Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

chojrakowa, Każdy ma jakieś "defekty",ale to nie jest powód by zabraniać sobie by mieć rodzinę, zwłaszcza jeśli tego CHCESZ.

 

Wydaje mi się,część to zaburzenia,ale głównie...to strach i niska samoocena, te 2 czynniki powodują niechęć do działania,niechęć do działania nakręca niską samoocenę i tak dalej... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest mi źle. Przez ostatnie 2 tygodnie fatalnie spałam, tzn. zasypiałam dobrze, ale budziłam się o 3 i było po śnie, przez to w ciągu dnia byłam ledwie żywa, nie wypełniłam swoich obowiązków, zaniedbałam faceta, siebie, studia i jeszcze raz siebie. Wczoraj nie miałam siły wrócić do domu, wsiadłam w 179 zamiast 174, przez co wracałam 1,5h. Dzisiaj nie poszłam znów na zajęcia, a na 14 mam egzamin, na który też nie pójdę. Potrzebuje spokoju, cały czas ktoś coś ode mnie chce i krzyczy. Potrzebuje odpocząć.

 

Nie mam siły się nawet myć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miniaa, :(

 

u mnie z dnia na dzień coraz gorzej, tzn. fatalnie nie jest, ale nie potrafię nic konkretnego zrobić, żeby coś w życiu zmienić... od połowy grudnia w miarę normalny stan (tzn. bez jakichś większych dołków) a ja nie potrafię tego wykorzystać... zaczyna mnie to dołować...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W łagodnych stanach tj szybsze bicie serca, zimne ręce i lekkie poddenerwowanie mi pomaga valused może wypróbuj polecałam kilku osobom i były zaskoczone efektem:) ciężkie jest życie z depresją, bo lubi nawracać ,a jak już jest nawrót to potem leki do końca życia niestety....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zauważyłem u siebie błędne koło. Staram się coś robić, to kosztuje mnie wiele wysiłku i energii. Za to nasila się u mnie, a raczej powraca depresja i przygnębienie. Czuję się wśród ludzi wyobcowany i bardzo samotny. Jest coraz gorzej, pojawiają się u mnie pytania po co ja to robię? Po co się męczyć? Skoro w domu mi jest dobrze i mam to czego potrzebuje czyli spokoju. Poddaje się.

 

Racjonalnie zdaje sobie sprawę, że jest to głupie i godne pogardy. Bo co ze mnie za facet? Pizda nie facet. Emocje jednak mówią mi całkiem coś innego. Mam jeszcze wiele innych głosów, które są sobie sprzeczne i tak rodzi się nerwica. Już od gimnazjum miałem z tym straszne problemy, jednak tam dzięki woli zmuszałem się do wielu rzeczy, co wytworzyło u mnie tak silne napięcie i nerwicę, że w liceum wybuchłem przez co prawie bym nie zdał do następnej klasy. Chęć do robienia czegokolwiek kompletnie zniknęła.

 

Izoluję się od ludzi bo nie wykształciłem u siebie odpowiedni umiejętności społecznych, nie kontroluje u siebie emocji i wstydzę się.. ludzie tacy jak ja (nic nie robiący) są pogardzani w społeczeństwie. Boje się pytań, które mogą się pojawić i boje się niezrozumienia. Nie mam znajomych, płytkie kontakty po szkole się posypały, choć jakoś nie cierpię z powodu ich straty.

 

Zdałem sobie sprawę dzisiaj myśląc o tym wszystkim, jak bardzo potrzebuję przyjaciół albo mentora, którzy by mnie dowartościowali, z którymi mógłbym być w 100% szczery i którym bym ufał. Jednak to mrzonki, patrząc w jakim neurotycznym społeczeństwie żyjemy, gdzie (prawie) każdy ma jakieś problemy ze sobą. Dlatego muszę trzymać się z dala od sekt bo by mnie łatwo wciągneli - to akurat nie moja myśl.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niebieskie.niebo, Hah,mam identycznie,słowo w słowo..

 

To błędne koło wykańcza,przynajmniej psychicznie.

Super tylko co z tym zrobić?

 

Teraz rozumiem dlaczego podrywałem swoją psycholog, choć nie zdawałem sobie z tego sprawy. Nie potrzebuje psychologa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro się żalić, to na całego. To wszystko rodzi we mnie frustracje i nienawiść, na szczęście teraz to trochę ogarnąłem przez izolacje, która miała i dalej ma dla mnie zbawienny skutek. Czułem kiedyś taką nienawiść, że chciałem obcemu człowiekowi wydłubać oczy, śniłem z satysfakcją jak spycham ze schodów ze skutkiem śmiertelnych gościa, które szczerze nienawidziłem. Obecnie raz na jakiś czas mam negatywne myśli, ale nie jest to nic groźnego. Nie wiem dlaczego, ale odczuwam większą nienawiść do kobiet niż do facetów (choć to faceci mi więcej krzywdy zrobili), może jest to skutek wyidealizowanego stosunku, nie wiem. Wiem tylko, że to wszystko nie skończy się dla mnie dobrze jeśli będę szedł tą drogą.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Saiga, wiesz nie tylko Ty masz kłopoty ze zmianami one w ogóle sa trudne..

