Skocz do zawartości
Nerwica.com

nic nie czuję


reneSK

Rekomendowane odpowiedzi

Dokładnie tak jest, "czysta" depresja jest o wiele łatwiejsza do wyleczenia niż ta na podłożu zaburzeń osobowości. Na tą pierwszą przeważnie działają leki, ta druga jest znacznie bardziej lekooporna, wiem bo mimo brania leków wcale nie czuję się dobrze.

Moje podejście do leków obecnie jest takie, że traktuję je jako zabezpieczenie przed ciężkim zjazdem depresyjnym, natomiast tak jak napisał magic moja forma wyjściowa, że tak to określę pozostawia wiele do życzenia i wiem, że leki tego nie sprawią, że zmieni mi się osobowość i zacznę odczuwać satysfakcję z życia. Pozostaje mi tylko zaakceptować ten fakt, nad czym pracuję na terapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mi sie wydaje że medycyna jest bezradna na zaburzenia osobowości...a te cierpienie pustka i depresyjność to moje najgorsze doświadczenia w życiu...nie potrafie tego przekazać lekarzom nie potrafie uzyskać pomocy w tych objawach w tej materi...niemoc budzi bezradność bezadność budzi głupie myśli które powodują no właśnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja dziś też czuję totalną pustkę i bezsens życia. Dopóki zmulała mnie olanzapina, to byłam tak zmęczona, że w ogóle nie miałam siły funkcjonować i po powrocie z pracy chciałam tylko odpocząć. A teraz nie jestem tak zmulona, wróciłam wcześnie z pracy i nie wiem coze sobą zrobić. Sprzątać mi się nie chce. Na nic nie mam ochoty. Nawet na leżenie. Nic mnie nie cieszy. Wyjście na rower mnie nie cieszy. Spotkanie z kimś, nawet z moim chłopakiem mnie nie cieszy. Wypłata mnie nie cieszy. Nic mnie nie cieszy. DLa mnie też życie jest jednym wielkim obowiązkiem. A jeszcze 2,5 roku temu tak nie było. ALe mam coraz mniejszą nadzieję, że kiedyś jeszcze wyzdrowieję, choć cały czas stoi przede mną wypróbvowanie solianu. Na psychologa wydawać już nie będę choćby mnie szantażowali rodzice i lekarka. To nic nie daje. Mi wystarczy, że się tu na forum wygadam, to przynajmniiej mam poczucie, że są ludzie, którzy mają ten sam problem.Co do naszego kraju, to to państwo jest chore. Nieludzkie, głupie, nieżyciowe przepisy faworyzujące tylko bogatych. No ale tak społeczeństwo głosuje.

W dodatku męczy mnie dzisiaj coś jakby go nitwa myśli, może nie myśli, nie wiem czego, ale czuję takie nieprzyjemne przyspieszenie i męczące mnie natrętne melodie, które mi chodzą po głowie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja jeszcze wierzę w wyzdrowienie. Nadal utrzymuje mi się czucie i to silne, ale wróciły mi akatyzje. Na szczęście dziś spotykam się z dr Rosiem, i zobaczę czy zwiększy mi dawkę akinetonu, bo już ledwo daję radę i zaczynam sama eksperymentować z akinetonem, a wiem że nie powinnam. W ogóle wydaje mi się, że solian leczy brak uczuć, ale nie leczy ukrytej pod tym depresji, która mi się wyłania gdy czuję. Cały czas mnie męczą czarne myśli, nie chce mi się żyć i jestem bliska sfinalizowania tego, więc nie wiem czy przypadkiem nie pójdę do szpitala. Za ciężko mi jest. Mam dopiero te 22 lata, i muszę dać sobie radę z czymś na co nie mam sił. Nie widzę w tym wszystkim żadnego sensu. Żyję tylko dla moich bliskich.

