Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja a szkoła/studia


anyway

Rekomendowane odpowiedzi

Tylko trzepnąć w ściane. Cały czas żyję nadzieją, że mnie przepchną. Chyba przejdę. Chyba mi się uda. Jaka ulga. Tylko problem w tym, że jakoś ostatnio nie mogę zebrać się by pójść do szkoły. Wiem, że muszę się postarać.

sadna jak mówi sebo, narazie maturą się nie przejmuj. Skup się na tym by wyzdrowieć i wszystko sobie poukładać. Jeszcze masz czas by wszystkiego się nauczyć. Jeśli zdasz nie tak jakbyś chciała, możesz poprawiać. Nie zamartwiaj siebie na zapas.

Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no to normalne, wraz ze zmiana poziomu szkoly w twoim przypadku zapewne podstawowka-> gimnazjum lub gimnazjum->szkola srednia rosna wymagania cos co wczesniej wystarczylo na 5 teraz moze nie byc nawet 4

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W najbliży weekend kolejne zaliczenia i egzaminy a ja nie mam siły żeby usiąść do książek, powróciły bóle głowy i senność, najchętniej nie wychodziłabym z łóżka, niestety muszę chodzić do pracy a na uczenie sił brakuje.

Mija kolejny dzień i egzaminy zbliżają się nieubłaganie a ja już dziś wiem że niczego nie zaliczę i jeszcze to spotkanie z ludzmi z mojej grupy których tak mocno rozczarowałam na obozie swoim brakiem zainteresowania czymkolwiek (jeszcze nie czułam się tak źle jak tam i było to widać).

Teraz nie wiem jak ja się na uczelni pokaże, boje się konfrontacji z nimi, jestem pewna że będą mnie unikać i nie wiem czy będe potrafiła to znieść (ostatnio płacze z byle powodu) obawiam się że znowu się rozpłacze, a już i tak płakałam przy koleżankach nie potrafiłam się powstrzymać, a teraz męczy mnie pytanie co one o mnie myślą? napewno nic dobrego.

 

Zastanawiam się nad roczną przerwą ale to i tak wymaga zaliczenia egzaminów a ja nie potrafię zabrać się za książki. To dopiero pierwszy rok a ja już nie daję rady....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

smutasek43 jestem z Tobą. będzie dobrze. Kiedy "naprawisz" się i zyskasz nowe "okulary" , może w nieco jaśniejszych barwach, zdasz sobie sprawę, iż to wszystko nie jest takie trudne. Niejedna osoba była w podobnej sytuacji a podniosła się. Daj sobie czas. I nie odganiaj od siebie optymistycznych myśli myśląc , ze są nie na miejscu.

 

Ja właśnie zdałam do II klasy liceum. równiez nie jestem zadowolona z moich ocen. pamiętaj jednak, ze te wszystkie udokumentowania nie oddają tak naprawdę poziomu naszej wiedzy.

ła , już skończyłam =D

pozdrawiam Cie, trzymaj się ciepło

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, pomarudzę.

Od 2 dni trwa rok akademicki. I musze przyznac, że te dwa dni to był istny koszmar pyshchiczny i fizyczny dla mnie.

Nie, nie dlatego, że przedmioty takie trudne, psorzy wredni a grupa do kitu. Nic z tych rzeczy gdyz jest w większości wypadków na odwrót.

Po prostu straciłem całkowicie zapał do nauki, jakkąkolwiek motywację (w zeszłym roku ją straciłem) i gdy tylko widze budynek szkoły to mam koszmarne objawy. Całkowita niechec, opryskliwosc i goólnie humor typu "bez kija nie podchodź a najlepiej to mnie dobij". Wszyscy to pewnie znamy. Ale do tego dochodzą okropne problemy fizyczne. Jestem straszliwie zmęczony nawet jeśli sie wyspałem i jestem na kawie. Po prostu mam straszną chec po prostu zasnąć. Dodatkowo dochodzi jadłowstręt. Jak rano wstanę to nie jestem w stanie nic zjesć gdzyz obrzydza mnie sam widok jedzenia, tak samo jak jestem na uczelni, nie potrafię się zmusić do jedzenia i jestem głodny. Zaznaczam, że w zeszłym roku jak tam chodziłem to nic z tego nie wystepowało, a przynajmniej nie zaraz na początku.