Nie chodzi o samą zmianę, a jej przyczynę. W skrócie potrzebna jest motywacja albo nadzieja. Bez tego nawet jeśli będziesz chciał coś zmienić to na dłuższą metę, tego nie utrzymasz. Chyba, że otrzymasz dużo pozytywnych bodźców z zewnątrz. Dlatego się chwali małe dzieci, bo one nie mają jeszcze wykształconej własnej wartości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też mam o czym pojęczeć!!!Tylko nie mam komu się wyżalić ....Tak naprawdę nie wiem od czego zacząć ,mam ponad 30 lat i wydaje mi się że przegrałam swoje życie.Nie mam już sił dłużej walczyć i być dzielną matką Polką.Wszystko zaczęło się od dnia mojego ślubu ,wyszłam za mąż z rozsądku bo nie było dla mnie miejsca w domu , tak samo było z moim mężem .Byliśmy w podobnej sytuacji , potem urodziło się dziecko , mój największy skarb -córka.A między mną a mężem przepaść coraz bardziej się powiększała, okazało się że alkohol , imprezki i dragi były ważniejsze niż rodzina. Czasami nie miałam co włożyć do garnka , ale on musiał mieć na papierosy czy wódkę.Gdy zwracałam mu uwagę że nie mam za co kupic mleka dla małej rozpętywała się awantura nigdy nie zapomnę jak rzucił gorącą kawą blisko łóżeczka , gdzie spała nasza córka , jak uciekałam w nocy z dzieckiem na reku do sąsiadów .Jak bardzo bałam przyznać się rodzinie ,jak wygląda moje życie .Udawałam szczęśliwą mężatkę i brnęłam dalej .,Aż któregoś dnia pękałam powiedziałam rodzicom , czego następstwem była próba samobójcza mojego męża Uratowali go ale nic się nie zmienił ,dałam sprawę do sądu o znęcanie sie nad dzieckiem i nade mną .Dostał wyrok w zawieszeniu a ja z niespełna roczną córka wyprowadziłam się do rodziców.Mąż był w swoim żywiole , ani razu nie zadzwonił ani nie zapytał o mała , nie chciał jej odwiedzić , za to imprezowała w naszym mieszkaniu z najgorszymi menelami.Gdy dostał nakaz eksmisji powiesił się zostawiając list obarczający mnie winą za jego postępek , tak jak napisał zrobił to żebym do końca życia miała wyrzuty sumienia.Dzień przed roczkiem naszej córki miałam pogrzeb.Zostałam sama z córką .Musiałam być silna znaleźć pracę ,zająć się córką .Realia nie były najlepsze z pracą było krucho w końcu załapałam się jako magazynier w hurtowni, harowałam jak głupia od samego rano do późna , dziecko widziałam tylko wieczorem . Koleżanki , znajomi odsunęli się ode mnie, one miały mężów , rodziny a ja jak powiedziała jedna z nich stanowiłam zagrożenie dla ich małżeństw , więc lepiej urwać wszelkie kontakty. Nie wiem czemu podkusiło mnie odpowiedziawszy na ogłoszenie w jakieś gazecie chłopak w moi wieku szukał bratniej duszy(może to presja rodziny,ze dziecko musi mieć ojca).Po dłuższej znajomości wzięliśmy ślub , córka zawsze średnio przepadała za moim partnerem.Niedługo okazało się czemu sąsiedzi powiedzieli mi , że jak tylko wychodzę do pracy u nas słychać odgłosy bicia i płaczu dziecka, nie mogłam uwierzyć w to dopóki nie sprawdziłam tego. Okazało się że znów trafiłam na damskiego boksera tylko teraz wyżywał się na małej , a później na mnie .Wpadłam w obłęd nie wiedziałam czy wina leży po mojej stronie że historia się powtarza! Byłam kłębkiem nerwów , którejś nocy zwyczajnie odjechałam.pamiętam tylko mroczki przed oczami , wirujące ściany i pogotowie , które mnie zabrało. Obudziłam się w szpitalu w tym czasie mój maż zdemolował zupełnie mieszkanie .Wszystko od mebli po sprzęt rtv , ubrania wszystko co wpadło w jego ręce,żeby było mało włączył gaz i gdyby nie sąsiad cały blok wyleciał by w powietrze!!!Na pożegnanie pozostawił mi kartkę,że od dawna ma kochankę , ja tak naprawdę byłam mu potrzebna by wyrwać się ze wsi do miasta teraz już mnie nie potrzebuje bo ma inną . Wyobraźcie sobie moją minę jak wróciłam i zastałam to wszystko .Z dnia na dzień nie miałam nawet łóżka czy spodni na przebranie a za miesiąc moja córka miała mieć komunię. Dziękowałam Bogu że wszystko do komunii było u mojej mamy w domu i ocalało. Dostałam kolejnego kopa od życia , jak zawsze powiedziałam sobie muszę być silna i powoli wszystko odbudowałam , nie było czasu na łzy czy chwilę słabości patrzałam w oczy mojej córci i wiedziałam że nie mogę jej zawieść.A jak zasypiała zastanawiałam się tak jak i dziś czemu Bóg dał mi ją to takie kochane dziecko powinna mieć normalną rodzinę ,być szczęśliwą , zasługuje na wszystko co najlepsze.A co mogę jej dać ja samotna matka, której ciężko jest znaleźć pracę ,wiążąca koniec z końcem.....I tak żyłysmy od pierwszego do pierwszego , czasami na garnuszku u moich rodziców bo zostawałam bez pracy. Aż któregoś dnia mój świat zawirował poczułam motylki w brzuchu poznałam w pracy , kogoś kto szanował moją córkę i mnie . kto sprawił ,że obie znów się uśmiechałyśmy. Tym razem byłam ostrożna ,musiałam być pewna ,że nie skończy się tak jak poprzednie związki

