Skocz do zawartości
Nerwica.com

nic nie czuję


reneSK

Rekomendowane odpowiedzi

Ja dzisiaj ma doła... W ogóle nie czuję motywacji... Nie pracuję.. Ale co z osobistym rozwojem, z odniesieniem sukcesów które każdego człowieka dowartościowują? Nie ma tego. Jedyne na co mnie stać to na to że zaliczyłam ten semestr na studiach.. Ale to dlatego że przed samymi (nie wcześniej) egzaminami, kolokwiami czułam motywację do pracy. I wtedy się brałam.. Ale co z czasem kiedy nie mam zajęć, kiedy nie ma sesji? Nie mam już mamy, muszę teraz zajmować się domem.. No i spąrzątm go, gotuję obiady ale nie czuję z tego powodu żadnej satysfakcji, jest mi to obojętne czy to zrobiłam czy nie. Nie oglądam telewizji bo mnie nie wciąga. Nie słucham kawałów bo mnie nie śmieszą. Gdybym miała zajęcie które by mnie wciągało... Lubię moje studia, ale nie mogę się rozwijać bo leki sprawiły że ciężko mi się myśli, nie mogę się skupić, nie zależy mi. Ale może one pomogą. Może się wyleczę.. W końcu biore jedne i ta same już 1,5 roku a jeszcze muszę brać równy rok. Przepraszam za moją stylistykę, nie umiem tak ładnie układać zdań jak wy ale chciałam po prostu się wypłakać... Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Być może dzisiaj wpadłem na jakąś ideę która mi pomoże. Zawsze patrzyłem na siebie jak na głupka i coś w ty jest skoro myślałem tak chaotycznie. Sprawa wygląda tak jakbym ciągle się zagadywał świadomie i podświadomie przyjmując jakieś stanowisko na jakiś temat. Np. staje przed sytuacją że ktoś ode mnie czegoś chce. Moja myśl jest nie chce tego i czuje obniżenie nastroju. Z czego to wynikało ? Z pewnej wewnętrznej paniki na tle samokontroli, małej pamięci operacyjnej która nie pozwalała spojrzeć w szerszym kontekście na siebie, ogólne poczucie zamglenia i agresywne tendencje do wkręcania sobie świadomości na temat stanu rzeczywistości żeby tylko mieć poczucie że jakiejś kontroli i poczucie własnego ja. Bałem się że gdybym nie wkręcił sobie jakiegoś rozwiązania to straciłbym kontakt z ja które musi przecież mieć jakieś zdanie, jakąś opinie. W efekcie nie odkrywałem swojego ja tylko wyobrażałem sobie swoje ja jako jakieś. Rozwiązanie to - werbalizować myślowo stan na tak i na nie jednocześnie. Np. chcę i nie chcę. Ale tak też we wszystkich sprawach. Myśleć zawsze twierdząco i przecząco. I obserwować te myśli chcąc odnaleźć własne prawdziwe stanowisko. Dla każdego normalnego to oczywista postawa, po prostu postawa naukowa. Uważność i obserwacja. No może nie we wszystkim potrzeba tak robić bo jeśli mówię że tu stoi krzesło no to moje ja jest tego pewne. Ale byłem głupi no nie ? Ale niektórzy mają tu różne walki ze sobą, problemy w sklepie, problemy z tym co znajomi o nich zaopiniują, może to ten sam schemat błędu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika... studiuję Informatykę.. Teraz się wzięlam i przez 2 godz programowałam w języku c++.. Lubię pisać programy ale nie lubię czytać książek o programowaniu bo mnie wkurzają bo wymagają ode mnie żebym się skupiła i żebym co nieco zapamiętała a tego teraz nie potrafię :( Jedyne co potrafię przeżywać to śmierć mamy, tylko z jej powodu płaczę.. Ale nie chcę się też nad sobą użalać.. Trzeba jakoś życ z tym że sie nic nie czuje...

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a jak można czasami stwierdzić i opowiedzieć się nad danym stanowiskiem, jak samemu nie wie co się czuje? jak się nie rozumie własnej osoby to czy można zrozumieć innych? kiedyś próbowałam zrozumieć innych ale teraz nie raz mi to już jest obojętne. przykre ale już z czasem tylko obojętność człowiek czuje.

