Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja a szkoła/studia


anyway

Rekomendowane odpowiedzi

Ja jestem w jeszcze gorszej sytuacji - dwa lata przestudiowałem, rok urlop zdrowotny i teraz tez bede sie starac o kolejny urlop - dwa lata w plecy jak nic. Nie lubię swoich studiów, ale i tak nic innego mnie nie interesuje, więc musze tak czy siak je jakoś skończyć. Powiedzcie mi jak robicie z ubezpieczeniem podczas studiow - studenci sa ubezpieczeni do 26 roku życia, a jak mi się nie uda do tego czasu skończyć studiów - to będę musiał płacić 280 zł na miesiąc aby być ubezpieczonym???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy może być jeszcze gorzej, niż w moim przypadku...jakby nie liczył ja jestem 4 lata w plecy. Na szczęście się już od tego uwolniłam..ehh. Ja nic nie płaciłam po ukończeniu 26 lat, ale też do lekarza nie chodziłam...więc nie wiem jak by było jakbym musiała pewnie wszytko by było pełnopłatne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi po 4 latach udało sie skończyć licencjat. Od tego roku wybrałem sie na magisterke (zaocznie) ale nie dawałem rady, i chyba nie uda mi sie dotrwac do konca tego semestru. Myśle o tym, żeby dać sobie spokój i zacząc jakis inny kierunek. Dołuje mnie fakt, że władowałem troche kasy juz tą nieszczęsną szkołe, a do tego jeszcze dochodzi wojsko które może sobie o mnie przypomnąć. ehhh posrane to wszytko ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nic nie płaciłam po ukończeniu 26 lat, ale też do lekarza nie chodziłam...

 

Takie podejście wogóle u mnie nie wchodzi w rachubę - muszę chodzić do psychiatry, neurologa, lekarza POZ, realizować recepty ze zniżką, od czasu do czasu wezwać pogotowie...

 

Ale wyczytałem, że po ukończeniu 26 roku życia, ubezpieczenie płaci za studenta uczelnia, tylko samemu trzeba na niej złożyć o to wniosek. Nie wiem jak jest na prywatnych, ale mój uniwersytet nie robi z tego żadnego problemu - wystarczy iść do biura spraw bytowych i się wpisać na listę. Także kamień z serca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie minęły mi ferie. Podczas ich trwania czułem się bardzo dobrze.Uśmiechałem się,dobrze się bawiłem.Czas przeszły jest tu adekwatny do tego co czuję. Byłem dzisiaj w szkole i...dół powrócił.Cały dzień chodzę przygnębiony i wściekły,nabuzowany i tak na zmianę. Czemu szkoła tak na mnie działa? Bo mam ogromnie dużo do zaliczenia. Nie potrafię pogodzić sportu ze szkołą i to mnie dobija. Macie jakiś pomysł? Jakieś patenty na naukę? Mam milion myśli na sekundę i snuje same czarne scenariusze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o zachęcenie do nauki to nie znam sposobu(możesz wyobrazić sobie siebie pod mostem pijącego wino, albo kopiącego rowy...), ale znam kilka przydatnych rad jeśli chodzi o szybką naukę:

 

Podczas nauki często jest tak, że nie możemy się skupić na tym co robimy, dzieje się tak dlatego, że w tym czasie pracuje tylko jedna półkula(prawa) a druga się "nudzi" a coś robić musi więc dlatego często się zamyślamy,wyobrażamy sobie coś zupełnie niezwiązanego z tym co robimy, jaka jest na to rada? W czasie gdy się uczysz wyobrażaj to sobie, wtedy obie półkule będą skupione na jednym, a im więcej uwagi poświęcisz temu czego się uczysz tym lepiej, przykładowo jak ja uczę się z historii(dawniej dla mnie najgorszy przedmiot): czytam zeszyt, powtarzam w myślach, przepisuje na jakąś kartkę i wyobrażam sobie to co się dzieje, albo jak opowiada o tym nauczyciel- działa, czasem wystarczy raz tak przestudiować notatki, żeby się w miarę nauczyć- Od kiedy zacząłem się tak uczyć nie mam problemów z historią. Tak więc podczas nauki wyobraźnia powinna działać. Jeśli ktoś nie wierzy niech przeprowadzi eksperyment- postara się zapamiętać kilkanaście rzeczy wypisanych w punktach, gdy będziemy bezsensownie powtarzać w myślach te przedmioty to zajmie to nam dużo czasu, a gdy do każdego przedmiotu wyobrazimy sobie dokładny opis to najprawdopodobniej szybko zapamiętamy wszystkie lub znaczą większość. Druga sprawa to podejście, nie można sobie wmówić, że to czego się uczymy jest głupie i nam niepotrzebne, bo wtedy będzie ciężko. Kolejna istotna sprawa to nie zostawiać sobie nauki na późny wieczór(ja tak robiłem, że w ciągu dnia luz, a o 22 zaczynałem dopiero do książek patrzeć)- wtedy nauczymy się niedokładnie, lub zapomnimy znaczną większość.

