Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

stworzonabyzyx, moja mama miała wtedy 42 lata, musieli jej zrobić lekami menopauzę, i wtedy karmiła jeszcze piersią moją 20 lat młodszą siostrę.

Poczucie braku / niedostatecznego wsparcia jest okropne, znam to.

Dziś tylko życzę Ci choć trochę miłego wieczoru. Trzymaj się tam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak sobie radzicie w takich sytuacjach gdzie macie np. Duzo rzeczy do zrobienia, a nie mozecie nic zjesc wypic nigdzie wyjsc ani wstac z lozka nawet w glowie sie kreci benzo wyciszaja i to tyle reszta zostaje...no i co z tymi rzeczami ktore macie do zrobienia w takich sytuacjach??? Odpuszczacie zostajecie w lozku? Staracie sie wstac i to robic?? Czy moze jeszcze cos innego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak sobie radzicie w takich sytuacjach gdzie macie np. Duzo rzeczy do zrobienia, a nie mozecie nic zjesc wypic nigdzie wyjsc ani wstac z lozka nawet w glowie sie kreci benzo wyciszaja i to tyle reszta zostaje...no i co z tymi rzeczami ktore macie do zrobienia w takich sytuacjach??? Odpuszczacie zostajecie w lozku? Staracie sie wstac i to robic?? Czy moze jeszcze cos innego

U mnie to jest bardzo różnie. Albo zostaje w łóżku, albo na pół żywa zaciskam zęby i robię wszystko. Jednak doszłam do wniosku, że u mnie to jak zwykle skrajności i ostatnio staram się znaleźć balans tzn. robię tylko najważniejsze rzeczy, a jak nie mam na nie siły, bo wymagają zbyt dużego nakładu energii to staram się zrobić choćby coś małego i jakkolwiek troszkę odpocząć i nie biczować się za to, jak jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak sobie radzicie w takich sytuacjach gdzie macie np. Duzo rzeczy do zrobienia, a nie mozecie nic zjesc wypic nigdzie wyjsc ani wstac z lozka nawet w glowie sie kreci benzo wyciszaja i to tyle reszta zostaje...no i co z tymi rzeczami ktore macie do zrobienia w takich sytuacjach??? Odpuszczacie zostajecie w lozku? Staracie sie wstac i to robic?? Czy moze jeszcze cos innego

Ja robię te najważniejsze, czyli np. chodzę do pracy, płacę rachunki. Przestaję za to dbać o siebie, nie sprzątam, nie zmywam naczyń, nie gotuję...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masakra. Mam dwie uroczystosci w ten weekend, a zaraz po nich samolot na urlop. Porazka , zamiast sie cieszyc, to wiecie....ja myślę jak to przeżyje. Stad moje pytanie, bo powinnam się szykować na to wszystko prac , pakowac sprzatac itp , a tu brak sił. Ale jestem na benzo od rana jak zalecił lekarz i zrobiłam dwa prania. Ciesze sie jak dziecko. Ktos by powiedział, że to takie normalne...a dla mnie to jak wejście na jakiś szczyt. Jak się utrzymam stabilnie to może nawet się spakuje?! .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie, a nawet nie mówię o reszcie rzeczy,które powinnam zrobić kolo siebie. Czyli jakos wygladac itp. Jest u mnie ciężko, bo to mam nadzieję tylko epizod więc ja byłam wogóle na to przygotowana,że ja mogę wrócić do depresji po odstawieniu lekow. NO WAY

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

phœnīx, a myślisz, że większe umiejętności społeczne dałyby Ci szczęście?

 

Cały ten tydzień mam delikatne lęki. Wystarczająco delikatne by prawie cały przesiedzieć w domu, unikać chrześniaka i nie robić kompletnie NIC... chciałabym znów wziąć xanax a nie można tak często :<

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie dotarło do mnie że moja grupa zbiera się jutro a ja w lękach przez co olałam organizatora więc musiałabym skupić się na reszcie ludzi... do tego noc muzeów, juwenalia... piękny okres, szkoda, że nie dla mnie :/ następny tydzień będzie ciężki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kazashi, Kleopatra dziękuję za Wasze odpowiedzi. Nawet nie wiem, co mam Wam napisać.

