Skocz do zawartości
Nerwica.com

nic nie czuję


reneSK

Rekomendowane odpowiedzi

cóż ważne chyba jednak co sie leczy ale jak pomagają tabsy to człowiek nie myśli o diagnozach jak nie pomagają wertuje objay i internet tak to już jest w tej branży... a co do lekarzy no to właśnie tak bywa...w każdej dziedzinie medycyny są trudnośc diagnostyczne a u nas chyba najwięcej bo nie ma obiektywnych badań...czyli dupa zbita...

 

ja nie mam sił na psychoterapie dlatego pewnie powinienem pobrać leki przez pół roku-rok i wtedy może ale co to da...na miejscu nie mam terapii i to problem...dzwoniłem wczoraj do poradni co kiedyś sie leczyłem u siebie kilka lat temu bo jest tam lekarz z poznania z kliniki mężczyzna ale terminy czerwiec :(ale jutro zadzownie bo znajoma w rejestracji pracuje i może wciśnie albo może prywatnie przyjmuje też ale wątpie żeby u nas...eh na czerwiec terminy do psychiatró w takim małym miescie??co sie dzieje z ludzmi???tyle sie leczy...dramat...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

doła czulem na poczatku , potem przestalem czuc i to. Motywacjii nie mialem zadnej. Jedyne co czułem to to , że nic nie mogę czuc...

 

 

Na dopamine...wszystko pewnie dziala na nia czy to posrednio czy bezposrednio. Ja biore paroksetyne silny inhibitor serotoniny i tez jest dobrze;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wrzucilem z rana 100mg solianu, wczoraj 150mg i teraz mam w miare ochote na seks. czyli bede musial na wieczor 100mg czyli na dzien 2x100mg solianu i zobacze co mi to da. widze ze lekarzy nie ma co sluchac tylko samemu leki testowac, bo tak to bym kupe kasy i czasu stracil na cos co moge samemu zrobic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

amitryptylina wyciagnela mnie z ciezkiej depresji z myslami samobojczymi - to jest chyba jedyny antydepresant wart wspomnienia, ja tu mowie o leku na serotonine, nie na dopamine. bralem wenlafaksyne, sertraline, fluoksetyne, doksepine, trazodon i bupropion. i powiem jedno. syf jakiego swiat nie widzial. po doksepinie to bym mogl spac 24h. po wenlafaksyne sikalem sperma . sertralina to syf ktory wpiepszyl mnie w depresje. fluoksetyna to placebo. trazodon wcale nie ulatwia zasypiania a nastepnego dnia jestem lekko zamulony. buproion to czysta amfetamina. co ja ci bede pisal. w obrocie wiekszosc lekow to syf. i takim syfem leczy sie ludzi - latami! wszystko.

 

-- 09 mar 2011, 20:47 --

 

jesli chodzi o paroksetyne to mi moja lekarka psychiatra mowila, ze tez w jakims stopniu podnosi dopamine. ale jak se poczytalem jak paro dziala na ludzi to z gory podziekowalem. nie chce leku, ktory uzaleznia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja straciłam uczuc gdy zaczęłam brać citalopram. I podejrzewam, że to on mógł spowodować. Paroksetynę brałam 6 lat - przypuszczam, że nie była mi potrzebna dłużej niż rok, ale jej się naprawdę nie da odstawić, w każdym razie jest to strasznie trudne. Ona naprawdę w jakimś sensie uzależnia, to prawda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moze ja tez mam to lekach...hmmm ciekawe jaki brałem jak traciłem emocje i popadałem w straszny zjazd...to bym musiał iśc do poradni w tej co sie leczyłem kiedyś i to sprawdzić...wątpie ale brak uczuć tak miała i możw jest to możliwe ale my tutaj to wszytskie przyczyny znajdziemy tego stanu pewnie to troche hipochondryczne jest ale jednak...