 

-- 15 lut 2012, 20:27 --

 

już myślałam że ze mną jest coś nie tak, że jestem jakąś odsamotnioną istotą która stała się straszną egoistką albo coś w tym stylu, przynajmniej wiem że nie jestem osamotniona. ale to forum to dla mnie trochę za powolnie chodzi:(. posiedziałabym jeszcze ale ta szybkość internetu mnie powala, brak mi trochę cierpliwości. ziajże może jutro.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika... studiuję Informatykę.. Teraz się wzięlam i przez 2 godz programowałam w języku c++.. Lubię pisać programy ale nie lubię czytać książek o programowaniu bo mnie wkurzają bo wymagają ode mnie żebym się skupiła i żebym co nieco zapamiętała a tego teraz nie potrafię :( Jedyne co potrafię przeżywać to śmierć mamy, tylko z jej powodu płaczę.. Ale nie chcę się też nad sobą użalać.. Trzeba jakoś życ z tym że sie nic nie czuje...

 

Poważny kierunek. Wiążesz z nim przyszłość?

Wiesz, nie wiedziałam, ze straciłaś mamę. Bardzo Ci współczuję :-|

Jesteś pogrążona w smutku, płaczu, przeżywasz żałobę. Masz prawo do przeżywania tych emocji.

Ale to dobrze, że cokolwiek działasz, że zajmujesz się tym programowaniem.

Rozumiem, że nie potrafisz się teraz skupić na czytaniu....w takiej sytuacji...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Być może dzisiaj wpadłem na jakąś ideę która mi pomoże. Zawsze patrzyłem na siebie jak na głupka i coś w ty jest skoro myślałem tak chaotycznie. Sprawa wygląda tak jakbym ciągle się zagadywał świadomie i podświadomie przyjmując jakieś stanowisko na jakiś temat. Np. staje przed sytuacją że ktoś ode mnie czegoś chce. Moja myśl jest nie chce tego i czuje obniżenie nastroju. Z czego to wynikało ? Z pewnej wewnętrznej paniki na tle samokontroli, małej pamięci operacyjnej która nie pozwalała spojrzeć w szerszym kontekście na siebie, ogólne poczucie zamglenia i agresywne tendencje do wkręcania sobie świadomości na temat stanu rzeczywistości żeby tylko mieć poczucie że jakiejś kontroli i poczucie własnego ja. Bałem się że gdybym nie wkręcił sobie jakiegoś rozwiązania to straciłbym kontakt z ja które musi przecież mieć jakieś zdanie, jakąś opinie. W efekcie nie odkrywałem swojego ja tylko wyobrażałem sobie swoje ja jako jakieś. Rozwiązanie to - werbalizować myślowo stan na tak i na nie jednocześnie. Np. chcę i nie chcę. Ale tak też we wszystkich sprawach. Myśleć zawsze twierdząco i przecząco. I obserwować te myśli chcąc odnaleźć własne prawdziwe stanowisko. Dla każdego normalnego to oczywista postawa, po prostu postawa naukowa. Uważność i obserwacja. No może nie we wszystkim potrzeba tak robić bo jeśli mówię że tu stoi krzesło no to moje ja jest tego pewne. Ale byłem głupi no nie ? Ale niektórzy mają tu różne walki ze sobą, problemy w sklepie, problemy z tym co znajomi o nich zaopiniują, może to ten sam schemat błędu.

7654321 z twojej wypowiedzi wynika, ze sie w tej chwili dobrze czujesz. bo na pewno jak sie zle czules to miales inne zdanie na temat przyjmowania jakiegos stanowiska na jakiś temat. jak ktos sie dobrze czuje to jest odwazny i nie pozwoli napluc sobie w kasze, bo wie czego chce i wie jakie jego stanowisko w danej sprawie - w tej chwili tak jest z toba. ale czy pamietasz jak bylo z toba zle gdy nie miales sily albo odwagi sie sprzeciwic i widziales ze zgroza jak inni zmuszali cie do zmiany twojego stanowiska? punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia czyli jak sie dobrze czujesz to pozytywnie patrzysz w przyszlosc na swiat i siebie, natomiast jak sie zle czujesz to negatywnie widzisz przyszlosc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

logik,

 

A po czym wnioskujesz, że się dobrze czuję?

 

Ja nigdy się dobrze nie czułem (dobrze = tak jak bym chciał). No może wyjątkiem jest epizod kilku miesięcy (sprzed 8 lat), kiedy to byłem oczarowany działaniem Seroxatu i Lamitrinu.

