Skocz do zawartości
Nerwica.com

sadna

Użytkownik
  • Postów

    25
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez sadna

  1. Leczę się, jakoś sobie radzę. W wakacje było już naprawdę ok. Niestety od dziś szkoła... Nie potrafię sobie poradzić z jedną rzeczą, może ktoś z Was to miał...Proszę Was bardzo pomoc/radę. Mam coś takiego, że nagle ni stąd ni zowąd zaczynam myśleć o mdleniu i wyobrażaniu sobie, że robi mi się słabo. Natychmiast panikuję i od razu robi mi sie niedobrze. Nie wiem kiedy wyjść z ławki, z klasy a kiedy olać myśli. Bo te mysli powodują u mnie chwilową utratę przyjemności. Na lekcjach jest to dla mnie cholernie uciążliwe. Nie wiem czemu zaczynam o tym myśleć i czemu to się dzieje, mimo że tego nie chcę. Chciałabym życ normalnie i spokojnie sobie siedzieć w ławce, a nie trzymać się za głowę, obgryzać paznokcie i rysować na marginesach byle tylko oderwać myśli i pomyślec o czymś innym. Bardzo prosze o pomoc. Pozdrawiam wszystkich znerwicowanych,
  2. sadna

    Natręctwa myśli...

    Jej...Musze to napisać z kims się podzielic, moze ktos to miał... Cierpie na nerwice natrectw, skupiajac sie jednak bardziej na natręctwo mysli, nie czynnosci (choc i te sie zdarzają). Ostatnio dręcza mnie mysli zwiazane praktycznie ze wszystkim, automatycznie mi sie kojarzą negatywnie, tak zebym miala sie czym martwic np. gdy sobie cos przypominam np.jakis program to zastanawiam sie czy rzeczywiscie go widzialam (swiadomosc wie, ze tak ale mysli podpowiadaja mi co innego i sama juz nie wiem co mysle),mysli wydają mi się baaardzo dziwne, zwiazane z: -wspomnienia,marzenia,wyobrazenia -przyszlosc -wykonywanie czynnosci -myslenie o mysleniu -mowa Musze sobie tłuamczyć, że ja funkcjonuje normalnie i ze moja swiadomosc mysli normalnie, a to wszystko są tylko myśli! Ale jest to cholernie ciężkie... I to d/d...Nawet w tym momencie zastanawiam sie czy to sie dzieje naprawde...Nieustający matrix. Boje sie, ze uwierze w złe mysli. Boje sie, ze bede myslec jak schizofrenik, ze nic sie nie stanie jak np. wyjde na czerwonym swietle na ulice czy wyskocze z okna "(a pfu pfu, odpukac!), tylko ze te mysli są tak natarczywe, ze ja juz nie wiem sama co na to moja swiadomosc. Biore seronil, chodze do lekarza. Chodzilam do psychologa, ale zmieniam go gdyz bardzo sie na nim zawiodlam.
  3. No tak. Słyszałam o takich przypadkach, lecz wtedy nie da się pobrać krwi w wyniku zbyt wysokiego ciśnienia, które powoduje wlaśnie zdenerwowanie, strach, napięcie. Mi chodziło brdziej o takie kontrolowanie przepływu swojej krwi w ciele ot tak, do góry czy w dół. Jest to jedno z kolejnych moich natręctw, które się mnożą i mnozą...
  4. Jestem wlasnie po piątej wizycie od mojej psycholozki i wcale nie czuję się lepiej po tych spotkaniach. Może mam się zgłosić do jakiejś innej? Co o tym sądzicie? Poradźcie mi coś, bo jestem na skraju załamania.
  5. Okres, gdy natręctwa były bardzo delikatne przypada na dzieciństwo. Stały się intensywniejsze po pewnym incydencie (zemdlałam w kościele), po którym pojawił się przeraźliwy lek przed zemdleniem gdziekolwiek. Wtedy natręctwa się nasiliły, potem natręctwa myśli przed zrobieniem czegoś okropnego. Sama z tego wyszłam, trwało to, nie wiedziałam co ze mną jest ale wyszłam z tego. Po ok. 3-4 latach czyli teraz wróciły okropne natręctwa myśli. Próbowałam sobie dac z nimi radę, jednak po 3-4 miesiącach zrobiło się gorzej i wybrałam się do lekarza. Żałuję, że nie zrobilam tego wczesniej, gdy natrectwa nie byly takie silne.