 

ja sie umówiłem do poradni na 4 kwietnia inny lekarz ale kontynuacja leczenia jest bo papiery mam od innej lekarki w tej samej poradni dlatego termin wcześniej tez był bo normalnie na czerwiec...

 

jeszcze sie dziś nie ubrałem...chyba tego nie zrobie totalna pustka i brak napędu...jutro ide po trictico mam też konsultacje w gnieżnie ale niewiem czy jechać....poprostu słaby jestem jakby mi życie zabrali i ciało zostało...ale wujek mnie zawiezie bo nie mam sił na autobus...

 

i to jest upodlające najbardziej a zarazem chorobowe u mnie...umówiłem sie do siebie na nfz bo ponoć jest oddział rehabilitacyjny w poznaniu i on tam pracuje i kieruje pewna osoba z dalszej rodziny tam jest i sobie chwali i ponoć lek dostała przez kroplówke słyszął ktos??

 

chyba ze jes placebo dawają witaminki a sciemniaja zę to antydepresant przez kroplówke to chyba nie możliwe?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jednak slowa nie dotrzymalem. Zle sie z tym czuje, bo obiecalem dziewczynie, ale to forum jest jak narkotyk.

Ale powiem wam, ze dobrze sie czuje. To znaczy, mega chujowo, padniety na maksa, wczoraj mialem biegunke i rzygalo mnie, ale jakos czuje sie blizej rozwiazania tajemnicy swojje choroby. To dziwne, ale ta biegunka i rzyganie obudzily jakies wspomnienia z dziecinstwa we mnie (wiem, mi tez jzu sie robi niedobrze od pisania o tym). Przypomnialem sobie podobna sytuacje jak bylem maly. Tez lezalem taki chory, tez mnie rzygalo. I zajmowala sie mna babcia, bo mama byla w pracy. Siedzialem i ogladalem TV caly dzien. Dzisiaj tez tak robie. I cholera czuje sie z tym dobrze. Chyba musialem dopuscic do siebie taka slabosc. Caly czas walczylem, upieralem sie, zmuszalem do tej dziennej rutyny i zakopywalem problem pod tym wszystkim. Musze teraz spokojnie przystanac i przyjrzec sie sobie dokladniej. Juz troche zdazylem sie przeanalizowac i przypomnialem sobie, ze od malego balem sie innych ludzi. Przedszkole, szkola przerazaly mnie. Raz jak mielismy w przedszkolu zatanczyc w parach na jakims przedstawieniu dla rodzicow, to sie poplakalem i musialem zejsc ze sceny. Nie moglem wytrzymac tej presji. Pierwsze dwa lata szkoly praktycznie opuscilem przez pobyty w szpitalu. Powrot do rzeczywistosci byl bardzo ciezki. Przyszedlem do zgranej klasy, w ktorej juz wszyscy dobrze sie znali. Kolejna masakra. Na dodatek po leczeniu w szpitalu sterydami bylem strasznym grubasem. Wczesniej sie tym nie przejmowalem zbytnio, ale to byl taki okres, ze zaczynaly sie juz podchody do dziewczyn itd. Moj wyglad bardzo mi przeszkadzal, wszyscy wokol wydawali mi sie lepsi. Ale jakos udalo mi sie zdobyc 3 przyjaciol - chyba jedynych w moim zyciu. Zaczalem sie troche otwierac, cieszylem sie zyciem. Czesto przebywalem na polu i bawilem sie z innymi dziecmi. Mialem calkiem niezle poczucie humoru. I wlasnie zastanawiam sie, co takiego sie stalo w pewnym momencie, ze zaczalem sie wycofywac w swoj swiat. Jeszcze przez jakis czas bylo dorbze, ale cos sie powoli zaczynalo psuc. W 3 klasie gimnazjum bylem juz praktycznie chodzacym zywym trupem. Chociaz dalej egzystowalem normalnie, dlatego nikt mi nie pomogl. :( Ja chyba myslalem, ze to dojrzewanie. Ze pewne rzeczy przestaja mnie interesowac itd. Ale teraz mi sie wydaje, ze mogla mnie dopasc depresja (w tak mlodym wieku?) albo jakas dystymia. Moze nerwica? Niewazne w sumie. Efekt jest taki, ze teraz sie czuje jak istota poruszajaca sie po innej sferze tego swiata. A jedyne uczucie jakie we mnie zostalo, to zazdrosc o to, ze inni pra do przodu, a ja sie zatrzymalem w podstawowce.

