Skocz do zawartości
Nerwica.com

bupropion

Użytkownik
  • Postów

    43
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez bupropion

  1. czy ktoś z Was mógłby porównać działanie metylofenidatu do działania selegiliny??? Zasnatanawiam sie czy któryś z tych dwóch preparatów mógłby mi jakoś pomóc. Ostatnio [od ponad roku] nie zażywam żadnych leków i zauważyłam że coraz trudniej mi się wypowiedzieć, zapominam znaczenia i brzmienia słów, nie potrafię ich dobrać by o czymś mówić, chodzę po mieszkaniu i zapominam co miałam przed chwilą zrobić, albo zapominam ze w ogóle coś zrobiłam.....coraz częściej mam luki w pamięci krótkotrwałej, nie wiem co się dzieje Czy to może być skutek odstawienia keków antydepresyjnych [przyjmowałam je od ok. 10 lat]. Zadzwonię do lekarza i zapytam o to, boje się tego ze z inteligentnej zmieniam się z zombi. Ale to wydaje się niczym w porównaniu z moim porywczym ostatnio zachowaniem, łatwo wpadam w gniew i mam depresyjne nastroje. Wiem mniej więcej gdzie tkwi przyczyna, zapisałam sie na psychoterapię i obiecałam sobie że nie wrócę do leków. Ale jest mi coraz trudniej i coraz bardziej się boję że utonę w bagnie beznadziei. Lekiem do którego mam pełne zaufanie jest Wenlafaksyna, ale ostatnio czytałam nt. metylofenidatu, modafinilu, atomoksetyny i selegiliny właśnie. Miko wiem ze brałeś selegilinę i metylofenidat...jakbyś je do siebie porównał?
  2. czytam co napisałyście, zwróć uwagę na czas napisania przeze mnie tych postów- napisałam, bo jestem spanikowana i szukam odpowiedzi, a wtedy jeszcze nikt mi nie odpisał....Wiem, że nie ma leków na zaburzenia osobowości. Lekarz stwierdził depresję z zaburzeniami osobowości [nie mówił jaki to typ]. A chodzi mi o to, że boję się ze ten lek -doxepin, może więcej strat przynieść niż zysku....widziałam jakie są o nim opinie i one jeszcze bardziej mnie martwią I wiem, ze każdy inaczej reaguje na lek, nie mniej są leki ,,lepsze'' i ,,gorsze'' dla większości.. nie wiem co jeszcze napisać, martwię się po prostu i szukam porady i zrozumienia, chyba na siłę jednak
  3. no właśnie....a doxepin? myślisz ze to dobry lek na zaburzenia osobowości? bo ja nie sądzę...a mój partner taki dostał, dziś wziął 1 tabl. i czuje sie jakby był pijany:( boję się o niego
  4. zapisz się na nfz, a do tego czasu spróbuj prywatnie. I zapisz się na psychoterapię. Mam podobny problem, tylko że z moim partnerem i właśnie tak zrobiliśmy. Psychiatra stwierdził zaburzenia osobowości z depresją... i przepisał doxsepin. Nie mamy kasy żeby leczyć się prywatnie, ale musimy jakoś walczyć o siebie. Zobaczymy co pomogą te leki i na trapię go zapiszemy. A do psychiatry na nfz już jest zapisany i termin czeka. Póki co wysyłam posty ratunkowe na tym forum i pytam czym leczą się inni z zaburzeniami, bo niestety boję się tego leku [co prawda nie ja go mam brać] ale czuję ze ten lek nie pomoże. Najważniejsza i tak jest terapia, a dobry lek ma pomóc. Zdecyduj się i powodzenia
  5. proszę pomóżcie-jakie leki bierzecie ?? pomagają?
