paskudna! Ubieram się w ładne, fajne ciuchy, mam śliczne włosy, ale czuję się taka paskudna, że nawet do tego chłopaka nie zagadałabym, bo ubzdurało mi się, że on pomyślałby sobie, że co ja taka w ogóle od niego chcę, że niemal ulitowałby się nade mną. A tego bym nie zniosła. Chociaż on tego by nie zrobił- to wiem.

Wiem też, że mam bardzo bogate wnętrze, że jest o czym ze mną rozmawiać, że potrafię wysłuchać i naprawdę dobrze poradzić, że jestem wewnątrz kimś, nie jestem pusta. A mimo to...

 

Przepraszam, że takie długie wyszło- chciałam napisać tylko o moich maniach, a wyszło takie zwierzenie... Miała to być prośba o radę, a teraz czuję, że chyba już nie potrzebuję rady. W miarę jak pisałam, to pisałam coraz bardziej sercem. Uporządkowywałam sobie myśli. Pisałam, co mi przez głowę przechodziło. Przepraszam, że to takie nieuporządkowane, chwilami straszliwie chaotyczne.

Ale pierwszy raz wychodzi to wszystko poza mnie, pierwszy raz o tym mówię- dotychczas wszystko to było tylko i wyłącznie we mnie, nikt nie miał o tym pojęcia...

Dziękuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich!

Jestem nowa na forum i chciałam się dowiedzieć, czy to co teraz opiszę to objawy nerwicy natręctw.

1. Po pierwsze codziennie, od dłuższego czasu wykonuję te same czynności o tej samej porze i jeśli nie zdążę na czas i nie wykonam tego w określonym czasie to czuję się "nie spełniona" lub nie kończę pozozstałych czynności bo zawala mi się cały plan. Np. o 18.30 ćwicze, ale tylko do 19.00 bo potem puszczam sobie wode do wanny. Kąpię się, ale przed 20.00 muszę wyjść z wanny, żeby przed 21.00 zdążyć zjeść kolację. A do tego zawsze o 22.00 chodzę sie wysikać niezależnie od tego czy chce mi się już wcześniej czy w ogóle mi sie nie chce.

2. Jestem niezadowolona, gdy muszę coś jeść z talerza o innym kolorze niż pomarańczowy lub niebieski, lub pić z nieswojego kubka.

3. Nienawidzę gdy obcy ludzie, jak równiez członkowie mojej rodziny, dotykają przedmiotów należących do mnie np. w celu obejrzenia sobie, nawet przy wcześniejszym zapytaniu,aległupio jest mi odmówić

4. Do tego codziennie po szkole gdy idę do babci która mieszka w bloku to wchodząc do klatki staram sie pokonac jak najwięcej schodów zanim zatrzasną się drzwi wejściowe do klatki. Tym samym codziennie próbuję pobić rekord

Będę wdzięczna za jakiekolwiek oceny moich dolegliwości :smile:

Pozdrawiam

 

 

Witaj w gronie poczesańców moja kochana ;)

Niestety to co opisujesz to nerwica natręctw.

Nie jestem psychologoem, ale przedstawie Tobie lekki zarys obrazu działania który zauważyłem.

[sam też takie "flashe" [objawy natręctw] mam] choć w tak niewielkim stopniu że nie przeszkadza mi to.

 

Spróbuj teraz przypomnieć sobie od jakiego momentu to sie zaczeło,

zapewne nie wskoczyło z nienacka.

Powodem może byćnie wielka zmiana otoczenia [wakacje, wyjazd], trybu życia [praca, nowa szkoła] czy też jakiś chłopak [miłość, nowe relacje] ;)

Takie że tak powiem przestrojenie/przestawianie sie, u niektórych osób powoduje pewien "stres" [niewielki impuls w zachowaniu], ukryty w podświadomości,

więc nie jesteśmy świedomi jego istnienia.

Ja wpadłem tu dziś pierwszy raz i tak samo jak jedna z forumowiczek,

moge polecić zapoznanie sie z niektórymi wątkami tego forum,

ponieważ jest to porównywalne do wizyt u psychologa.

 

 

Tak wiec trzymaj sie maleńka, powodzonka życze ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie nerwica natręctw zaczęła się jak jeszcze byłam dzieckiem, jak cos dotknęłam lewa ręką, to musiałam dotknac prawą, gasiłam i zapalałam swiatło itd. Doszło do tego, że nie mogłam żyć jak normalne dziecko. Hm ... chiałam opisac moje najgorsze natręcto, ale sama się zamieszałam więc w skrócie chodziło o to aby omijać ludzi. Bigałam w kółko raz za jednym przechodniem raz za drugim w ataku paniki, natręctwa i myśli, że muszę ich ominąc bo stanie coś się moim rodzicom itp. ... ten objaw minął a wystąpił następny.

Nestety na przeklęta choroba ma to do siebie, że jedne objawy ustępują, a pojawiają się kolejne.

Żałuję, że nie zaczęłam leczyć się jak jeszcze byłam dzieckiem. Zaoszczędziła bym sobie wiele bólu i zmarnowanych chwil.

