Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

mSilverSwan, z dowalaniem innym mam tak samo. potrafię tak pojechać że potem sama jestem przerażona. nie poznaję siebie. i potrafię bez używania choćby jednego przezwiska doprowadzić bliskich do łez. jak potem o tym myślę to sama bałabym się osoby która mówi tak straszne rzeczy z ironicznym uśmieszkiem. a im bardziej ich to boli, tym bardziej jestem zadowolona. ale po chwili mi przechodzi by za jakiś czas wrócić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pannaAlicja dziękuję za te słowa. Planuję kolejną próbę wizyty u psychiatry tym razem.

 

Ja nie radzę sobie w ogóle, jak narazie analizuję swoje dotychczasowe zachowanie przez pryzmat boderline.

Pewnie zrobię sobie dłuższą przerwę od pracy, od nauki by dojść do siebie, żadnych większych planów przez najbliższe 3 mc, odpoczynek i zbieranie myśli, poukładanie w sobie pewnych spraw, to będzie dla mnie czas, na pogodzenie się z samą sobą. Chcę ujednolicić siebie, swoją duszę, jeśli są we mnie dwie kobiety, jedna musi być silniejsza i zagłuszyć tą która działa na mnie z tak ogromną siłą destrukcyjną.

Słyszałam o diecie bogatej w omega-3 i magnez, może dzięki temu poprawi się moja koncentracja i stanę się spokojniejsza by móc rozpoznawać swoje emocje i je jakoś poskromić... To jest bardzo optymistyczna wizja, niestety jej sens zniknie wraz z kolejnym napadem depresji...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja nie walczę. już nie daję rady. znaczy z tymi zmianami nastroju. wyprowadzić mnie z równowagi jest w stanie wszystko. siedzę sobie spokojnie, czytam, i nawet samo odezwanie się do mnie w momencie nieodpowiednim może doprowadzić do wybuchu. ja wiem że to jest jawne znęcanie się psychiczne. że ja się nad nimi znęcam. ale w chwili, nie widzę nic złego w tym co robię, mówię. widzę tylko atak na mnie. to wszystko złe z moich ust to obrona. ja nic złego, to oni. i tak się kręci i kręci..

może to głupie ale serio wolałam mieć autoagresję bo teraz to mi się na otoczenie rozlewa. i chyba fakt że zaczynają wyłazić żale do matki nie pomaga..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1. Zauważalna tendencja do nieoczekiwanego działania bez rozważania jego konsekwencji

2. Zauważalna tendencja do kłótliwego zachowania i konfliktów z innymi, szczególnie gdy impulsywne zachowania są udaremniane lub krytykowane

3. Skłonność do wybuchów gniewu i przemocy, z niezdolnością kontroli wybuchowych reakcji

4. Trudności w utrzymywaniu jakiegokolwiek kierunku działań, który nie przynosi natychmiastowej nagrody

5. Niestabilny i "kapryśny" nastrój

...i wiele, wiele innych cech. Gdybym miała opisać swoje życie, najprościej byłoby powiedzieć-nijakie. Pogmatwane do potęgi. Zastanawia mnie jednak fakt, jak zdiagnozować borderline, skoro- po 1- specjaliści bardzo rzadko tę właśnie dolegliwość przypisują człowiekowi szukając problemu gdzie indziej, pomimo iż wszystkie symptomy na nią właśnie wskazują, po 2- jeśli nie lekarze, to internet. I tu również sugerują człowiekowi,że wiadomości należy traktować subiektywnie. Ogólnie rzecz biorąc, skąd wiedzieć,że akurat to mi dolega.

Śmiało mogłabym powiedzieć,że mam zaburzenia osobowości. Każdy, kto mnie dobrze zna może to potwierdzić. A jeśli ktoś tego nie zauważa to traktować należy jako fakt,że jestem znakomitą aktorką.

Powiedzcie proszę, na jakiej podstawie Wy twierdzicie,że właśnie to Wy jesteście ,,wybrani"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dobrze ze wzielas slowo "wybrani" w cudzysłów, choc ja tez mialam okres jarania się borderem...

 

hmmm, może na przyklad zdiagnozował nas lekarz? uczestniczylam w 3 miesiecznej terapii grupowej, bylam hospitalizowana, leczyłam się dłuuuuugo, wiec nie wyssalam tego z palca.