 

-- 23 mar 2011, 19:00 --

 

O rencie nie myślę. Albo wyzdrowieję, albo się poddam i wybiorę najbardziej tchórzliwe wyjście z sytuacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wygląda na to, że zrobiłem i doświadczyłem wszystkiego co mi było pisane w tym życiu, więc rozsądna byłaby śmierć. Wiem jednak, że rodzice chcą widzieć żywego syna, który sobie radzi, a jako że włożyli duży wysiłek w moje wychowanie, to zasługują na to. Moje wyjście z sytuacji jest takie, że się zabiję gdy umrą rodzice. Chyba, że wyzdrowieję, ale to już nie ode mnie zależy, ja swoje pokłady nadziei , woli i siły już wyczerpałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja kiedyś tez tak bardzo broniłam sie od renty,tak...myślałam,że lepiej to jest umrzeć niz w młodym wieku (miałam 19,20 lat )jak przyznali mi rente na 2 lata,oprocz tego pracowałam i zaocznie się uczyłam..i utrzymywałam sie sama..i wystarczało../ dziś stanęłam przed faktem że nie bedzie innej rady niz renta niewazne czy socjalna czy niezdolnosc do pracy...ale nie mam innych środkoów do życia nie będę utrzymanką ponad 60 letnich rodziców,którzy żyją z emeryturki ojca...a ja zawsze chętnie dorobię sprzątaniem czy masażem /skończony kurs 1,2 stopnia masażu /,teraz nie mam siły szukac pracy i znowu polegnąć..Nie wiem ale coś z tym moim życiem chcę,muszę zrobić......Chc/e pracować :!::!:

:silence:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To fajnie amelia83, że jesteś w stanie coś robić a mimo to dostajesz rentę. Ja nie wiem czy nadaję się w ogóle do jakiejkolwiek pracy, a mam taką diagnozę, że renta jest niepewna.

amelia83, jaką masz diagnozę i na co ci dali rentę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

koratteraz nie mam renty 2 lata miałam socjalna i 2 lata ta drugą że na niezdolnośc do pracy,mam zaburzenia schizoafektywne typ depresyjny,ale moja ostatnia praca zlecenie trwała ok 2 miesięcy i teraz obecnie jestem bez środków,pobieram zasiłek pielęgnacyjny w MOPSie 150zł bo mam stwierdzony stopień niepełnosprawności umiarkowany

..to tyle

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to spoko...że tak piszą to poczytaj :oops:

ja biorę 9lat psychotropowe leki,na depresję ...na te wszystkie cuda" i przerywałam leczenie wiele razy stąd pewnie moje remisje,niesystematyczne leczenie, alkohol + leki i iine używki przede wszystkim marycha ostatnimi czasy..ale to wszystko napewno ma wpływ na reakcje interakcje z leakmi

 

-- 23 mar 2011, 19:17 --

 

przez psychoterapię przechodziłam 3, 4 razy nie pamiętam ile dokładnie..po około 3 miesiace za kazdym razem , które miały swoje zbawienne siły ale na pewien czas...bo znow leki i kolejne wizyty u lekarza,który na przykład nie musi być dobrym specjalistą...zreszta lekarzy też zmieniałam jak rękawiczki" i to tez minus leczenia...bo kolejny miał raczej trudniej :?::!::?::twisted: ..teraz myślę nad stała opiekąpsychologa/terapią.W kwietniu mam pierwszą wizytę

 

-- 23 mar 2011, 19:20 --

 

jesteśmy wogóle korat z tego samego województwa... ;) a Ty jak sobie radzisz,jak u Ciebie :?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przestańcie z tą śmiercią. Tylko się napędzamy wzajemnie. Ja też nie dalej jak godzinę temu mówiłam mojemu facetowi, że nie chce mi się tak żyć, że często mam ochotę się zabić itd. ALe to nie jest wyjście. Przede wszystkim nasi bliscy, jacy nie są, ale byliby w rozpaczy pewnie do końca życia. Przecież oni czują. Po drugie, może za jakiś czas wymyślą lek jeszcze lepszy niż solian. Po trzecie, nawet jeśli ktoś nie wierzy, to nie ma pewności czy piekło istnieje czy nie, a generalnie za samobójstwo grozi piekło...więc lepiej się pomęczyć nawet do końca życia niż W I E C Z N I E.

 

Topielica, a może masz za dużą dawkę solianu teraz? Masz akatyzję MIMO akinetonu 4 razy dziennie? Dla mnie to brzmi strasznie. Napisz koniecznie co CI powie dr Roś, jestem bardzo ciekawa. Co do szpitala, to jeśli byś miała silne myśli samobójcze i nie dawała rady z nadmiarem negatywnych emocji to może warto iść.