  6. Jakimi lekami się leczycie??? błagam odpiszcie Jakie leki dostajecie na bpd???
  7. mam podobny problem Mam zaburzenia odżywiania [była bulimia, anoreksja, kompulsywne objadanie], zaburzony obraz swojego ciała, zaniżone poczucie własnej wartości, co również wiąże się ze stanami depresyjnymi, lękowymi i swoistą nadwrażliwością. Ale pracuję nad sobą i wiele już osiągnęłam. Niespełna 2 lata temu związałam się ze swoim wieloletnim znajomym. Początkowo było normalnie. Jednak z czasem dochodziło do niekontrolowanych wybuchów agresji werbalnej. Tez lubi alkohol, bo ,,pomaga mu się rozładować''. Z czasem tych wybuchów było coraz więcej. Nerwowość, drażliwość, kłótliwość. Z byle powodu robił awanturę, przekomarzał się o byle co. Ja płakałam, groziłam że odejdę, prosiłam żeby coś z tym zrobił... czas mijał, on się uspokajał, sądziłam że będzie dobrze i okazało się, że zaszłam w ciążę Z racji moich zaburzeń, lęków i braku pracy, wpadłam w panikę i zamówiłam z netu tabletki poronne. On bał się ze coś mi się stanie, chciał tego dziecka i namówił mnie żebym utrzymała ciążę. Zrobiłam to, choć wiedziałam że wszystko będę musiała poświęcić. Nie brałam leków, przybierałam na wadze...ale jakoś sobie radziłam. Udało mi się w między czasie skończyć studia podyplomowe i dostać na doktoranckie. On niby sie starał, ale wybuchy gniewu i nerwowość zostały. Teraz nasze dziecko ma 3 miesiące. On jest nie do wytrzymania. Nasze relacje umarły. Mówi, że to moja wina, że nie da się ze mną rozmawiać, bo wszystko mi sprawia przykrość. Więc prawie nie rozmawiamy, on o wszystko się wkurza. Ja płaczę, mam doła z powodu mojej wagi, wyglądu, lęki że nigdy nie wrócę do formy, myśli depresyjne a nawet samobójcze że jestem beznadziejna, że to moja wina że on taki jest, że znowu popełniłam błąd, że zmarnował mi życie, że obiecywał, mamił a teraz mówi, że nasz związek jest nijaki, że jest mu obojętny. Ale nie chce tego kończyć bo nas ,,kocha'', bo wie że będzie żałować... Ja jestem załamana i rozczarowana jego niedojrzałością, podejrzewam że ma zaburzenia borderline typu impulsywnego. Chciałabym wyjść na prostą znów...na razie karmie piersią i robię co mogę żeby dziecko było zdrowe. Chcę odejść od niego, z obawy o swoje zdrowie i przyszłość naszego dziecka. Z drugiej strony nie mam pracy, mieszkam nadal z rodzicami. Nie mam przyjaciół ani znajomych. Nie mam z kim rozmawiać, kogo się doradzić, na kogo liczyć. W chwili obecnej nie wychodzę nawet z domu, nie mogę zrobić sobie zakupów, bo cały czas jestem przy dziecku. Poza tym wstydzę się siebie,a przez tę izolację z kolei narosła mi fobia społeczna...błędne koło się toczy tęsknie za nim i czekam aż przyjedzie do nas po pracy, czekam na sms'a na gest czułości, na nadzieję na normalność. Tym czasem on przyjeżdża i nie rozmawia, oczekuje, żebym go wspierała i pomagała mu w tym, specjalnie nie interesuje się dzieckiem i wciąż jest spięty i nerwowy On chce mojej pomocy, ale nie dostrzega, że mnie niszczy i że ja też potrzebuję teraz pomocy. Błędne koło jestem załamana, gdybym chociaż miała pracę.. czuję się bezradna i totalnie beznadziejna
