Skocz do zawartości
Nerwica.com

Topie-lica

Użytkownik
  • Postów

    314
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Topie-lica

  1. Prawda w oczy kole. I jeszcze mi zarzucać cynizm? ha! Aktorka z Ciebie nieziemsko dobra. Graj dalej, ale już nie dla mnie...
  2. To teraz już wiecie, że jest nadzieja. To nic że czasem trzeba kogoś skrzywdzić, żeby się z tego wyrwać, ale da się! Ja zostawiłam mojego chłopaka który poświęcił dla mnie wszystko, łącznie ze swoim zdrowiem, żebym tylko mogła jakoś trwać przez ten najgorszy czas. Był przy mnie poświęcając każdą wolną chwilę, zapominając o reszcie świata, żeby tylko mi pomóc. Ostatecznie mi pomógł bo wydaje mi się że przecież przez rozstanie z nim wróciły mi uczucia. Trudno o silniejszy bodziec niż wyrządzenie krzywdy człowiekowi który kochał mnie ponad wszystko i był gotowy wszystko dla mnie zrobić. To jest tajemnica sukcesu, myśleć tylko o sobie! Wiecie że zostawiłam go w momencie kiedy praktycznie nieprzytomny trafił do szpitala psychiatrycznego, bo już go to wszystko zaczęło przerastać? Rodzice od dawna doradzali mi żebym go zostawiła, ale postanowiłam że zrobię to dopiero kiedy będzie na samym dnie. Żeby jeszcze zabić mu kilka ćwieków, gdy już wyszedł ze szpitala wmawiałam mu że chcę do niego wrócić i gdy już zaczynał wierzyć w to że to możliwe, że może jednak jest dla nas jakaś nadzieja, dałam mu znać że jestem z kimś innym. Dodałam że jest mi lepiej z tym nowo poznanym człowiekiem i że gdy byłam z nim przez 3 lata to on mnie unieszczęśliwiał. To niesamowite jak wiele mocy uzdrawiającej ma zabijanie psychiczne człowieka. Zupełnie jakby się wysysało jego energię! Kiedy powiedział mi, żebym się już do niego nie odzywała, bo chce wyleczyć się ze mnie i spróbować jakoś stanąć na nogi (bo zostawiłam go bez niczego, musiał rzucić pracę i studia przez stan zdrowia w jakim się znalazł przez to że zapomniał o swoim życiu na rzecz mojego), to wtedy odczekałam miesiąc i znowu do niego zadzwoniłam wkręcając go mówieniem jaki jest dla mnie ważny. Kurcze, niestety tym razem się nie złapał. Możecie mówić że jestem podła czy coś. Ale moje własne zdrowie jest najważniejsze. Więc czasem warto oszukiwać drugiego człowieka i zniszczyć mu życie, sprawić by nikomu więcej nie umiał zaufać, zostawić go na dnie, samotnego, jeśli tylko to może sprawić że nasz stan się poprawi. Wy też znajdźcie sobie jakiś złoty sposób.
  3. Uht, rozstałam się z moim narzeczonym i było to dla mnie dosyć traumatyczne przeżycie i odzyskałam uczucia. Potem jeszcze na kilka dni zniknęły a teraz czuję już cały czas. Ale nie tak silnie jak to zapamiętałam...ale może to kwestia tego, że moje ostatnie wspomnienia uczuć przypadały na okres młodzieńczej burzy hormonalnej;) Chociaż nadal tęsknię za tak silnym odbieraniem świata jak wcześniej...ale nie narzekam na to jak jest teraz. Mogę w końcu żyć jak człowiek...co prawda z piętnem depresji, ale zawsze to z uczuciami. W czasie w którym odzyskałam uczucia brałam solian 1000mg od dłuższego czasu zresztą bez skutku. I odstawiłam go nie widząc żadnej zmiany, oprócz zaniku objawów ubocznych. Leki nigdy nie polepszały mojego stanu, choć bardzo w nie wierzyłam. Chodziłam też na psychoterapię, również bez żadnych wyników. Można powiedzieć, że moje ozdrowienie to cud:)
  4. Hej, rzadko już tu zaglądam, ze względu na to, że już nie borykam się z problemem nieczucia. Nadal mam objawy depresji, ale to nic z porównaniem do tego co było wcześniej. W związku z moim nagłym wyleczeniem, dosłownie trwało to kilka dni i tym, że odstawiłam już wszystkie leki spory czas temu, a objawy nie wróciły stwierdzam, że to musiało być psychogenne. Może wystarczy jakiś szok, zmiana w życiu by się z tego wyrwać? Życzę wam wszystkim wyzdrowienia, jestem przykładem tego, że się da;)Pozdrawiam.
  5. Hej wam, ja studiuję nadal, nawet coś tam mi się udaje zaliczyć: ) Ostatnio mam lekkie pogorszenie, ale liczę na to, że to przezwyciężę. Pozdrawiam was wszystkich. Z tego da się wyjść, nie wiem jak, wg mnie to nie leki mi pomogły...Ale da się.