 

Ja na razie zwiększam sulpiryd, ale chyba muszę zmniejszyć wenlafaksynę, bo jestem strasznie podkręcona...może za dużo tego wszystkiego.

DO tego wczoraj czy przedwczoraj po tritticu na sen miałam znów to okropne uczucie jakbym była poza ciałem i już się boję go brać dziś. Mój facet też mi doradził nie brać. Jutro skonsultuję się z lekarzem, a dziś wezmę znów ten clonazepam.

Ale nie jestem w tym tygodniu zmęczona. I myślę, że zawdzięczam to sulpirydowi.I lekarka ostrzegała mnie, że może mi wzrosnąć łaknienie, a tymczasem mi się w ogóle nie chce jesć. Od jakiegoś czasu przestałam w ogóle jadać obiady.

 

Amelia nie rozumiem po co łączysz leki z alkoholem, a narkotyki są już dla mnie w ogóle niedopuszczalne. Boże, co za głupota. Wybacz,że CI tak walę prsoto z mostu, ale będąc w szpitalu napatrzyłam się na wielu, wielu młodych ludzi, którzy zachorowali na zaburzenia schizoafektywne właśnie lub schizofrenię właśnie przez narkotyki. Jezu, jak można sobie taką krzywdę robić. Nikt nie wie jakie związki powstają z połączenia psychotropów z alkoholem czy narkotykami. Radzę CI przestać Dziewczyno. BO jeszcze coś CI się stanie i naprawdę zamartwisz rodziców. A Tobie może się stać coś strasznego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć, na mnie piekło nie działa, nie wierzę w to. Liczę się z rodzicami, dlatego mówię, że póki oni są na świecie to i ja jakoś będę ciągnąć swój żywot. Oczywiście mogę jeszcze wyzdrowieć i moje zdanie może się zmienić, ale to gdybanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To trochę poza tematem, ale ja nie mogę mieć pewności, że piekło istnieje - a na jakiej podstawie Wy macie pewność, że nie istnieje? Bo jeśli nie macie PEWNOŚCI to jednak jest duże ryzyko z samobójstwem. To takie moje matematyczne podjeście do tematu.

 

-- 23 mar 2011, 20:56 --

 

Bo prawda na temate piekła jest jedna i obiektywna. Albo ono istnieje albo nie, ale to czy ktoś wierzy czy nie wierzy nie zmienia rzeczywistości - tej prawdy obiektywnej. Jeśli piekła nie ma, to moja wiara w nie, nie powoduje, że ono zaistnieje. Ale jeśli jest, to Wasza niewaira nie spowoduje, że ono zniknie, a Was ominą konsekwencje czynów. Oczywiście mam nadzieję, że się tam nie znajdziecie - uchowaj Boże.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sorry nie będę tu debatować na temat piekła,jestem bliżej buddyzmu,mogę sie nazwać buddystą /buddystką..i dla mnie wyrażenie"Bóg " ma naprawdę baaardzo wielorakie znaczenie...czaerokie i względnei jestem wychowaną na katoliczkę dzieckiem ,któremu wmawiano że trzeba chodzić do kościoła by mieć życie wieczne..właśnie tak jaki Ty masz pogląd i wiarę

:why::mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć, co ja ci mam powiedzieć? Na temat istnienia piekła są takie same dowody jak na temat istnienia latającego potwora spagetii i tyle. Mi tam wszystko wskazuje na to, że człowiek umierając rozkłada się i tyle i żadna dusza po nim nie zostaje, na jej istnienie też nie ma dowodów, a wszystko wygląda dużo bardziej na to że nie ma takich bytów. Piekło i dusza, to są byty, które wymyślił ktoś tysiące lat temu, gdy ludzie bardzo mało wiedzieli o otaczającej ich rzeczywistości, nie podlegają weryfikowalności jeśli chodzi o doświadczenie, ale na moje oko jest wielce nieprawdopodobne by takie byty istniały, nie będę się tłumaczyć dlaczego tak uważam. Te byty są dla mnie nie warte rozważań, tak samo jak nie warty rozważań jest Zeus, Hera, Hades , niewidzialny różowy jednorożec, krasnoludki itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co tak naprawde wasze rozważania mają do naszej choroby...człowiek ma wybór sie zabić lub nie.....racjonalnie dawno nie powinienem już żyć...i możliwe że to sie stanie jesteśmy w grupie podwyższonego ryzyka napewno...z duchowego punktu widzenia ,ludzkiego, katolickiego nie powinien tego robić człowiek...