  8. Butterfly92 Twoje objawy pasują do osoby, którą znam...ale na dobrą sprawę wszędzie można się doszukiwać podobieństw jak się nie wie co to... DLATEGO BŁAGAM POMÓŻCIE MI, DORADŹCIE COŚ!!! Sprawa wygląda tak: Bliska mi osoba ma lęki wieczorem [takie jak małe dzieci po obejrzeniu horroru] np. boi się patrzeć nocą w tylne lusterko samochodu lub odsłonić rolety w oknach, bo obawia się, że zobaczy tam czyjeś oczy, jakiegoś potwora albo kogoś... Boi się ciemności. Męczą go lęki i obawy, że coś złego nagle się wydarzy, że np. ktoś wbiegnie mu pod samochód albo powie coś głupiego w pracy. Poza tym ma poważne problemy z koncentracją i zapamiętywaniem, jest roztargniony. Czasami jak go pytam o czym myśli, on odpowiada ,,o niczym''. Mam wrażenie, że jego odczuwanie i emocjonalność jest nieco spłycona. Brakuje mu spontaniczności. Zdaje się być bierny i niedojrzały w swych życiowych działaniach-często zmienia zdanie, np.: do napisania pracy mgr długo go namawiano i przekonywano [w końcu zrobiono to za niego], a teraz nie zależy mu na jej obronie. Wiele rzeczy deklaruje, wiele rzeczy chce, ale nie dąży do nich, brak mu wytrwałości. Mówi, że chce się żenić, ale później ,,olewa księdza''. Często się zamyśla, lubi patrzeć w komputer, bez celu i sensu, albo analizuje coś abstrakcyjnego, coś co nie powinno mieć dla niego znaczenia [bo do niczego mu nie służy]. Mówi, że nie lubi z nikim rozmawiać. Średnio raz w miesiącu odczuwa silny niepokój, jest drażliwy, zaczepny, przykry i agresywny dla otoczenia. Wyżywa się na najbliższych. To napięcie wewnętrzne rozładowuje pijąc alkohol. Dołek przechodzi mu na około tydzień, a potem znów zaczyna się spinać, drażnić, szukać dziury w całym. Mówi, że chciałby umrzeć, zapić się i już nie obudzić, mimo, że ma pracę, 3-miesieczne dziecko i narzeczoną. Ma poczucie krzywdy, gdy ktoś na niego krzyczy. Ma pretensje do matki, że go źle wychowała, ze go urodziła. Trudno mu coś przetłumaczyć, w ogóle do niego dotrzeć, kiedy się uprze na swoim, bo ma różne wyobrażenia. Nie przywiązuje uwagi do wydawanych pieniędzy. Generalnie jest zamknięty w sobie i brak mu pewności siebie. Po usilnych namowach zgodził się na wizytę u psychiatry, ale ta dopiero za miesiąc. Boję się najgorszego-schizofrenii i obawiam się o jego życie rodzinne, które po jego wybrykach wisi na włosku. Błagam doradźcie mi coś
  9. też przeczytałam... przykro mi, resztę napisałam w komentarzu
  10. bliska mi osoba ma podobny problem tzn. : boi się patrzeć nocą w tylne lusterko samochodu lub nocą odsłonić rolety w oknach, bo obawia się, że zobaczy tam czyjeś oczy albo kogoś... To jedyne podobieństwo, ale męczą go te lęki i obawy, że coś złego nagle się wydarzy. Po za tym ma poważne problemy z koncentracją i zapamiętywaniem, jest roztargniony. Czasami jak go pytam o czym myśli, on odpowiada ,,o niczym''. Mam wrażenie, że jego odczuwanie i emocjonalność jest nieco spłycona. Brakuje mu spontaniczności. Zdaje się być bierny i niedojrzały w swych życiowych działaniach, np.: do napisania pracy mgr długo go namawiano i przekonywano [w końcu zrobiono to za niego], a teraz nie zależy mu na jej obronie. Wiele rzeczy deklaruje, wiele rzeczy chce, ale nie dąży do nich, brak mu wytrwałości. Często się zamyśla, często patrzy w komputer, bez celu i sensu, albo analizuje coś abstrakcyjnego, coś co nie powinno mieć dla niego znaczenia [bo do niczego mu nie służy]. Mówi, że nie lubi z nikim rozmawiać. Średnio raz w miesiącu odczuwa silny niepokój, jest drażliwy, zaczepny, przykry i agresywny dla otoczenia. To napięcie wewnętrzne rozładowuje pijąc alkohol. Mówi, że chciałby umrzeć zapić się i już nie obudzić, mimo, że ma pracę, 3-miesieczne dziecko i narzeczoną. Ma poczucie krzywdy, gdy ktoś na niego krzyczy. Ma pretensje do matki, że go źle wychowała. Generalnie jest zamknięty w sobie i brak mu pewności siebie. Po usilnych namowach zgodził się na wizytę u psychiatry, ale ta dopiero za miesiąc. Boję się najgorszego-schizofrenii i obawiam się o jego życie rodzinne, które po jego wybrykach wisi na włosku. Błagam doradźcie mi coś
