Skocz do zawartości
Nerwica.com

nic nie czuję


reneSK

Rekomendowane odpowiedzi

ja sądze że jakieś ośrodki na stałe jakieś zajęcia leczenie na miejscu itp przepustki do domu sporadyczne...

 

ja w sumie byłem pół roku w krakowie na 7f ale jednak stamtąd sie wychodzi niezależnei od stanu psychicznego więc wiecie...

 

ponoć na zachodzie nie ma szpitali czy tam w szwecji czy gdzieś tylko takie domy czy hostele gdzie chorzy tworzą społeczność jakąś i sobie żyją razem ze sobą...

 

no bo tak w domu z ludzmi z werwą ze zdrowymi to ciężko o innych persepktywach do życia...

 

ze swoimi jak to mówie zawsze inaczej byśmy sie dogadali jakby nas dac tu wszytskich z tego wątku do jednego hostelu to byśmy sie zrozumieli sie bardziej....może...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze jakiś mądry personel by nami kierował byśmy mieli zajęcia i coś robili. Nie bylibyśmy pasożytami . Takie hostele są wspaniałym pomysłem, ale oczywiście w polsce to jest żenada i taniej jest ładować w człowieka prochy , które nic nie dają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że jak dotrze do Polski ten sposób leczenia i aktywizacji (mam na myśli hostele) osób z zaburzeniami psychicznymi to my już będziemy w wieku mocno dojrzałym, żeby nie powiedzieć podeszłym. U nas jeszcze pokutuje mit, że jak lekarz nie przepisze recepty to znaczy, że nie leczy. Solidaryzuje się z tym co napisaliście i jeżeli by w Polsce takie coś istniało, to zgłosiłbym się bez większego wachania nawet się nie zastanawiajac. Niestety póki co mamy inną rzeczywistość i pozostaje szpital, w najlepszym wypadku oddział dzienny, ale i on pozostawia wiele do życzenia. Tam jest tylko lekarz oraz terapeuta i odwalają swoją pracę, ale żeby istaniało coś na wzór pomocy socjalnej to tym się już oddział dzienny nie zajmuje niestety, więc w kwestii materialnej człowiek podejmujący tam leczenie pozostaje sam sobie. Nie pozostaje nic innego jak pogodzić się z naszą polską rzeczywistoscią ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale ja będąc w krakowie był hostel dla schizofreników bardziej i sobie tam żyli nawet tam byłem...mieli zajęcia itp bo rozmawiałem często z taką dziewczyną spędziłą ona tam 2 lata chyba ale musiała opuścić bo na stałe bodajże nie można być i przychodzą następni...

 

korat ,natrętek a próbowaliści kobiezryna albo komorowa?półroczne terapie zawsze coś moze wam by pomogło...

 

ja to bym wyjechał najchetniej z tego kraju postawił wszystko na jedną karte i już tu nie wrócił...jakiś porządny instytut psychiatrii na zachodzie europy albo USA i klinika dr Amena...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magic może masz na myśli hostel, który powstał dzięki słynnemu prof. Kępińskiemu? Słyszałem, że w swoim testamencie zapisał swoje mieszkanie na potrzeby właśnie takiego hostelu.

Co do Kobierzyna to swego czasu zastanawiałem się czy tam nie startować i było to w czasie kiedy brak uczuć tam była. Po jej relacji oraz co poniektórych postów na forum stwierdziłem, że to nie jest miejsce odpowiednie dla mnie (podobno połowa to biseksualiści i większość z ogromymi wachaniami emocjonalnymi). Doszedłem do wniosku, że to miejsce nie było by dla mnie najlepszym rozwiązaniem. Zresztą mam uraz do tego szpitala, bo w wieku 18 lat byłem tam na ogólnopsychiatrycznym i to co widziałem to moje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja Cie krece, wrocily mi uczucia. Co prawda w wiekszosci negatywne i wciaz nie mam zadnej motywacji do dzialania, ale czuje sie jakbym sie stanem psychicznym cofnal o jakies 4-5 lat. Niesamowite. Jeszcze nie chce sie za bardzo cieszyc, bo staralem sie o to od rana, a wieczorem zawsze sie najlepiej czuje. Pozniej klade sie spac i wstaje w beznadziejnym nastroju ze zresetowanym mozgiem. Wiec zobaczymy jutro. Ale jest jakis krok, tak mi sie wydaje.

Przypomnialem sobie wiele tych cuzc, ktore czulem jak bylem maly. Ale boje sie otworzyc totalnie. Teraz jestem prawie pewien, ze to strach.