 

Magda88, a Ty nie leczysz się ani nie leczylas nigdy? prawde mowiac ciezko mi sobie wyobrazic zycie z bpd czy wiekszoscia innych zaburzen osobowosci i nie szukac choc raz pomocy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Leczyłam się. Chodziłam na terapię indywidualną, przerwałam, kiedy nasiliły się objawy nerwicy i zaczęłam brać leki. Nie widziałam sensu w terapii, poza tym zaczęły się problemy finansowe. Czy tym można się ,,jarać"? Ładna nazwa, i tyle dobrego. Wcześniej moje myśli samobójcze miały charakter manifestu, mówiłam o nich chcąc coś zmienić, kogoś zmienić. Dziś są tylko moje. Mówię o nich mojemu chłopakowi, kiedy czuję,że naprawdę już nie wytrzymuję i gdy mogłabym użyć czegoś, mając to pod ręką. Od ok.pół roku w chwilach wściekłości myślałam, jakby to fajnie było nie żyć. Jakiekolwiek badania robię zawsze w chwili największego stresu, największego doła, mając nadzieję,że usłyszę najgorsze.

Jednak lekarka nigdy jasno nie powiedziała mi, co mi jest. Psychiatra stwierdził nerwicę lękową, jedna psychoterapeutka depresję, druga nerwicę+ depresję, jednak jak powiedziała, to nie nerwica jest głównym źródłem problemu. Nie wiem już, co robić... Jak działać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nic nie szkodzi, ja sama już się gubię w tym wszystkim i czasem boję się, czy aby sama sobie nie roję problemów... Jestem ze świętokrzyskiego, Ty chyba z Krakowa, więc chyba jednak nie wypali. Proponowano mi hospitalizację, jednak nie wiem, jak by to miało wyglądać. Boję się łatki ,, wariatki"... Poza tym mam 5 letniego synka, którego nie miałabym z kim zostawić. I rodziców alkoholików...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Magda88, nie bój się szpitala. Już dawno ludzie przestali mówić na ludzi leczących się w szpitalach "wariaci". Może w jakiś zapyziałych wiochach, ale nigdy nie spotkałam się z takim określeniem wypowiedzianym w sposób pejoratywny. Skoro ludzie się leczą na hemoroidy, to czemu nie na nerwicę?

 

Nie rozumiem, czemu ludzie czekają do ostatniego, najgorszego momentu, zamiast pomóc sobie już w takim stanie, w którym rozpoznaje, że nie jest dobrze. Warto sobie zrobić taki system pomocy i skalę, w której można się moderować...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Magda, zgadzam się z zakręconą. Lepiuej poswiecic nawet tę połowę roku i wyjść zdrowsza, silneijsza, z większym wglądem...

 

______

 

a ja sie chcialam wyzalic. Powtarzam swoje schematy, kur-wa, od lat. Teraz też. Zamiast konfrontacji z trudnymi emocjami w relacji, po czterech miesiac poddałam się. Z ogroomną łatwością uciekłam w (nie)jedzenie, mnóstwo ćwiczeń, pseudoefedrynę,czasem używki... Waga spada, ja czuję mniej, jestem pod kloszem.

Ale ani odrobinę szczęśliwsza... :(:(:(

 

i tak strasznie mi wstyd mówić o tym terapeutce. poza tym w kontrakcie mam podpisane powstrzymywanie się od zachowań autoagresywnych, ale jest tak cholernie, cholernie trudno. Boje sie ze w koncu przerwę tę terapię. Za bardzo ciągnie mnie do moich mechanizmów obronnych i schematów. Dlaczego jestem tak strasznie słaba?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czytam co napisałyście, zwróć uwagę na czas napisania przeze mnie tych postów- napisałam, bo jestem spanikowana i szukam odpowiedzi, a wtedy jeszcze nikt mi nie odpisał....Wiem, że nie ma leków na zaburzenia osobowości. Lekarz stwierdził depresję z zaburzeniami osobowości [nie mówił jaki to typ]. A chodzi mi o to, że boję się ze ten lek -doxepin, może więcej strat przynieść niż zysku....widziałam jakie są o nim opinie i one jeszcze bardziej mnie martwią :( I wiem, ze każdy inaczej reaguje na lek, nie mniej są leki ,,lepsze'' i ,,gorsze'' dla większości.. nie wiem co jeszcze napisać, martwię się po prostu i szukam porady i zrozumienia, chyba na siłę jednak :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja doxepinu nie brałam, ale nawet jakbym brała to opinia byłaby opinią jednej osoby. tak, widziałam jakie są statystyki opinii o tym leku. faktycznie nie zachwycają w stosunku do innych. ale lekarz musiał mieć podstawy, żeby wybrać ten, a nie inny lek (prawdemówiąc nie wierzę w korupcyjne teorie spiskowe dot. płacenia lekarzom za przypisywanie konkretnego leku). co do problemu głównego; należałoby poczekać i zobaczyć jaka jest reakcja na lek po pewnym czasie, jeśli przykre objawy się uspokoją, to raczej jest to dobry znak. jesli jednak skutki uboczne są bardzo uciążliwe to warto iść do lekarza i pojęczeć mu o tym, niech sam oceni czy to norma, czy lek jest nieodpowiedni. i tak tylko tą drogą można dostać inny lek.

