Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

przejrzałam wyrywkowo fragmenty, mam nieodparte poczucie, że to jest częściowo skopiowane lub napisane na bazie książki Goldstein ;) zwłąszcza ze względu na bogaty opis wątku neurofizjologicznego. no i też wszystkie zagadnienia tknięte po wierzchu, ale brak realnych opisów zachowań w praktyce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aree1987, tez kidys sie tak wgryzalam w tematyke byl moj drugi etap(jak ja to nazywam) pierwszy byl jednym wielkim zaprzeczaniem,niedopuszczaniem do siebie mysli ze jestem zaburzona ale wiedzialam ze cos mi jest,ale nie jestem borderem. Obecnego etapu jeszcze nieoganelam ale pomimo wiedzy jaka zdobylam mam ten sam pieprzony metlik co napoczatku.Jak mi sie wydaje ze wszystko siakos sobie poukladalam i mam ochote krzyczec -eureka- przychodzi monent gdzie moja ukladanka rozsypuje sie w drobny mak,wszystkie argumenty "za" sa "przeciw" i wszystko co zglebilam,dowiedzialam sie o sobie by sie wkoncu zrozumiec...szlak trafia.

Teraz wiem jak mogl sie czyc mitologiczny Syzyf :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aree1987, przemeblowuję pokój, żeby nie musieć patrzeć na to samo. Albo wchodzę na czatruletkę i szukam jakichś wariatów :mrgreen: Ciężko się żyje z takim zaburzeniem i innymi, które powstrzymują cię od wyjścia na zewnątrz :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak zaspakajacie potrzebę ciągłej "chęci dziania się czegoś"? Kiedy Was nosi i nie wiecie co ze sobą zrobić? Co robicie wtedy?

 

wychodzę z domu, mam mega fazę, śmieję się, biegam, skaczę wokół ludzi i bardzo do nich lgnę zwykle

czasem się upijam

jak nikt nie może nigdzie wyjść, to niestety często rzucam się na lodówkę :/

 

hmmm ach, no i niezawodna muzyka na maxa w głośnikach i bieganie po domu :roll:

 

czasem wychodzę biegać, ale rzadko, ponieważ dla mnie potrzeba, o której piszesz, nieodłącznie wiąże się z ludźmi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem jak Wasi, ale moi uważają, że nic takiego mi nie zrobili. to też mi odbiera siły...

 

taaa no co ty :D moi się w pas kłaniają jak mnie widzą, czapki z głów zdejmują, a w ramach pokuty raz do roku zapieprzają na kolanach do Częstochowy w tym zwłaszcza matka. A tak serio to czasem jak już wybuchnę i nawrzucam matce, że "wszystko pamiętam, wszyściusieńkie sytuacje katorżniczej opieki, nadużywania i przemocy emocjonalnej, i tak, prawdopodobnie mam jakieś problemy ze sobą, a jak jest taka domyślna, to niech jeszcze odgadnie przez kogo". wówczas słyszę, iż "zostałam przez kogoś zmanipulowana, ktoś rzucił na nią oszczerstwa i kłamstwa bo ona robiła wszystko jak najlepiej i w ogóle to mam wyprany mózg". No i gadaj se tu z nią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie chcę nikogo bronić bo sama mam rodzicom wiele do zarzucenia...

myślę jednak że często oni chcą dla nas naprawdę dobrze... i uważają że sposób w jaki nas wychowują jest jedynym właściwym...

po prostu im nie wychodzi... mylą się... tragicznie się mylą...

niewielu rodziców świadomie skrzywdziłoby w taki sposób swoje dziecko... choć mój ojciec z pewnością do takich osób należy :roll:

 

Terapia tak i praca ale ile jak długo. Naprawdę mnie to załamuje:(

ja usłyszałam "kilka lat" i od tej pory już się nie niecierpliwię...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Agasaya, nie odbieraj tego jako atak na siebie, bo własnie łapie agresję więc będe pomstować wszem i wobec, ale na prawdę g*wno mnie obchodzi co moja matka chciała i co sobie myslała, jak robiła mi krzywdę tyle lat. no przepraszam nie jestem tak miłosierna jak Pan Jezus i uważam, że krzywdzenia dziecka NIC NIE TŁUMACZY.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zielona miętowa, właściwie to doskonale Cię rozumiem... tak tylko mi się empatia włączyła odnośnie rodziców...

im dalej idę w terapię tym mniej winy widzę w matce a więcej w ojcu...

nie rozumiem tylko dlaczego on zyskał nade mną aż taką władzę że do dziś potrafi mnie krzywdzić moimi własnymi rękami...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×