Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja objawy


richi

Rekomendowane odpowiedzi

Czy depresja tez ma w pakiecie objawy somatyczne typu : dusznosi bole i zawroty glowy ciagla apatia zmeczenie bole serca pogorszenie zwroku tzw mgla opaska na glowie i inne :( I czy ja jestem sam ze tak sie wyraze potrafie z jednej skrajnosci popasc w druga mam na mysli apatie a za chwile agresje placz i krzyk jednego dnia leze i umieram a drugiego zachowuje sie jak zupelnie zdrowy i dopisuje mi humor :( Czesto mam ochote byc sam denerwuja mnie wlasne dzieci ich krzyk zabawa drazni mnie obojetnosc zony na to co sie dzieje z moja psychika :( Juz nie wiem co myslec ataki i leki mam za soba szybke tetna i inne to bylo dawniej dzis tylko dusznosc i problemy gastryczne ale czy myslicie ze to depresja tak jak twierdzi psychiatra :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NnNn jeżeli psychiatra twierdzi że to depresja to dlaczego zadajesz pytanie tu na forum?Przecież to specjalista wiec chyba nie bez przyczyny postawił taką diagnozę?A jeśli chodzi o objawy depresji to mogą być naprawdę różne,w zależności od typu depresji.Pozdrawiam cieplutko:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, ponieważ ostatnio wydaje mi się że to co się ze mną dzieje to może być depresja, chciałem się tym podzielić i prosić o rade co robić dalej.

Ogólnie mogłoby się wydawać, ze moja sytuacja jest bardzo dobra, mam dobrą pracę, kochającą dziewczynę i wrażenie że wszystko mogę osiągnąć jeśli tylko będę chciał, no ale właśnie nie chce. Nie widzę żadnego celu do którego miałbym dążyć, w pracy siedzie czekając tylko aż będę mógł wrócić do domu, czasami mam dość ludzi i muszę po prostu iść np. do toalety żeby pobyć samemu. Jak wracam do domu autobusem też mam dość ludzi, prawdziwą ulgą jest dla mnie wsiądę do sam do windy i już wiem że nikogo nie spotkam. Kiedyś moim hobby była motoryzacja nie opuściłem żadnego numeru mojej ulubionej gazety, jak mogłem wziąć od rodziców samochód to jeździłem w kółko ile się da, teraz nie daje rady przeczytać nawet jednego artykułu w gazecie motoryzacyjnej, mam swój samochód ale jak nie muszę to nigdzie nie jadę, ogólnie wszystko mi "wisi". Zawsze miałem mnóstwo znajomych, teraz nie potrafię nawet zmusić się żeby z nimi rozmawiać, najchętniej chciałbym zostać w moim własnym małym świecie. Czasami wydaje mi się po alkoholu odzyskuje dawny zapał, mam ochotę spotkać się ludźmi, wziąć za naukę (od 3 lat nie mogę skończyć studiów) ale to szybko przechodzi.

Nie chce się rozpisywać za bardzo bo jeszcze bardzo dużo różnych zachowań u siebie widzę, podałem przykładowe, ale czy to może być depresja? czy ja sobie coś wmawiam? jeżeli depresja to gdzie mam się udać? psychiatra/psycholog? prywatnie czy nie? co robić?

Z góry dziękuje za odpowiedź i przepraszam za chaotyczny charakter postu ale pierwszy raz z kimś dzielę się tym co czuje i trochę dziwnie się czuje.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