  6. To nie jest tak, że nie wierzę...Po prostu pierwszy raz spotykam się z psychoterapią i nie mam nawet ogólnego obrazu jak to powinno wyglądać. Czy mam spodziewać się, że psycholożka podpowie mi jak sobie radzić z moimi problemami, gdy już dotrze do źródła problemu?
  7. Mam identycznie tylko, ze nie z klawiaturą komputera, ale telefonu komórkowego . Co do zginania rąk, tak mam bardzo podobnie i też zwykle w łóżku, przed pójściem spać. Gdy za długo się skupiam na jakiejś części ciała np. ręce to musze nią ruszyć, pomachać czy cokolwiek, bo mam wrażenie, ze mi tam krew spłynie z głowy. Co do pulsu...podobnie, więc gdy go słysze to zmieniam pozycję spania tak, żeby go nie słyszeć. Np. wyjmuje rękę spod głowy itp. Te natręctwa też nie sprawiały mi kiedyś żadnych problemów (nie przejmowalam się nimi), niestety jakoś tak się stało, że się nasiliły, a następnie pojawiły inne (niestety gorsze) w wyniku czego chodzę teraz do psychiatry i psychologa. Oczywiście nie znaczy to, że Ciebie też to musi spotkać czego z całego serca Ci nie zycze, bo to okropna rzecz. Pozdrawiam
  8. Ja też tak mam. Czytając twojego posta nie moglam uwierzyc w to, ze ktos tez to ma. A masz cos takiego, ze masz wrazenie ze jestes w stanie kontrolowac przeplyw swojej krwi (mimo, ze jest to mysl calkowicie absurdalna)? Ja mam nerwice natrectw, wiec to co opisujesz jest pewnym z jej objawów.
  9. Powiedzmy, ze moja psychoterapeutka dojdzie to tych wydarzen z dziecinstwa, ktore doprowadzily mnie do obecnego stanu. I co wtedy? Jak mi pomoze w zwiazku z tym? Przeciez nie zmieni przeszlosci. Poza tym srednio chce mi sie wierzyc w to, ze to mogło miec zalążek wczesniej. Mam wrazenie, ze sama sobie sprowadzilam tę chorobę. Na czym polega jej pomoc w psychoterapii? Jak do tej pory to tylko ja mówię, mówię mówię. Czasem ona coś skomentuje. Potrafimy milczec kila minut po czym ona zadaje mi jakies pytanie. Czy tak to ma wygladac?
  10. Czy mogę coś jeszcze poradzić na ten dziwny stan jakim jest depersonalizacja? Chodze do pschiatry, psychologa, biorę seronil. Uczucie derealizacji towarzyszy mi od jakiegoś czasu od rana do wieczora. Tylko podczas snu czuję się "trzeźwa".. Czemu tak sie dzieje skoro nie biore zadnych uzywek? Skad to sie wzielo?
  11. Dziękuję za odpowiedź. Podnosi mnie to na duchu, że ktoś też tak miał. U psychiatry byłam, zapisał mi seronil i skierował na psychoterapię. Dostałam tez po kolejnej wizycie jakies tabletki na lepszy sen (moge je brac przez 2 tyg., ale jak na razie nie odczuwam roznicy). U psychologa też byłam. Na początku się jakoś trzymałam, ale gdy myśli zaczęły dotyczyć wszystkiego to przestałam sobie radzić. Długo wcześniej tłumiłam w sobie nerwice natręctw - nie wiedziałam co to jest, myslalam ze jakies takie moje odchyly. Jednak to wszystko mnie przerosło, było tych lęków i natręctw za dużo. To przykre, ale poczułam dzisiaj, ze chcialabym umrzec skoro mam tak zyc jakbym nic nie czuła, jakby nic na mnie nie robilo wrazenia, jakbym nie odrozniala dnia od nocy, rana od wieczora, bliskich osob od zupelnie obcych itp. Nie wiem jak mamie wytłumaczyc na czym polega derealizacja. Bardzo mnie prosila, zebym jej o niej opowiedziala (wie, ze cierpie na depresje). Mam straszny żal do tej mojej głowy, ze mnie tak urządziła. Tęsknię za dawną mną.