 

ja z rodziną rozmowe już miałem odnośnie tego że to będzie mój wybór i że prosze o zrozumienie i wybaczenie i że nie mają sie obwiniać ani zamartwiać ale to teoria praktyka bywa inna jak to w życiu...

 

bo niewyobrażam sobie życia w takiej wegetacjo do starośći albo da sie stoczyć tą walke z psychiatrią i ze sobą i zawsze będzie coś nie tak albo nie niewiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To trochę poza tematem, ale ja nie mogę mieć pewności, że piekło istnieje - a na jakiej podstawie Wy macie pewność, że nie istnieje? Bo jeśli nie macie PEWNOŚCI to jednak jest duże ryzyko z samobójstwem. To takie moje matematyczne podjeście do tematu.

 

-- 23 mar 2011, 20:56 --

 

Bo prawda na temate piekła jest jedna i obiektywna. Albo ono istnieje albo nie, ale to czy ktoś wierzy czy nie wierzy nie zmienia rzeczywistości - tej prawdy obiektywnej. Jeśli piekła nie ma, to moja wiara w nie, nie powoduje, że ono zaistnieje. Ale jeśli jest, to Wasza niewaira nie spowoduje, że ono zniknie, a Was ominą konsekwencje czynów. Oczywiście mam nadzieję, że się tam nie znajdziecie - uchowaj Boże.

 

Matematycznie to albo to jak zginiesz nie wpływa na to co się z tobą dzieje po śmierci, albo wpływa negatywnie, albo wpływa pozytywnie. Ty dodajesz twierdzenie, że jak jest życie po śmierci to lepiej maja ci którzy nie popełnili samobójstwa a tyle jest na to dowodów co na ewentualność, że jest odwrotnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to prawda, szpital chroni przed samobojem i nic poza tym. lepiej sie po nim nie bedziesz czul. stracisz tylko czas. lepiej poszukaj kumatego lekarza.

 

racja, szpital to miejsce gdzie mozna tylko jeszcze bardziej zwariowac

 

-- Śr mar 23, 2011 10:14 pm --

 

znacie jakis lek na obnizenie noradrenaliny? ale zeby nie bylo zamulenia.

 

jedno troche wyklucza drugie, wiekszosc ssri przytlumia noradrenaline, np Lexapro w najwyzszej dawce,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sądze że zależy jaki szpital czy wojewódzki czy klinika czy odział typowo ogólny czy jakiś inny...ja byłem w kliinice na ogólnym na zamkniętym tydzien reszta sanatoryjny czyli lajt ale ten tydzien na zamkniętym gdzie mój stan tez był tragiczny ale pozostanie w pamięci na zawsze jak gość w pasach cały dzien napierdzielał że jest bogiem staszkiem to se uświadamiasz jak nie masz psychozy gdzie jesteś i jak upadłeś :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja dziś też czuję totalną pustkę i bezsens życia. Dopóki zmulała mnie olanzapina, to byłam tak zmęczona, że w ogóle nie miałam siły funkcjonować i po powrocie z pracy chciałam tylko odpocząć. A teraz nie jestem tak zmulona, wróciłam wcześnie z pracy i nie wiem coze sobą zrobić. Sprzątać mi się nie chce. Na nic nie mam ochoty. Nawet na leżenie. Nic mnie nie cieszy. Wyjście na rower mnie nie cieszy. Spotkanie z kimś, nawet z moim chłopakiem mnie nie cieszy. Wypłata mnie nie cieszy. Nic mnie nie cieszy. DLa mnie też życie jest jednym wielkim obowiązkiem. A jeszcze 2,5 roku temu tak nie było. ALe mam coraz mniejszą nadzieję, że kiedyś jeszcze wyzdrowieję, choć cały czas stoi przede mną wypróbvowanie solianu. Na psychologa wydawać już nie będę choćby mnie szantażowali rodzice i lekarka. To nic nie daje. Mi wystarczy, że się tu na forum wygadam, to przynajmniiej mam poczucie, że są ludzie, którzy mają ten sam problem.Co do naszego kraju, to to państwo jest chore. Nieludzkie, głupie, nieżyciowe przepisy faworyzujące tylko bogatych. No ale tak społeczeństwo głosuje.