adammo witaj:) zadałeś pytanie gdzie możesz się udać by ktoś Ci pomógł zrozumieć co się z Tobą dzieje.Jeśli czujesz że brak Ci chęci do czegokolwiek a nie znasz tego przyczyny to należy udać się do psychologa,jeśli stać Cię na prywatną wizytę to oczywiście możesz iść prywatnie.Moja rada to psycholog bo psychiatra od razu zaleci farmakologię a tego raczej Ci nie polecam bo może wcale nie jest to potrzebne.Opowiesz dla pyschologa to wszystko co tutaj opowiedziałeś i wtedy będzie jasne co jest przyczyną Twej obojętności bo razem to rozwiążecie:)Pozdrawiam Cię serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:cry: witam was ,jestem mezatka mama dwojki wspanialych dzieci ,dokladnie od roku nie potrafie porozumiec sie z mezem,,czuje ze jestem juz zerem przynajmniej tak ciagle twierdzi moj maz,ciagle tylko slysze jaka jestem zla ,glupia ,debil itp,ze naprawde juz tak sama o sobie mysle,nie potrafie sie juz smiac rozmawiac z znajomymi ciagle chce mi sie plakac,wieczorami odczowam okropny lek sama niewiem o co,boje i boje sie jak to sie moze skonczyc,nie jestem juz dla meza kobieta ale tez sama juz niemam pojecia kim dla niego jestem jest mi z tym zle jestem ponizana nawet na oczach dzieci prosze o jaka kolwiek pomoc...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj anetko.To o czym piszesz jest okropne-nawet nie umiem sobie wyobrazić jak to jest ,gdy najbliższa ci osoba traktuje cię w ten sposób.Bardzo ci współczuje i myślę że nie powinnaś poddawać się takiemu traktowaniu.On wykorzystuje twoją słabość i to że straciłaś wiarę w siebie:(czy rozmawiałaś z nim o tym że robi ci krzywdę i czujesz się przy nim nieszczęśliwa?Czy myślałaś o tym abyście odpoczeli od siebie?

Anetko wiem że to trudne ale myślę że powinnaś pomyśleć o sobie i niepozwolić, aby ktokolwiek traktował cię w taki sposób.Zasługujesz na szczęście,miłość i szacunek.Trzymaj się ciepło

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trwa to u mnie od kilku lat, ale teraz się nasila. Mam straszne chuśtawki nastrójów. Np. wczoraj miałam świetny humor po południu, wszystko mnie bawiło. A już wieczorem głupia sprawa wytrąciła mnie z równowagi. Płakałam, przeklinałam. Doszło samookaleczanie.

Rodzina mi nie wierzy, że mam myśli samobójcze. Słyszałam kilkakrotnie, że nie widać po mnie tego. Jak o tym mówię, to uśmiech od ucha do ucha. Nie wiem, czemu. Tak, jakby mnie to bawiło. Mogę mówić, w jaki sposób chcę się zabić, ale nikogo to nie rusza.

Zdarzają mi się dni, gdy jest dobrze, i nagle ten dół. Jakiś czas temu, przez tydzień, z trudem wstawałam z łóżka. Mobilizował mnie fakt, że miałam pracę i szkołę. Gdyby nie to, całymi dniami bym spała. A teraz jeszcze mam problemy z zasypianiem. Nie radzę sobie z tym wszystkim :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BEHEMOTdziekuje ci ale rozmawialam przynajmniej probowalam rozmawiac z mezem, niestety nadaremno, poniewarz nawet mnie nie wyslochal , twierdzi ze to do mnie nalerzy uslugiwanie mu i wykonywanie karzdych jego polecen, do tego twierdzi ze ma prawo mnie traktowac tak jak on tego chce,ja juz nie daje sobie z tym rady siedze cico i poplakuje ,...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochana anetko ty jesteś jego żona a nie służacą!Nikt,ale to kompletnie nikt nie ma prawa cię traktować w ten sposób.Nie jesteś jego własnością...Wierzę że musi ci być bardzo trudno ale proszę nie poddawaj się i walcz o to co dla ciebie ważne.Czy kochasz męża?czy warto trwać w takim toksycznym związku?Powodzenia,trzymaj się cieplutko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Anetka to jest okropne jak zachowuje się Twój mąż. Żaden człowiek nie zasługuje na takie traktowanie. To już jest przemoc. A jest ona karalna. On nie ma prawa Ciebie poniżać i traktować jak służącą. Koniecznie powinnaś podjąć jakiś krok. Może masz jakąś rodzinę, przyjaciół gdzie mogłabyś znaleźć schronienie. Gdzieś w Twojej okolicy powinien być jakiś ośrodek pomocy. To straszne jak bardzo musisz cierpieć. :cry: Wiem, że się bardzo boisz. Ale powinnaś szukać pomocy. Wszyscy będą po Twojej stronie. Nie poddawaj się. Dla dobra swojego i dzieci będzie dobrze gdy od niego uciekniesz. Rozumiem, że to może być bardzo trudna decyzja. Ale niestety konieczna. Nie musisz się niczego bać ani wstydzić. Tak wiele kobiet cierpi jak Ty. Gdy uda im się oderwać od partnera w końcu mogą zaznać spokoju. Nie wiem co bym mogła Tobie doradzić, ale na pewno skontaktuj się chociażby z psychologiem. I przejrzyj sobie tą stronę: http://www.niebieskalinia.pl/ . Będę mocno trzymać kciuki aby wszystko się dobrze ułożyło. Masz prawo na lepsze życie. Trzymaj się ciepło. Nie martw się. Będziesz jeszcze szczęśliwa. Pozdrawiam gorąco.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam 17 lat i w sumie nic by nie wskazywało na to ze jest ze mną cos nie tak. Może dlatego ze staram się to wszystko ukrywać na tyle na ile się da. O ile jest ze mną cos nie tak. W sumie staram się sobie mówić ze wszystko jest ok., ale ile można.

