Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

cuatro_espada, a może źle dobrane leki? :bezradny:

z borderem to jest tak że na niego jednak leki trochę pomagają... lekko go pacyfikują i wytłumiają...

 

Dziś nienawidzę tej efki we mnie z całych sił... Za wspaniały dzień i bardzo smutny wieczór...

Jakby mnie było dwie... ta, która chce żyć i śmiać się i ta, która chce się zniszczyć... a dziś obie otrzymały głos dla siebie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cuatro_espada

pierwszy dobrany lek nie zawsze pomoże, u mnie dopiero 6-ty antydepresant (Seronil) dał poprawę i przez ponad 3 lata jego zażywania czułam się naprawdę świetnie, a diagnoza przy doborze leków to akurat najmniejszy pikuś w tym wszystkim - tzn. i tak leki na większość zaburzeń nerwicowo- depresyjnych daje się to samo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chyba jednak nie odważę się póki co na telefon do byłej psycholog, bo:

 

- nadal pracuję tak, że nie mam czasu na terapię w normalnych godzinach (o to głównie poszło przy rzuceniu terapii)

- boję się, że mój narzeczony się wkurzy/ podłamie itp... (naprawdę ostatnie 2 lata to był okres totalnego zdrowia, a że on był ze mną również w tych najgorszych czasach, kiedy latałam z jednego szpitala do drugiego, to wiem, że boi się, że to wróci w takim nasileniu jak wtedy, a ja się po prostu boję, że mnie zostawi z tego wszystkiego)

- boję się, że podczas terapii znowu będę musiała to wszystko memłać (a sporo tego) i nie wiem czy mam na to siłę/ ochotę/ motywację

 

w zasadzie i tak funkcjonuję całkiem nieźle, kiedyś kilka razy dziennie rozpadałam się na milion kawałków, teraz mniej więcej trzymam się w kupie a rozpadam dużo, dużo rzadziej (jest progres jest impreza 8) ) no i nie robię sobie krzywdy i nie odczuwam potrzeby jej sobie robić (to mój największy postęp)

 

z trzeciej strony jeśli po ślubie uda mi się zgodnie z założeniami i chęciami zajść w ciążę i zacznie się ta cała hormonalna jatka to lepiej dla mnie byłoby jednak znaleźć oparcie w terapii- jestem z tych wrażliwców przemian hormonalnych, u których już same tabletki antykoncepcyjne powodowały głębokie stany depresyjne... a ciąża w porównaniu z tym to hardcore :roll:

 

ehhh no będę myśleć, póki co jeszcze jednak daję sobie szansę na samodzielność w zakresie mojej psychiki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kropka1905, zależy ile masz lat i jak wielka jest Twoja motywacja (jedno z drugim się wiąże)

ja byłam hospitalizowana w wieku 18 lat i mnie wyrzucono dyscyplinarnie. Bpd dał im w kość 8) teraz patrzę na wszystko dużo dojrzalej.

Myślę, że głównie terapia poznawczo-behawioralna mogłaby pomóc. Warto spróbować.

Nie musimy być takimi sku*** zawsze. Możemy się pozbyć bordera.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kropka1905zależy w jakim szpitalu. Border w zwykłym psychiatryku to ciężki kaliber, 3 miesiące, które tam spędziłam spowodowały tylko pogorszenie się mojego stanu i nienawiść ze strony personelu medycznego (3 lekarzy z oddziału rozłożyło nade mną ręce i stwierdziło, że nikt i nic mi nie pomoże :evil: ), natomiast kolejne 3 miesiące spędzone na oddziale terapeutycznym przyniosły ulgę i chęć do dalszej pracy nad sobą, ale też nie było idealnie (np. zupełnie nie nadaję się do pracy w grupie (tzn. głównie, przez to, że mam średni wpływ na innych), ani życia w "społeczności" (niestety mam skłonność do maniakalnej walki z "systemem") a wiadomo, że na takich oddziałach to podstawa a ciężko się temu podporządkować (szczególnie jeśli jest się w fazie mało przyswajalnej - tzn. buntu)

 

chyba najwięcej w całym leczeniu dała mi póki co regularna, dłuuuuga, indywidualna terapia oraz staranie się prowadzenia poukładanego i stałego trybu życia (związek, studia, praca, kursy) - generalnie im lepiej i stabilniej zapchany mój harmonogram "dnia", czyli im więcej zmęczenia tym mniej objawów - może to i ucieczka, ale jak dla mnie o wiele bardziej "rozwojowa" niż grzebanie się w sobie przez całe życie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Borykam się z tym od kilku lat.. dopiero w ostatnich 2 latach choroba zaczęła się mocniej rozwijać i utrudniać funkcjonowanie. Czy ktoś może polecić terapię w Warszawie dla osób z tym problemem. Może być indywidualna, grupowa lub oddział który specjalizuje się w leczeniu tego zaburzenia?