Ogladalem wlasnie Norwegian Wood, film na podstawie ksiazki mojego ukochanego Murakamiego. Masakra jak sie wymeczylem! To bylo takie dolujace, ze nie dziwie sie sobie, ze sie odcialem od tych uczuc. Przeciez takiego bagazu sie nie da uniesc. :( Cholera, teraz wyraznie pamietam, ze to dla mnie zawsze bylo takie ciezkie. Byle jaka rzecz, film czy ksiazka mnie wpedzaly w depresje. Musze sie nauczyc jakos sobie radzic z tym bolem, ale nie tak jak do tej pory. :(

 

Bretta, dzwon NATYCHMIAST do psychoterapeuty i umawiaj sie na wizyte. Kazdy dzien w ktorym tego nie zrobisz, to dzien stracony z zycia. Ekspertem nie jestem, ale jesli to cos jak w moim wypadku, to samo na pewno nie minie. Nie ma co czekac i poglebiac tego stanu, a to sie wlasnie stanie, jak nie zaczniesz dzialac.

 

Brrr, nie do konca mi sie podoba, to 'czucie'. Gdzie jakies pozytywne uczucia? ;p Liczylem na cieplejsze powitanie.

 

Leki, leki, leki! Ja chce solian!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ludzie wczoraj jechalem na 2x150mg solian. dzisiaj zarzucilem z rana 200mg i od razu zapachy wrocily, nie takie slodkie jak proszek do prania, ale naturalne jak to kazdy zapach ma byc. szok. solian dziala. 2x200mg bede bral. zobaczmy jak pojdzie. jak dobrze to potem bede jechal 3x200mg solianu i jak to mowi topielica jak to jej roś polecil 3x200mg max dawka na polepszenie samopouczucia u ludzi z brakiem emocji. kocham te zapachy. teraz to bym sie mogl w nich zakochac. moge patrzyc sie na laski i nie moge oczu oderwac. tak dziala solian, a wlasciwie powrot do normalnosci sprzed choroby. bierta solian na poczatek 2x150mg potem 2x200mg, a na koniec 3x200mg i czekajcie na efekty. podobno trzeba czekac dlugo. teraz jak juz wiem ze solian na pewno dziala to wystarczy mi czekac az emocje wroca.

 

-- 14 mar 2011, 12:23 --

 

uht w jakiej i w ilu dawkach bierzesz solian? ile dni juz bierzesz solian?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lekarka zaproponowała mi szpital, ale postanowiłem odwlec to w czasie. Mam coś jeszcze do zrobienia na tych studiach.

Do solianu dorzuciła depakine 800mg.

I jeszcze jedno. Powiedziala, że jak najbardziej mogę starać się o rentę, że jestem ciężko chory i mi się należy. I tak zrobię, zawsze to w jakiś sposób odciąży rodziców.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nieprawdopodobne tak ci powiedziała mamy przełom to niech ci pisze papiery zaświadczenie o stanie zdrowia...tylko ty korat nie pracowałeś czyli socjalna ci przysługuje???jeżlei przed 18 tym rokiem zachorowałeś...hmmm no bo nie masz okresów składkowych niewiem korat ale działaja z rodzinnym teraz i psychiatrą niech ci wypiszą papiery i składaj do zusu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no jak co wg psychoterpii starać sie starać, wg psychiatrów brać leki :) 3 opcjii nie masz jak nic nie pomaga neiwiem co doradzic bo sam jestem w takiej sytuacji bez wyjśćia...

 

a socjalna to całkowita niezdolnośc do pracy jak zaznaczałeś natrętek i tak jest co do zdrowotnej jednak jest ta częściowa...neiwiem co jest lepiej mieć nie nam wybierać a jak mi sie zaczeło przed 18stką i mam to udowodnione to też moge sie po tylu latach starać o socjalną??choć skłądki mam raczej na zdrowotną napewno...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magic skoro masz składki z 5 lat pracy to dlaczego od razu jak się zaczęły kłopoty, albo w niedługim czasie po tym nie starałeś się o rentę zdrowotną ?? Częściową niesprawność na pewno by Ci przyznali, a z socjalną rentą to jest kłopot bo na nasze zdiagnozowane zaburzenia nie chcą przyznać całkowitej niezdolności, która jest konieczna do uzyskania tego typu renty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