Mam w domu dość nie ciekawą sytuację. Mam chora mamę i z chorobami typu depresja albo jakieś inne odskoki mam do czynienia bardzo często. Jakieś ponad 1,5 roku temu wszystko się na siebie mi nałożyło. I choroba mamy i jej ciąża w tym samy momencie. Takie życie jest strasznie ciężkie i ja się męczyłam i męczyłam bo mam ponad to młodszą siostrę 6 lat. I nią się trzeba było opiekować to tak w pewien duży sposób zniszczyło mi jakoś życie. W sumie nikogo nie obwiniam ale jest mi z tym źle ze w tedy jeszcze jako 16 sto latka musiałam po szkole chodzić do domu potem po siostrę do przedszkola i się nią zajmować , wszyscy kazali się uczyć i w ogóle . za dużo by tu opowiadać więc do sedna. takie sytuacje ze mniej więcej co pół roku choroba mamy raz depresja a raz mania rozwalaj człowieka. Ale najważniejsze: od pół roku jestem taka jakaś przybita jak mama chorowała i zawsze jak chciałam sobie popłakać to zamykałam się w łazience i przykrywałam głowę ręcznikiem to idiotyczne ale tak robiłam:/. Teraz najchętniej siedziałabym ciągle w domu i nic nie robiła. Potrafię siedzieć i jak muł gapić się na ścianę. Co raz mnie już plącze żeby jakoś wyrzucić te emocje z siebie. Nie mogę się skupić na niczym mam chaos w głowie i nawet ten tekst mi się ciężko pisz i tak chaotycznie niby chce cos powiedzieć ale w sumie nie umiem do końca.

Nie umiem i odpowiedzieć na żadne pytanie. Nawet najprostsze. Zawsze pisze nie wiem mam problemy z rozmową. Jest jedna osoba nie jest mi bliska z która rozmawiam w szkole raczej o pierdołach ale bardzo ja lubięJ. Co do szkoły to chodzę i tam jest mi tak inaczej niż w domu, łatwiej. Mam faceta ale nie umiem z nim rozmawiać nawet mi się nie chce, a kiedyś jeszcze nie dawno nie umiałam bez niego żyć. Jakoś 10 miesięcy temu miałam dobra przyjaciółkę teraz już nie mam nikogo i musze sobie radzić sama. Nie lubię wychodzić z domu nienawidzę ciągle jak gdzieś mam iść, a nie chce to kłamie i wymyślam absurdalne rzeczy żeby nigdzie nie iść. Nie wiem czy moje myśli są jakoś bardzo samobójcze ale nie pogardziłabym śmiercią nie wiem czy to sama zrobię, może inaczej: czuje ze coraz bliżej mi do tego. Ponad to mam jeszcze jakie inne schizy;/. Potrafię chodzić i ostro siebie samą wyklinać poczym zatrzymuję się i myślę ze co ja robię. Potem nagle jakbym znowu oszalał i znowu bluzgam. Mam tez takie cos ze nagle jak bym nie była sobą i cos mi mówi skocz przez ono. Potem tak się otrząsam i łapie na tym. Czasem mam tez nie kontrolowane takie ataki agresji i mam ochotę na wszystkich się drzeć! Albo komuś zrobić krzywdę. Bardzo rzadko ale zdarza mi się tak ze mam ochotę to zmienić mam ochotę zabrać się za siebie zaczynam się uczyć, jest mi tak ciężko ale próbuje potem przychodzi mama labo tata i pytają się jak w szkole i ja mówię no prawdę ze kiepsko a oni za każdym razem mówią ta X to lepiej wyjdzie na koniec roku. I ja wiem ze jestem beznadziejna ale chce się zmienić a jak oni mi tak mówią to od razu momentalnie koniec, zero skupienia i już nic się nie da zrobićL. Kiedyś miałam ambicje jeszcze a teraz już na niczym mi nie zależy chciałam iść na psychologię ale chyba jestem za głupiaL. Czy jest ktoś kto się na tym jakoś zna czy ktoś może mi powiedzieć co się ze mną dzieje? Tego wszystkiego jest o wiele więcej. Beznadziejne. Chyba jestem niesamowicie przygaszonaL