  6. Sama nie wiem dzięki czemu mi się tak poprawiło. To było nagłe, i stało się tuż po rozstaniu z moim lubym, więc stawiam na traumatyczne przeżycie, bo dla mnie takie było. Teraz mam po prostu zwykłą depresję psychogenną, z której będę próbowała się wyleczyć terapią i własną pracą nad sobą. Jest ciężko, ale z pewnością nie tak jak wam. chociaż nadal nie wróciła mi pasja i nie umiem już się tak zainteresować czymś jak kiedyś. Przeszkadza mi też derealizacja, choć jest już w znacznie mniejszym stopniu niż była wcześniej. Może jednak dam radę z tego wyjść... mam taką nadzieję. A jak u Ciebie brak uczuć? Jakie uczucia odczuwasz?
  7. U mnie bez zmian, czuję uczucia, czasami mam przebłyski wśród ciągłej derealizacji, i widzę świat jakoś tak zwyczajnie jak kiedyś, jakby miał więcej barw i był mi bliższy. Postanowiłam zejść z solianu, myślę, że to nie dzięki niemu mi się polepszyło. Sprawdzę to na własną odpowiedzialność, najwyżej znów zacznę go brać, jeżeli mi się pogorszy. Na razie zeszłam z 1000mg do 600mg na dobę. I nie mam pogorszenia. W ogóle nie odczuwam żadnych zmian.
  8. cooler, ja jestem tym szczęśliwcem, z nicnieczucia przeszłam w zwyczajną depresję, i to o niewielkim nasileniu, w dodatku psychogenną. Teraz jestem słodko nieszczęsliwa, smutna, zrozpaczona, ale odczuwam też złość, czasem radość, irytację i inne uczucia. Ale nadal czuję się zniszczona przez nieczucie. Jeszcze nie mam takiego kontaktu ze sobą, jak sprzed choroby. Może się tego boję, boję się tego co zostało z mojej osobowości po nicnieczuciu przez ponad 3 lata.
  9. wróciły mi uczucia i emocje. Czuję się przez większość czasu paskudnie. Mam lęki , jestem smutna, często zrozpaczona. Na studiach póki co daję sobie radę. Po zdanym bardzo trudnym kolokwium nawet się cieszyłam przez chwilę. Więc pozytywne emocje tez odczuwam, tyle ze rzadko mam do nich powody.
  10. Hej wszystkim: ) Może nie jestem do końca zdrowa, ale odczuwam uczucia. Co oznacza, że z tego stanu da się wyjść. Nie wiem jak to się do końca stało, może to ten solian, chociaż bardziej podejrzewam traumatyczne przeżycie. Jak się czujesz brak uczuć?
  11. Długo nie zaglądałam na forum. U mnie z chorobą lepiej. Czuję uczucia, przynajmniej niektóre. Z kolei życie tak się na mnie zwaliło, że przez większą część czasu cierpię i mam koszmarne lęki. Ale zawsze to uczucia... Tak dla przypomnienia, pomógł mi solian z dawce 1000mg. Pozdrawiam.
  12. Wróciło mi to cierpienie, a myślałam, że to tylko skutek odstawienia akinetonu albo litu, a tu taka niespodzianka... Nie wiem co ze sobą zrobić, po prostu cierpię. Nie wiem jak wytrzymuje to brak uczuć. To jest nie do wytrzymania. Myśli samobójcze mnie nie odstępują gdy jestem w tym stanie.
  13. Brak uczuć ile bierzesz bromergonu? Ja od czasu solianu też go przyjmuję, ale nikt mi nie wspominał, że ma on jakieś działanie na nastrój. Ja go biorę tylko z powodu hiperprolaktynemii...chociaż i tak mi nie pomaga; /
  14. Brak uczuć, chyba w końcu wiem jak się czujesz. Dopadło mnie to cierpienie, które trudno nazwać jakimkolwiek uczuciem. Jest niewyobrażalne. Nie wiem jak przetrwam następną godzinę, a co dopiero następny dzień,tydzień, miesiąc. Tak się po prostu nie da. Mam cały czas myśli samobójcze i nie wiem ile wytrzymam. I to już któryś dzień. Nie wiem który, bo wszystko mi się stapia w jedno. Mam to po kilku dniach od odstawienia litu, teraz mam przepisaną cymbaltę- jakiś nowy lek, który niedawno wszedł na polski rynek, ale dostane go dopiero w poniedziałek. A zanim zacznie działać... to jakiś koszmar.
  15. Brak uczuć, doskonale Cię rozumiem, mi też już brak sił, by się łudzić, że będzie lepiej. Widzę swoją przyszłość w czarnych kolorach, nie dam rady żyć bez pomocy z zewnątrz,zawsze już będę na czyjejś łasce, jeżeli tylko zdecyduję się tak trwać. Ale musimy najpierw wszystkiego spróbować- to jesteśmy winne sobie i naszym bliskim. U mnie jak widać ciąg dalszy regresu, w dodatku zwiększyła mi się derealizacja...jestem na wykończeniu..Właśnie zaczęłam zwiększać dawkę solianu według wytycznych dr Rosia, może jest jakaś szansa na polepszenie...Bo jak nie, to chyba czeka mnie oddział na Sobieskiego.
×