Skocz do zawartości
Nerwica.com

nic nie czuję


reneSK

Rekomendowane odpowiedzi

Ja przeczytałam post Logika z grubsza i się zgadzam co do podejścia psychuiatrów. Jak kiedys spotkam ( a poznałam juz z 30) psychiatrę z powołanie, to Wam powiem. Kasa, kasa, kasa i traktowanie osób chorych jak podludzi, co chyba jest sprzeczne z prawem.

ALbo teksty

- jak to pani mówi, ze nie odczuwa emocji, przecież widzę smutek na pani twarzy

- no może smutek widać, ale ja go nie czuję

-to niemożliwe

i Ciagłe bzdury

-to na pewno ma związek z dzieciństwem

ostatnio jedna lekarka wierciła mi dziurę w brzuchu żebym się przyznała, że byłam molestowana!!!!!

Ja jej na to, że nic takiego nie miało miejsca, że mnie nawet nigdy nikt nie dotknął w niewłaściwy sposób

a ona na to

-ale czy aby na pewno

I KTO TU POWINIEN SIĘ LECZYC

prawda jest taka, że na psychiatrtów i psychologów idzie mnóstwo ludzi z problemami psychicznymi, bo im sie wydaje, że wtedy łatwiej zrozumieją pacjentów, zrozumieją sami siebie, a poza tym to taki wygogny zawód- zadnych badan, które mogłby udowodnic ich niekompetnecje nie ma, jak ktos na 2 roku studiow stwierdza ze nie czuje sie na siłach podejmowac decyzje, operowac, nie umie opanowac ekg i innych NAUKOWYCH faktow to idzie sobie na psychiatrie i zbija kase wypisujac bzdurne recepty, a w nagrode firma farmaceutyczna wysyla go co jakis czas do Egiptu - tak naprawde jest, to nie jest moj wymysl....jak lekarz zapisze iles tam recept na dany specyfik, to firmy farmaceutyczne funduja mu nagrody, bardzo czesto w postaci zagranicznych wycieczek.Wiem to od lekarza.

 

-- 02 kwi 2012, 19:18 --

 

widze, ze jestescie podatni na autorytet, a nie to co sie z wami dzieje. sluchajcie nadal obcych ludzi (lekarzy, ktorzy wszystko lepiej wiedza), a nie swojego organizmu to doprowadzicie sie do agonii jak Stonka.

Dzięki za podniesienie na duchu - nie ma to jak empatia ( albo chociaż rozum). Póki co jeszcze w agonii nie jestem dzięki Bogu.

I nie jestem też pewna czy tym solianem też sobie krzywdy nie robisz. Na nic Ci nie pomaga z wyjatkiem snu, a na sen są delikatniejsze leki niz neuroleptyki. ALe może to jest właściwe leczenie dla CIebie - ja tego nie wiem.

