Skocz do zawartości
Nerwica.com

nic nie czuję


reneSK

Rekomendowane odpowiedzi

a ja sie nie nudze ale jestem bez leków...jak zaczne brać 4 kwietnia nowy lekarz nowy rozdział w moim marnym życiu to chociaż nude chciałbym poczuć jak ty brak uczuć...i pewnie to leki u ciebie zniwelowały t pustke jednak w jakimś stopniu bo pracujesz i dobrze uważam...zawsze masz możliwośc chorobowego ,szpitala itp...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja póki co też się nie nudzę, przynajmniej jest co rano obowiązek, aby wstać i iść na oddział by uczestniczyć w życiu społecznym i pracować w trakcie sesji terapeutycznej. To dla mnie dużo, bo dotychczasowy tryb życia wprowadził mnie w jeszcze większy marazm, pustkę i bezcelowość istnienia. Też tak jak brak uczuć chciałbym pójść do pracy, bo życie bez swojego grosza znacząco wpływa na pogłębienie bezsensu istnienia. Dlatego też podejście brak uczuć do sprawy pracy pomimo znaczącego obciążenia psychicznego jest jak najbardziej zdrowe. Obecnie na terapii zastanawiam się jaki typ pracy nie byłby dla mnie zbyt obciążający, żebym nie uciekł z niej po jednym dniu tak jak to czyniłem do tej pory. Uważam, że pracoterapia jest jedną z lepszych form przywrócenia do "życia", bo oprócz zajęcia są kontakty społeczne i wymierne korzyści w postacji comiesięcznej pensji. A w chwili obecnej tylko obserwuję życie z boku i bezradnie patrzę jak przecieka mi przez palce ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tylko jak pracować w naszych chorobowych stanach???bo to że praca jest terapią itp itd to wszyscy wiedzą od wieków tylko że chyba w zdrowiu psychicznym a chorobie fizycznej choć napewno w psychiatrii też tylko jak zawsze my kurna mamy trudniej jakoś tak na starcie gorzej...ja neiwiem czemu tak jakoś to odbieram

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Diagnoza wymaga obecności przynajmniej dwóch z następujących objawów, utrzymujących się przynajmniej 2 lata, a okresy remisji, o ile występują, trwają nie dłużej niż 2 miesiące:

 

* zaburzenia łaknienia,

* zaburzenia snu,

* uczucie zmęczenia,

* deficyt uwagi,

* trudności decyzyjne,

* niska samoocena,

* poczucie beznadziejności.

 

U dzieci i młodzieży symptomy te muszą utrzymywać się przez rok, aby można było rozpoznać to schorzenie.

Ponadto często występują:

 

* częściowa anhedonia,

* ogólny brak motywacji,

* ograniczenie zainteresowań,

* niechęć do kontaktów towarzyskich,

* stałe uczucie bezsensu i marnowania czasu, nudy i wewnętrznej pustki,

* czasem zmniejszona dbałość o higienę osobistą (w cięższych przypadkach).

 

Brzmi znajomo, prawda?

A są to objawy dystymii.

Na mocy wiedzy zdobytej przez 8 lat choroby postanowiłem postawić sobie pierwszy raz w życiu diagnozę.

Jako, że objawy dystymii pasują do mnie jak ulał, a testy na osobowość pokazują, że mam os. schizoidalną, to moja diagnoza brzmi: osobowość schizoidalna z dystymią.

Ciekawe co na to lekarze, skoro oni twierdzą, że to są zaburzenia schizotypowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem po wizycie u Rosia, i mam nowy lek przepisany. Powrót do litu; ]. Teraz będę brać solian z litem, bo podobno lit zwiększa działanie antydepresyjne solianu. W ogóle trzeci dzień już czuję. Jak na razie to rekord.: ) Ciekawe ile się jeszcze utrzyma: ). Brak uczuć, dr Roś podwyższył mi też dawki akinetonu, bo tamte były za małe przy braniu takiej ilości solianu. I teraz jest już ok. To niesamowite, naprawdę zdrowieję dzięki temu solianowi. Nawet momentami mam mniejszą derealizację. Zaczynam znów czuć się jak człowiek, co prawda z depresją, ale za to normalną depresją, a nie z tymi objawami negatywnymi jak w schizofrenii. A jak Ty, brak uczuć się czujesz na sulpirydzie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

solian i lit niezły kaliber normalnie jakbyś psychoze miała...na takich lekach to jakieś świadczenie powinno być...no ale oby pomogło chociażby aby coś robić i sie nie męczyć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heh, dobrze ze jestes Topielico, bo chce sie probowac, jak sie czyta Twoje posty.