  11. Ja po wenlafaxynie chudłam, za pierwszym razem około 5 kg.; za drugim mało, może ze 2 kg. Dlatego aż nie dowierzam żebym teraz miała przybrać na wadze. Choć widzę, że jestem napuchnięta, obrzmiała i nie mieszczę się w spodnie, bluzki Zdecydowałam że tym razem zamiast brać faxigem xl wezmę jego zamiennik, może to kwestia producenta? Dziś zmniejszyłam sobie dawkę leku do 75mg. żeby nie czuć się tak zmęczona, osłabiona itp. mia25- to co czujesz to efekty uboczny, tez czułam sie nieciekawie za pierwszym razem, ale po 3-4 tygodniach poczułam znaczną poprawę. ten lek na prawdę mi pomógł. Dlatego radze ci poczekaj. Teraz tak samo jak Ty nie wierzę i potwornie się boję. Bo już 7 tydzień brania a lęki i stany depresyjne są [może nieco mniejsze, ale są] a do tego objawy uboczne- zmęczenie, ból i zawroty głowy, pocenie, rozszerzone źrenice, szybkie bicie serca i kłucie w klatce piersiowej. Dlatego zmniejszyłam dawkę ze 150mg do 75mg. Może to mi wystarczy i jakoś wyrówna emocje. Bo mimo wszystko pamiętam swoje pierwsze wrażenie po tym leku i chcę dać mu szansę, wiem że to dobry lek. Jeśli zaś Tobie nie pomaga, to dawkę można zwiększyć. Maksymalna dawka dobowa Wenlafaxyny to 300mg., zatem jest jeszcze wyjście. Ale radze Ci z tym poczekać jeszcze z tydzień, aż się rozkręci. 3maj się
  12. od miesiąca zażywam Faxigen XL 150 mg(wenlafaksyna). Jestem nerwowa, rozdrażniona, często płaczę. Biorę ten lek na zaburzenia odżywiania [poanorektyczne napady obżarstwa, całkowity brak kontroli nad jedzeniem. Anoreksję miałam 3 lata temu.] oraz lęk od jedzenia-> do ogólnego lęku przed życiem i fobię społeczną. Przygodę z wenlafaksyną miałam już w przeszłości. Na początku był to Wenlafax i efekty były bardzo dobre. Po kilku latach był Efectin efekty były dużo słabsze, nawet po dawce 150 mg. I teraz ten Faxigen... nadal nie panuję nad jedzeniem, apetyt nieco osłabł ale tylko trochę. Nastrój zamiast sie unormować nadal jest w całkowitym mroku i chaosie. Czuję że tyję, puchnę w oczach [mam też niedoczynność tarczycy]. Na dodatek jestem niestety ?kobietą?, a raczej przedmiotem rodzaju żeńskiego, którym sterują hormony. Jestem rozstrojona i codziennie gram fałszywe dźwięki. Myślę o wizycie u lekarza, zmianie leku, szpitalu, psychoterapii. Ale i tak na pierwszym planie stoi samobójstwo, z powodu przejedzenia, piekła które przeżywam każdego dnia, brudu nad którym nie panuję. Wpadam w psychozę, diabelskie koło, którego nie umiem przerwać. A z logicznego punktu widzenia wiem, że szpital mi nie pomoże, zmiana leku nie ma sensu, chcę dać szansę wenlafaksynie. Do trzech razy sztuka, teraz mam większą dawkę i może uda mi się znaleźć psychoterapeutę. Czy mogę tyć po faxigenie?? Czuję jakby jego działanie było czymś ,,spartaczone''. Bo wiem jak dobrze wpływała na mnie wenlafakxyna. Wenlafaxyna działa wręcz odwrotnie, zastanawiam sie czy nie jest to przypadkiem kwestia tego leku. Może inny, również tani np. prefaxine albo faxoletr er, działaby tak jak powinien?? Jeśli możecie mi doradzić, proszę o pomoc
  13. Miko84- Solian faktycznie jest drogi, ale na polskim rynku nie brakuje preparatów zawierających selegilinę- szkoda że tylko do leczenia parkinsonizmu. Ale jeśli lekarz jest zorientowany i przepisałby Ci z selegiliną [na parkinsonizm] ale w celu leczenia depresji, to byś zaoszczędził i miał selegilinę. Tylko czy takie coś jest możliwe? Mamy przecież Segan, Selgin i inne tanie leki...