Benzo to syf, ale czasami benzo ratuje z sytuacji tragicznych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stonka, Rozumiem Twoje poirytowanie lekami i psychiatrią. Też to przerabiałem niedawno i ''lekowe CV'' mam podobne do Mad'a. Ostatni mix przywrócił mnie do życia. Muszą być jakieś leki które pomogą.Czasem to może trwać, mnie też irytuje, że to strzelanie ze ślepaków, aż się trafi w dobry mix. Ale w takich czasach żyjemy. I dobry lek nawet nie powstanie, chociażby z ekonomicznego punktu widzenia, ponieważ dotychczasowe ch@#j strzeli, na które zostały wydane niewyobrażalne pieniądze. Musisz wytrwale próbować. Nie masz wyjścia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ha, to też nie jest do końca tak, że na psychiatrów idą debile. owszem, idą humaniści w doskonałej większości (wiem to od psychiatry) ale czy humaniści = debile? no nie zawsze. poza tym nie jest do końca tak, że ktoś chory bedzie sobie działał w zawodzie bez kontroli. jeśli chce się byc terapeutą, to z tego co mi wiadomo, trzeba samemu przejść wcześniej terapie (niezależnie od tego, jak bardzo zdrowy się czujesz) bo każdy ma mniejsze bądź większe skrzywienia, o których może nie wiedzieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie oceniam wszystkiego przez pryzmat własnych dosświadczeń. Chyba faktycznie mam bardzo nietypowy organizm albo bardzo juz zmeczony lekami. Nigdy nie twierdziłam- ludzie nie bierzcie zadnych psychotropow. Bo ZNAM wielu ludzi, ktorym psychotropy uratowaly zycie. Ale ZNAM tez takich, ktorym zniszczyly. I to piszę w swoich postach - apeluję o rozwagę. O niebranie antydepresanta " bo nie chlopak rzucil" albo "zawalilam egzamin". A to staje sie modne. Tez szukam jakiegos optymalnego leku dla siebie. Na przyklad żrę zolpidem w dzien bo on mi poprawia nastroj na tyle ze moge isc po zakupy. Choc on dziala coraz slabiej i nie wiem co dalej. Mam zamiar sprobowac jeszcze z moklobemidem. Natomiast jak mnie rzucalo i wyginalo konczyny w nocy po neurolpetyklach to bylo tak straszne, ze wole zyc bez uczuc niz ryzykowac jakimis dyskinezami czy innymi ruchami mimowolnymi.Tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stonka po twoich postach mozna wysnuc, ze masz duzo energii psychicznej, fizycznej jak mowisz nie masz, ale gadane masz jak cholera. moze ty masz objawy depresyjne i negatywne z przewaga depresyjnych. z kolei ja mam tylko negatywne. mowisz, ze zolpidem daje ci wyzszy nastroj, lepsze samopoczucie. to jest benzo, a benzo to syf. mnie obecnie nic satysfakcji psychicznej nie daje. satysfakcje mam tylko fizyczna (cielesna, fizjologiczna) i to tylko kilka minut - samogwalt, jak sie najem, jak oddam dlugo trzymany mocz, jak sie wyproznie, jak sie wyspie, jak sie umyje czyli jak zostanie zaspokojona fizjologia na jakis czas. wystarczy popatrzec po ilosci postow, po dlugosci postow, po jakosci jezyka postow. Stonka ja ci mowie, ze masz duzo energii psychicznej, zeby tak czesto i tak intensywnie narzekac. ja juz nie mam sily, checi, niczego nie mam, zeby narzekac. caly czas jade na jalowym biegu i nawet nie mam sily odpyskowac. wiele razy myslalem, ze to nie schizofrenia prosta. ale jak sobie wczoraj przeczytalem (juz ktorys raz z kolei podczas choroby) opis schizofrenii prostej Kępińskiego no to caly ja. trzeba tylko lekow, zeby ruszyc z miejsca. psychoterapia jest dla ludzi z emocjami. w nic sie nie angazuje, bo nie czuje pewnosci siebie, nie mam sily, zeby walczyc z przeciwnosciami. siedze calymi dniami w swoim pokoju, bo po pierwsze nie czuje motywacji, zeby gdzies wyjsc, nie czuje satysfakcji z wyjscia z domu, po drugie wiem, ze nie dam rady poza domem. bezpiecznie czuje sie, gdy spie czyli gdy nie mam swiadomosci, ze istnieje. biore solian 100mg 19:00, na tej dawce nie mam zaparc, zasypiam, w miare spie. moglbym brac 200mg albo 300mg, ale jak mam sie meczyc z zaparciami no to podziekuje. noradrenalinowego pobudzenia nie potrzebuje, bo po noradrenalinie jestem spiety i ma lęki na kazdym kroku. jedynie potrzebuje podniesc dopamine, a jak wiecie jest BARDZO cienko z lekami na dopamine: w układzie rąbkowym (limbicznym) jest odpowiedzialna za procesy emocjonalne, wyższe czynności psychiczne oraz w znacznie mniejszym stopniu procesy ruchowe. i o taka dopamine mi chodzi. ktos gdzies pisal, ze receptory dopaminergiczne D2 odpowiedzialne sa za emocje. bzdura. receptory dopaminergiczne D2 odpowiedzialne sa za pobudzenie (wystarczy wziac abilify, zeby sie o tym przekonac - oka nie idzie zmruzyc, czlowiek jest tak pobudzony, ze nie wie co z soba zrobic). podobno za poped seksulany i za emocje odpowiedzialne sa receptory dopaminergiczne D3. ile ja juz sie nasluchalem od mojej psychiatry, ze podnoszac dopamine wywolam w ten sposob glosy, halucynacje. bzdura. ona sie nie przejmuje tym, ze wegetuje, tylko tym, zebym nie dostal schizofrenii paranoidalnej. co za bzdura.

