Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Zwierzę jest fajne póki nie choruje i nie umrze. A jak umrze, to robi się jeszcze gorzej. Pozostaje ogromna pustka, nie do wypełnienia i cierpienie. Życie traci sens, nie ma dla kogo się starać.

 

Psy żyją długo, z resztą zawsze sobie można kupić nowego, który będzie nie gorszy niż poprzedni, kwestia tylko sentymentów.

Bardzo przesadzasz i katastrofizujesz. Starać się dla psa ? w jaki sposób ? no bez przesady.

No ale skoro chorujesz na chorobę sierocą (podpis), to rozumiem Cię, współczuję jednocześnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zwierzę jest fajne póki nie choruje i nie umrze. A jak umrze, to robi się jeszcze gorzej. Pozostaje ogromna pustka, nie do wypełnienia i cierpienie. Życie traci sens, nie ma dla kogo się starać.

 

I tak samo jest z ludźmi. Gdybym założył poważny związek, taki fest na prawdę, ułożył sobie życie z nią, miał dzieci własny dom i gdyby tfu, tfu, coś im się stało pochlastał bym się na pewno, 100%. Z tego m.in. powodu nie szukam nikogo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zwierzę jest fajne póki nie choruje i nie umrze. A jak umrze, to robi się jeszcze gorzej. Pozostaje ogromna pustka, nie do wypełnienia i cierpienie. Życie traci sens, nie ma dla kogo się starać.

 

I tak samo jest z ludźmi. Gdybym założył poważny związek, taki fest na prawdę, ułożył sobie życie z nią, miał dzieci własny dom i gdyby tfu, tfu, coś im się stało pochlastał bym się na pewno, 100%. Z tego m.in. powodu nie szukam nikogo.

Z obawy przed czymś co być moze nigdy nie nastąpi a Ty masz swoje nieuzasadnione obawy skazujesz się na samotność?Co to za pesymistyczna wizja?dlaczego taka?Starasz się dla siebie to po pierwsze,a uwierz mi człowiek nawet nie wie jak bardzo jest silny.Pisze to tylko dlatego ,że z autopsji wiem jak to jest.Z czasem ból mija choć blizny zostają warto żyć ,starać się właśnie dla tych chwil które są przed Tobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wyobrażam sobie żyć samotnie, choć żyję z rodziną to w tej mojej chorobie czuję się samotny nie poyrafię z nikim porozmawiać o moich sprawach, a gdybym był sam to chyba stałbym się zgożkniałym z niczego nie zadowolonym człowiekiem. Człowiek jest istotą społeczną, a więc to już w genach mamy zapisane życie stadne, tylko w grupie, w społeczeństwie człowiek jest w stanie żyć i rozwijać się prawidłowo. Samotność robi z człowieka egoistę nie czułym na ludzką biedę, wydaje mi się że taki człowiek nie potrafi nawet współczuć i rozumieć drugą osobę. Takie mam obserwacje z życia wzięte.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podobno ostatnią deską ratunku w samotności jest zwierzę.

Kto z Was posiada jakiegoś zwierzaka ?, najbardziej terapeutycznie działają inteligetniejsze rasy psów.

Ja miałem do tej pory tylko gryzonie.

mam 4 psiaki, bardzo absorbujące, jednak dalej czuje się samotna, zwierzaki są fajnie ale nie zastępują drugiego człowieka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie przesadzam i nie katastrofizuję z tym umieraniem zwierząt. Nawet taki pies, żyje max ok. 15 lat. I potem umiera. I przez ten czas można się bardzo przywiązać i tak, trzeba się starać, nie można zostawić zwierzęcia samego sobie. A jeśli ktoś z Was uważa, że można go zastąpić kolejnym zwierzakiem (w miarę bez problemu), to znaczy, że traktuje zwierzęta przedmiotowo, więc nie będą one w stanie odpowiednio wypełnić tej pustki, samotności w jego życiu, bo nie będą mu wystarczająco bliskie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam królika ale przede mną ucieka :(

 

Samotność jest wtedy kiedy chciałoby się robić coś ciekawego ale jest to niemożliwe bo nie ma się z kim. Ja np chciałem ostatnio iść do kina. Był fajny maraton filmowy. Proponowalem wspólne wyjście kilku osobom ale nikt nie chciał. Z kolei ostatnio wymyśliłem sobie że chciałbym pograć w badmintona. Jest fajny klub i chciałem tam iść spędzić czas. Ale też nikt ze mną nie chciał. :( W takim razie będę siedział w domu samotnie. Nic nie poradzę że nikt nie chce spędzać ze mną czasu. Ale z drugiej strony nie dziwię się, bo po co komu towarzystwo nieudacznika.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Króliki, niewdzięczniki :)

Jak miałam świnkę morską, to chyba nawet nie wiedziała że istnieję :P

 

Mnie się łatwiej przełamać, by umówić z obcą osobą(lub mało znaną-ale nikt z otoczenia!), bo zawsze wiem że nawet jak popełnię jakąś gafę, to więcej pewnie się już więcej nie zobaczymy ;)

Podziwiam tych którzy swoich znajomych( a nie przyjaciół ) pytają o wyjścia... Mnie towarzyszy nieustannie uczucie narzucania się.

A tak jak umówisz się z obcą osobą, to oboje nie macie przeświadczeń o tamtej osobie, zahamowań przesadnych. Nie znacie się. Wszystko jest na czysto, biała karta.