Korat, pisales, ze nie masz celow, poza zaspokojeniem podstawowych potrzeb. Moze nie czekaj az sam Ci sie pojawi taki cel, tylko zdefiniuj go wlasnorecznie i daz do niego. Ja chce sprobowac czegos takiego. Powiedzmy, ze zaczne biegac i moim celem bedzie przebiec 10 km. Moze jak go zrealizuje, to poczuje satysfakcje? Trzeba sprobowac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mnie sie wydaje że cały problem polega na tym że mamy objawy negatywne psychiatrii z którymi nei sposób zyć wołabym być pozytywnie zwariowany z jakąś energią agresją nawet zakręcony lub coś...ale negatywizm nasz nas rozbraja ,rozkłada i robi z nas inwalidów...

ale jedno jest pewne we wszytskich chorobach psychicznych czy fizycznych bez ludzi bez polubienia ludzi bez współżycia z nimi w srodowisku nie wyzdrowiejesz nie będziesz szczęsliwy nigdy, tak to juz jest a ja w ostatnim czasie wogóle nie mam ochoty gadać z nimi :(

 

-- 25 mar 2011, 11:52 --

 

ja dziś czuje jeden wielki ból niestety...jakieś rady? wódka tabsa atarax mam najwyżej spać pójde...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korat, pisales, ze nie masz celow, poza zaspokojeniem podstawowych potrzeb. Moze nie czekaj az sam Ci sie pojawi taki cel, tylko zdefiniuj go wlasnorecznie i daz do niego. Ja chce sprobowac czegos takiego. Powiedzmy, ze zaczne biegac i moim celem bedzie przebiec 10 km. Moze jak go zrealizuje, to poczuje satysfakcje? Trzeba sprobowac.

 

Nie licz na to. Próbowałem miliardy razy stawiać cele i je realizować, za każdym razem to samo. Nawet gdy obroniłem tytuł inżyniera, było mi to obojętne. Na więcej nie mam sił.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korat nie mów, że się poddajesz ?? Renta nawet jak Ci przyznają jest tylko doraźnym rozwiązaniem, póki żyją twoi rodzice. Jej wysokość nie starczy, aby samodzielnie się utrzymać, nawet nie zostanie Ci na chleb i wodę jak opłacisz czynsz i rachunki. Zresztą rentę przyznają na określony czas, przeważnie rok, max. 2 lata a jak Cię jej pozbawią to co potem ?

Jeżeli na dzień dzisiejszy definitywnie zakończyłes swoją edukację na studiach to na twoim miejscu zgłosiłbym się na jakiś oddział dzienny, ewentualnie szpital, ale chyba nie jesteś w takim stanie byś się musiał zgłaszać do niego. W każdym razie nawet jeżeli już chcesz się starać o rentę to jedna z tych placówek leczniczych Cię nie ominie, jeżeli chcesz mieć jakiś mocny papier.

Pamiętasz jak sam mi radziełeś odnośnie pobytu na oddziale dziennym ? Na chwilę obecną oceniam, że był to najlepszy krok jaki mogłem wykonać biorąc pod uwagę mój ówczesny stan psychiczny. Jednym słowem jestem bardzo zadowolony, że tam trafiłem.

