Kiedyś czytałem, że w samookaleczeniach chodzi o to, że ciało dąży do równowagi z duszą, i jesli dusza cierpi to ciało przez cięcie się osiąga stan "zgodności" z duszą i jest lżej. IMO ma to sporo sensu.
Czasami się dziabnę ale bez przypałowych sznyt.