Teraz naprawde wierze, ze moge cos zmienic, ale nie obejdzie sie bez pomocy innych. I mysle, ze leki jakies mocniejsze powinienem zaczac brac, to jakos sie uda. Na razie licze, ze chociaz uda mi sie utrzymac taki stan jak dzisiaj, bo naprawde czuje sie blizej emocji.

 

Zdesperowany, co Ty zrobiles w takim stanie ze swoim zyciem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wczoraj wieczorem 100mg mg solianu, dzisiaj z rana 100mg solianu i pomimo tego ze spalem w miare dobrze w nocy to musialem sie dzisiaj w dzien polozyc do lozka bo taki bylem skolowany. no teraz lepiej ale nie wiem czy dawka 2x100mg nie dziala przypadkiem na mnie usypiajaco. dzisja wieczorem zarzuce 150mg, jutro z rana tez 150mg i zobaczymy. mam w planach 2x200mg.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja dziś po wizycie u psycholożki się popłakałam. Z tego co wywnioskowałam, to było tak, że ona u mnie podejrzewała zaburzenia schizotypowe, ja zwierzyłam się z tego mojej mamie, wtedy moja mama zaczęła mi strasznie dokuczać i wy smiewać mnie, wyszydzać ( cała moja mama), zadzwoniła też do psycholożki i pod jej wpływem psycholożka zrezygnowała z tej diagnozy prawdopodobnie...jakaś paranoja. TO nawet wyzwoliło we mnie emocje i się właśnie popłakałam.Nie chcę mi się żyć. Bardzo możliwe, że jednak mam te zaburzenia szchizotypowe tylko kolejny raz przez moją mamę mam błędną diagnozę zaburzęń osobowości...jeśli tak jest, to może za jakiś czas nie będą już w stanie pracować i nawet renty nie dostanę z powodu tej błędnej diagnozy ani rodzina mi nie pomoże i skończe pod mostem...znowu zaczęłam się tego obawiać...zwłaszcza, że pracuję z trudem, czuję ciągłe potworne zmęczenie i zmulenie, myślenie sprawia mi trudność, męczy mnie, tak samo męczy mnie czytanie, w ogóle jakoś tak tępo, mało lotnie myślę :(

Jutro idę do lekarki i ona też pewnie mi będzie wmawiać, że to wszystko są problemy psychologiczne...już zaczęłam znowu myśleć o pojechaniu do dr Rosia, bo wydaje mi się, że tylko Jego leczenie jest skuteczne, co widać po Topielicy...

Ogólnie chodzenie do psycholożki nic mi nie daje, jest tylko męczącym obowiązkiem, ale moja lekarka zaszntażowała mnie, że nie będzie mnie leczyć jak nie będę chodzić do psycholożki...tam słysze różne bzury które umie wymyślić każdy student psycholożki, że a może się pani boi bliskości, a może seksu, pani ucieka od odpowiedzialności i tym podobne nonseny... w wkurzyła mnie maksymalnie, bo powiedziała ( przypuszczam, że też pod wpływem rozmowy z moją mamą), że jestem hipochondryczką a nie mam tych zaburzeń naprawdę. Jestem oburzona. I ja muszę za takie dyrdymały płacić 100 zł.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

100 zł płacisz jezu ręce opadają wiadomo ze to ma pomóc itp ale w naszym przypadku brak uczuć chyba nie da...:(

