Skocz do zawartości
Nerwica.com

Odoaker

Użytkownik
  • Postów

    24
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Odoaker

  1. Ostatnio tłumaczę (jakby starych przyzwyczajeń było mało) jakieś ważniejsze kwestie na inne języki W praktyce wygląda to przekomicznie. Jak coś mnie napadnie to tłumaczę to, co inni powiedzieli na język angielski, potem na niemiecki. Boje się uczyć więcej języków A jeżeli nie znam jakiegoś słowa... Biegnę po słownik (nie raz w środku rozmowy) Oprócz tego moja mania symetrii daje mi pełne wrażeń życie. W szkole nauczycielka napisała kropkę nie idealnie nad "i". Akurat wtedy dostałem "napadu" Przez całą lekcję patrzyłem się na tą kropkę niewiele słuchając, a po lekcji triumfalnie podszedłem do tablicy, wziąłem gąbkę i narysowałem kropkę we właściwym miejscu. Co ciekawe nikt nie zorientował się, że to, co robię nie jest normalne Przygoda w bibliotece - jak już wspominałem, sporo objawów NN u mnie występuje chwilowo, ale za to dość często. Akurat byłem, w bibliotece, gdy moją uwagę przykuły źle posegregowane książki. Musiałem się sprężać, ale zdążyłem przed "patrolem" bibliotekarki. Uszeregowałem całą półkę według rozmiaru i koloru wielkich tomów Dodam, że bibliotekarka nie była zachwycona, ale nikt nawet mnie nie podejrzewał Opisywałem już w innym temacie, jak wykręcenie numeru sprawia mi kłopot. Jeżeli nacisnę 7, muszę i 9, żeby było symetrycznie. Wyobraźcie sobie moje poczynania z telefonem! Mam już teraz dobrą metodę: gdy telefon jest odłożony (nie ma sygnału) wykręcam numer składający się z przeciwnych cyfr, niż moje. Potem go włączam i już sam "robię" symetrię tego wcześniejszego, błędnego numeru Telewizor - a dokładniej pilot od telewizora. To przeklęte narzędzie najbardziej pokazuje pozostałym domownikom, że coś jest nie tak. Nacisnę przycisk "głośniej". Zgadniecie co trzeba zrobić analogicznie? Wcisnąć "ciszej". Żeby się "kamuflować" odwracam pilot, wbijam go w łóżko i wtedy wciskam przeciwny przycisk. Narzędzie nie jest skierowane w TV, więc nie ma efektów mojej mani symetrii. Ja przeczytałem! P.S. A kto przeczyta mój post? Też jest na 13 stronie P.S.2 - 13 to pechowa cyfra! P.S.3 - 1 i 3 są symetryczne! Dziękuję, że mogłem napisać post na tej właśnie symetrycznej stronie!
  2. Dziękuję, że odświeżyliście temat :-) Myślałem, że tylko ja tak wariuje A co gorsza, dla mnie idealnym wzorcem chodzenia jest chód w lini prostej, tzn. jak stąpam to moje ślady muszą tworzyć linię prostą. Oczywiście, skręcam jak tylko można najmniejszym łukiem. Ludzie muszą się dziwić, jak kilkanaście metrów przed skrętem z chodnika zaczynam dziwnie manewrować i rozglądać się. Szukam odpowiedniego miejsca do "wejścia w zakręt" A problemów z nienadeptywaniem linii nie miałem. O ile były płaskie. Jeżeli nadepnę lewą nogą na jakąś górkę, muszę i prawą. Tragedia jest kiedy wejdę w kałużę tylko jedną nogą. Nie raz się wracałem i wchodziłem drugą