 

według niektórych teorii nadmierny poziom dopaminy jest jedną z przyczyn schizofrenii. Może to mieć jednak związek także z nieprawidłową budową receptora D2 u chorych z tej grupy.

nigdy nie mialem glosow ani halucynacji wiec niech mi lekarka nie wpiera choroby, ktorej nie mam.

 

Wykazano niski potencjał przyłączania się dopaminy do receptorów D2 u osób cierpiących na fobię społeczną. Uczeni spekulują na temat prawdopodobnej patologicznie niższej aktywności układu dopaminergicznego wobec aktywności układu współczulnego u socjofobików.

z fobia spoleczna tez mam problem, ale raczej z ludzmi, ktorych znam - unikam ich jak ognia. cholernie nie lubie patrzec sie ludziom prosty w oczy - nawet matce, ojcu nie patrze w oczy gdy mowie do nich. uczucie jest takie jakby cie ktos przylapal na goracym uczynku - mnie w takim momencie zamraza, odcina mowe, stres mnie lapie. wiec jak z kims rozmawiam to kategorycznie nie patrze mu w oczy, bo jak sie patrze komus w oczy to sie zle czuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moze zbyt zawierzyliscie w mit ze kazda choroba psychiczna musi miec podłoze biologiczne i wobec tego wymaga interwencji farmakologicznej...niekiedy zmiana srodowiska,obracanie się wsród wesołych ludzi ,praca ,sport itp daje więcej motywacji anizeli chemia... nie kwestionuje wartosci farmakoterapii ...są przypadki gdzie leki są konieczne,ale jest ich niebotycznie mniej anizele wynikało by z ilosci wypisywanych na nie bezmyslnie przez lekarzy recept.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już zbliża się dwunasty, ostatni tydzień mojej terapii na oddziale dziennym, gdzie na maxa po kilka godzin dziennie robi się psychoanalizę. To nie moja pierwsza terapia tego rodzaju, w przeszłosci wiele miesięcy miałem terapie indywidualne psychodynamiczne, poznawczo behawioralne, nawet o gestalt się otarłem. Myslę, że mam prawo odnosnie mojej osoby wypowiedzieć się na temat psychoterapii i jej skutecznosci wobec mojej osoby.

Zauważyłem, że u mnie wygląda to tak, że miesiącami najpierw mobilizuję siły by terapię podjąć. Potem zmotywowany wchodzę w taką terapię, angażuję się i ciężko pracuję. Po pewnym czasie jednak widzę, że te terapie to jak walenie głową w mur, tracę przez to motywację. Szarpię się i walczę z sobą by jednak czerpać z terapii, pracuję na rezerwie energii i motywacji, terapia w dalszym ciągu jest waleniem głową w mur. Aktualnie już drugi czy trzeci tydzień praktycznie milczę na terapii, nie mam kompletnie woli się odzywać. Widzę, że nie załatwiłem nic, już po raz którys z kolei zaszedł ten sam proces i ostatnie sesje są już dla mnie mordęgą bezsensownej paplaniny. Nic do mnie nie trafiało i nie trafia na tych terapiach. Może jeszcze terapia poznawczo behawioralna może mieć sens, jako trening i stymulacja do aktywnosci, inne formy terapii prędzej czy później się wypalają i okazuje się, że ani ja ani terapeuta nie mamy sobie nic do powiedzenia.