 

Teraz też biorę Seroxat (20 mg), ale prawie nie odczuwam działania.

 

 

Korat,

 

Dzięki za słowa wsparcia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

DddMan w miare dobrze sie czujesz, bo pracujesz

 

-- 18 lut 2012, 10:59 --

 

uht pomaga ci cos abilify? biore abilify 7,5mg czyli pol tabletki. bo ja na abilify jestem aktywny, z rana bardzo wolno sie rozkreca, dopiero po 4-5 godzinach zaczynam cos robic, mam duze problemy z zasnieciem, wstaje rano 7-8 wyczerpany i nie moge juz potem zasnac. zauwazylem ze solian tlumi u mnie lęki, ale wplywa negatywnie na aktywnosc, motywacje - nic mi sie nie chce, praktycznie nic nie robie, wszystko robie bez zapalu. dzwonilem do lekarki i powiedziala, zeby zejsc z 200mg solianu do 100mg. wiem, ze dopamine mam zanizona i to bardzo. z tego co testowalem to najskuteczniejsza jest kofeina bez skutkow ubocznych. po prostu jestem pobudzony i wszystko. wyprobuje caffeine firmy scitec nutrition 100mg. jak nie bede mial lękow i bede w granicach rozsadku pobudzony to bede to bral.

 

przed abilify probowalem ketrel, ale powiem jedno - syf. nie wolno po tym prowadzic samochodu, bo sa opoznione reakcje, czulem swego rodzaju odrealnienie - mowilem cos i sie potem zastanawialem: "ludzie! ja to przed chwila powiedzialem!?" - jakbym to nie byl ja.

 

-- 21 lut 2012, 13:30 --

 

nowy plan. abilify i ketrel wypadly. zostaje tylko solian. ale jeszcze musi wyplukac sie abilify. planuje zejsc z solianem do 50-25mg, ale nie wiem czy to bedzie mozliwe, bo jak w ogole nie biore solianu to zaczynaja sie lęki wiec bede musial testowac i ustalic taka dawke, zeby w miare tlumila lęki, ale zeby nie tlumila mojej aktywnosci. na razie biore 150mg solianu, ale od dzisiaj zarzuce 100mg i zobacze czy zasne, bo na 50mg nie moge zasnac, bo abilify jest jeszcze w krwiobiegu.

 

myśl jest taka, zeby brac jak najmniej leków, by najmniej zaburzaly prace organizmu, dlatego solian na wieczor 19-20 w jak najmniejszej terapeutycznej dawce, ktora na mnie dziala i planuje wrocic na rynek pracy, bo powiem ze sie tak wpakowalem gleboko w tablety, ze szok, ale to jest wina mojej lekarki, ktora na start mi dala 2x300mg solianu i 75mg alventy. a ja skad mam wiedziec jakie dawki lekow mam brac, dlatego testuje rozne pomysly i chyba najprostszy i najtanszy wygra czyli brac jak najmniej, zeby lek jak najmniej negatywnie oddzialywal na moj organizm, bo powiem szczerze, ze mam dosc zaparc, nic nie robienia, a dostaje tylko zj.e.bki od rodzicow, ze nic nie robie, ze dobrym pomyslem byloby gdybym poszedl do wiezienia, bo utrzymanie mialbym za darmo. widze jacy sa ludzie dlatego na ludziach nie mozna polegac.

 

-- 23 lut 2012, 17:37 --

 

solian przerzucilem na rano. jade teraz na 200mg, ale sie konsultuje z ludzmi czy dawka 50mg czy dawka 200mg jest lepsza. ktora dawka wg was jest lepsza na objawy negatywne typu zmeczenie, brak checi, wycofanie spoleczne?

 

-- 29 lut 2012, 11:21 --

 

juz mija tydzien gdy jestem na solianie 200mg z rana. nosi mnie tzn nie moge wytrzymac w jednym miejscu, a to wlasnie dobrze, bo to znak ze lek zaczyna dzialac. nie tyle, ze szajbe lapie, ale nosi mnie i nie moge wytrzymac w tym durnym pokoju. czyli solian owszem jest skuteczny na brak motywacji, ale nie jak pisze w polskiej ulotce, ze max 300mg na objawy negatywne schizofrenii, ale 200mg jak to jest napisane w serwisach zagranicznych. jak sie tylko skonczy dzialanie abilify gdzies ok. 15 marca to zaczne szukac pracy o ile solian bedzie dobrze dzialac jak w tej chwili.