natrętek gdzie ty żyjesz jakie napewno na zaburzenia osobowosći nie ma renty teoretycznie...nie miałem składek tzn niby miałem niby nie mieli mi sprawdzić w zusie ale czegos nie dosniosłem ,rodzina mnie tym nei wspiera bo mają zakodowane ze renty nie dostane i tyle...bezsensu wiem...dlatego cche ja załatwić z odpowiednimi lekarzami bo uczciwie jej nie dostaniemy jakoś nikt w tym wątku jej jeszcze nie ma a co niektórzy próby podejmowali :)jak ktoś dostanie rente z ludzi z tego wątku dajcie znać ,korat coś zacznie pewnie ale informacja lekarza zeby starał sie o rente to początek długiej drogi jeszcze przed nim zapewne...a socjalna to całkowita niezdolność do pracy wiec teoretycznei trudniej o nią dlatego ciekaw jestem co będzie choć kasiątku tu z forum ma socjalną rente i rodzinną od lat ostatnio była nawet na komisji prędzej w szpitalu...a am zaburzenia osobowosći choć kiedyś podjerzenia schizofreni były...musze z nią pogadać o tym na gg...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To skąd wiesz, magic, że trudno dostać na zaburzenia osobowości częsciową niezdolnośc do pracy skoro sam nie próbowałeś ?? Znasz jakieś przypadki, żeby ktoś miał trudności z uzyskanie częściowej niezdolności z tą diagnozą ?

Domyślam się, że też nie jest łatwo ale nie wiedziałem, że aż tak !!!

 

A kasiątko z forum musiała mieć inną sytuację niż my, skoro ma rente rodzinną i socjalną, możesz z nią pogadać to może Ci powie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja na trittico nie mogę spać i muszę dokładać clonazepam.Długo tak nie ujadę, bo clonazepam uzależnia. Ale dziś pierwszy raz od chyba miesięcy nie jestem zmulona i nawet po pracy mam jeszcze mnóstwo energii...mogę poczytać, uczyć się, ugotować obiad, póść na rower czy do sklepu, mogę sobie wybrać co robić...a nie że siedzę wykończona.

Na najbliższej wizycie powiem lekarce, że zdecydowanie chcę solian albo sulpiryd po tym jakie tu czytam rewelacyjne opinie. Niestety nie udało mi się zadzwonić do dr Rosia w sobotę.

Korat, o rentę się staraj, ale studia mimo wszystko kończ, bo funkcje poznawcze z tego co piszesz to masz w bardzo dobrym stanie i szkoda by to było9 marnować. Poza tym siedzenie w domu bez celu może Cię zdołować maksymalnie. No i druga kwestia, że z renty nie wyżyjesz, nawet jakiegoś lepszego jedzenia niż chleb z serem sobie nie kupisz. Więc radzę Ci jednak zawziąć się i skończyć studia, a potem znależć jakaś pracę na pół etatu. Pamiętaj, że to Ty mnie zmobilizowałeś i dałeś wzór do pójścia do pracy i całe szczęście, że tak się stało, tak bym siedziała w domu i czekała na śmierć, a dzięki pracy mogę sobie przynajmniej coś kupić, co w jakiś sposób urozmaica moje życie.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie próbowałem bo nie miał kto napisać...teraz wiem kto pisze co i jak ,trzeba mieć dobre papiery a nei tylko chorowac w tym kraju...choć nei twierdze że nei ma ucziwych lekarzy i komisji zależy pewnie od regionu polski...gimela totalna jednym słowym....jeden ordynator mi odmówił stwierdził że stopien niepełnosprawnosći owszem ale renta raczej odpada w moim przypadku...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spójrzmy na brak uczuć jak sobie świetnie radzi, a jeszcze kilka miesięcy temu było wielkie, niewyobrażalne cierpienie i pustka. Jednak jak się chce to można z tego marazmu wyjść, choć nie we wszystkich przypadkach.