Pomimo tego, że wiem, iż pewne moje patlogiczne stany psychiczne i emocjonalne nigdy mnie nie opuszczą, to być może dzięki pobytowi tam bedę sobie umiał lepiej z nimi radzić tak by nie siały takiego spustoszenia w moim życiu. Poza tym spotkałem tam świetnych ludzi, u których mogę liczyć na zrozumienie, słowa wsparcia, akceptację, czasem dobrą radę. Tych zdawałoby się prostych i banalnych rzeczy miałem deficyt w swoim dotychczasowym życiu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mi się dziś nie chce żyć. Czuję się totalnie wyczerpana, pusta, czuję się źle pod każdym względem psychicznym i fizycznym i chyba nie mam już nadziei na odzyskanie uczuć. Jestem tak zmęczona, niewyspana, że myśl, żeby tak cierpieć do końca życia napawa mnie myślami samobójczymi. Sulpiryd bardzo zaburza mi sen. Nie wiem już czy mam wrócić do olanzapiny czy w ogóle co mam robić.

Ja też sobie stawiam rózne cele, realizuję je i nie czuję żadnej satysfakcji czy radości. Nie wiem już.

Z wymienionych cech dystymii spełniam jakieś 80%.

 

-- 26 mar 2011, 11:49 --

 

Znów obudziłam się wyczerpana. Tak jest ciągle. Nie mam na nic siły. Sen mnie w ogóle nie regeneruje. Nie chce mi się żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja to samo wyczerpany jak koń niewiem co robić ale doprowadziłem sie do ciężkieo stanu i niewiem czy nie wezwać pogotowia żeby mnie zabrali do szpitala ale przetrwam zawsze przetrwałem to może i teraz do wizyty i do oddziału rehabilitacyjnego...

 

brak uczuć bierzesz leki i taka zmęczona dziwne to w czym ci pomagają?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ze mną jest bardzo, bardzo źle....czuję jakbym konała. Leki chyba odstawię, to chyba nie ma sensu. Nic nie ma sensu. Siedzę i płaczę. Ze zmęczenia psychicznego i fizycznego. Na dodatek jestem sama jak palec i muszę pracować. Wasze rodziny przynajmniej jakoś tolerują to, że nie możecie pracować, jakoś są z Wami. Ja dziś muszę jechać do rodziców i pewnie usłyszę tylko, żebym przestała się nad sobą litować i "uwierz, wszystko będzie dobrze". Jak zawsze. Takie głupie słowa. A ja czuję dziś jakbym konała. Bez przesady.Ryczę sama w domu, ale co to da. Nie ma przyszłości dla mnie. Nie wierzę, że jeszcze keidsyś poczuję uczucia, że poczuję cokolwiek przyjemnego. Myślę, że życie będzie dla mnie tylko męczrnią. A jednak boję się napisać, że chcę umrzeć. Nie chcę tak żyć, ale nie chcę też jeszcze umierać. Nie wiem.Czuję się potwornie. Jakbym konała. I kogo to obchodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest potworne. Te mury, ktore rozdzielaja nasze serca i ktorych nie potrafimy zburzyc, bo boimy sie wyjsc z wiezien, do ktorych sami sie wpedzilismy. Wystarczyloby tylko tyle, zeby Twoi rodzice wiedzieli, jak sie czujesz i mogli to zrozumiec. Albo az tyle. Ale dla nich to jest totalna abstrakcja.

Moze pomysl nad tym, jak najdokladniej im to wytlumaczyc? Nie boj sie tego, ze nie zrozumieja. Skoro i tak teraz jest tak beznadziejnie, to chyba gorzej nie moze byc. A nawet, jak bedzie to co? Nie masz nic do stracenia. Oni musza wiedziec, ze to nie jest Twoja fanaberia, lenistwo, tylko prawdziwy problem. Ostatnio przeczytalem, ze ludzie leniwi albo pesymisci, dajmy na to, dobrze sie czuja z tym jacy sa. A Ty chcialabys cos robic, ale nie jestes w stanie. Twoja wlasna niemoc doprowadza Cie do szalenstwa. Wytlumacz im, ze osoba, ktora w wyniku powaznego wypadku nie moze chodzic i jezdzi na wozku, nie zmienia swojego stanu z dnia na dzien, tylko chodzi na wieloletnie rehabilitacje. Powiedz, ze przez to jaka jestes, nienawidzisz sie, a oni dodatkowo podsycaja w Tobie to uczucie i powoduja poglebienie problemu. Nie jestes dzieckiem, ktore potrzebuje mocnego kopniaka w dupe, zeby wziac sie do roboty. Moja mama tak myslala, ale wszystko jej dokladnie opowiedzialem, i tak, zdarza mi sie czasem uslyszec, zebym wzial sie za siebie itd., ale taka jest prawda. W jak gownianym stanie bysmy nie byli, siedzeniem i nic nie robieniem nic nie zmienimy. Ty chodzisz do pracy, do psychiatry. Cos robisz. Walczysz jakos. Moze Twoi rodzice oczekuja jakichs bardziej spektakularnych postepow? Musza zrozumiec, ze dla Ciebie to i tak wielkie kroki. Jak bedziesz musiala, to ich nawet oklam i powiedz, ze idziesz w dobra strone. Moze zaczna przychylniej wtedy na Ciebie patrzec? Zrozumieja, ze nie siedzialas tylko z zalozonymi rekoma czekajac na cud.