  14. Brałam Effectin [ choć dla oszczędności polecam jego odpowiednik- Venlafax :) ] i bardzo miło go wspominam- już chyba o tym pisałam. Dla mnie dwa najlepsze leki to fluwoksamina i wenlafaksyna. Żadne trójpierścieniowe, neuroleptyki itp. Tak jak Grubcia potrzebuję aktywizacji, to pomaga mi w skupieniu, w pracy, pozwala cieszyć się życiem i mieć moc :) Choć dręczą mnie nieraz lęki, to zadowolenie je znosi. A wszystkie te leki na schizofrenię to ogłupiacze, których nikomu nie życzę [bo z nimi też miałam niestety do czynienia]. A wracając do tematu- nadal biorę 150 Wellbutrinu wraz z 50 Fevarinu i żyję i jestem zadowolona. Co do tarczycy- bo widzę, że wątek tu został poruszony, to również należę to grona nieszczęsnych- mam niedoczynność i 75 mg. Euthyroxu. Nieraz bywa różnie, jestem smutna, odczuwam lęk itp.[jak to w życiu, nigdy nie będzie cały czas różowo] no i wiadomo u mnie wszystko to kreci się wokół jedzenia. Jak zjem za dużo, albo coś zakazanego to rozpacz. Choć z czasem nauczyłam się zachowywać równowagę i względny spokój, nie poddawać się i jakoś sobie radzę. Mam plany na przyszłość, jestem w trakcie pisania pracy mgr. Staram się jeść normalnie, uprawiam sport. -Żyję i staram się, siebie nie zamęczać A poza tym zamierzam brać jeszcze długo Wellbutrin razem z Fevarinem, jak zacznie sie coś pogarszać , to najwyżej zwiększę dawkę któregoś z nich. Ja też czułam się paskudnie na początku i też zauważyłam efekty dopiero po 6 tygodniach. u mnie też bywa raz gorzej, raz lepiej. Ale takie jest życie, niestety nie zawsze będzie się układało po naszej myśli. 3majcie się!
  15. Biorę Wellbutrin 150mg już 3 miesiące [z kilkoma przerwami]. Biorę go razem z fluanxolem 50mg. Jestem zadowolona, raz jest gorzej, raz lepiej ale nie jest tak źle jak było. Nie będę już przerywać leczenia wellbutrinem. Wierzę że będzie dobrze.
  16. ja też nadal biorę wellbutrin. Co dziennie dawkę 150 mg. Na razie tylko to, ale ustaliłyśmy z lekarką, że jak będzie dobrze to dołoży drugi lek z grupy SSRI. Chyba określenie ,,subtelnie'' jest najlepsze dla działania Well. Nie mam uśmiechu, super energii, ale nie poddaję się i mimo wszelkich powodów- jeszcze się nie załamałam. Mam swoje lęki, dół mam praktycznie cały czas, ale jakoś idę do przodu. Nie ukrywam- myślałam, że będzie inaczej- lepiej, ale cóż. Fajnie , że Wam pomaga
  17. u mnie stwierdzano wiele wykluczających się zaburzeń i chorób- co lekarz to inna diagnoza, inne leki- a wszystko to było błędne i chyba z palca wyssane, bo po czasie ten sam lekarz stwierdzał że popełnił błąd i że to zła diagnoza.. Ja niby też mam stwierdzone zaburzenia osobowości typu bordeline i zaburzenia odżywiania. I może byłoby ok. ale ja ,,nie pasuję'' do bordeline- no może trochę. Tylko, że każda choroba jest pod jakimś względem podobna do innej. Najważniejsze jest to, że nie jestem ograniczona intelektualnie ani przez leki, ani przez chorobę i na podstawie wiedzy o samej sobie i wiedzy, którą pozyskałam umiem sama opisać mój problem. I niestety poza zaburzeniami odżywiania [ najogólniej nazwanymi] z pozostałymi diagnozami się nie zgadzam. Chwała Bogu że już mnie nie leczą na wymyślone choroby, bo na prawdę robili mi krzywdę. Więc u mnie to nie tylko kwestia indywidualna, ale tez kwestia błędnej diagnozy. Wolę nie pamiętać tamtych czasów, bo mnie krew zalewa.
  18. i pomaga Ci ten tegretol?? Wiesz ja z padaczką, schizofrenią, depresją dwubiegunową czy czymkolwiek takim nie miałam do czynienia. A mimo to byłam leczona różnego rodzaju lekami, min. tegretolem i dla mnie to było samobójstwo. No ale każdy się różni.
  19. miko84- moim największym problemem są zaburzenia odżywiania, poza tym mam fobię społeczną i depresję (z towarzyszącymi lękami uogólnionymi i myślami samobójczymi). Faktem jednak jest, że wszystko to opiera się o odżywianie ale wolę nie wdawać się w szczegóły.