 

przepraszam dziś sie nie ubrałem zadzwonie do szpitala żeby mnie zabrali w tej piżamie w pasy zapięli i tyle bo poprostu jest znowu ten stan w którym nie wyrabiam...patrze sie prosto w oczy matki żeby mi pomogli nie potrafią...nikt juz mi nie pomoże to koniec chyba...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pzynajmniej Twoja Matka Cię nie wyzywa i nie wyszydza...wyobraź sobie, że moja nawet w takich stanach, gdy myślałam głównie o tym, żeby się zabić, to Ona mnie jeszcze dobijała swoim brakiem wsparcia...

 

Dla mnie też chodzenie na terapię nie ma sensu, ale lekarka postawiła taki warunek, a zależy mi na dobrych relacjach z tą lekarką, bo Ona jest ordynatorką i może w razie czego do szpitala przyjąć, poza tym jest dobrym lekarzem no i lubię ją, co może jest najmniej istotne...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi wczoraj i dzisiaj udało się wytrzymać na uczelni pomimo dużego zmęczenia i senności.

Kolega znowu się mnie pytał czy wszystko w porządku, bo ciężko oddycham na zajęciach. Koleżanka z którą jestem w grupie na laborkach ma ze mną kłopot, bo nie zawsze kontaktuję co do mnie mówi, większość rzeczy musi robić za mnie. Inna koleżanka jest zdziwiona, że się zachowuję inaczej niż kiedyś. Koledzy zarzucają mi, że się izoluję. Najwyraźniej wyczerpała się moja zdolność do udawania, że wszystko jest ok, już wychodzą na wierzch demony. Mimo to wczoraj i dzisiaj było znośnie. Na pierwszym planie było spowolnienie, zmęczenie, anhedonia i apatia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magic, Przestań odbierać nadzieję innym, np. brak uczuć na wyleczenie. Powiedz mi chłopie, czy Ty cokolwiek oprócz tego biadolenia robisz dla siebie?

MIlion razy już mówiłam o terapii. Masz takie prawo,żeby nie skorzystać. Na terapię, nie do psychologa podkreślam........na terapię chodzi się tak długo, dopóki nie zrozumie się pewnych zachowań, które powodują,że albo nam się wydaje,że nic nie czujemy, albo czujemy zbyt wiele.

Standardowo terapia w nurcie psychodynamicznym może potrwać 2 lata. Niektórzy mogą potrzebować więcej czasu na zrozumienie siebie. To nie przychodzi z dnia na dzień.

Ja, dybym siedziała tylko przed kompem, nie próbowała czegoś zmienić....czułabym się dalej........ jak 17 miesięcy temu. Niestety, pewne sprawy wymagają wysiłku.

Jak sie chce Tobie siusiu czy kupkę musisz sie wysilic,zeby pójść do WC. Masz też inne wyjście........możesz narobić w gacie. Tylko do czego to doprowadzi?

Naprawdę, zastanów się. Faktem jest,że trzeba mieć odwagę,żeby uczestniczyć w sesjach terapeutycznych.

Wierzę,że mozesz jeszcze zrobic coś dla siebie i zacząc poważnie myślec o poważnej terapii. Nie o wizytach u psychologa. Mówię o psychoterapii.Regularnej.

 

brak uczuć, MOże czas zmienic terapeutę, skoro Tobie nie odpowiada, to nic złego. Ja na poczatku tez zmieniłam. Facet wydawal się być dla mnie zbyt ostrym, walił konkretami, ktrych nie dopuszczalam, wypierałam. Po dwóch miesiącach zmieniłam na kobietę. Mam z nią sesje od 17 miesięcy.

Pomyśl proszę o tym.

Nie mozesz ulegać wpływom matki. Widzę,że masz z nią ciagłe konflikty. NIe jest Tobie z tego powodu łatwo. Ale proszę....zobacz jak to jest z innym terapeutą.