Za to muszę dobre słowa powiedzieć o ketrelu, bo "quasi-pozytywne" objawy wyrugował prawie do zera, nawet depresyjny stałem się mniej. Jedynie te zasrane objawy negatywne trzymają się w najlepsze, a przy oddziałowym lekarzu nie ma szans na dodanie mi solianu. Muszę czekać do połowy maja na wizytę u mojej stałej lekarki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korat ja bylem na oddziale dziennym w 2006 roku. tzw psychoterapia polegala na wyzalaniu sie. bylem tam ja, koles ok 50, drugi ok 60 i 7-8 kobiet po 40, 50. ja wtedy 22 lata. tyle tylko, ze wtedy mialem objawy depresyjne i negatywne. byla okazja to lezalem na tapczanie. nic sie odzywalem, bo ludzi nie znalem, a poza tym to mogliby moimi rodzicami. ja sie dziwilem i nadal sie dziwie, ze z takimi pierdolami mozna chodzic do psychiatry. gosciowi zona zmarla. i co przez to ma brac tablety? qrwa. minie jakies 2-3 lata zanim mu przejdzie i juz. ogolnie ludzie z samymi problemami zyciowymi. problem zyciowy to jest pikuś przy objawach negatywnych. 6 lat to lecze i lecze. sam wiesz jaki to jest gnój. jak ludzie sa po 50 i choruja to pikuś, bo na rente pracownicza sie jeszcze zalapia i maja z czego zyc. a ja? qrwa. niecaly rok przepracowalem i to ja mam zwala. najlepsze jest to, ze je.bany jestem w domu, ze nic nie robie. a na logike jakby pomyslec to ja mam przesrane, a nie moja babcia, ktora ma 80 lat. ona na lekach od ponad 30 lat, caly czas narzeka na zdrowie, ale ona 80-tke ma. przy tych objawach i braku perspektyw finansowych nie mam szans dozyc 80 lat. ja sie tam nie zale wszystkim. mowie tylko matce jak sie czuje. nie bede robil z siebie kozla ofiarnego, bo nie lubie jak sie ktos nade mna uzala. ale nie lubie byc jebany od nierobow albo ze mi sie nie chce. qrwa, zeby ci ludzie wiedzieli co to za sqrwysynstwo ta choroba to moze by sie tak nie madrzyli. kazdy madry w czyjejs chorobie, ale sami sobie w swoich dolegliwosciach nie sa w stanie pomoc. bylem w supermarkecie na zakupach z plecakiem na plecach. zaplacilem za zakupy, zakupy i paragon do plecaka. nagle pojawia sie ochroniarz i mnie na tyly bierze. przeszukanko zrobil, porownal paragon z zakupami i po akcji. QRWA lęk jak cholera. to bylo po 10 rano. uspokoilem sie dopiero po 18. tak qrwa mnie lęk, napiecie trzymalo. wlasnie ze wzgledu na brak motywacji i taki dlugo trzymajacy lęk nie pcham sie do pracy. to calkowicie dezorganizuje mi efektywnosc pracy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam bardzo jeżeli zły dział, bądź taki temat już był, ale jestem kompletnie rozbita... Problem kochani tkwi w tym, że już od jakiegoś czasu stałam się bezuczuciowa. Nie czuję miłości, złości, strachu, lęku, niczego. Podobny okres miałam w październiku zeszłego roku, ciągłe przybicie, przygnębienie, nie potrafiłam nawet się uśmiechnąć. Teraz też nie potrafię. Mówię wszystkim, że jest w porządku, a nie jest, jest beznadziejnie... mam ciągłą ochotę się zdołować, mieć olewkę na wszystko... na szkołę, na rodzinę, na przyjaciół. Najbardziej martwi mnie sytuacja z moim chłopakiem, od 3 miesięcy jesteśmy razem, od początku kiedy go tylko poznałam, byłam w nim zakochana po uszy, było to oczywiście uczucie odwzajemnione, nagle to przygasło... nie mogło ustąpić, bo tak samo nie czuję miłości do swojej rodziny czy nawet kotków, które tak bardzo kocham. Może istotny jest fakt, że mój ojciec bardzo mi namieszał w tym związku, najedliśmy się bardzo dużo nerwów, jak myślicie, to mogło być chwilową przyczyną tej bezuczuciowości? Mówiłam mu już o tym, ale wiem że to jest chwilowe, zawsze wszystko wracało do normy, ale to jest naprawdę straszne, boję się, że te uczucie już nie wróci... ostatnio wyrażam wszystko tylko przez łzy i płacz. Czuję wewnątrz siebie, że naprawdę go kocham, nie umiałabym już żyć bez niego, ale nie czuję tej miłości... dodam, że jestem pod opieką psychoterapeutki, ale to odnosi się do czegoś innego. Pomóżcie kochani, proszę :(

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak zaczniesz teraz testowac (brac) leki to moze za kilka lat dobierzesz wlasciwa mieszanke lekow. moze to byc kilka lekow, moze to byc jeden lek. wszystko to jest zalezne od tego jak twoj organizm bedzie reagowal na dany(e) lek(i) w danej dawce. jeden lek jest dobrze miec na motywacje (ogolnie na pobudzenie), a drugi w razie czego na hamowanie, spanie, bo lek, ktory pobudza moze tak pobudzic mocno, ze nie usniesz.