  12. Na tym forum działam od całkiem niedawna jednak jeszcze nigdy nie było u mnie tak źle jak w przeciągu 2. ostatnich dni. Juz nie wiem co się ze mną dzieje. Wczesniej były to leki i natręctwa jednak w miare normalnie funkcjonowałam. Teraz już mam problemy z odbieraniem rzeczywistości. Nie czuję się sobą. Czuję się tak jakbym obserwowała swoje poczynania z boku. Oczywiscie nie mogę się na niczym skupić. Wyobraźnia i myśli robią swoje, wmawiają mi absurdy - najgorsze jest to, że zaczynam w nie chyba wierzyć. Nie wiem jak to się dzieje, że wykonuje jakiekolwiek czynnosci. To wszystko jest jak jakis koszmar, z którego nie moge sie wybudzić. Chciałabym ćpać, wtedy miałabym powód dla którego to się wszystko dzieje u mnie w głowie, a tak? Zwariowałam? Mam wrażenie, że gdybym tylko chciała to potrafiła umrzeć - myśląc, spowodowac to samymi myślami. Że myślami potrafiłąbym wyjść z siebie. Czuję się tak jakbym zyła w zupełnie innym świecie. Nie potrafię już sobie przypomnieć jak to było kiedy byłam "normalna", nie potrafię zrozumieć jak to robią inni ludzie, ze funkcjonują normalnie. Nie wierzę w to, że to się wszystko dzieje. Nie wierzę już w to, ze kiedykolwiek z tego wyjdę. Jakby to był już koniec. Uwięziona we własnej głowie. Boże co to jest??
  13. Jestem cholernie niewdzięczna. Mama bardzo mi pomaga w mojej chorobie, sama chorowała kilka lat temu na depresję. Wspiera mnie, wysłuchuje najgorszych moich myśli, a mimo to nie potrtafię się podnieść. Czuję, że moje życie się już skończyło. W wieku 18 lat. Czuję się tak jakby te codzienne czynności wykonywał ktos inny, nie ja. Że to nie ja rozmawiam z innymi ludźmi. Mam już tego dość. Mam dośc słuchania swoich mysli, nie mogę sie pogodzić z tym, że mnie to spotkało. Chcę być normalna jak każda inna nastolatka. Aż mnie ściska w sercu jak patrzę na rówieśnice przejmujące się pierdołami. Ja też chcę się przejmować czy mi torebka pasuje do butów i inne takie. Gdzie się podziała dawna Ja? Dziewczyna sukcesu, dziewczyna której wszystko wychodziło...Najlepsza w klasie, z rodzicami świetny kontakt, z przyjaciółmi...Z charakterem i poczuciem humoru. Co się ze mną stało?? Ja chcę jeszcze żyć!!! Tak trudno mi wmówić, że myśl nie równa się działanie. Ale ja już sobie wmówiłam, że zwariowałam. Tylko siedzieć i płakać. ile razy próbowałam się podnieść tyle gówno z tego wyszło.
  14. To chyba może być derealizacja. Tak lęki były dominujące. Nie wiem już co ze mną...Nie wiem jak to się dzieje, że wykonuję zwykłe czynności. Tak jakby robiła to moja podświadomość, a nie ja. To jest jak jakiś koszmar. Boję się cholernie! Czy ja panuję jeszcze nad sobą? Byłam już u psychiatry i psychologa. Następna wizyta za 2 tygodnie. Co ja do tej pory pocznę. Jak ja to wytrzymam? Ten Seronil to w ogóle coś daje? Chciałabym spać 24 h na dobę, wtedy czuję się świetnie. Kurczę, nie chcę spieprzyc całego swojego zycia! Mam dopiero 18 lat!! Chociaz z drugiej strony jest już mi wsyzstko jedno. Przyjemnosci z zycia nie odczuwam już wcale. Wszystko wydaje mi sie takie odległe. Boję się, że już z tego nie wyjdę. Że to już koniec.
  15. sadna