 

nie wiem czy tak zle dziala na mnie brak slonca, ale caly dzien niebo zachmurzone i g*wno z tego slonca mam i dlatego taki troche mruk teraz jestem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie, u mnie jest to samo, jestem z narzeczonym 4 rok, było wszytsko idealnie do czasu, stres problemy nasiliły sie do tego stopnia ze znalazłam pomoc najpierw u psychologa pote mu psychiatry który stwierdził depresję. A ja się zastanawiam czy to może nie jakieś wypalenie uczuć? Bo jak powiedzieć partnerowi że go kocham skoro tego nie czuje? To samo wobec członków rodziny, wiem że powinnam ich kochać, ale nie bardzo wiem jak na chwilę obecność wygląda miłość!!?? Czy tez mieliście taką pustkę emocjonalną? Zaczęłam brać antydepresanty. Poprawiło się tylko to ze normalnie jem i śpię, co prawda płaczę ale to tylko z tego powodu że nie wiem co czuję??? Każdy pociesza że to samo przejdzie. Jakoś tracę już siły ponieważ nie chcę krzywdzić mojego narzeczonego, ale też nie potrafię go oszukiwać.Przeciez niedawno planowaliśmy wspólną przyszłość!! Na myśl o rozstaniu jakoś przeszywają mnie motyle w brzuchu, denerwuję się. Boże pomocy kto miał coś podobnego?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jasne że przezywałam pustkę emocjonalną. I to wiele razy przy nawrotach choroby. To nie

jest tak, że my straciliśmy uczucia i staliśmy się oziębli jak kamień, tylko tak niestety to działa

w depresji :?

A to co mówi rodzina że to przejdzie to spływa po mnie jak po kaczce, choć faktycznie

przechodzi ale wtedy, kiedy przechodzi depresja..nie wcześniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ladywind a od czego u Ciebie zaczęła się depresja? U mnie problemy w związku, partner mnie wspiera bardzo ale ja nie żywię uczuć, jakby cos wygasło, jeśli bedzie trzeba pójdziemy na terapię dla par, już o tym rozmawialiśmy, czy też czyłaś się jak maszyna która nie wie co to miłość? Mam chwilami takie przebłyski że już niby jest dobrze i za chwile wraca to okropne uczucie pustki:( Albo uczucie moje wygasło? juz sama nie wiem co myśleć.Pomocy!!! Jestem zaręczona i nie wiem co dalej robić z życiem. Pojawił się wątek daty ślubu, ale ja nie jestem tego pewna:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od kiedy zachorowalem, poczulem taka pustke. Ponad 2 lata sie leczylem, ale pustka byla ciagle. Po odstawieniu lekow bylo to samo. Wrocilem do lekow i teraz czuje sie jeszcze gorzej. Czesto traktuje bliskich jakby byli obcymi osobami...straszne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja uczuc tez nie mam w sumie juz od paru lat jestem zombie tak siebie nazywam cos co zyje i tylko gnije pamietam jeszcze za mlodu blokowalem w sobie wszelakie uczucia i od kilku lat nie wiem w sumie co jak powinno wygladac smierc kogos bliskiego to nic dla mnie jakies porazki czy cos szczescie tym bardziej tego to ja juz nie pamietam jak to ma wygladac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

 

Od kilku lat zmagam się z niezdiagnozowaną depresją. Jednak jestem pewien, że to ona jest odpowiedzialna za wszystko co ostatnimi czasy mnie spotyka.

 

Zawsze kochałem muzykę... z dnia na dzień moje najukochańsze kawałki przy których potrafiłem śmiać się i płakać, zaczęły mnie nudzić... słuchając je czułem obojętność. Wiedziałem, że uwielbiam jakąś piosenkę, ale podczas odsłuchiwania kompletnie tego nie czułem.

 

Tak samo z nauką japońskiego, ulubionymi anime, serialami... dosłownie wszystkim. Tak jak fascynowałem się wieloma rzeczami tak teraz wszystko to przepadło... zostałem z niczym. Nic mnie nie cieszy, nic nie sprawia przyjemności.