To jest tylko mój punkt widzenia, pewnie mocno skrzywiony ale uważam że w życiu warto jest próbować nowych znajomości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z moją samotnością to jest tak, jeżeli czuję że jesyem rozumiany, akceptowany, lubiany, może nawet współczujący, to tej samotności tak nie odczumam, natomiast jeżeli te wszystkie rzeczy są na NIE, jeszcze dodatkowo jestem wyśmiewany i arogancko traktowany, to wtedy moja samotność nie zna granic. Czuję się wtedy jakby wsztscy na mnie patrzeli pokazywali palcami. Dzieje śię najczęściej tak kiedy jestem pokłócony z żoną bo to ona w takich momentach wyrzyguje mi wszystkie moje braki i niedociągnięcia, albo gdy jestem głęboko w depresji. Bardzo nie lubię uczucia samotności, wtedy bardzo się dołuję, o wszystko obwiniam, siebie nienawidzę i innych. Niestety uczucie to dosyć często zagląda do mojego umysłu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam królika ale przede mną ucieka :(

 

Samotność jest wtedy kiedy chciałoby się robić coś ciekawego ale jest to niemożliwe bo nie ma się z kim. Ja np chciałem ostatnio iść do kina. Był fajny maraton filmowy. Proponowalem wspólne wyjście kilku osobom ale nikt nie chciał. Z kolei ostatnio wymyśliłem sobie że chciałbym pograć w badmintona. Jest fajny klub i chciałem tam iść spędzić czas. Ale też nikt ze mną nie chciał. :( W takim razie będę siedział w domu samotnie. Nic nie poradzę że nikt nie chce spędzać ze mną czasu. Ale z drugiej strony nie dziwię się, bo po co komu towarzystwo nieudacznika.

 

Ale czy musi być tylko taki wybór: albo z kimś, albo w ogóle? W badmintona sam faktycznie nie pograsz :D Ale już na maraton filmowy albo do kina można samemu iść. Jakość filmu nie straci na tym, że brak będzie towarzystwa. Ja zawsze lubiłam chodzić sama do kina i oprócz mnie widziałam wielu ludzi, którzy przychodzili pojedynczo. A jak szłam do kina z kimś, to często było to właśnie wyjście "do kina", a nie "na film". Jest wiele rzeczy, które można robić samemu poza domem, dla własnej przyjemności. Np. ja zawsze lubiłam siatkówkę, ale nie mam w miejscu mojego zamieszkania wystarczającej grupy ludzi, żeby się zebrać i np. wynająć salę, albo nawet pograć gdzieś na jakimś boisku, ale to nie znaczy, że mam z góry założyć: jak nie uzbieram drużyny, to już nigdzie nie wychodzę, siedzę w domu i koniec :D Może na początku nie będzie Ci się chciało, ale to kwestia przełamania się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja kiedyś grałem w ping ponga i bilard ale wiadomo odkąd wszyscy ode mnie odeszli to się skończyło i teraz szukam takich rzeczy które można robić samemu chociaż jak się idzie do pubu na jakiś mecz by poczuć towarzystwo to i piwo inaczej smakuje:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rzygam sobą, nienawidzę tego co mam w głowie, same chwasty, narastają jedne na drugie,

wycinka jednych to tylko rozsiewanie jeszcze większej plagi umysłowego gówna.

Jestem pierd*loną kaleką życiową, w dupę jeba*ym nieudacznikiem, któremu za ch*j

nie chce się żyć, w niczym nie widzi sensu, całe życie mi coś obrzydzano, zniechęcano,

wyszlifowano we mnie taki zaje*any cynizm, który jednych nawet śmieszy, niektórzy uważają

to u mnie za dar, ale mi nie jest do śmiechu, bo zwykli normalni ludzie wolą standardową osobowość,

a ja jestem skomplikowany. Gdzie ja mam szukać nowych znajomości ? Skoro mam opór przed nowymi,

jedynie to forum otwiera mi tą furkę ku ludziom.

 

Mój avatar to moja autentyczna twarz z 2006r. - domalowane wąsy, mocno powyginana i przerabiana twarz w photoshopie,

stwarzają mój prawdziwy obraz, idioty, wariata, pomyleńca i geniusza w jednym, mądry, inteligentny, ale mimo to za mądry na życie,

za inteligentny by żyć w świecie budowanym na kłamstwie, na każdym kroku tylko kasa, nawet przyjaciele wciskają mi kasę za jakąś pomoc (np. z kompem czy lapkiem),

mimo, że nigdy nie proszę, czuję się jak taka dziewczynka z której na siłę zrobiono prostytutkę, nienawidzę tego świata, tutaj wszystko jest jakby

na niby, mam wrażenie, że gram w jakimś chorym teleturnieju, jakie to szczęście, że nie muszę rano wstawać do pracy, jechać zatłoczonym metrem czy autobusem.

Jestem ofiarą własnych kompleksów, ego wystrzeliło w kosmos dostrzegając psychiczne ograniczenia.

 

Jakie to szczęście, że zawsze mogę łyknąć kolejną porcję alprazolamu, lub "zniszczyć" się Amisulprydem.

Wybaczcie za te żałosne wywody, ale czułem potrzebę wyrzucenia z siebie "gorzkich żali".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×