To prawda, że z renty ciężko samodzielnie się utrzymać, wręcz jest to niemożliwe, ale na czas leczenia nie powinni utrudniać sprawy i rzucić ten ochłap choćby na leki i przejazdy środkami komunikacji publicznej - tym bardziej, ze zmagamy się z tym gównem nie od wczoraj. Uważam, że w naszym stanie psychicznym i tak jesteśmy w pewnym sensie mocno skrzywdzeni przez los.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bo miała gdzie wrócić do pracy ja też raz wróciłem po psychiatryku i ciężko było pózniej jechałęm na 7f i już nie wróciłem bo musieli zwolnić bo to firma wujka ale mogłem na nowo zacząć ale za cholere nie dało rady w tym stanie psychicznym po krakowie wogóle było beznadziejnie ale kogo to obchodziło cóż...zobacz natrętek ,korat studiuje niewiem jak to robi ale jednak brak uczuć pracuje a my nic?a reszta?a jak top lica?żyje czy cierpi...jak solianowcy??zawlinski sie sam leczy i obserwuje niewiem co o nim sądzić wogóle...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem Ci magic, że mnie to martwi, bo po prostu my przestaliśmy funkcjonować. Mimo problemu jaki tu niewątpliwie wszyscy mamy inni jakoś dają radę, a my stoimy na mieliźnie i ani rusz w żadną ze stron. Ja co prawda obecnie jestem na oddziale dziennym, ale nie spodziewam się jakiś większych cudów po tym leczeniu. Dużo się pracuje na emocjach i uczuciach, a te mam mocno spłycone (bo nie chce używać pojęcia całkowitego braku uczuć). Naprawdę, jeżeli kiedyś jeszcze wrócę do w miarę normalnego funkcjonowania to uznam to za cud.

 

A powiedz mi magic, co tak Ci najbardziej utrudnia funkcjonowanie, czemu nie podejmujesz próby znalezienia jakiegoś zajęcia ? Bo u mnie silny lęk powodujący stany niemal derealizacji, z czym się wiąże jak wiadomo zaburzenie myślenia, koncentracji i pamięci, więc w takim stanie ciężko jest raczej pracować na pewnych stanowiskach. Obawiam się, że jeżeli już to będę musiał podjąć zatrudnienie w jakiejś fabryce lub też inną pracę która nie wymaga takiej światłości umysłu a dyplom tak jak do tej pory niech leży w szafie. Na razie jestem na etapie rozważań tego posunięcia, ale staje się ono dla mnie coraz bardziej realne. Zobaczę co wyjdzie w trakcie leczenia na tym oddziale dziennym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja studiuję, bo po prostu jedyne co muszę robić, to wstać rano, ubrać się , dojechać i siedzieć na zajęciach. Jest niezmiernie ciężko wykonywać systematycznie te czynności, ale jednak w 90% udaje mi się być na zajęciach. Niestety tylko w 5% udaje mi się zmotywować do nauki w domu, także będzie problem z zaliczaniem przedmiotów. W każdym bądź razie cała trudność polega na tym, że muszę wstać o odpowiedniej porze i dojechać na zajęcia, nic więcej, myślę że każdy byłby w stanie to wykonać. To samo robi brak uczuć.

Problem pojawia się tam gdzie nie ma żadnego punktu zaczepienia. Gdy trzeba od zera zaczynać znajdować sobie miejsce na świecie, to przy naszych zaburzeniach to jest tragedia. Weź idź szukaj pracy, rozmawiaj z pracodawcami, ucz się nowych rzeczy i odnajdź się w nowym środowisku. To jest tragedia. Ja studiuję czwarty rok, ludzi znam, uczelnie znam, nic mnie tam nie może zaskoczyć i jedyne co robię to siedzę w ławce. Tak samo brak uczuć, po zwolnieniu wróciła do pracy, którą znała już długo, niczego nie musiała się na nowo uczyć, sama mówiła że to prosta praca.