Zakończyłam kilku miesięczną terapię w szpitalu parę dni temu, ale dalej zalecono mi szukanie pomocy. Proszę o namiary w Warszawie, bo teraz tam będę mieszkać. Jakby ktoś był tak miły pomóc...

Jestem w tym sama, oprócz lekarzy, którzy znają mnie od paru lat i próbowali leczyć nikogo nie mam, kto byłby w stanie mi pomóc, porozmawiać, zrozumieć. Wahania nastrojów z godziny na godzinę się zmieniają. Jeszcze przed chwilą byłam całkiem wesoła i czułam jakby nie było przede mną żadnych przeszkód.. w tej chwili znowu mam czarną dziurę i najchętniej wróciłabym do szpitala prosząc aby mnie zamknęli i nie wypuszczali. Nie mam siły na zrozumienie siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kropka1905 idź na terapię, a jak masz już iść do szpitala w Łodzi to tylko na Czechosłowacką - zresztą w Twoim wieku możesz tam iść na młodzieżówkę. Tylko nie daj się zamknąć w Kochanówku, bo to zuo ;]

 

jednak jak już leczenie zamknięte to wybrałabym Krk, sama też się nad tym zastanawiałam, ale wtedy nie mogłam sobie pozwolić nawet na jeden dzień czekania, więc musiałam wybrać oddział terapeutyczny, który mógł mnie przyjąć "od zaraz" i trafiłam do Tworek na oddział stacjonarnej terapii (ale chyba już go nie ma)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no Warta jest w Warcie a nie w Łodzi... nie wiem, nie byłam :) ale jak to zwykły oddział to pewnie syf jak wszędzie

 

wg mnie na zwykłym oddziale nie pomogą na bpd, owszem mogą dobrać leki, ustabilizować lekko nastrój i ew. zapobiec samobójstwu ale to raczej leczenie objawów a nie przyczyn...

 

btw. jak szłam do szpitala (a raczej jak mnie tam zawieziono) to też byłam pewna, że na chwilę tylko a skończyło się na pół roku, z czego pierwsze 3 miesiące były zupełnie zmarnowane - bo na ogólnopsychiatrycznym

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem os. chwiejną emocjonalnie typu impulsywnego ;) zgadza się wszystko, na siłę szukam w ludziach pretekstu do zrywania znajomości, do kłócenia się, żeby się napawać tym, że "jak zwykle miałam rację", staram się nie kumulować w sobie agresji, bo wtedy jestem jak tornado demolujące wszystko, co spotka na swej drodze, ale i tak wybucham kilka razy w tygodniu, a wtedy obrywa się wszystkim :? szybko się nudzę, mam ogromne parcie na zmiany i wielkie poczucie niedosytu życia oraz rozczarowania i złości, jestem mizantropką, co podobno widać w moim spojrzeniu :twisted: mam też trochę cech borderline, czyli poczucie pustki, zaburzony obraz siebie, ze złości i rozgoryczenia zdarza mi się samookaleczać. Mam wrażenie, że sycę się negatywnymi emocjami i dążę ku nim podświadomie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

apropos książki którą Netka84wrzuciła - są tam takie 2 kryteria wg Deutscha str 7

"2. Narcystyczne identyfikacje z innymi, które nie są przyswojone przez Ja, ale wielokrotnie odgrywane poza terapią (acted out)"

oraz

"4. Obóstwo relacji z obiektem, z tendencją do przyswajania sobie przymiotów innej osoby jako sposobu zatrzymywania miłości"

 

jak je rozumiecie? tak w praktyce o co tu chodzi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zakręcona, pare dni temu przekopałam się właśnie przez ten link. ogólnie moje zarzuty -

po pierwsze - to, że uczucia i myśli osób z bpd są tam ujęte jakoś tak zbyt infantylnie, wątpie czy mówimy sobie na codzień w sposób świadomy rzeczy typu "Jestem bezwartościowy, pusty i nikt mnie nie kocha".To jest chyba raczej przekład nieuświadomionych myśli na język mówiony.

 

druga rzecz - ćwiczenie z dryfowaniem dość trafne moim zdaniem.

 

trzecia rzecz - sposób selekcji terapeuty - moim zdaniem przypomina troche przesłuchanie przez SB ;) na pewno bym się do tego nie posunęła

 

i najważniejsze - nie znalazłam odpowiedzi na to co mnie najbardziej interesuje czyli problemy z obrazem JA, tak, że podbijam pytanie zawarte w poprzednim moim poście (wyżej). i jak coś sobie przypomne to dopisze ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy pielęgnuje? nie wiem. chciałam siebie zrozumieć, a ściśle, to, co całe życie nie dawało mi spokoju, a dzisiaj zostało nazwane. zaburzenie tożsamości, czy brak stabilnego Ja, jest bardzo dotkliwe i łatwiej by mi było gdybym znała jego szczegóły

 

-- 17 mar 2012, 21:17 --

 

to tak, jak osoba z dwubiegunową powinna poznać pojęcie manii, żeby zrozumieć co się z nią dzieje i leczyć to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×