Bardzo wstydziłam się tego co jest w mojej głowie i oczywiście bałam sie choroby psychicznej. Jakoś objawy ustąpiły, przez pewien czas było bardzo dobrze, aż jedno głupie zdarzenie doprowadziło u mnie mnie do głębokiej depresji i załamania nerwowego i wystąpnia jeszcze gorszych natręctw i lęków.

Zaczęłam chodzić do psychologa wyprowadziłam się na prosta, ale po sześciu latach od załamania sytuacja się powtórzyła. Cały czas chodza na grupę, a teraz w tródnych chwilach na spotkania indywidualne z psychologiem.

Nigdy nie próbowałam dostać sie do psychologa państwowo, ale słyszałam, że długo się czeka.

Uważam, że w ciężkich sytuacjach trzeba iść prywatnie i nie patrzyć na pieniądze prosic rodziców o pomoc. Można zapisac się Pańswtowo i w trakcie czekania na wizytę iść prywatnie kilka razy to bardzo łagodzi ból. My nerwicowcy zamykając się we własnym świecie, potwafimy wymyśleć takie rzeczy o których się normalnym ludzom nie śmiło ... wczoraj czytałam post pośmiejmy się z siebie (o natręctwach) nie źle się ubawiałm ;) wieć nie jesteśmy sami możemy się wspierać i leczyć.

To na tyle,

Pozdawiam,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

 

Chciałem się dowiedzieć mniej więcej na oko, co wg was mi dolega.

Zacznijmy więc od genezy stanu w którym się znajduje.

Jak to nie jeden młodzieniec wybyłem się bawić na zakończenie roku.

Zapaliłem marihuanę i piłem alkohol. W efekcie przed położeniem się do snu przeżyłem szok z nikąd. Trauma wywołała u mnie paniczny strach, wymioty itp. Po kilku dniach mi przeszło, czułem się o wiele lepiej biorąc hydroksyzynę na uspokojenie. po 4-5 dniach zupełnie zapomniałem o zajściu i mogłem się szczerze śmiać i cieszyć jak do tej pory. Jednak znów trauma powróciła, jakby pod względem inscenizacji i myśli ( to samo pomieszczenie itp ). Od tamtej pory dokuczają mi natrętne myśli typu ( jestem chory psychicznie, tak może już zostać). Oczwiście staram im się opierać tłumacząc sobie , że przecież czułem się już NORMALNIE PO TYM ZAJŚĆIU ( 3 lub 4 dni temu tak samo było.. ). Co za tym sie ciągnie z tych myśli rodzi się lęk i strach, a to w najgorszym wypadku myśli samobójcze ( jednak rzadko i szybko je wykluczam z umysłu ). Będąc u psychiatry przepisał mi lek, który jednak odstawiłem , bo wolę go brać pod kontrolą matki , która aktualnie jest nieobecna. Od czasu do czasu dochodzi do mnie zapomnienie lub wyciszenie myśli i nie działają nawet na mnie negatywne wyobraźnie. Jednak momentami kiedy mnie dopadną i zaczynam się bać to wtedy jest najgorzej, bo człowiek nie wie co ze sobą zrobić. Próbuje sobie pomóc mocą podświadomośći, jednak ciężko o to jest troche kiedy zawsze byłem zakompleksiony na swoim punckie i moja podświadomośc jest nakarmiona negatywnymi myślami. Cóż , teraz staram się ją karmić dobrymi. Dokuczają mi jeszcze koszmary podczas snu a jak wstaje rano to przerwacam się z boku na bok zasypiając i się budząc po kilka razy.Kiedy dopadają mnie myśli, to czuje jakby chodzenie owada pod skórą na głowie. Niekiedy też strasznie po głowie chodzi mi muzyka, którą na przykład usłyszę w radiu.

 

Dodam jescze , że moje objawy były o wiele gorsze przez pierwsze 3 dni po zajśćiu. Teraz nauczyłem się w miare sobie z tym radzić i lęk nie powoduje tak wielkiego strachu jak wcześniej. Tlumacząc sobie logicznie , że ludzie przeżyli gorsze rzeczy i z takiego czegoś da się wyjść się uspokajam.

 

Jednak chciałem dowiedzieć się opinii z zewnątrz, co wy sądzicie na ten temat. I czy jest to uleczalne? czy będę taki już do końca życia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Carlos

Wydaje mi się że masz nerwice lękową połączoną z natręctw ponieważ w Twoim opisie cały czas powtarzasz że się boisz wasnych myśli. To są właśnie obsesje, którymi się zadręczasz, przez które wpadasz w panike i czujesz zupełną niemoc. Ja tez tak mam, ale nie byłam u żadnego specjalisty. Nie wiem dlaczego nie bierzesz leków, boisz się że mogą wywołać jakieś niepożadane działania i sobie nie poradzisz jak będziesz sam? Ja bym na Twoim miejscu brała, ponieważ złagodzą niepokój i lęk, przez co będzie Ci łatwiej dostrzec niedorzecznośc Twoich obsesji i przestaniesz się bać.