 

Pytanie jeszcze czego od nich oczekujesz? Bo wiesz, ze oni nic za Ciebie nie zrobia. Ale rozumiem, ze Tobie chodzi bardziej o to, zeby przestali traktowac Cie jak meczennice i uznali powage problemu. Moze dolozyli sie finansowo do Twojego leczenia. Wedlug mnie masz do tego prawo. Jesli oni nie zechca, to musisz koniecznie znalezc kogos, kto Ci pomoze w jakis sposob. Bo moim zdaniem ktos powinien wziac od Ciebie czesc bagazu i pozwolic Ci byc przez chwile samolubem. Ja to mowie z walsnego doswiadczenia. To u kazdego moze dzialac inaczej. Ale ja majac te wszystkie rozne problemy - z uczelnia, ze znajomymi - nie potrafilem zobaczyc w tym wszystkim siebie. To bylo dziwne. Bo z jednej strony bylem (jestem) strasznym egocentrykiem. Ale wszystko, co robilem, robilem, zeby utrzymac jakis obraz siebie u innych. To co Korat mowil. Ze sie stresowal, ze wszyscy w szkole pomysla, ze jest jakis psychiczny. Ja tez tak mialem. Lwią część swojej znikomej energii zyciowej zaprzegalem do tego, by utrzymac ten imidż normalnego kolesia. Zamiast powiedziec - pierdole to, co sobie o mnie pomyslicie. Jestem odludkiem, to bede odludkiem. Nie bylem sie w stanie przyznac do wlasnych slabosci. Teraz mam troche wiecej spokoju. Nie musze udawac, ze mnie glowa boli, zeby zostac w domu i nie isc na uczelnie. To mi naprawde pomoglo.

 

Dobra. Ale do czego daze? Generalnie chodzi mi o to, ze nie bedziesz mogla wewnetrznie walczyc z tym problemem, jesli na glowie bedziesz miala jeszcze 100 innych rzeczy. I o tym powinni rodzice wiedziec. Ze musisz zaczac od malych kroczkow, nie mozesz skoczyc od razu na gleboka wode. Oni powinni Ci zalozyc 'motylki' i wejsc z Toba do brodzika, jesli jest taka potrzeba. A nie stojac na brzegu, wpychac Cie do basenu.

 

Jak chcesz to zawsze mozesz napisac do mnie PW albo na gg. A moze nawet Skype? Skoro nie mozesz liczyc na najblizszych w zrozumieniu Twojego problemu, to wiesz, ze tutaj sa ludzie, ktorzy czuja sie jak Ty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja od 2 dni biore solian w jednej dawce 400mg na noc o 20:00. zasypiam na solianie bo bez solianu bym nie zasnal. w nocy sny, a w snach lęk. zwykly emocjonalny lęk. budze sie 5 z minutami, nie wiem czemu. i tak leze sobie, to spie to leze do 7-7:30 i wstaje bo czuje ze sie w miare wyspalem. dzisiaj tez wezme 400mg na noc. a jutro sprobuje 500mg. jak bedzie dobrze to potestuje 500mg w jednej dawce. na dzien solianu nie moge brac bo mnie spanie bierze. solian jest ok, ale po nim sie fajnie spi ze snami. przynajmniej ja tak mam. zadnej tam akatyzji. nawet nie wiem co to akaztyja. wg mnie solian jest super lekiem. ale musialem az 2 lata na to zeby sie o tym przekonac. trzeba miec duzo czasu na testowanie leku, bo podczas pracy w firmie testowac nie mozna, bo jak sie pogorszy zdrowie to mozna z firmy wyleciec.