Większosc tych objawów znika kiedy wyjdę z uczelni i zmierzam już do domu. Jak wejdę do domu to większość tego znika (poza sennością która mnie dręczy a jednak nie mogę zasnąć kiedy sie połoze).

Sama myśl o tym, że bede musiał chodzić tam jeszcze 2 lata sprawia, że mam po prostu dosyć wszystkiego.

Żadne z tych objawow nie wystepowały kiedy wstawałem rano przez wakacje i musiałem isc do pracy, zaczeło się jak zobaczyłem budynek szkoły. Taka straszliwa chęć zostania w łózku, w domu i nie ruszania się stamtąd :/

Co mi u diabła jest?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak powstaje chęć do życia? Na podstawie fizjologii, na podstawie zrównoważenia organizmu, tzn. nasza duchowość zależy od dobrego funkcjonowania naszego organizmu jako maszyny biologicznej. Jeśli nie ma normalnie funkcjonującego ciała – nie ma chęci do życia. Niektórzy szukają „chęci do życia” w używaniu i nadużywaniu alkoholu. Ale w ten sposób uzależniają się od niego. Na początku niewielka ilość alkoholu powoduje powstanie takiej „chęci do życia”. Lecz z czasem dawka alkoholu rośnie, a „chęć do życia” się zmniejsza, bo pogarsza się stan fizyczny naszego organizmu. Tracimy zdrowie, tracimy równowagę fizjologiczną. W sposób podobny, lecz w mniejszym stopniu, działa kawa. W większym stopniu – narkotyki.

 

Cały świat jest w naszej głowie. Ma na to wpływ przeważnie nasze zdrowie. Największą chęć do życia mają dzieci. Jeżeli mamy „chęć do życia”, znajdziemy wyjście z każdej, najgorszej nawet sytuacji życiowej, jeśli zaś nie mamy – „płyniemy z prądem życia”, nie mamy sił, aby wyjść z trudnej sytuacji.

źródło: zdrowegotowanie.wordpress.com

 

a propos tej senności..

Też się z tym męczę. Nie umiem wysiedzieć na lekcji, tak mi się czasami chce spać chociaż niby jestem wyspany.

 

Myślę sobie gdzie się podziała moja chęć do życia z czasów gdy byłem mały.. hmmm.. może to przez tą kawę, nałóg z którego sprawę zdałem sobie dopiero przed kilkoma dniami.

 

Piję ją od początków gimnazjum.. czasami nawet wypijałem po 5 szklanek na dzień. A gdy zrobiłem sobie "dzień bez kawy" to od razu mi czegoś brakowało. Tak... to jest nałóg.. koniec z kawą!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko chwilami takie oswajanie i eliminacja są bardzo trudne. Miałam ten problem, przez co odpuściłam sobie kiedyś pół roku w drugiej klasie liceum. Powodów nie umiałam podać tak jednoznacznie, często na pytanie 'dlaczego?' nie znałam klarownej odpowiedzi. Dopiero z biegiem czasu wyszło, co tak naprawdę we mnie siedziało.

 

W takiej sytuacji mogłabym polecić znalezienie jakiś pozytywów na studiach. Chociażby na siłę, jakiegoś dobrego kolegę zaznajomić z sytuacją, żeby łatwiej było przechodzić przez studenckie życie. Może też jakieś metody relaksacji w domu, wyciszenie, regularne chodzenie spać, popijanie ziołowych herbat, nieco zdrowsza dieta, a nawet większe oddanie się swojemu hobby. Paradoksalnie, związku ze strachem w szkole nie ma, ale mnie pomogło. Ukojenie nerwów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałam ten problem, przez co odpuściłam sobie kiedyś pół roku w drugiej klasie liceum.

Ja w ten sposób zawaliłam studia :?