 

To tyle co mogę napisać o nauce. Gdzieś w internecie można znaleźć rady co do szybkiej nauki, a nawet któraś gazeta wydała na płycie specjalny program z ćwiczeniami gdzie wszystko było tłumaczone, bawiłem się nim i dużo mi to pomogło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obecne szkolnictwo jest na tak żenującym poziomie, że jakbyś poświęcił pół godziny dziennie na naukę, to dasz sobie radę bez problemu jeśli jesteś choć średniointeligentny.

Napisz, jaki uprawiasz sport i czy wiążesz z tym swoją przyszłość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sprobóje uczyć sie wyobrażając sobie nauke bo z neurologicznego punktu widzenia to ma sens ;-) 30 min. dziennie wystarczyłoby gdybym chodził do szkoły zawodowej (nie obrażając szkół tego typu i ludzi do niej uczeszczających),a póki co jestem w LO i musze pare godzin dziennie usiąść do książek. Uprawiam strongman,a ten kto się tym choć troche interesuje wie,że ten sport pochłania duże ilości czasu.Tak wiąże z tym przyszłość i dlatego to sprawia mnie tyle kłopotu. Znacie jakies sprawdzone specyfiki poprawiające wydolnść mózgu,koncentracje itd.?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tam żadnych specyfików nie używam, możesz sobie redbula walnąć przed nauką :P a i nie ucz się w pozycji leżącej, bo pewnie zaśniesz :lol:

Ja też trenuje sport i wiąże z nim swoją przyszłość- sztuki walki i wiem jak ciężko jest pogodzić ze sobą treningi i szkołę :/ niestety czasem trzeba opuścić trening i przysiąść do książek :(((

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zamiast redbull'a wole kawę sypaną :D Właśnie najgorsze jest to,że czasami trzeba odpuścić trening na rzecz nauki :cry: Zostało 79 dni nauki i hmmm...no cóż trzeba się po prostu wziąć w garść i przeboleć jakoś do wakacji. "Książka-30 zł,zeszyt-2 zł,długopis-1 zł...promocja do następnej klasy-bezcenne.Wszystkich rzeczy nie da się kupić,a za wszystkie inne zapłacisz kartą MasterCard" ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hello,od półtora roku jestem z chłopakiem chorym na depresje,zaczęła sie ona właśnie od szkoły :/ pisałam o tym pół roku temu na forum ( zwi-zek-chory-zdrowy-czy-chory-chory-t11121-36.html ),ale chyba w złym temacie,bo nie otrzymałam odpowiedzi. wszystko zaczęło się od rozpoczęcia liceum,gimnazjum zakończył ze świetną średnią, lubiał udziela sie na lekcjach,w życiu szkoły. w liceum tez mu szło na poczatku dosyc dobrze,jedynie kulał z niemieckiego,z ktorym nigdy wcześniej nie miał styczności (jak większośc z jego miasta w klasie,szkoła jestw miescie obok). niestety zbyt wysokie stawianie sobie poprzeczki sprawiło,że nie zadowalał się 2 z niemca,to pociagnęło za sobą opuszczanie się w nauce także z innych przedmiotów. w tym samym czasie zaczęliśmy się spotykac,starałam się go motywowac,pomagac,chociaż na początku myślałam,ze to po prostu urażona ambicja,a nie jakieś poważniejsze komplikacje. jednocześnie z problemami w szkole miały miejsce problemy rodzinne,o czym dowiedziałam się mniej więcej pod koniec roku szkolnego. pierwszą klasę ledwo zdał,paradoksalnie z większości przedmiotów miał 6,5 i 4,z niewielu 2,ale naciagnięte,bo pod koneic roku praktycznie w ogole nie chodził. po wielu zawirowaniach miedzy nami,z rodzicami,z samym sobą poszedł do drugiej klasy. ale z nim samym niestety było coraz gorzej,bardziej złosliwi ludzie patrzyli na niego dziwnie,co też go bolało,nie kazdy nauczyciel był wyrozumiały,niektórzy traktowali go ulgowo (czego nie chciał,bo czuł się gorszy przez to). zupełnie zamykał się w sobie na lekcjach,nie odpowiadał pytany,nie pisał na sprawdzianach,tak jak niektórzy pisali w postach wyżej,bardzo chciał,ale nie potrafił przełamac blokad w sobie. po bożym narodzeniu już w ogole nie wrocił do szkoły,przez co nie zdał,w przyszłym roku nie chce wracac do skzoły. po czesci czuję się winna,bo niby mam na niego największy wpływ,ale powoli zatracam wiarę w to,że mu się uda wrócic do szkoły :( wiele osob mi mówiło,ze jestem dla neigo za łagodna,że nie powinnam tolerowac tego,ze odpuścił sobie szkołe,ale nie potrafie,nie mam już pomysłu na to,jak go zmotywowac żeby uwierzył że zmiana szkoły i ponowna próba podniesienia się są szansą na lepsze. kiedyś pomagało mu powtarzanie,że bedzie lepiej,że po weekendzie/świetach/wakacjach wypoczety da rade,bo przeciez ma wiedzę i inteligencję (w luźnej rozmowie potrafi wypowiadac sie świetnie na naukowe tematy,w szkole blokada),od dłuższego czasu go to irytuje,bo nie dzieje się lepiej,a wręcz gorzej :/ przepraszam za chaos wypowiedzi i proszę o rady,szczegolnie tych osob,które także nie miały sił na naukę,wiary w udaną przyszłośc i jakoś to przezwyciężyły