    Depresja a szkoła/studia

    Na szczęscie dobre oceny pozbieralam we wczesnej fazie mojej choroby, wiec spokojnie zdam do III klasy. Tylko strasznie sie boję jak zdam maturę. Co ze mną dalej będzie. Jak ja sobie nie radzię z podstawowymi rzeczami...
  16. Boję się, że mimo że wszystko robię ok, bo robi to moja podświadomość. Boję się, że zdominują moim życiem te niedobre myśli, które mi wmawiają absurdy zycia. Np. próbują mi wmówić, że nie wiem po co sa pieniądze i że nie znam ich wartości. Czy to przez lęk przed ześwirowaniem i skutek natrętnego myślenia, stresu spowodowanego wczesniejszymi natręctwami i lękami? Czy jest to jedno z kolejnych natręctw? Przez to wszystko mi się wydaje dziwne, choćby to że wstaję, chodzę, pisze na klawiaturze. Help.
  17. Jakby mnie tak potraktowała moja lekarka to tez bym sie poryczała. Po prostu trafilas na niekompetentnego lekarza, nie przejmuj się nim i szukaj dalej. Powodzenia.:)
  18. Od kilku dni mam coś takiego (wcześniej zmagałam się z lękami, nerwicą natręctw, obcesyjno-kompulsywnym mysleniem o zlych rzeczach), ze czuje sie tak jakbym zwariowala. Jakby istnialy we mnie dwie części:podświadomość (ta dobra-normalna) i myśli (te złe - nienormalne). Konkretny przyklad?Ktos mi mowi, ze byl w kinie. Podswiadomosc wyobraza sobie kino, a mysli wmawiają mi, ze nie wiem co to jest kino. I tak na każdym kroku. Dotyczy to wszystkiego co mnie otacza, co sie wokol mnie dzieje. Nawet pisząc te słowa tak się czuję. To wszystko jest takie nierealne, inne niz przed chorobą myśli. Czy ja już zwariowalam czy po prostu lęk przed chorobą psychiczną, niezrozumieniem mnie przez nikogo doprowadzil mnie do tego, ze mysli mi wmawiają tak absurdalne rzeczy? Prosze o pomoc.
  19. Witajcie. Człowiek tak ma, że głownie się skupia na tych złych rzeczach, które go spotykają. Postaram się jednak wyłapać kilka pozytywnych rzeczy z ostatnich godzin/dni z mojego zycia. :) Udało mi się skupić myśli i przeczytać kilka artykułów Posprzątałam pokój Uczyłam się angielskiego Narysowałam coś Było naprawdę kiepsko, myslałam, że to koneic ze mną, że zwariowałam i nadaję się tylko do psychiatryka. Jednak poszłam wczoraj do lekarza na kolejną wizytę i dodało mi to poweru. To wiele daje, gdy lekarz Ci mowi, ze nie zwariowales/las. A jutro idę do szkoły. Mimo, ze mi lekarka zaproponowala zwolnienie to idę! Nie zrozumiem lekcji? Trudno! Zemdleję? Trudno! Zacznę się nakręcać, przytłoczą mnie natrętne myśli? Trudno! Ale walczę! I coś wyniosę z jutrzejszego dnia.
  20. sadna