W dodatku męczy mnie dzisiaj coś jakby go nitwa myśli, może nie myśli, nie wiem czego, ale czuję takie nieprzyjemne przyspieszenie i męczące mnie natrętne melodie, które mi chodzą po głowie...

 

Dobrze cie rozumiem bo mam podobnie, ale powiedz na co ci ta praca skoro nie masz potrzeb ?

ja zrezygnowalem z pracy i poszedłem na rentę bo moje potrzeby materialne są bardzo małe.

szkoda kasy na psychologa w zaburzeniach tego typu co my mamy, bo tutaj gowno zdzialaja.

zaś Solian bardzo polecam, moze on naprawde pomoc, choc bez fajerwerkow ale delikatna zmiana moze byc.

 

-- Śr mar 23, 2011 10:25 pm --

 

sądze że zależy jaki szpital czy wojewódzki czy klinika czy odział typowo ogólny czy jakiś inny...ja byłem w kliinice na ogólnym na zamkniętym tydzien reszta sanatoryjny czyli lajt ale ten tydzien na zamkniętym gdzie mój stan tez był tragiczny ale pozostanie w pamięci na zawsze jak gość w pasach cały dzien napierdzielał że jest bogiem staszkiem to se uświadamiasz jak nie masz psychozy gdzie jesteś i jak upadłeś :(

 

otoz to, ja na ogolnopsychiatrycznym mialem pacjentow: od totalnej psychozy, po starych zamroczonych brodaczy, gosci ze stuporem bez kontaktu, agresywni goscie, kilku złodziei, kilka histeryczek, paru idiotow ktorzy gadali jak najęci i pieprzyli takie głupoty że nie dało się słuchać, a w środku ja patrzący na to już nawet ze zobojętnieniem, ten pobyt tam zostawił mi niezłą rysę na głowie,

nie pomogli mi tam nic, nawet nie chcieli zwiekszyc leków, bo uwazali mnie ze mam tylko nerwice, depresje i zaburzenia osobowości, nie mam psychozy wiec jestem zdrowy i sie tak meczylem z godziny na godzine, nawet pol tabletki benzo nie szlo wysępić od lekarzy, męcz się i zdychaj.

 

-- Śr mar 23, 2011 10:27 pm --

 

To fajnie amelia83, że jesteś w stanie coś robić a mimo to dostajesz rentę. Ja nie wiem czy nadaję się w ogóle do jakiejkolwiek pracy, a mam taką diagnozę, że renta jest niepewna.

amelia83, jaką masz diagnozę i na co ci dali rentę?

 

a jaka masz diagoze ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze cie rozumiem bo mam podobnie, ale powiedz na co ci ta praca skoro nie masz potrzeb ?

ja zrezygnowalem z pracy i poszedłem na rentę bo moje potrzeby materialne są bardzo małe.

szkoda kasy na psychologa w zaburzeniach tego typu co my mamy, bo tutaj gowno zdzialaja.

zaś Solian bardzo polecam, moze on naprawde pomoc, choc bez fajerwerkow ale delikatna zmiana moze byc

Nie wiem czy nie mam potrzeb. Chciałabym na przykład mieć samochód i większe mieszkanie w nowym bloku (oczywiście marzenia z kosmosu). Może mam jakieś potrzeby tylko ich spełnienie mnie nie cieszy. DO czegoś dążę, ciułam, kupuję to i nie cieszę się.

Poza tym już pisałam o swojej rodzinie - ja po porstu muszę pracować. Mieszkam sama, a nie dam rady się utrzymać z 500 zł renty ) o ile bym ją dostała). Jest jeszcze jeden powód - strasznie nudziłoby mi się w domu, nie wiedziałabym co ze sobą zrobić, bo wszakże prawie nic mnie nie interesuje i pewnie nasiliłyby mi się myśli samobójcze z powodu bezsensu takiej egzystencji. Czwarty powód to tak jak napisał Korat - jeśli ewentualnie kiedyś nam się poprawi, to żeby mieć do czego wracać.No ja w tym momencie chyba nie jestem aż tak chora, żeby nie pracować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×