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przez depresje i fobie zrezygnowałem z szkoły 3 lata temu... rok temu zacząłem się leczyć psychiatrycznie i teraz ponownie zapisałem się do liceum... myślę ze leki nie były by złym pomysłem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja na szczeście chodze na studia zaoczne ale i tak w ciągu tych trzech dni czuje się okropnie,boje się ludzi...zazwyczaj po uczelni chodze sam...poza tym każdy dzień na uczelni powoduje u mnie niezłego doła.W dodatku na uczelni podzczas wykładów mam często ataki paniki:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie zdałem w liceum częściowo z powodu moich objawów (częściowo też oczywiście z powodu wrodzonego lenistwa). Też miałem napady chorobowe na tyle silne, że musiałem opuścić zajęcia i iść, jak ja to mówię, "tripować" do domu. ("Tripować" oczywiście dlatego, że moje doznania przy atakach możnaby porównać do wzięcia końskiej dawki LSD - a przynajmniej tak to sobie wyobrażam). Zobaczymy jak to będzie w tym roku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam rok maturalny teraz,na razie powinnam się cieszyć z wakacji. One już minęły prawie a ja nie czuję się wcale lepiej..

Mniej więcej wiem co mogłabym zdawać i co chciałabym a nie ma szans :(

Pamiętam pierwszy rok liceum.. męczarnie ,dostosowanie sie do nowej szkoły (jedna z lepszych pod względem poziomu -.-' ) ,pójście samej do szkoły ,leżenie i gapienie się w sufit przez pół roku w fali jesiennej deprechy. Teraz studniówka ,nawet nie mam ochoty się na nią wybierać. Trzeba zacisnąć zęby i spróbować zdać tą mature ech .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lariana, planujesz, czy już jest po winikach :)

Jeśli marzysz o grafice to nie poddawaj się tak łatwo, praca twórcza jest o wiele bardziej przyjemniejsza niż puste wkuwanie na egzamin :P nie zabieraj sobie wolności, to nie prawda, że studiowanie psychologii rozwiąże nasze problemy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lariana, planujesz, czy już jest po winikach :)

Jeśli marzysz o grafice to nie poddawaj się tak łatwo, praca twórcza jest o wiele bardziej przyjemniejsza niż puste wkuwanie na egzamin :P nie zabieraj sobie wolności, to nie prawda, że studiowanie psychologii rozwiąże nasze problemy ;)

Planuje bo jestem w klasie maturalnej teraz :)

Z jednej strony uwielbiam czytać o nowościach psychologicznych ,z drugiej lubię tworzyć coś nowego ,tylko nie nauczają nas w szkole tego co wymagają na egzaminach na grafikę :|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lariana, a jesteś w liceum, czy w plastyku ?

Bo jeśli w typowej szkole to rzeczywiście nie nauczą, ale można zawsze uczęszczać na konsultacje, nawiazać kontakt z osobami co już studiują, może nawet jakieś korepetycje u prof wykładających na uczelniach oni to lubią. Wiem, że są organizowane zajęcia przygotowywawcze do egzaminu, rysynek, malarstwo, zagadnienia kompozycji, podstawy plakatu. Musisz ocenić realne możliwości i umiejetności plastyczne. A oprócz Akademi Plastycznych ASP, istnieją też oddziały na normalnych uniwersytetach, na których rozwój artystyczny wcale nie ujmuje na tych tzw. elitarnych jednostkach ;) Pozatym ASP to teraz przeżytek, mając talen, niograniczoną fantazję, i silną moc twórczą możesz być artystą niezależnym przez wielkie A. Liczy się wtrwała praca i konsekwencja w twórczym towarze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem w liceum .Właśnie będę mieć maturę więc na naukę trochę za późno ..

Słyszałam że są takie kursy ,u mnie jest kółko w mieście a takie profesjonalne są w większych miastach.Niestety potrzeba na to pieniędzy a obecnie nie stać mnie na takie coś..

Myślałam czy nie pójść na inne studia i jednocześnie się douczać plastycznie ,czy zmienić po roku .Wiem że ciężko się dostać w ogóle na ASP takim którzy ćwiczą .

Wiem jedno -muszę pójść na dzienne a przynajmniej wynieść się z domu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×