Ten tydzień był bardzo zły i bardzo słaby. Przeziębienie, bardzo złe samopoczucie to jest nic. Ja już nawet nie jestem na nic zła, mam w dvpie to codzienne zmęczenie mimo snu przez wiele godzin (Pramolan jest zajebisty, śpię od 21-22 do 6-7 i po powrocie z pracy też leżę w łóżku). Jestem totalnie zrezygnowana i szalenie zmęczona. Nawet ciężko mi tu coś napisać, bo się wstydzę.

Aktualnie bardzo zazdroszczę jakichkolwiek metod odcięcia się od myśli. Zazdroszczę niesamowicie, że ktoś potrafi zadać sobie tyle bólu, by poczuć przez chwilę ulgę. Od kilku dni mam gulę w gardle, i tą mentalną, i tą fizyczną niestety - nic na to nie pomaga. Ja się nawet upić nie potrafię, bo zabije mnie jedno piwo (500 ml), które będzie się za mną ciągnęło przez x kolejnych dni, bo mam przeorany układ pokarmowy. Zazdroszczę jazd z kodeiną, serio. :oops: Nawet zaczęłam czytać o samookaleczaniu, bo przecież to musi być świetna opcja na spuszczenie złych emocji i ukaranie się tak fhój, ale mam w dvpie 90% ciała i ukarałoby mnie tylko pocięcie się po twarzy (było najpierw po ryju, ale zmieniłam, bo przecież nie bywałam kiedyś tak bardzo brutalna w stosunku do siebie). W pewnym momencie zaczęłam marzyć, żeby walnął we mnie jakiś samochód albo nie wiem, żebym spadła z mostu, bo jestem tak strasznym tchórzem, że nawet nie jestem w stanie sobie nic zrobić. W sumie nadal mam taką nadzieję, że coś złego mi się stanie i będzie koniec, wiedziałabym jak to zrobić, bo nie jestem głupia, ale wiem, że sama tego świadomie nie zrobię.

Tak niesamowicie mam dość, to jest jakiś koszmar, którego nie da się opisać żadnymi słowami i nie wydaje mi się, żeby można to jakoś mocno zracjonalizować (nie jestem w stanie żyć, poza miłością i rzeczą z nią związanych, bez racjonalizacji wszystkich innych stanów).

Już nawet nie mam czym i po co płakać, chociaż dziś rano mi się udało w labie, przy pobieraniu krwi. Wiem, że tuż po przeziębieniu będę miała słabe wyniki, a były słabe długo i na pewno jeszcze nie są dobre. Boję się, że znowu dostanę zastrzyki albo że będę miała przesuniętą operację.

Przez całe życie na nic nie narzekałam, zaciskałam zęby przy poziomie bólu, który nie byłby akceptowalny dla wielu ludzi, wiedziałam, że większość gunwa wokół nie ma znaczenia, ale teraz szczerze mam dość. Takie życie nie ma sensu, a ja nie umiem sobie poradzić z takim życiem. Ja nie jestem ani męczennicą, ani żadną jebvaną bohaterką, jestem człowiekiem. I mam tego szczerze już dość :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jest mi bardzo źle w pracy.

 

jest mi bardzo źle, że jestem lekceważona, że jestem popychadłem i takim kozłem ofiarnym na którym fajnie się wyładowuje złość, a jak zwracam na to uwagę, to jestem zbywana i mam siedzieć cicho

boli mnie, że nikt w moim otoczeniu nie widzi jak bardzo się staram. bardzo bardzo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

phœnīx, a myślisz, że większe umiejętności społeczne dałyby Ci szczęście?

Może nie dałyby szczęścia, ale ułatwiłyby życie i tym samym zwiększyły szanse na znalezienie tego szczęścia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę mieć więcej fobii społecznej, chcę wyjść do ludzi z tym wszystkim co lubię w życiu... ale nie chcę dac się nafaszerować psychotropami branymi na stałe bo one zawsze mają skutki uboczne i na te skutki trzeba brac kolejne psychotropy które też wywołują skutki uboczne i tak w kółko...