 

-- 28 kwi 2012, 13:36 --

 

aha i nie liczyłabym na wielką frekwencje w najbliższym czasie na forum, większość zawinęła się na wyjazdy, rozjazdy i inne w ramach weekendu majowego, zostały tylko takie niedobitki dogorywające w depresji jak ja :<img src=:'>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

aha i nie liczyłabym na wielką frekwencje w najbliższym czasie na forum, większość zawinęła się na wyjazdy, rozjazdy i inne w ramach weekendu majowego, zostały tylko takie niedobitki dogorywające w depresji jak ja :<img src=:'>

 

ja tez.

 

totalnie mi się zawaliło wszytsko, znow od dwoch dni objadanie się, kur-wa

 

nie potrafię zakonczyc toksycznej relacji

 

;(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

też tak miałam z moim byłym. w jednej chwili go nienawidziłam bo zrobił coś nie tak, rzucałam go myśląc o nim same najgorsze rzeczy, a gdy minęła mi złość dochodziłam do wniosku że on jest moim wybawieniem i sensem mego życia i koniecznie musimy do siebie wrócić. ten związek trwał 3,5 roku z przerwami. masakra emocjonalna od euforii i szczęścia do kompletnej rozpaczy.

 

dziekuje za zainteresowanie. :* A Ty jak się czujesz, Zielona Miętowa?

:smile: a ja? no ja to nie bardzo. nie radze sobie na studiach, materiał jest trudny, więc boje sie do niego podchodzić bo wiem, że i tak go nie zrozumiem. to powoduje coraz większą depresje i rozpacz, wcześniej studia były sensem mojego życia, w tej chwili nawet one przestały nim być. moje poczucie własnej wartości i sensu życia dogorywa na ziemi w konwulsyjnej agonii, a im bliżej sesji tym ciężej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem tutaj nowy, więc nie zlinczujcie mnie ;). No więc tak. Mam 17 (po wakacjach 18 lat), więc jestem młodą osobą, ale świadoma już swoich poglądów, przekonań. Zacznę też od tego, że rok temu przeżyłem swoją pierwszą próbę samobójczą, tylko dzięki cudowi, walczyłem o życie na intensywnej terapii. Spowodował to zawód miłosny (pierwszy raz w życiu się zakochałem i to naprawdę bardzo mocno), a dziewczyna była ze mną tylko dla zakładu z jakimś Jej kolegą :<. Druga proba samobójcza to efekt nie radzenia sobie sam ze sobą, nie wychodził z domu, samookaleczałem się etc. jednak jakimś cudem powstrzymałem się, do dziś nie potrafię powiedzieć dlaczego tak postąpiłem. Teraz wydaję mi się, że wjest trochę lepiej, wyszedłem z długotrwałego nadużywania alkoholu, nie okaleczam się, nie robię innych głupich rzeczy. Chciałbym, jednak zmierzać do meritum sprawy, a mianowicie, chodzi o to, że po niedawnym nie udanym związku ( nie radziłem sobie z moimi uczuciami, nagłymi zmianami nastroju i odległością) poznałem dziewczynę, dosłownie to jest ideał kobiety, taka o jakiej nie szło mi śnić i właśnie z tym jest problem. Ciągle wmawaiam sobie, że nie mam u niej żadnych szans(wygląd, styl ubierania, dosłownie wszystko) chociaż Ona zapewnia mnie, że jest całkiem inaczej. Starałem się nie mówić Jej o moim zaburzeniu, ale w końcu musiała się dowiedzieć i ciągle mam wrażenie, że to zmienia Jej postrzeganie na mnie. Do tego mieszka ode mnie ponad 15 km w całkiem innym mieście, gdzie jest ponad 100 000 ludzi, a ja należę do osób, bardzo, bardzo zazdrosnych. Zaczynam nie radzić sobie z emocjalmi, z powrtonem ciągnie mnie do alkoholu, samookaleczanie, do prowokowania wymiotów, głodzenia się. Błagam Was, powiedzcie mi, co mam robić, jak sobie z tym radzić? jak normalnie żyć?

Pozdrawiam, Patryk.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×