  20. wiem, że macie rację. Dla tego czekam do wizyty u lekarki i na odpowiednią ,,kombinację''. Dzięki Wam nie tracę nadziei.
  21. moim zdaniem- anoreksja bulimiczna, zaburzenia osobowości, depresja. Ale tak jak mówiła przedmówczyni, nie jesteśmy lekarzami, nie pomożemy Ci. Dobrze rozumiem co przechodzisz... ale to za mało, żeby pomóc. Idź do psychiatry, powiedz mu to wszystko co przeszłaś, co myślisz i czujesz, zacznij się leczyć. Bo to co teraz zaczęłaś [z odżywianiem] zniszczy wszystko, nie możesz dopuścić by trwało to dłużej.
  22. nie, nie sądziłam. Lęk mnie sparaliżował i nie stać mnie na dalsze eksperymentowanie z lekami.
  23. Zawsze brałam tylko jeden lek, brałam fluoksetynę, fluwoksaminę, sertralinę i wenlafaksynę z SNRI. Najlepiej działały na mnie fluwoksamina i wenlafaksyna- swego czasu postawiły mnie na nogi, po powrotnej kuracji nimi już nie działały. W pierwszych fazach choroby brałam fluoksetynę i działała, ale tylko przez 2 miesiące. Te leki dodawały mi dużo pozytywnej energii, ograniczały moje lęki do zera. Ale po kilku miesiącach przestawały działać i zaczęła się tendencja spadkowa. Sertralina nie zadziałała na mnie wcale. Ostatnio pani doktor przepisała mi paroksetynę- wzięłam ją wczoraj na wieczór- dobrze spałam. Dziś nie wezmę wellbutrinu, boję się. Wiem że ten lek powinno się brać z innym z grupy SSRI, albo SNRI. Dopóki brałam wellbutrin z seronilem było nawet nieźle. Seronil się skończył i sam wellbutrin sobie nie poradził. Wczoraj wyłam jak bóbr, a dziś jestem bardzo nerwowa[może to po nocnej dawce paroksetyny?] Nie wiem co mam robić, jeszcze wczoraj wierzyłam że może paroksetyna mi pomoże, że przetrwam okres próbny i będę normalnie żyć. Ale kiedy przeczytałam, że się po niej tyje... już nic nie będę brać. Wezmę wellbutrin jeśli lekarka mi go z czymś połączy i będzie nadzieja, że lęki przeminą. Na razie czekam do 6 maja-do wizyty.
  24. Od kilku dni czuję się zdecydowanie źle, głównie dla tego że mam większy apetyt. Niestety moje schorzenie polega na tym,że jest uzależnione od pożywienia. Tracę nadzieję i siły Jedna dziewczyna na innym forum pisała mi, że po kilku tabletkach Wellbutrinu dostała napadów obżarstwa i zaczęła wymiotować, bulimia jej wróciła. Stanowczo odradzała mi ten lek. Na ulotce jest napisane, że osoby z zaburzeniami odżywiania nie powinny go brać. Ja myślałam, że skoro u mnie tego nie ma, to już nie będzie. Nie mam co prawda typowych napadów i wymiotów. Nie wiem co mam zrobić. Zmienić lek, czy połączyć go z innym przeciwdepresyjnym? Na ulotce jest napisane że wellbutrin źle reaguje z paroksetyną i fluoksetyną... więc co- wenlafaksyna i fluwoksamina? Wiem jedno wellbutrin mi nie pomógł, nie było lepiej, a teraz jest gorzej...studiując ulotkę dowiedziałam się że ta dziwna gorączka, którą miałam przez około 3 tygodnie mogła być spowodowana wellbutrinem, dodatkowo swędziło mnie całe ciało- dostawałam szału, myślałam że to jakieś uczulenie- już tego nie mam, ale to też jest jeden z objawów ubocznych leku. Wizytę u lekarza mam dopiero za tydzień. Może to chwilowy zły nastrój, może się jeszcze wyrówna, może warto dalej brać wellbutrin? Nie wiem i nie wiem jak wytrzymam ten tydzień. [Dodane po edycji:] Jestem tak podłamana, że chyba od jutra wspomogę wellbutrin Arketisem[paroxetyną], może drugie podejście do tego leku będzie lepsze?
×