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć.

Jeszcze jakieś pół roku temu byłam wesołą, buntną z poczuciem humoru i ambicjami osiemnastolatką. Byłam najlepszą uczennicą w klasie, uwielbiałam słuchać muzyki, spotykać się ze znajomymi, trwonić pieniądze na zakupy. Wszystko mi się udawało.

Dwa lata temu pokonałam najsilniejszy wtedy jak na mnie silny lęk przed mdleniem gdziekolwiek byłam. Oczywiscie zanim to nastąpiło wystąpiły kolejne lęki jednak wtedy nie wiedziałam, że to stan lękowy. Zajęło mi to trochę czasu, dużo czasu. Zapewne dlatego, że nie zdawałam sobie sprawy z tego co mi jest i myslałam, że to tylko ja na całym świecie wymyslilam sobie taką głupotę.

Niestety. Z powodu (ja tak sobie to tłumaczę) dużego stresu jaki wywoływała u mnie szkoła nasilił się jeden z kolejno wymyślonych wczesniej lęków. Otóż wymyslilam sobie, ze stracę kontrolę nad sobą, ze skocze przez okno(a mieszkam wysoko) mimo, ze w rzeczywistosci tego nie chcę. Ten lęk trwał. Potem pojawily się następne. Myslalam, ze mam schizofrenię i bałam się, że usłysze głos ktory kaze mi zrobic cos czego bym nie chciala. Przeszlo. Potem kolejne lęki, dotyczące np. sprawdzianow w szkole. Że napisze jakąś bzdurę albo nic nie napiszę. Że nie wysiądę na odpowiednim przystanku. Że nie będę umiała się odezwać, przegryźć kanapki, przejść z pomieszczenia do pomieszczenia, zrozumieć tego co czytam. Potem było już tylko gorzej i lęki dotyczą już absolutnie kazdej czynności. Ciężko mi się to pisze. Kiedyś lubiłam jeść - dziś w ogóle nie chcę myśleć o zjedzeniu czegokolwiek. Mam jakby zablokowany żołądek.

Bylam u lekarza, zdiagnozował u mnie stan lękowy, który moze prowadzic do depresji. Przepisal jakiś lek. Biorę go od 5 dni, efekt ma byc widoczny dopiero po miesiacu. Jak ja to mam wytrzymać. Nic mnie nie cieszy, nic mnie nie obchodzi, a zbliża się koniec roku. Za rok matura. I jeszcze efekt "matrixa", nie zauważanie związku przyczynowo-skutkowego. Mój rozsądek siedzi w mojej podświadomości i tylko tam. Jak do tej pory nie zrobiłam nic wbrew sobie, ale lęki są silniejsze ode mnie. Chce mi się płakać, leżeć na łóżku i płakać.

Chcę być tą samą dziewczyną co wcześniej. Nie chce zmarnować mojej mlodosci. Chcę żyć. Chcę być taka jak wcześniej. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zapewne dlatego, że nie zdawałam sobie sprawy z tego co mi jest i myslałam, że to tylko ja na całym świecie wymyslilam sobie taką głupotę.

 

To jest najgorsze. Ta niepewność. Ja jeszcze nie byłam u lekarza. Moje objawy nie są na tyle silne, ale coraz bardziej przeszkadzają mi w normalnym funkcjonowaniu.