  3. Trochę mnie pociwszyliście, ponieważ ja też nie jestem pewny swej orientacji... Ale to chyba dlatego, że przed kobietami czuję... strach. Jedna dziewczyna kiedyś bardzo boleśnie mnie skrzywdziła na tle psychicznym. To było bardziej pastwienie się nad moją psychiką i ciągłe tortury umysłowe... I od tamtej pory jestem zupełnie inny. Tak wydaje mi się, że od tego momentu mogę mieć swoje "widzimisie", jak lubię nazywać manię symetrii.
  4. ojeja, to współczuję. A długo trwało leczenie? Ja przykładam mniejszą wagę do miejsc przedmiotów. Właściwie to tylko czasami musiałem poukładać książki gdy byłem w bibliotece szkolnej. Według rozmiarów. Udało mi się uniknąć gniewu bibliotekarki poprzez "cichą ucieczkę" (swoją drogą, to się nadaje do tematu: "Pośmiejmy się z siebie" ). Bardziej przykładam wagę do moich osobistych odczuć. Czyli poczuję coś na prawo, musi być i na lewo. Często jak spojrzę się kątem oka, to muszę potem drugim kątem. Nie raz zdarzyło mi się spojrzeć nie w środek jakiegoś punktu. Trochę dziwnie wyglądało jak usiłowałem znaleźć środek symetrii torebki obcej pani w kościele, a następnie intesnywnie się w niego patrzeć, żeby odwołać niedoskonałość Ale wracając do tematu: Długo trwało leczenie?
  5. Waga Na (wątpliwe) szczęście nie jesteśmy na ostatnim miejscu Ale u wag to normalne. Takie ciągłe dążenie do perfekcjonizmu (czyli do symetrii)
  6. To ja załatwie dwie sprawy za jednym zamachem ;-) A jak to się u ciebie objawiało? Ja nie wiem, czy przy mojej mani symetrii cokolwiek pomoże. Niby nic, ale daje w kość. Dzisiaj ktoś w szkole zuważył, że dotykam w dziwny sposób kartki. Dotknął ją też i ... I się wydało, bo nie mogłem zapanować nad swoim odruchem dotknięcia w tym samym miejscu, tym samym palcem co kolega i palcem drugiej ręki w punkcie symetrycznym do tego dotkniętego względem środka kartki
  7. Brawo! Wydaje mi się, że ja też powinienem coś takiego zrobić. Choćby w formie terapeutycznej. Ale jak to by wyglądało? Musiałaby być równa ilość sylab w wersie, równa ilość wersów w strofie, rymy obowiązkowo itd. ... Więcej by było kłopotu niż radości :-) Gratuluje ;-)
  8. Nie ma co się martwić. Ten przyjaciel wie o moim stosunku, który jest coraz lepszy. Nawet ostatnio powiedziałem mu o swoich kłopotach z symetrią. Wszystko jest na idealnej drodze do szczęśliwej przyjaźni. Tylko że zdobyłem się na taki gest po 4 latach znajomości. Ale jak już komuś zaufam, to nie popuszcze. A ten moment zwierzeń się zbliża. I proszę, nie oceniaj mnie tak krytycznie. Każdy ma swoje widzimisie, szczególnie ja, maniak symetri
  9. Odoaker