Natrętek, zobacz, że od czasu gdy jesteś na oddziale dziennym to to też jest forma pracy, musisz wstać i dojechać na czas, masz zajęcia itp. To jest aktywność analogiczna do studiowania i pracy jaką ma brak uczuć. Ja z brak uczuć chodzimy codziennie na stare śmieci, a ty natrętek codziennie uczęszczasz na mało wymagające zajęcia, poziom trudności jest podobny. Ale zaprawdę powiadam wam, że gdybym miał od zera zaczynać w jakiejś nowej pracy , od zera budować kontakty, od zera się uczyć, to bym chyba się załamał. Już ze studiami mi ledwo idzie, na których jestem czwarty rok i jedyne co robię to siedzę na zajęciach, a co dopiero nowa praca. A wy magic i natrętek jesteście w takiej sytuacji, że nic nie macie i żeby wyjść z gówna musielibyście od zera zacząć wspinać się na szczyt, przy naszych możliwościach to jest ekstremalnie ciężkie. Ja po prostu wspiąłem się kiedyś wyżej i teraz próbuję utrzymać ten poziom, ale nie wyobrażam sobie wspinać się od zera jeszcze raz. Z takim czymś mi się kojarzy wasza i moja sytuacja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u mine problem polega na tym ze nie było wodać zaburzeń kiedyś jak pracowałem a pózniej tak poniewaz chodziłem jak zombie...i ciezko było to ukryć...teraz tez tak jest choć pewnie osoby z boku nie widzą we mnie nic od normy odbiegającego znacznie choć dziwny troche zapewne jestem...poprstu przez wiele lat dobrze kryłem leczenie psychiatryczne i sądziłem że tak bedzie zawsze ze nigdy nei trafie do psychiatryka że jest coś mi ale no da sie żyć a jak sie przestało dać żyć to człowiek sie zastanawia dlaczego...do dziś nie znam rzeczowej odpowiedzi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie stan dalej sie utrzymuje, ale jest beznadzieja tak naprawde. :( Mam jakies tam zarodki uczuc, ale tak jak pisalem wczesniej raczej same negatywne. I tak traktuje to jak duzy krok. Teraz wyrazniej dostrzegam swoj problem. W stanie, w ktorym bylem jeszcze 4 dni temu, bylem tak zamkniety w swojej skorupie, ze swiat zewnetrzny w ogole dla mnie nie istnial. Teraz mozna powiedziec, ze wysunalem glowe. Albo raczej jakas mniej znaczaca czesc ciala. Cos sie wysunelo w kazdym razie. Ale mam taki bol w sercu caly czas, choc wyrazniej docieraja do mnie zapachy, dzwieki, wczoraj nawet troche sie posmialem i to nie tak pusto jak zawsze, tylko tak jak sie powinno smiac. Pamietacie to uczucie? Jak smieje sie Twoje serce. To chyba najwspanialsze uczucie na swiecie.

No ale co jest w takim razie nie tak? Ja po prostu chyba nie umiem zyc inaczej, nie umiem zyc bez tej swojej depresji. Caly czas uciekam myslami od swiata zewnetrznego. Nie wiem sam, czego sie w nim tak boje. Staram sie przypomniec sobie co sie takiego stalo, ale nie mam pojecia. Nie potrafie otworzyc serca na ten swiat dookola, bo przez tyle lat bylo zamkniete, ze nie wiedzialbym co sie stanie, jak je wypuszcze. Tak jak Dexter powiedzial, w ktoryms odcinku 2-ego sezonu - "Nie walczę z tym, nie chcę. To wszystko, co mam. Nic innego nie byłoby w stanie mnie pokochać. Nawet, a zwłaszcza, ja sam. A może to tylko kłamstwo, które powtarza mii moja mroczna strona?" Troche jezykiem pseudopoetyckim, ale oddaje sens. Zreszta kuzwa nie wiem sam.

Moj problem jest taki, ze nie moge sobie siasc spokojnie i po prostu siedziec, nie myslec o NICZYM, tylko zawsze natlok mysli. Zawsze robie cos zle, zawsze sie zastanawiam, ze moze powinienem cos innego robic, ze moze marnuje czas robiac to. Albo mam cos do zrobienia wieczorem i juz bede myslal o tym caly dzien i sie martwil, ze musze to zrobic. I caly dzien mi minie na zamartwianiu sie. Cale zycie mi mija na zamartwianiu sie. Przestalem sie czymkolwiek cieszyc, bo wszystko stalo sie nieistotne wobec tego, co dzieje sie w mojej glowie. Zaraz wychodze do psychiatry. Poprosze ja o solian i zobaczymy co z tego bedzie.

Czy zanim zazyje solian musze odstawic lexapro na ilestam dni?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja muszę przyznać, że w jakiś sposób się rozwijam. Dziś jakoś się zmotywowałam do przeczytania z własnej inicjatwy całej ustawy, co prawda tylko 15 stron, ale 15 stron prawniczego bełkotu to dla mnie dużo. Poza tym prócz normalnej pracy ja robię jeszcze dość dużo rzeczy dodatkowych, bo ze zwykłej pracy stać by mnie było tylko na podstawowe rzeczy. Niestety brak uczuć bardzo mi przeszkadza, a najbardziej to mi chyba przeszkadza anhedonia - do takiego doszłam wniosku. Nic, dosłownie nic mnie nie cieszy i nie sprawia przyjemności, radości, satysfakcji, przez to życie jest monotonne i bardzo ciężkie. W piątek powiem lekarce, że zdecydowalam się na solian lub sulpiryd. Mój facet wyraził gotowość pilnowania gdy będę brała te leki na wypadek jakby coś się działo ( akatyzja, zaburzenia świadomości).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×