Chciałabym móc Cię pocieszyć, ale nie znajduję odpowiednich słów. Po prostu trzymam kciuki i modlę się, żeby nam się wszystkim udało...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny, bierzcie się do roboty. Im wcześniej zaczniecie się leczyć tym szybciej odnajdziecie siebie. Oby. Lekarz, leki, terapia, forum, samoleczenie... No jest sporo sposobów aby sobie pomóc. Wierzę, że Wam się uda Kochane! 3mam za was!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czasem siedze w domu nie potrafie znalezc dla siebie miejsca w pracy jestem jakby nie obecna gdy ktos cos mowi to go slysze ale nie potrafie mu odpowiedziec na pytanie po malu zdaje mi sie ze zaczyna m rozmawiac sama ze soba w autobusie tramwaju i wsrod znajomych ktorzy nie widza w moim zachowaniu nic dziwnego potrafia tylko powiedziec ze sobie to wszystko wmawiam a ja po prostu niee radze sobie juz z sama soba nie petrafie kontrolowac swoich zachowan obarczam siebie za wszystkie problemy jakie maja moi najbizsi choc w glebi duszy wiem ze to nie moja wina ja po prostu juz dalej nie moge tak zyc bardzo bym chciala wiedziec co mi jest :(:(:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

 

Ponad 2 lata temu rzucil mnie chlopak w ktorym bylam calkowicie zakochana. Po rozstaniu odechcialo mi sie wszystkiego siedzialam w domu calymi dniami nie interesowal mnie moj wygląd, nagiminnie opuszczalam zajecia w szkole. Jednak nie mialam myśli samobójczych.

Po okolo roku poprawilo się.

Jednak ostatnio miewam dosc dziwne stany... bardzo sie denerwuje i czesto placze z byle powodu. Nie interesuje mnie rowniez poznawanie nowych ludzi, mam trudnosci w nawiazaniu kontaktów. Czy to moze byc depresja?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trudno powiedzieć czy to jest depresja czy też nie. Na pewno widać, że coś dzieje się nie tak jak powinno. Myślę, że wizyta u psychologa byłaby dobrym rozwiązaniem. Rozwiałaby Wasze wątpliwości. Terapeuta zna się na rzeczy, więc by mógł powiedzieć co się dzieje, dlaczego. Wsparłby, pomógł. Życzę powodzenia. Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

izusienkaa ciężko powiedzieć co jest przyczyną Twojego zachowania.Jeśli sama nie wiesz ci się z Tobą dzieje a nie masz bliskiej osoby z którą mogłabyś porozmawiać na ten temat to radzę wybrać się do psychologa,najlepiej do przychodni by nie płacić za wizytę.Taka wizyta ułatwi Ci zrozumienie dlaczego tak się dzieje i co się stało że nie wyrabiasz ze wszystkim.Mam nadzieję że znajdziesz rozwiązanie z tej sytuacji i że wszystko się ułoży czego Ci życzę całym serduszkiem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciężko mi będzie o tym napisać, ale chciałam prosić o jakąś radę czy pocieszenie. Sama wstydzę się tego, co się ze mną stało, jaka jestem słaba i przewrażliwiona na swoim punkcie.

Wszystko zaczęło się gdy poszłam do liceum, liczyłam na to, że znajdę jakiś przyjaciół, ogólnie byłam pozytywnie nastawiona, ale się przeliczyłam. Moje osamotnienie trwa już cały rok szkolny. Kompletnie nie wiem, jak rozmawiać z ludźmi, czuję się brzydka i źle ubrana. Czuję na sobie pogardliwe spojrzenia, ciągle ktoś ma do mnie jakieś pretensje. Nikt nie szuka ze mną kontaktu, a ja, z racji tego że obraziłam się na cały świat też się do nikogo nie odzywam. Nie myślcie tylko, że jestem rozkapryszona. Jak można mieć w sobie choćby ziarnko optymizmu, jeśli na korytarzu nikt nawet nie powie ci cześć?

Najgorsze jest to, że każdego poranka boli mnie brzuch, a serce mi wali jak w gorączce, nie mogę skupić się na nauce więc idę do szkoły w przekonaniu że nic nie umiem, okropnie pocą mi sie ręce i trudno jest mi nawet wstać z ławki i podejśc do nauczyciela.

Jakims cudem zdam do następnej klasy ale nikomu nie przyznaję się jaką mam średnią bo bardzo mi z tego powodu przykro, kiedyś byłam bardzo dobrą uczennicą.