 

-- 26 mar 2011, 17:43 --

 

powiem tak. nie mam dopaminy dlatego noradrenalina szaleje, bo dopamina hamuje noradrenaline czyli dopamina jest inhibitorem noradrenaliny. i teraz mi tylko wystarczy dostarczyc dopaminy zebym zdrowial. niczego wiecej mie nie potrzeba. dola nie mam, niczego mi wiecej nie trzeba oprocz dopaminy.

 

-- 26 mar 2011, 17:46 --

 

Topielica jakie dawki i w ilu dawkach bierzesz solian?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

powiem tak. nie mam dopaminy dlatego noradrenalina szaleje, bo dopamina hamuje noradrenaline czyli dopamina jest inhibitorem noradrenaliny. i teraz mi tylko wystarczy dostarczyc dopaminy zebym zdrowial. niczego wiecej mie nie potrzeba. dola nie mam, niczego mi wiecej nie trzeba oprocz dopaminy.

 

Skąd masz takie informacje? Noradrenalina syntezuje się z dopaminy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawilinski, 600mg solianu w trzech dawkach. Z rana, w obiad i wieczorem. Do tego teraz lit, który ma zwiększyć działanie antydepresyjne solianu. Czucie mnie wykańcza, ale i tak to sto razy lepsze niż nieczucie. Cierpię całymi dniami, ale przynajmniej czuję, że żyję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć rozumiemy Cię chyba jak nikt inny. Pomimo tego, że masz rodziców, siostrę a także będąc w związku z mężczyzną cały czas odczuwasz bezsens wszystkich swoich działań i decyzji. Przypuszczam, że żadna z wymienionych przeze mnie bliskich Ci osób nie w pełni rozumie powagę problemu i nawet nie zdaje sobie sprawy jak Ci ciężko. Dla nich, patrzących na Ciebie z zewnątrz zapewne nie ma tak dużego problemu, w końcu widzą, że pracujesz, dajesz sobie radę. Szkoda tylko, że nie widzą tego jakim kosztem funkcjonujesz i każdy dzień w którym wstajesz rano i idziesz do pracy wymaga od Ciebie heroicznego wysiłku. Podpisuję się w całości pod tym co napisał uht, przede wszystkm szczera rozmowa z bliskimi, a jeśli tego nie zrozumieją to już nie twój problem. Najgorsze w tym wszystkim jak sama dobrze wiesz jest to co TY przeżywasz, nikt nie doceni ani nie wynagrodzi cierpienia, które stało się twoim udziałem, na to nawet nie masz co liczyć.

U mnie może jest o tyle łatwiej, że w moim domu nie jestem pierwszą osobą dotkniętą psychopatologią i że tak to ujmę panuje "małe" przyzwolenie na zaburzenia psychiczne, a więc tekstów w stylu: "Weź się za siebie", "Zrób coś z sobą" jest stosunkowo niewiele. Na terapii, którą obecnie przechodzę na oddziale dziennym rozpracowuję każdą psychopatologię, która kolejno skutecznie rozwalała mi życie. Mam tu na myśli zaburzenia obsesyjno - kompulsyjne, poprzez zaburzenia lękowe uogólnione, aż po anhedonie, pustkę, depresję i związane z nią myśli samobójcze. Jest ciężko, ale ja podobnie jak Ty brak uczuć nie widzę innych szans, by się "usprawnić". Jeżeli terapia sprawi choć w niewielkim stopniu to, że moje odczucia, przeżywanie emocje staną się mniej patologiczne, czyli stracą na częstości występowania i na sile to uznam to za cud. W przeciwnym razie pozostanie mi już tylko zaakceptować, że te przykre odczucia (pustka, anhedonia) będą mi towarzyszysz już zawsze i tak jak to powiedział terapeuta, będę musiał nauczyć się z nimi zyć na zasadzie: "taka już moja uroda" oczywiście mając świadomość, ze będzie mi ciężej niż zdrowym osobom. Po prostu szukam cały czas swojego miejsca i zastanawiam się obecnie gdzie, gdyby mi się nie udało zmniejszyć natężenia objawów mógłbym się zrealizować zawodowo. Jednym słowem gdzie mógłym pracować ze swoim zaburzeniem, które jeżeli nie straci na sile to być może w niedługim czasie uda mi się zaakceptować jako część siebie i swojej "psychicznej urody".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no właśnie psychiczna uroda czyli nie da sie do końca wyleczyć tego ja to już wiem od dawna jak niektóym to mówie to sie oburzają...