Proces terapeutyczny niestety musi trwać.

Płacz.....to nie emocja? to bardzo silna emoca, w dodatku daje upust innym emocjom. Zobacz jaki postęp zrobiłaś. Płaczesz. Czy Ty tego nie dostrzegasz?

Myslę,że mogę powiedziećcoś na temat nie odczuwania. Miałam tak na początku objawów, dokładnie 19 miesiecy temu. Myślisz,że ja nie wiem co to są myśli egzystencjonalne? Myśli, które powodują,że nie wiesz kim jesteś i co robisz na tym świecie? Przeszłam to. Mało tego.....przeszłam to prawie bez leków.Bo mam dobrego terapeutę. A to podstawa.

Ci, ktorzy sądzą,ze sami sobie poradzą i uporają się ze swoim zaburzeniem.......krzyżyk na drogę.

Po co się tak męczyć?

Kibicuję Tobie.

Pomyśl proszę o tym co Ci powiedziałam pisząc.

Pozdrawiam.

 

-- 10 mar 2011, 21:54 --

 

Korat, A po co chcesz udawać przed innymi? Masz prawo do tego,żeby czuć się źle. Jesteś człowiekiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

monika dobrze piszesz nie twierdze że nie ale zrozum my jesteśmy innymi przypadkami od ciebie inne objawy...totalnej pustki raczej nie masz jak my,masz dobrą prace i masz siły przede wszystkim i nigdy nie byłaś w psychiatryku chyba z tego co pamiętam a my tu po kilka mamy zaliczonych...i nam terapia ani leki za bardzo nie pomagają dlatego wariujemy bo nie ma 3 opcji w psychiatrii tzn sa może i 4 i 5 al eja naprawde jestem jakby bez wyjścia...dzisiaj dzowniłem do psychiatry prywatnie do maja zajęte!!na nfz sie łatwiej do niego dostać no co za kraj jutro dzwonie do ordynatora drugiego i niech mnie kładzie do szpitala bo chyba se coś zrobie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jakie to jest dziwne. wrzucilem wczoraj na wieczor 150mg solianu, bo biore juz od jakiegos czasu i normalnie sny byly w nocy. wypas. chyba wiecie ze sny to dopamina. czyli 2x150mg jest dla mnie dobre. kiedys sprobuje 2x200mg, ale w niedziele imprezka wiec musze zostac na razie na 2x150mg solianu, bo na razie dziala.

 

brak uczuć piepsznij swoja obecna lekarka psychiatra i psychologiem. psychologow mam w d.upie. dalbym takiemu haloperidol (inaczej sie na to mowi halo nie pi.erdol) powiedzialbym zeby przebiegl 400m, dal do rozwiazywania jakies zadania matematyczne i inne wymagajace rzeczy. to by sie osral. bierz ten solian, bo solian jest dobry na brak motywacji. jak masz akatyzje, to bierz to samo co topielica czyli akineton i bromokryptyne. jak trzeba jedz do rosia i pie.rdol tych pseudo ordynatorow lekarzy psychiatorw. byleby cie nie wy.jebali z roboty, bo to bedzie zle.

 

wiecie gdzie mam lekarzy? mowie gdzie mam wszystkich lekarzy. tam gdzie slonce nie dochodzi. sa tylko dwaj lekarze, ktorych moge jeszcze uwazac za tzw. lekarzy, bo reszta to w ogole pojecia nie ma czym jest bycie lekarzem, a slowo medycyna dla nich znaczy tyle co zarabianie kasy na chorym. ale nawet musze swoja lekarke ignorowac, bo ona takie jakies dziwne leki chce mi podawac, ze lepiej nie. sam sie wylecze. metoda prob i bledow, ale mowie o solianie, musze probowac powolutku dawki. na razie dobrze toleruje 2x150mg, 150mg z rana i 150mg z wieczora.