Tak ludzie przechodzą gorsze historie życiowe (śmierć bliskiej osoby) ale czują się tak samo lęk, przygnębienie i smutek jak my nerwicowcy poniewasz nasza podświadomość czyni nasze chore myśli realistycznymi przez co panicznie się ich boimy.

Pozdrawiam Cię serdecznie, sama też mam podobne zaburzenia i powiem jedno -nie warto ale trzeba być optymistą PAMIĘTAJ!!! Trzymaj się

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje z góry za odpowiedź. No cóż, ja ciągle staram się być dobrej myśli. Ciągle też czuje bezsens.. jakby nic nie miało sensu a ja jakbym nie należał do tego świata. Te choroby psychiczne to naprawde człowiekowi nieźle dają w kość. Na szczęście człowiek nie jest taki słaby jak się mówi i da się wyleczyć :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich w pierwszym poście ;)

 

Od dziecka dręczą mnie różne natręctwa. Niektóre zanikają a na ich miejscu pojawiają się nowe.

* bardzo często myję ręce oraz oblewam twarz wodą w strachu przed zarazkami

* zawsze wstaję z łóżka prawą nogą

* dążę do perfekcjonizmu: dbam o symetryczne ułożenie przedmiotów w domu oraz na mieście (np. w sklepach poprawiam krzywo ułożona wycieraczkę, podnoszę rzeczy z ziemi i odkładam na półkę lub wieszak) oraz sporządzając notatki staram się, by wszystko wyglądało idealnie (np. kartka musi być nieskazitelnie czysta, linie liter proste, nienaganne, muszą występować wszystkie kropki, przecinki i języczki)

* codziennie myję włosy

* oglądam telewizję wyłącznie przy zgaszonym świetle

* korzystam z komputera tylko przy włączonej lampce

* boję się ciemności. W nocy po zgaszeniu świateł szybko wskakuję do łóżka i przykrywam się po nos kołdrą. Wydaje mi się, że w pokoju są duchy.

* często muszę dotknąć pewnej rzeczy inaczej stanie się coś złego mi lub moim bliskim

* jestem niezadowolona, kiedy muszę pic z nieswojego kubka

* kiedyś chodziłam wyłącznie na boso, teraz nie ruszę się bez kapci

* ostatnio miewam przerażające myśli o zrobieniu krzywdy sobie lub bliskim :(

 

Mam niskie poczucie własnej wartości. Jestem zakompleksiona. Przechadzając się ulicą mam wrażenie, że wszyscy w okół mnie obgadują, wyśmiewają się ze mnie. Cokolwiek zrobię wiem, że ktoś inny zrobiłby to o wiele lepiej...

 

Przeczytałam cały wątek. W kilku z postach była mowa o DDA. Wychowywałam się w patologicznej rodzinie. Mój ojciec jest alkoholikiem. Na szczęście mama w porę się opamiętała i kiedy byłam w podstawówce wzięła rozwód i odeszłyśmy od tego mężczyzny.

 

Czy to nerwica...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od dłuższgo czasu obserwuje u siebie taką rzecz za każdym razem kiedy idę do łazienki zaczynam coś liczyć 100 lub 200 dziele przez coś oi coś odejmuje jak wychodze z łazienki to przestaje liczyć.I tak mam za każdym razem ale tylko w tej sytuacji.

Czy to oznacza ze już jestem chora?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc. Nie, to nie musi oznaczaj, ze jestes chora. Ale nie badz tak glupia, jak ja i idz powiedz o tym psychologowi. Moim zdaniem, to poczatki nerwicy natrectw. Mnie ta choroba zniszcyla, a Ty na to nie pozwol. Po pewnym czasie moze miec jeszcze inne, róze rzeczy tego typu. - Jak chcec dotkniecia czegos kilka razy bze powodu, lek przed pewnymi liczbami, cyframi, czy slowami. Albo napinanie miesni reki, albo nog. Idz do lekarza i nie wstydz sie, narazie jestes zdrowa. Buzka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od kąd pamiętam mam takie głupie uczucie ze moja lewa strona jest jakaś slabsza od prawej...i za każdym razem gdy wykonuje jakas czynnosc prawa reka i jest to czynnosc ktorą intensywnie odczuwam np udeżenie to musze od razu zrobi to samo lewą ręką żeby ból się wyrównał w obu rękach bądź był mocniejszy w lewej ręce...tylko lewą nogą moge stawać na przerwy między płytkami albo wchodzić na nową płytke Jest jeszcze wiele takich przypadków. Generalnie chodzi o to że lewa strona zawsze jest jakaś słabsza i próbuje jakos temu zapobiegać...gdy tego nie robie czuje sie z tym źle tak jakbym założyła niewygodne ubranie lub coś w tym stylu..czy to jest nerwica natręctw? z góry dziękuje za odpowiedź

 

(nie wiem czy to ma znaczenie ale na codzien odczuwam ciągły nieuzasadniony lęk i mam kilka fobii)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×