a ja nie lubie oszukiwać siebie tylko walczyć trzeba pamiętajcie o tym chodz sił nie ma motywacji nie ma zmęczenie jak diabli to w sumie walczyć sie nie da...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie tragedia. Wystarczy, że wstanę z kanapy, a jest mi słabo na sercu. Sen mnie w ogóle nie regeneruje. Nie wiem czy w ogóle jutro pójdę do pracy:(

 

-- 28 mar 2011, 08:44 --

 

Na razie nie poszlam do pracy. Zwolniłam się z 2 pierwszych godzin. Nie wiem co robić. Już czwarty dzień jest mi bardzo słabo na sercu. Tętno mam 4 dzień obniżone do 80. Budzę się zmęczona jak trup - już od wielu miesięcy. To jest obóz koncentracyjny, nie życie. Moja lekarka mnie olała - nie chce się ze mną wcześniej spotkać. Muszę się zarejestrować do kardiologa i zrobić wszystkie badania z próbą wysiłkową przede wszystkim. Przypuszczam, że wyjdzie tragicznie. Oczywiście muszę to zrobić prywatnie, bo na NFZ albo mi nikt tego nie zleci, albo będę czekała pół roku i do tego czasu umrę. Nie odczuwam W OGÓLEmprzyjemności, nic, kompletnie nic mnie nie relaksuje, nie jestem w stanie odpocząć, zrelaksować się, przeżyć coś miłego. NIC. Czy Wy też tak macie?Że NIC? Że ani przeczytanie książki, ani obejrzenie filmu, ani przytulenie się do kogoś, ani pocieszanie czyjeś - nic nie sprawia Wam przyjemności, nie relaksuje, nie pociesza, nie odczuwacie odpoczynku?

 

-- 28 mar 2011, 08:50 --

 

Natrętek, jestem pod wrażeniem tej Twojej terapii. W końcu jakieś sensowne, ludzkie podejście. Nie to co było u mnie. Szkoda tylko, że uważa, że będziesz musiał nauczyć się żyć z pustką i anhedonią? TO co oni uważają, że Ci jest? Zaburzenia osobowości, dystymia czy może jakieś schizotypowe? Bo skoro uważają, że to nieuleczalne?

 

-- 28 mar 2011, 09:03 --

 

Zbyt mała ilość dopaminy może spowodować pojawienie się z kolei stanów apatii, dezorientacjii, uczucia osamotnienia oraz ciągłego zmęczenia, co określane jest jako "objawy negatywne" czyli "deficytowe".

 

Źródło:http://m.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/uklad-nerwowy/schizofrenia-oskarzona-dopamina_34694.html

 

-- 28 mar 2011, 09:05 --

 

W obrębie niektórych części mózgu osób ze schizofrenią dochodzi do nadmiernego wydzielania dopaminy a jednocześnie w innych zaczyna go brakować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u mnie dziś lęki w nocy spałem 2 godz za tydzien wizyta i coraz bardziej sie boję nagle pojawił sie u mnie wielki strach tak jak miałem w okresie dojrzewania jakiś lęk pierwotny...leków nie biore ale ja i rodzina powiedziała basta koniec samoleczenia czyli brak leczenia...boje sie czyli czuje dzis....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×