Ale przyczyna była we mnie, zdawałam sobie z niej sprawę, tylko olałam, aż zrobiło się za późno...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W moim wypadku zdawałam sobie sprawę, że coś jest nie tak, ale nie mogłam sobie tego wytłumaczyć. Pewien zbieg okoliczności ustawił mnie do pionu. W takim sensie, że moja mama przeczytała pamiętnik, przypadkowo i jakoś potoczyło się to w innym kierunku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mialem okropne stany lekowe, depresje jak poszedlem na pierwszy rok studiow. Po prostu rzygac mi sie chcialo jak tylko zobaczylem budynek szkoly i ludzi z mojej grupy, chociaz wielu bardzo lubie. Mialem problemy gastryczne, bylem zmeczony ale tylko w szkole... Na szczescie dotrwalem do sesji, wtedy dowiedzialem sie ze moje leki i depresja sa spowodane duzym stresem co doporowadzilo do nerwicy. Zaczalem czytac forum i powoli rozumiec i analizowac moja sytuacje. W wakacje sie odstresowalem, zaczalem chodzic na basen i.t.p. w poniedzialek zaczalem drugi rok z radoscia, ze tam chodze. Czuje sie swietnie, nie denerwuje mnie juz uczelnia czego zycze i Wam :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja się tu dopiszę-złe samopoczucie mam nie przez same studia, ale ich zawalenie... A raczej wysokość opłat za repetę... Całość zwali się na moich rodziców, bo ja do pracy się nie nadaję-nie umiałabym się zmusić, by nawet je poszukać :( Kocham swoje studia, to jedna z nielicznych rzeczy, która nadal ma sens, ale coraz częściej myślę nad rezygnacją. Zdziercze opłaty, wprowadzone od tego roku... Nie mam sumienia obarczać tym rodziców, a kasę powinnam wpłacić do końca października. Podanie o umorzenie leży u dziekana, złożyłam też pismo o rozłożenie na raty. Jednak nawet wtedy suma będzie duża (umorzą max. 30%).

To wszystko moja wina-trzeba było chodzić na zajęcia albo zarobić te pieniądze na wspomożenie uniwersytetu.

Nie wiem, co robić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę sobie gdzie się podziała moja chęć do życia z czasów gdy byłem mały.. hmmm.. może to przez tą kawę, nałóg z którego sprawę zdałem sobie dopiero przed kilkoma dniami.

 

Piję ją od początków gimnazjum.. czasami nawet wypijałem po 5 szklanek na dzień. A gdy zrobiłem sobie "dzień bez kawy" to od razu mi czegoś brakowało. Tak... to jest nałóg.. koniec z kawą!

 

W tym problem, że nie jestem uzalezniony od kawy, jeśli nie musze wstawać wcześnie to jej nie piję. Dieta to samo, zróżnicowana i raczej zdrowa. Aczkolwiek dietetykiem nie jestem. Magnez i wapno ponoć pomagają, biorę i nic :(

 

 

Po prostu nie lubisz studiów- musisz poszukać czemu, jakie są tego przyczyny. I powolutku je oswajać albo eliminować.

 

Lubię, a w zasadzie lubiłem, moje studia. Przynajmniej do połowy zeszłego roku ;/

 

Po następnych 3 dniach mam jeszcze bardziej dość, ale jak się wypisze to mnie rodzice chyba zabiją :/ nie wiem co ja tam robię, studia mnie obrzydzają, jestem całkowicie zniechęcony do nich i nie widze ŻADNEGO celu w siedzeniu tam :/

 

Goplaneczka - spróbuj pozyczek studenckich, niestety jest to jakieś zobowiązanie na przyszłosć ale zawsze jest nadzieja, że Ci przejdzie i będziesz w stanie pracowac i oddać te złotówki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na repecie nie dają kredytu :cry:

Trzeba być ze wszystkim do przodu.

Olimp-a może dziekanka? To pewnie wynik depresji, jak z nią powalczysz może wrócą chęci do nauki? A w międzyczasie praca?

Jeden rok to tyłu to nie tragedia >

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też mam obecnie obrzydzenie do studiów więc wiem co przechodzisz..co śmieszne jestem na kierunku na którym bardzo chciałam być , a jednak kiedy mam tam jechać to wszystkiego mi się odechceiwa..mianowicie ludzi którzy tam studiują wykładowców, pojawiają lęki i róznę stany depresyjne( choć dperesje mam cąły czas ;) )

 

tez sie zasdtanwiam po co ja studiuje, że sie nie nadaje, nawet mam problem z nauczeniem sie czegokoliwek..

 

ale jeszcze gorzej mam z pracą, zastaniwam sie nad zwolnieniem z niej całkiem :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie umiałabym się zmusić, by nawet je poszukać

 

wierzę Ci, że masz z tym problemy, ale uwierz - teraz o pracę jest tak łatwo, że wystarczy, że kiwniesz palcem i już ją masz. nie mówię tu jednak o takiej super pracy jak sekretarka, czy coś faktycznie zgodnego z zainteresowaniami, ale bezmyślna praca w postaci rozdawania ulotek jak najbardziej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×