Dopamina działa przez swoiste receptory (pięć opisanych podtypów) zlokalizowane w błonie pre- jak i postsynaptycznej. Odgrywa odmienną rolę w zależności od miejsca swego działania:

- w układzie pozapiramidowym jest odpowiedzialna za napęd ruchowy, koordynację oraz napięcie mięśni − w chorobie Parkinsona występuje niedobór dopaminy;

- w układzie rąbkowym (limbicznym) jest odpowiedzialna za procesy emocjonalne, wyższe czynności psychiczne oraz w znacznie mniejszym stopniu procesy ruchowe;

- w podwzgórzu jest związana głównie z regulacją wydzielania hormonów, a szczególnie prolaktyny (stąd inną nazwą dopaminy jest prolaktostatyna (ang. Prolactin Inhibitory Hormone, PIH)) i gonadotropin.

czyli trzeba brac leki na podniesienie dopaminy - w układzie rąbkowym (limbicznym) jest odpowiedzialna za procesy emocjonalne, wyższe czynności psychiczne oraz w znacznie mniejszym stopniu procesy ruchowe;

jest wellbutrin xr (bupropion) i mobemid, moklar, aurorix (moklobemid). wellbutrin jest dobry, ale tylko na kilka miesiecy, bo po jakims czasie dzialanie leku slabnie az calkowicie przestaje dzialac nawet w maksymalnej dawce 450mg. poza tym 150mg ok 70zl, 300mg ok 115zl. wiec leczenie miesieczne maksymalna dawka wellbutrinu ok 185zl. jak pracujesz nawet za najnizsza krajowa da sie zniesc. jak jestes bezrobotna to trzeba sobie podarowac chyba, ze masz wsparcie finansowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

benzo to śmierć. Przeogromne cierpienie doprowadziło mnie do tego, a teraz jest coraz gorzej. Czujecie chociaż trocher ze sa Swieta? ja nic. moglaby wojna byc, mogabym wygrac milion dolarow, moglby byc koniec swiata a ja bym chyba nie poczula nic.Wszystkim dla ktorych jednak Swieta maja jakies znacenie- wszystkiego dobrego i zdrowia od Zmartwychwstalgo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dla mnie priorytetowe znaczenie ma znalezienie skutecznego leku. wiem, ze stalem sie cholernym egosita, ludzie sie ode mnie odsuwaja i nie lubia przebywac w moim towarzystwie, ale jak ja sie nie zajme soba to nikt sie mna nie zajmie - mam tu na mysli zajecie sie swoim cialem, bo psychiki juz nie mam od 6 lat.

 

Wykazano niski potencjał przyłączania się dopaminy do receptorów D2 u osób cierpiących na fobię społeczną. Uczeni spekulują na temat prawdopodobnej patologicznie niższej aktywności układu dopaminergicznego wobec aktywności układu współczulnego u socjofobików

 

W reakcji stresowej biorą udział dwa systemy biologiczne – współczulny układ nerwowy, który aktywuje się jako pierwszy oraz system podwzgórze-przysadka-nadnercza (oś HPA), który zaczyna działać po pewnym czasie.

 

Współczulny układ nerwowy (część autonomicznego układu nerwowego), który unerwia narządy wewnętrzne, jest odpowiedzialny za tzw. reakcję walki lub ucieczki. W pierwszych chwilach po zadziałaniu stresora pobudza on nadnercza do wydzielania adrenaliny i noradrenaliny. Wywołuje takie skutki, jak przyspieszenie tętna i oddechu, szybszą i bardziej efektywną pracę serca (z każdym skurczem pompowana jest większa ilość krwi), rozszerzenie oskrzeli oraz źrenic. Powoduje też rozłożenie tłuszczu na kwasy tłuszczowe i glicerol, rozkład glikogenu zmagazynowanego w wątrobie do glukozy, odpłynięcie krwi z kończyn w kierunku mięśni, serca i mózgu oraz ustanie procesów trawiennych.