    Depresja objawy

    Chcialabym zapytac czy kto z Was miał/ma coś takiego, że czuje sie...wyobcowany, dziwnie. Tak mamy np., gdy długo nie uzywamy jakiegoś slowa, a gdy nagle uzyjemy go zastanawiamy się nad nim długo i brzmi ono dziwnie. Ja mam tak z otaczającą mnie rzeczywistością. Gdy byłam zdrowa wszystko było ok, ale jak wpadłam w tę cholerną nerwicę lękową/depresję(?) to wszytsko się zmieniło. I tak wszytsko co mnie otacza i sytuacje wydają mi się takie inne/dziwne/niepojęte. Jakbym była na haju, a jestem całkowicie czysta. Np.podświadomie wiem po co np.ucze się do klasówki, ale wydaje mi się to jakieś niepojęte. Nie mogę sobie z tym poradzić, boję się że zwariuję. Czuję się jakbym była zamknięta w jakiejś cholernej klatce myśli.
  21. Oczywiście, że podzielę się swoimi doświadczeniami. Pierwsza wizyta już w piątek. Czekam z niecierpliwością. Nie ukrywam, że podniosł mnie Twój post na duchu. Myśl, że nie tylko ja mam takie straszne myśli na temat rzeczy, których absolutnie nie chciałabym zrobić utwierdza mnie w tym, że nie jestem nienormalna. Że to po prostu nerwica lękowa/depresja. Cholerna rzecz z którą trzeba się uporać raz na zawsze. Czasem(ba, nawet często) owszem brak mi sił, mam ochotę leżeć i nic nie robić, wtedy przynajmniej nie zrobię nic złego/wbrew sobie. Nazwałabym to wewnętrzną walką. Bo to jest dziwne. Mimo, że myślę o tych wszystkich rzeczach to wszystko robię normalnie. Chodzę do szkoły, zaliczam klasówki, odzywam się do ludzi. Czasem siedzę i płaczę, ale zaraz potem próbuję się podnieść i mimo to robić rzeczy, które są na porządku dziennym. Mimo, że wydają mi się dziwne i bez sensu.
  22. Dzięki za słowa otuchy i oczywiście dam znać. :)
  23. Dzięki. Nawet nie wiecie ile otuchy mi dodały Wasze odpowiedzi. Poczucie, że nie tylko ja mam takie myśli dodaje optymizmu, którego w tym momencie tak bardzo mi brakuje. Dziękuję.
  24. Szukałam odpowiedniego tematu na tego posta, ale nie moglam niczego znaleźć. Jesli cos takiego juz jest to prosze o przeniesienie go w odpowiednie miejsce. Przepraszam. Bylam dzisiaj na konsultacji z psychologiem. Skierowanie dostalam od psychiatry, ktory zapisal mi rowniez lek o nazwie seronil. Za tydzień mam zacząć psychoterapię. Mój problem polega na tym, że mam lęki dotyczące już praktycznie wszystkiego co mnie otacza, jednak wszystkie one wynikałyby z mojej winy nie kogoś z zewnątrz. Chodzi o to, że JA zrobię coś czego bym nie chciała lub wręcz przeciwnie nie zrobię czegoś (np.nie wysiądę na przystanku). Lęk przed tym, że nie kontroluję swoich myśli, zrobię coś wbrew sobie. Kiedyś było to tylko przy stresujących sytuacjach np.podczas sprawdzianu wymyslałam sobie lęk, że napiszę jakieś bzdury, albo nic nie napiszę, ale nie dlatego, że nic nie umiem tylko dlatego, że to ze mną coś jest nie w porządku, w głowie. To lęki dotyczące czynu/działania. Od najmniejszych po najgrosze czyny, których nawet boję się przytaczać. Kolejny lęk, który męczy mnie już od ok.4 lat to paniczny lęk przed zemdleniem. Że samymi myslami spowoduję, że zemdleję. Że cały czas będę się prowokować myślami, będę mdlała cały czas i zmarnuje sobie całe życie. Zdarzyło mi się kilka razy. A dzisiaj np. to tak się napawałam tym lękiem, myslałam o tym, że już czułam siedząc na lekcji w ławce, że krew mi odpływa, przestaję być przytomna, już miałam wstać z ławki i poinformować nauczycielkę, gdy nagle nie zrobiłam nic, nic i przeszło. Chociaż czułam, że mi krew z głowy odpływa. Boję się tak strasznie się boję, że nikt/nic mi nie pomoże, bo problem tkwi we mne/w moim mysleniu, a tego nie da się tak łatwo wyleczyć jak zwykłego fizycznego urazu. Zaczynam mieć coś w rodzaju "matrixa", wszystko wydaje mi się takie dziwne, boję się że zagubię się w swoich myślach, w swojej głowie. Jak te lęki dotyczą nawet tego czy będę umiała się zmusić, żeby usiąść przed komputerem i napisać te kilka słów... Wróciłam od tej konsultacji psychologicznej i nie wiem jak wytrzymać do pierwszej wizyty psychotepeutycznej. Pomóżcie. I czy wyżej opisywane rzeczy są Wam znane? Help.
  25. sadna