 

magic wrzuc 150mg solianu z rana i potem 150mg z wieczora. czekaj 3 dni na efekty. ale przed tym wyplucz inne leki. zobaczysz poczujesz sie lepiej. nie wiem jak wy, ale na dawce 2x150mg nie mam zadnej akatyzji. nawet nie wiem jak akatyzja wyglada.

 

topielica. ale ty czujesz emocje czy czujesz klimat otoczenia? bo to dwie rozne rzeczy. jak masz emocje to wiem, ze czujesz tez lęk, ale emocjonalny. ale roś mowil ze w jakich dawkach solian przywraca emocje? bo brak uczuc napomknela, ze roś mowil ze w dawce 400-600mg solianu. ale teraz mam pytanie. 3x150mg czy 2x200mg? bo ty mi mowisz ze 600mg to 3x200mg co 6 godzin. kurde jak dawkowanie jest wazne. bralem 2x100mg i nic. muzyka mnie nie interesowala. zarzucilem 2x150mg inna bajka. od razu muzyka mnie zaczela krecic. emocji nie czuje wiec nie tak gleboko mnie muza kreci, ale zainteresowanie muzyka w miare jest.

 

-- 11 mar 2011, 07:27 --

 

nie wiem czemu, ale mam slabosc do ladnych blondynek. nie lubie brunetek. dla mnie brunetka to stara, zgorzkniala baba, tapeciara. juz tyle tego widzialem, ze szkoda gadac. ale blondynka zawsze jest mloda, pelna witalnosci. nie wiem dlaczego, ale blondynka jest dla mnie jak aniol. ucielesnienie wszystkich pozytywnych cech jakie mozna spotkac u kobiety.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

byłem na konsultacji drugiej w gnieznie wujek mnei zawiózł nie miałem sił jechać autobusem byłem umówiony rodzina chciała żebym jechał pojechałem...za tydzien mam ostatnią...ale szanse małe że terapeutka wyrazi zgode na lecznie i podejmie decyzje pozytywną...wiadomo że motywacje trzeba mieć a ja nie mam i jej o tym mówłem pół godziny na starcie jej powiedziałem że nie chciałem przyjeżdżać wogóle że wujek mnie zawiózł bo tak bym nie przyjechał...

 

a na poniedziałek na izbie przyjęć w szpitalu ma mnie przyjać ordynator prywatnie bo sie dodzwoniłem do drugiego...jest ordynatorem męskiego oddziału...i będe chciał isc na oddział do niego i podjęte beda decyzje jakieś znowu cholera wie jakie...

 

podejrzewam u siebie też te zaburzenia schizotypowe co korat i brak uczuć niewiem nie ma innej opcji albo schiza prosta ale o tym już nie mysle od jakiegoś czasu choć istnieje jedna taka odmiana wg ordynatora mojego...czyli galimatias jeden wielki przepraszam że tak negatywnie pisze...ale chyba jestem jakiś nieuleczalny...nie mam napędu parcia do przodu tak narzekałem dziś tej psycholog żę mi powiedziała ze filozofią mógłbym sie zająć...poważnie...że filozofuje...ale sie nie śmiała jak w krakowie na 7f terapeuci i pielęgniarki...co niektóre...brak uczuć wie o czym pisze bo była i wie jak jest...tam jest takie szyderstwo troche z obajwów psychicznych...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak. A co pozostaje jak nie filozofowac? Ciekawe czy wszyscy filozofowie, to byli tacy nieszczesliwi ludzie jak my? Ja naprawde chce cos zmienic, ale nie umiem sobie zwizualizowac, jak ma w ogole wygladac takie normalne zycie. Przeciez kazdy ma problemy. Jak ludzie sobie z nimi radza? Gdzie jest jakis zloty srodek?