 

System podwzgórze-przysadka-nadnercza aktywuje się dopiero po minutach lub godzinach od zadziałania stresora. Podwzgórze pobudza przysadkę, wydzielając kortykoliberynę (CRH – corticotrophin-releasing hormone). Przedni płat przysadki pod wpływem CRH wydziela inny hormon – kortykotropinę (hormon adrenokortykotropowy, w skrócie ACTH). Kortykotropina zostaje przetransportowana do kory nadnerczy, która wydziela glukokortykoidy (m.in. kortyzol). Kortyzol zwiększa stężenie glukozy we krwi i przyspiesza rozkład kwasów tłuszczowych do ciał ketonowych. Powoduje również zmianę przetwarzania informacji docierających do narządów zmysłów. Zmniejsza wrażliwość zmysłów, czyli zdolność odbioru najsłabszych bodźców, ale zwiększa zdolność rozróżniania odrębnych bodźców. Pod wpływem wysokiego poziomu kortyzolu można nie usłyszeć bardzo cichego dźwięku, ale być w stanie bez problemu rozróżnić dwa różne dźwięki. Glukokortykoidy odpowiadają też za hamowanie aktywności przysadki i podwzgórza, dzięki czemu regulują aktywność reakcji stresowej.

 

Stres ma wpływ na układ odpornościowy. Kortyzol i inne hormony glikokortykoidowe, wydzielane przez korę nadnerczy działają na niego negatywnie. Zmniejszają reaktywność limfocytów, blokują ich produkcję w grasicy, a czasami również aktywują proces ich umierania. Ponieważ jednak podczas reakcji stresowej najpierw działa współczulny układ nerwowy, a dopiero potem oś podwzgórze-przysadka-nadnercza, krótkotrwały stres u większości ludzi nie wywołuje zwiększonego stężenia kortyzolu (szybkość i łatwość reagowania sytemu podwzgórze-przysadka-nadnercza jest indywidualnie zmienna i u niektórych nawet krótko działające stresory zwiększają stężenie kortyzolu). Krótkotrwały stres nie zmniejsza odporności, a wiele badań wskazuje nawet na jego korzystne działanie na układ odpornościowy. Wykazały to m.in. badania osób wykonujących pierwsze skoki ze spadochronem. Wydarzenie to spowodowało u nich przejściowy wzrost stężenia komórek NK (natural killers), które odpowiadają za niszczenie komórek zarażonych wirusami oraz komórek nowotworowych. Badania nad inną grupą osób mających wykonać pierwsze w życiu skoki spadochronowe wykazały również inne pozytywne działanie aktywności układu współczulnego. Najbardziej udane skoki wykonały te osoby, których poziom adrenaliny i noradrenaliny był przed skokiem największy. Jednocześnie najgorsze wyniki osiągnęli ci, którzy mieli najwyższe stężenie kortyzolu.

 

Adrenalina, noradrenalina i kortyzol to główne, ale nie jedyne hormony biorące udział w reakcji stresowej. Biorą w niej udział również endorfiny i enkefaliny, które zmniejszają percepcję bólu, tyroksyna przyspieszająca uruchamianie energii nagromadzonej w tłuszczu, aldosteron podnoszący ciśnienie tętnicze krwi, a także melanotropina, tyreotropina, wazopresyna, renina, hormon wzrostu, glukagon, prolaktyna, parathormon, kalcytonina, gastryna i wiele innych.

 

Inhibitor (łac. inhibeo – zatrzymuję) – związek chemiczny powodujący zahamowanie bądź spowolnienie reakcji chemicznej. Proces ten nazywa się inhibicją. Inhibitorem można nazwać zarówno substancję powodującą spowolnienie lub zatrzymanie reakcji niekatalizowanej jak i substancję obniżającą aktywność katalizatora w reakcji katalizowanej. Ponieważ w przeciwieństwie do katalizatorów, inhibitory mogą ulegać zużyciu w trakcie reakcji, nazywanie ich ujemnymi katalizatorami jest niezalecane[1].