Nie wiem czy przenosić się do innej klasy, szkoły? Jestem w kl. humanistycznej co odpowiada moim zainteresowaniom a znając mój charakter, w każdej szkole byłoby mi źle. Wybaczcie że tak marudzę. Chciałabym tylko żeby mi ktoś powiedział, że jednak nie jestem nienormalna. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witaj

nie wiem czy to cie pocieszy, ale ja mialam tak samo. koniec koncow zaczelam wagarowac, zawalac kolejne przedmioty az w koncu calkiem rzucilam szkole, od nastepnego roku natomiast poszlam do liceum dla doroslych, do szkoly zaocznej... wszyscy mi powtarzali, ze popelniam blad, ale nie widzialam innego wyjscia (przechodzilam wtedy przez najgorszy okres w moim zyciu, wszystko, doslownie wszystko mi sie rozsypalo lub sama pozwolilam temu sie rozsypac i nie bylam w stanie temu zapobiec).

w tej zaocznej szkole bylo lepiej o tyle, ze koszmar nie powtarzal sie codziennie, ale 'tylko' co dwa tygodnie podczas zjazdow. mature zdalam, teraz chodze do studium, na nic innego mnie psychicznie nie stac. wlasciwie chodze tam tylko dlatego, ze cos trzeba robic...

nie polecam ci oczywiscie rzucac szkoly, caly ten proces to kolejne pieklo przez ktore JAKOS udalo mi sie przebrnac. nie wiem natomiast co ci poradzic, bo sama nadal zmagam sie z problemem bycia obcą i samotną...

moze ktos inny nam cos doradzi ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałabym tylko żeby mi ktoś powiedział, że jednak nie jestem nienormalna.

A powiedz mi co rozumiesz przez "normalny" lub "nienormalny". Ja na przykład uważam się za człowieka całkowicie normalnego, ale z ciężarem problemu na duszy. Jestem świadom swojego problemu. Myślę, że i Ty masz jakiś problem. Najważniejsze to go zdefiniować i poszukać rozwiązania.

Niska samoocena czy problemy z koncentracją (skądinąd skąd ja to znam...? ;) ) to cecha znacznej części z nas tu piszących, nie jesteś odosobniona.

Widać, ze nie wiesz co znaczy marudzenie. Nie słyszałaś mnie po ciężkim dniu :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziwna zapewniam Cię że jesteś jak najbardziej normalna:) ;

czuję się brzydka i źle ubrana

mam to samo na codzien,w sklepie,pracy..poprostu wszędzie.

Brak nam poprostu dowartościowania i zrozumienia wśród ludzi dlatego tak nam ciężko i dziwnie na tym świecie ;) ale niestety to tylko my musimy to zmienic bo nikt za nas tego nie zrobi-poprostu praca nas sobą i więcej wiary a będzie dobrze :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie powiesz jaka masz srednia ,cudem zdalas do nastepnej klasy :?: Kobieto ja przez identyczne problemy jak ty nie zdalam w zasadzie tej klasy..mialam doslownie tak samo...Nawet do tablicy nie bylam w stanie podejsc,czy klapnac w pierwszej lub srodkowej lawce (zawsze z tylu) ...dlaczego..poniewaz zdawalo mi sie ze za moimi plecami ciagle mnie obgaduja,smieja sie ze mnie i patrza przez cala lekcje...rowniez czuje sie brzydka..nie potrafie na siebie patrzec...rowniez kazdy mnie ignorowal i uwazal za totalnego dziwaka...ale w koncu znalazlam sposob...siedzialam cicho obdarowujac kazdego "wiesniaka" ze szkoly wzrokiem mordercy smiejac sie nieprzychylnie w twarz...oczywiscie to byla maska pod ktora chowalam swoja slaba psychike..bo choc potrafilam sie odegrac za zle rzeczy w srodku kolejny raz sie rozsypywalam...

Ja mialam swoj wlasny niepowtarzalny styl ktorym zylam i wiedzialam ze te "wsioki" tego nigdy nie zrozumieja bo sa zbyt pusci i sztuczni..zbyt prosci by zalapali to co przyswajaja tylko wartosciowi ludzie...Troche wiary w siebie,wypnij sie na tych ludzi...Nos glowke wysoko ,pokaz ze uwazasz sie za kogos lepszego ;) wszyscy tu jestesmy normalni tylko towarzyszy nam depresja..to wszystko...mamy problemy ze swiatem i z samymi soba to wszystko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×