 

phœnīx, a próbowałeś jakiejś formy samorozwoju, kołczingu czy innych poradników?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kazashi, Kleopatra dziękuję za Wasze odpowiedzi. Nawet nie wiem, co mam Wam napisać. ..... I mam tego szczerze już dość :cry:

Nie musisz nic pisać. Głupotą byłby napisać, że Cb rozumiem, ale sam mam ostatnio dość. Tym razem realnie obawiam się pracy. Mam dziwną przełożoną. Raz mówi, ze mam robić coś tak, a za chwile inaczej po czym lata i opowiada wszystkim, że to ja źle robię i to kolejny raz źle, a Ona mi mówiła jak mam to zrobić :P Sam nwm czy się śmiać czy co, ale jest o tyle ok, że sporo osób ma do Niej zastrzeżenia.

Do tego coraz mocniej zastanawiam się nad nerwicą lub depresja. Na forum już dziale pomocy Pani psycholog potwierdziła moje obawy, ale ciągle waham się czy wizyta u lekarza ma sens. Czytając wasze posty zauważyłem nazwę xanax i wiem, że kiedyś to brałem, ale dlaczego lekarz nie poinformował mnie co to dokładnie jest ? Brałem to dosłownie kilka dni kiedy miałem zapalenie oskrzeli, a to była kolejna choroba podczas okresu próbnego w pracy i mówiłem, że jestem nerwowy, ale czy aż tak ?

Może zamiast zapisywać coś takiego lekarz rodzinny powinien skierować mnie do psychologa/psychiatry ?

W piątek miałem dobry humor, ale dziś znów jest źle zresztą jak co weekend. Mam różne głupie myśli i dość tego wszystkiego. Co mi po tym, że pracuje skoro po pracy jestem wykończony i nie mam na nic ochoty ? Całą niedziele czekam jak na ścięcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 11.05.2018 o 17:53, shira123 napisał:

 

kazaschi, do psychiatry nie potrzeba skierowanie. tam idz, on da ci skierowanie na terapie i ew.leki. zrob to dla siebie, ty ewidentnie masz objawy psychosomatyczne. a moze oddzial dzienny-terapia grupowa? dostalbys l4 na 3 mce. a to pomaga, naprawde.

Z jednej strony zapewne tak, ale do dziś nie umówiłem się na wizytę do psychiatry.
Od kilku dni byłem na chorobowym i myślę, że jednak część moich obaw jest uzasadniona, ale na bank nie wszystkie. Musiałbym pogadać o tym ze specjalistą, ale wiem, że obawy o zdrowie są uzasadnione... Tylko przecież stres pogarsza stan żołądka i kiedy mam nawracające stany zapalne to zapewne wszystko jest ze sobą powiązane. Pytanie czy na dłuższą metę dam radę z tym walczyć sam czy nie. Wolałbym dać sobie z tym radę samemu, boję się presji otoczenia jeśli wydałoby się, że mam np zwolnienie od psychiatry lub cokolwiek podobnego. Inaczej kiedy wiedziałbym, że muszę korzystać z jego pomocy inaczej kiedy jakoś jeszcze funkcjonuję... Pytanie do kiedy i czy będzie lepiej czy nie ....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nadal nie da się edytować postów... {Da się, ale tylko przez kilka minut, może chociaż kilka godzin?}

Kolejny raz w chwilę zmienia mi się zupełnie humor. Z chęcią wziąłbym coś co pomogłoby mi zasnąć, a jutro normalnie funkcjonować bez stresu i ciągłego myślenia co będę robił jak skończę to co teraz robię itd.  Z jednej strony cieszę się, że mogę ciągle wszystko analizować i jest to jakby dla mnie normalne, ale przez to nie potrafię odpoczywać i ciągle czuję się zmęczony.

Nie raz chciałbym żyć jak część osób wokół mnie. Iść do pracy mieć wylane. Po wypłacie kupić sobie to czy tamto i nie przejmować się tym co będzie za kilka miesięcy jeśli np poważniej zachoruje lub stracę pracę... Ja tak nie potrafię bo ciągle kalkuluje, liczę i myślę co będzie jeśli jutro nie dam rady iść do pracy. Na ile mi wystarczy to co teraz mam itd itd itd... W sumie to myślenie to jedyne co posiadam.

Edytowane przez kazashi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×