 

Inhibitory uwalniania norepinefryny

Substancja[9] Receptor[9]

acetylocholina - receptor muskarynowy

norepinefryna/epinefryna - receptor α2

5-HT - receptor 5-HT

adenozyna - receptor P1

PGE - receptor EP

histamina - receptor H2

enkefaliny - receptor δ

dopamina - receptor D2

ATP - receptor P2

 

Stonka masz ktorys z objawow ponizej? wg tego co tu pisza jesli dopaminy nie ma to uklad wspolczulny szaleje, a dokladniej wysoki poziom noradrenaliny i kortyzolu we krwi. dlatego jestes caly czas pobudzona i nie mozesz zasnac.

 

Układ współczulny, układ sympatyczny (łac. systema sympathica) - część autonomicznego układu nerwowego, odpowiadająca za przygotowanie organizmu do walki bądź ucieczki. Jest on aktywny w czasie stresu i powoduje następujące reakcje organizmu:

- wydzielanie małej ilości gęstej śliny[1],

- szybsza praca serca,

- zwiększenie dostawy glukozy do mięśni i mózgu przez rozkład glikogenu w wątrobie,

- rozszerzenie źrenic,

- rozkurcz mięśnia rzęskowego oka (zwolnienie akomodacji),

- stroszenie włosów,

- wydzielanie potu na dłoniach,

- reakcja "walcz albo uciekaj",

- rozkurcz mięśnia wypieracza moczu i jednoczesny skurcz mięśnia zwieracza cewki moczowej (trzymanie moczu),

- pobudzenie nadnerczy do produkcji adrenaliny (hormonu walki),

- wzmaga skurcz mięśni gładkich,

- zwiększa agregację płytek krwi (trombocytów),

- zahamowanie perystaltyki jelit,

- podwyższenie ciśnienia tętniczego krwi poprzez zwężenie naczyń krwionośnych mięśni szkieletowych,

- rozkurcz mięśni gładkich naczyń skórnych (skóra ciepła i czerwona),

- skurcz mięśni gładkich naczyń mięśni szkieletowych (szybsze zaopatrywani mięśni w tlen),

- zwiększenie oporu obwodowego w naczyniach tętniczych,

- wydzielanie łez,

- rozszerzenie mięśni oskrzeli w płucach,

- zwiększenie wydzielania reniny,

 

Po zniknięciu zagrożenia, układ ten wyłącza się, a efekty jego pobudzenia są likwidowane przez układ przywspółczulny.

 

Neurotransmiterem układu we włóknach przedzwojowych jest acetylocholina, która działa na receptory nikotynowe. W odpowiedzi włókna zazwojowe wydzielają noradrenalinę, a przy długotrwałym działaniu także adrenalinę, które z kolei działają na receptor adrenergiczny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje cierpienie jest tak makabrycxne i trwa tak długo, że mog.e porówanać jedynie z obozem koncentracyjnym. Nawet lekarze sa przerzeni. Mialam pieklo w Boze Narodzenie, w Sylwestra, mam i dzis. Nie umiem opisac tego cierpienia, a 99,99 % ludzi nie podejrzewa ze tak straszne tak długotrwale cierpienie istenieje..

 

-- 07 kwi 2012, 16:14 --

 

Korat, skąd mam wiedziec czy mam wiecej trombocytow wer krwi...jedyne co moge powiedziec ze od 2 lat moj organizm NIEUSTANNIE dzien w dzien godzina po godzinie zachowuje sie jak w sytuacji ekstremalnego zagrozenia - potworne napiecie, pobudzenie, scisk zoladka, szalenstwo, rozrrywanie od srodka...od miesiecy tylko po benozdiazpienach moge sobie usiasc spokojnie albo sie polozyc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o pustkę(nie chce rozdrapywac tematu Samotnosc) to mam ja od kiedy zaczalem sie leczyc, czyli ponad 3 lata. Po odstawieniu benzo, mam zmniejszone napiecie miesni, jak probuje napinac chociazby biceps, nie mowiac o nodze po jakimkolwiek wysilku to w zaden sposob nie napne go do maksimum, wczesniej nie mialem z tym problemu, byc moze to nie od benzo, ale wlasnie to zauwazylem po odstawieniu alproxu. A co do pustki, to przeraza mnie ona, ze nigdy sie nie zakocham w dziewczynie, na rodzicow bede patrzyl jak na obcych, tak samo z reszta bliskich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×