Ja nie wiem, co lubie, czego nie. Widze, ze ludzie kloca sie na roznych forach o to, kto ma racje, podczas gdy nie ma zadnych obiektywnych prawd. Wiec skoro nie ma, to o co walcza? O swoj wlasny maly swiat, w ktorym zyja i ktory zbudowany jest z mysli zaadaptowanych od innych. Cale zycie to tylko zderzenia subiektywnych rzeczywistosci, ktore na dobra sprawe do niczego nie prowadza. Wiec jak ja mam znalezc w tym wszystkim sens? Jak mam sie czegos chwycic? Ja nie mam zadnej kotwicy. Robie to, czego inni ode mnie chca, bo ufam, ze oni widza w tym cos wiecej niz ja. Ale tak naprawde nie widza. Zyja w swiecie wlasnych subiektywnych doznan, za ktore czesto potrafia zginac. Niech mi ktos powie dlaczego? Bo ja nie wiem. Czemu sie kloca? Czemu wola jedna druzyne bardziej od drugiej? Boze, gdzie sa jakies odpowiedzi?

Mi tez psychoterapeuta, braku uczuc, powiedzial, ze uciekam od odpowiedzialnosci. Powiedzcie mi, czy tym wlasnie nie jest depresja? Potwornym egoizmem, ucieczka od tego swiata? Ja od niego ucieklem juz dawno temu i nie wiem, jak wrocic. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uht, jestem zdania, że ludzkość kiedyś wymrze i nie zostanie po nas nawet ślad. Dla mnie to, że istnieje życie na Ziemi to takie pierdnięcie wszechświata, szybko znikniemy. Wszechświat nie jest dla nas, po prostu się pojawiliśmy bo to było możliwe i wcale nie jesteśmy fajni z tego powodu, a tym bardziej fajniejsi od jakichkolwiek innych istot żywych. Wobec tego wszystko co robimy jest marne i bez celu, tak czy siak wszystko zamieni się w pył, nawet nasze Słońce więc o czym my tu gadamy? Ludzie jak dla mnie robią to co robią tylko dlatego, że są tak zaprogramowani przez ewolucję i nie są w stanie przeciwstawić rozumu temu programowi. Gdyby ludzkość dojrzała tą marność istnienia, nie wyobrażam sobie żeby na przykład z taką pasją się rozmnażali, bo to by było beznadziejnie bezsensowne. Jedyne co w tym wszystkim mnie przekonuje o tym, że coś jest ze mną nie tak, to fakt że skoro już istnieję to warto by było wykorzystać ten czas i móc poznać wszechświat, to powinno być ciekawe zajęcie na całe życie. A jednak tak nie jest, coś sprawia że w praktyce pogrążam się w tym powalonym stanie zmęczenia, apatii i anhedonii i nie chce mi się z własnej woli podejmować żadnych czynności, prócz próżnowania dla zabicia czasu. Widocznie w moim programie coś nie działa, bo nawet wszechświat nie robi na mnie wrażenia i wolę próżnować i jak najszybciej przybliżyć się do śmierci, niż kontemplować to wszystko co mnie otacza, napawać się tym i brać udział w tworzeniu. Taka przykra rzeczywistość i to chyba jest najlepszy dowód na to, że coś jest ze mną nie tak i z nami wszystkimi.

Z drugiej strony w dodatku jak tak patrzę na wszechświat, na to że nasza Ziemia jest pyłkiem w układzie Słonecznym , układ Słoneczny pyłkiem w drodze mlecznej , a droga mleczna pyłkiem w widzialnym wszechświecie, to uświadamiam sobie jak marne są moje problemy, jakie to niskie jest się nimi przejmować wobec tak olbrzymiego majestatu wszechświata. Gdybym mógł tylko odczuwać, to gwarantuję wam, że spędziłbym całe życie na poznawaniu i odkrywaniu prawd o wszechświecie, kontemplowałbym je i cieszył się nimi, a tak to jestem w pustce i nie wiem co robić, liczę że się odblokuje coś we mnie.

Zastanówcie się nad tym co tu napisałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×