 

Żyłem z tym wszystkim aż po dziś dzień... dzień który powinien zapisać się w moich odczuciach na zawsze. Może zabrzmi to tandetnie, ale właśnie dzisiaj spotkałem się z dziewczyną, która zawsze była moim ideałem... dziewczyną o której śniłem, marzyłem i którą skrycie pragnąłem. Po 10 latach rozłąki spotkaliśmy się i przeżyliśmy najlepsze chwile w swoim życiu... całowaliśmy się... przytulaliśmy... bajka... magia... coś nadzwyczajnego. Tak to przynajmniej wygląda w teorii. Niestety czułem się dobrze, a nie nadzwyczajnie gdy nasze usta i języki się złączyły... również czułe przytulanie wydawało się być jedynie przyjemne, zamiast czegoś, za co byłbym gotów poświęcić życie. W głębi duszy wiem, że ją kocham... zrobiłbym dla niej wszystko, jestem gotów wesprzeć ją w każdej najgorszej sytuacji... ale dlaczego nie czuję tego wszystkiego tak jak dawniej... zostałem wyssany z emocji, dosłownie.

 

Boję się tego... tak bardzo się boje. Wreszcie spotyka mnie w życiu coś pięknego, a ja czuje się jak jakiś robot... ogarnia mnie obojętność, pustka... zero uczuć choć powinienem czuć się jak w niebie. Podświadomie wiem o tym, ale nie czuje tego... totalne zero.

 

Powiedzcie mi co mogę z tym zrobić... nie wierze by zwykła rozmowa z psychiatrą tu pomogła i trzeba użyć bardzie doraźnych sposobów. Czy jakiekolwiek lekarstwa są w stanie przywrócić mnie moje własne "ja"? Móc czuć miłość, radość, żal... bo to mnie przerasta.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj tylko!wizyta u psychiatry,dobrane leki.....i psychoterapia moze Ci pomoc.

To nie jest zwykla rozmowa,bo do lekarza nie idziesz na pogaduchy,ale z problemem po to aby Ci pomogl..postawil diagnoze dal leki...To samo z terapia,to nie pogaduchy,a rozwiazywanie problemow,ktore sie w Tobie nawarstwily dorowadzajac do takiego stanu,w ktorym jestes obecnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem o tym... do teraz mnóstwo straciłem, a cały czas to wszystko się pogłębia. Tak jak radzicie na pewno udam się do lekarza, bo po wczorajszym dniu widzę ogrom problemu. Tylko boje się tego, że moje dawne pasje i miłości już nie powrócą... obojętność na ich punkcie pozostanie mimo wszystko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tu była topie-lica. Niedawno rozmawiałam z brak_uczuć, niestety u niej nadal bez zmian, bardzo ciężko...U mnie za to wręcz przeciwnie. Pierwszy raz w życiu jestem naprawdę szczęśliwa. Kocham swoje życie, siebie i mojego nowego chłopaka: ) Życzę wszystkim wyzdrowienia... Mam nadzieję, że moje wyrażanie dobrego samopoczucia, nikogo nie przygnębi, a raczej da nadzieję, że w każdej chwili Wasze życie może się zmienić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

na solianie 200mg z rana dostalem dzisiaj lekkiej akatyzji. przechodze od jutra na solian 50mg z rana. nie spalem dzisiaj do 2 w nocy i nie wiedzialem dlaczego nie chce mi sie spac, ale dzisiaj sie dowiedzialem jak wzialem solian, ze to akatyzja sie zaczela. mam nadzieje, ze na 50mg bedzie ok, jesli nie to tabletke pokroje na 8 czesci i bedzie wtedy 25mg.

 

-- 02 mar 2012, 14:18 --

 

niema syrena bierzesz jakies leki? jak sie czujesz? jak na studiach ci idzie?

 

powoli zaczyna mi brakowac pomyslow na leczenie. abilify zawiodlo, a mialo byc takie dobre. ketrel mial byc na sen, ale powodowal opoznienie reakcji, zamulenie, odrealnienie. ktos tam na gorze chce, zebym w obecnym zywocie cierpial, meczyl sie sam ze soba. odrzucilem wiare, nadzieje, milosci nie czuje, jest tylko testowanie lekow, czekanie. czas mi ucieka przez palce, zazwyczaj jest gorzej, sa tylko przeblyski dobrego samopoczucia. ale wiem jedno - bez lekow nie daje rady, bo juz kilka razy probowalem zejsc calkowicie z lekow - lęki sie zaczynaly i nie dawalem rady.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×