    Depresja objawy

    Cześć. Jeszcze jakieś pół roku temu byłam wesołą, buntną z poczuciem humoru i ambicjami osiemnastolatką. Byłam najlepszą uczennicą w klasie, uwielbiałam słuchać muzyki, spotykać się ze znajomymi, trwonić pieniądze na zakupy. Wszystko mi się udawało. Dwa lata temu pokonałam najsilniejszy wtedy jak na mnie silny lęk przed mdleniem gdziekolwiek byłam. Oczywiscie zanim to nastąpiło wystąpiły kolejne lęki jednak wtedy nie wiedziałam, że to stan lękowy. Zajęło mi to trochę czasu, dużo czasu. Zapewne dlatego, że nie zdawałam sobie sprawy z tego co mi jest i myslałam, że to tylko ja na całym świecie wymyslilam sobie taką głupotę. Niestety. Z powodu (ja tak sobie to tłumaczę) dużego stresu jaki wywoływała u mnie szkoła nasilił się jeden z kolejno wymyślonych wczesniej lęków. Otóż wymyslilam sobie, ze stracę kontrolę nad sobą, ze skocze przez okno(a mieszkam wysoko) mimo, ze w rzeczywistosci tego nie chcę. Ten lęk trwał. Potem pojawily się następne. Myslalam, ze mam schizofrenię i bałam się, że usłysze głos ktory kaze mi zrobic cos czego bym nie chciala. Przeszlo. Potem kolejne lęki, dotyczące np. sprawdzianow w szkole. Że napisze jakąś bzdurę albo nic nie napiszę. Że nie wysiądę na odpowiednim przystanku. Że nie będę umiała się odezwać, przegryźć kanapki, przejść z pomieszczenia do pomieszczenia, zrozumieć tego co czytam. Potem było już tylko gorzej i lęki dotyczą już absolutnie kazdej czynności. Ciężko mi się to pisze. Kiedyś lubiłam jeść - dziś w ogóle nie chcę myśleć o zjedzeniu czegokolwiek. Mam jakby zablokowany żołądek. Bylam u lekarza, zdiagnozował u mnie stan lękowy, który moze prowadzic do depresji. Przepisal jakiś lek. Biorę go od 5 dni, efekt ma byc widoczny dopiero po miesiacu. Jak ja to mam wytrzymać. Nic mnie nie cieszy, nic mnie nie obchodzi, a zbliża się koniec roku. Za rok matura. I jeszcze efekt "matrixa", nie zauważanie związku przyczynowo-skutkowego. Mój rozsądek siedzi w mojej podświadomości i tylko tam. Jak do tej pory nie zrobiłam nic wbrew sobie, ale lęki są silniejsze ode mnie. Chce mi się płakać, leżeć na łóżku i płakać. Chcę być tą samą dziewczyną co wcześniej. Nie chce zmarnować mojej mlodosci. Chcę żyć. Chcę być taka jak wcześniej.
×