.Ale po czasie zamieszkaliśmy razem,Wszyscy byliśmy szczęśliwi, co prawda dziwne było to nasze mieszkanie , bo niby razem , a tak naprawdę osobno mój partner zastrzegł sobie ,że wszystko płacimy po połowie mieszkanie , jedzenie itp. ok zgodziłam się ale później jak zobaczyłam jak zbiera paragony za chleb czy inne drobiazgi poczułam się głupio jak dziecko rozliczane z każdego wydanego grosza.Ale to nie było najważniejsze, ważny był spokój mojej córki i jej uśmiech na twarzy,to że czuła się bezpiecznie . Po jakimś czasie okazało się,że jestem w ciąży . Szczęścia nie było końca , niezaplanowana ale tak bardzo wyczekiwana była ta ciąża.Nie było mi dane długo nacieszyć się nią już w 3 m-cu poroniłam .Nię będe pisać jak się czułam i przez co przeszłam , bo zrozumie mnie tylko ten kto stracił dziecko.W domu nie mogłam nawet się wypłakać bo mój partner tak jak i rodzina twierdzili,że to nawet nie było dziecko, więc nie płakałam a wyłam gdy tylko pozostawałam sama w domu.Czas podobno leczy rany, ale to nie prawda .....Są rzeczy ,które nigdy nie da się zapomnieć.I tak minęły następne dwa lata i historia się powtórzyła znów radość z ciązy i znów wielkie rozczarowanie .Czasami mówiłam ,że chyba jestem niezła aktorką ,bo chodziłam z uśmiechem na ustach a w środku we mnie coś umierało i płakało.Zyłam i żyje tylko dla mojej Zaczęłam mieć problemy ze snem , niechęć do jedzenia zawroty głowy i mroczki przed oczami.I tak wszystko jakoś się kręciło , ale teraz na dniach tracę pracę i boję się co będzie dalej mojego partnera szczerze mówiąc to niewiele obchodzi ,on ma na swoją połowę opłat , ja naprawdę nie wiem skąd mam wyciągnąć pieniadze.Zresztą on ma swój internetowy świat , żyje swoim blogiem i sportem ,są dni a właściwie wieczory kiedy nawet słowa do mnie nie przemówi.Zresztą sami widzicie Wam się żalę , a nie jemu bo guzik go obchodzę.Coraz gorzej z moim snem , od 2 m-cy może przespałam 5-6 nocy na początku brałam prochu ziołowe , ale nic mi nie dawały ,potem nasen ale po tym wymiotuję i fatalnie się czuję .Poszłam do lekarza bo ile można nie spać i nie jejśc(na siłę wciskam w siebie jedznie, nie czuję głodu)dał mi skierowanie do psychiatry czekam na wizytę Kiedyś uparcie w każdej złej chwili powtarzałam sobie zaciśnij zęby i bądz silną , ale teraz już nie mogę już nie mam siły ile mozna być twardzielką .Chciałbym zwyczajnie tak jak moje psedo kolezanki wieśc normalne życie mieć kogoś kto byłby moim oparciem , kto by mnie zwyczajnie pocieszył , wysłuchal był ze mną dzielił smutki i radości, a jezeli nie zasłużyłam na to chociaż żebyśmy z córką żyły spokojnie bez łez

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×