    Za duże ambicje

    Polecam ci najbardziej filozoficzną książkę świata. Dobra na początek. To nie jest żart. Kubuś Puchatek. Napisana bardzo prostym językiem, a jednak każda historia zawiera w sobie morał. Analizując takie teksty możesz szybko poprawić stan swoich neuronów. Na kole filozoficznym zaczynaliśmy od czegoś takiego. Teraz omawiamy zakład Pascala. Trzymam kciuki. Stopniowo przechodź do coraz to ambitniejszych dzieł. Życzę powodzenia.
  10. bethi - w takim razie inaczej rozumiemy słowo "przyjaźń". Na moje zaufanie trudno jest sobie zasłużyć. Mojego przyjaciela darzę ... przyjaźnią! A co rozumiem przez przyjaźń? Gotowość do pomocy w każdej sytuacji. Możliwość zwierzenia. Zwierzenia z problemów niepoważnych. Z tych poważnych raczej się nie zwierzam.
  11. Ja też mam z tym problem. Myję ręcę po każdym dotknięciu się do jakiegoś przedmiotu, mogącego być brudnym (czyli bardzo często) Jednak czytałem o tym i dochodzę do wniosku, że poziom mojej obsesji nie jest taki, jak u innych. Jest oczywiście o wiele mniejszy. Współczuję i życzę powrotu do zdrowia.
  12. Cieszę się, że ktoś podziela moje obawy. Tylko ja jednak myślę trochę inaczej. Jeśli jest idealnie, to znaczy, że musi stać się coś złego. Życie nie może być idealne. A mam taki charakter, że niełatwo jest mnie podporządkować. Dlatego zamiast przyjmować na plecy te ciężary, które daje mi życie (a jestem pewny, że mi je da) sam sobie je wkładałem. Jakim prawem los może mnie sprawdzać? Sam siebie sprawdzę. I tym sposobem potrafiłem zepsuć nawet najmilsze chwile... Na szczęście walczę z tym poprzez pozytywne autosugestie i zdarza mi się to coraz rzadziej. Wam radzę zrobić to samo. Bądźcie optymistami i starajcie się wziąć z życia to, co najlepsze. Proponuje zrobić sobie najpierw "godzinę bez stresu". Na godzinę odcinacie się od świata i robicie to, co lubicie najbardziej. Czytacie dobrą książkę, szydełkujecie, haftujecie, oglądacie filmy... Potem zróbcie sobie "dzień bez stresu". Odpędzajcie każdą złą myśl. Podchodźcie, przynajmniej przez jeden dzień, do rzeczy poważnych niepoważnie (ja tak robiłem - pomogło). Będzie dobrze. Musi być dobrze.
  13. Neuroticus - nie jest to forum religijne, dlatego nie będę rozważał sensu twojej wypowiedzi. Nie jesteś wierzący - niepotrzebnie się wypowiadasz. Śmiać się jest łatwo. Szczególnie prawdziwych katolików. Nie wolno jednak zapominać, że wiara czyni cuda. Dosłownie. Mafju88 - Krosno to trochę daleko ode mnie Właściwie to pół Polski :-) Bardzo dobrze, że wierzysz w poprawę. Trzymam kciuki. Będzie dobrze.
  14. Odoaker

    Odoaker wita wszystkich

    Łał, nastraszyłeś mnie szpitalem psychiatrycznym. Oj, nastraszyłeś Nie ma szansy na to, że przejdzie z wiekiem? Jestem jeszcze niepełnoletni, więc całe życie przede mną. A nie za bardzo chcę egzystować z etykietką osoby z problemami emocjonalnymi. Szczególnie, że moje problemy występują ze zmienną "wartościowością". Raz są słabe, mogę się oprzeć temu głosikowi, który mówi "a lewa ręka? To nie będzie symetryczne!". Niestety, o wiele częściej ulegam pragnieniu symetryczności. Bardzo lubię postać Detektywa Monka. Już chyba wiem, dlaczego. Niekiedy zachowuję się jak on (inni też mi to mówią). Dzisiaj zdałem sobię sprawę, że z chęcią poznaje jego losy, bo sam przeżywam coś podobnego... Tylko że ja żyję naprawdę, a on jest fikcją... EDIT Zmienną częstotliwość obsesji idealnie odzwierciedla stan mojego zeszytu. Zazwyczaj mam niezbyt staranny charakter pisma. Ale jak coś mnie weźmie, to potrafię ominąć trzy zdania dyktowane przez nauczyciela, bo krzywo napisałem literę "K" i po prostu muszę to poprawić... Ot - taki przykład, jednak zdarza mi się to rzadko.
  15. bethi Co innego mieć przyjaciela, a co innego mu nieufać Nauczyłem się po prostu żyć z tym, że nikt nie jest dla mnie idealny. I zanim postawię na kimś krzyżyk, dokładnie analizuję sytuację. I do czego dochodzę? Do wniosków z mojego drugiego posta. Trudno jest mnie nie zranić, ale uodporniłem się na te zranienia. Szczególnie na te pseudozranienia To zmieniło zarówno mój stosunek do innych, jak i ludzi do mnie. vicky - święte słowa. To jest jak w więzieniu - osoby z którymi pracujesz, nie są Ci życzliwe.
×