Skocz do zawartości
Nerwica.com

little_Nadia

Użytkownik
  • Postów

    55
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez little_Nadia

  1. Normalna, normalna. Każdy z nas jest normalny. Nazwałabyś osobę, która miała zabieg i brała prichy nienormalną? Takie jest niestety myślenie, że ktoś leczący się psychiatrycznie to wariat. Nie twoja wina, że zachorowałaś. Każdemu mogło się to zdarzyć. Na tym forum, jak zapewne zauważyłaś, jest mnóstwo takich ludzi. Jesteśmy NORMALNI, ale każdy z nas w jakimś stopniu dotknął dna. Po depresji nic nie jest takie, jak przed ale to nie znaczy, że z tobą jest coś nie tak. Doświadczyło cię życie i przez to wydaje ci się, że teraz jest inaczej. Gdyby zdarzyło się coś innego, jakaś tragedia, też by ci się podobnie wydawało. W każdym razie ja mam takie odczucie. Że "przed" było inaczej. To mnie zmieniło. Napiętnowało w jakiś sposób i już nic nie jest takie, jakie było kiedyś. Trzymaj się
  2. Może inaczej, nawiązując do tematu. Samobójstwo nie jest ani czynem wzniosłym ani tchórzostwem. Jak się ktoś chce zabić, jego sprawa. Nie zmienimy nikomu świata na lepszy, cytując jedną osobę. Niestety tak jest. Jak ktoś decyduje się na takie wyjście, to nie zastanawia się, jak inni to odbiorą. W jakimś stopniu nie mamy prawa ich osądzać. Nie wiadomo, jak my zachowalibyśmy się w ich sytuacji. Być może postąpilibyśmy tak samo. Nie wiemy tego. Powiedzcie komuś naprawdę zdesperowanemu, że jest tchórzem....On w tym momencie ma to wszystko gdzieś. Postawcie się w takiej sytuacji, albo przypomnijcie sobie ten moment, gdy byliście blisko śmierci. Posłuchalibyście czegoś takiego? Ja bym miała to gdzieś, co ktoś o mnie myśli. Miałam problemy i tak wolałam je zakończyć, nie myślałam kilka lat temu, jak to ktoś odbierze, czy jestem dla kogoś ważna. To się nie liczyło...
  3. A jeśli ktoś jest tak bardzo zdesperowany, że nie widzi innego wyjścia? Mój kolega powiesił się dopiero na drugim sznurze, gdyż pierwszy okazał się za słaby. Niestety nie widział innego wyjścia... Może niektórzy uważają dalsze męczenie się za tchórzostwo? Dla nich odwaga to zrezygnowanie z tego życia, które zostało im dane. Nie zmienimy im świata, taka była ich decyzja. Ja sama czasem zastanawiam się, jak będę wyglądać po fakcie. Widziałam zdjęcia takich osób, nic przyjemnego. Ale nikt nie będzie za mnie żył, a ja czasem nie mam siły dłużej w tym trwać...
  4. Czasem, jak jest dobrze, przychodzi myśl, że nie muszę się leczyć. No bo po co? Ale znów powoli wracają złe dni, mam ochotę zniknąć... Dzięki ladyofdarkness. Mam nadzieję, że tobie uda się tego wyjść.
  5. Dziś rano myślałam, że zwariuję Ból psychiczny był nie do wytrzymania, miałam ochotę walić głową w ścianę. Tylko, żeby przestało boleć...Bałam się, że zacznę płakać w szkole, ale na szczęście mi się polepszyło.
  6. Próbowałam, ale jak na razie ani ja nie poszłam ani ona. Ja z tego względu, że tymczasowo mam z tym problem, a ona nie ma czasu
  7. Przeżyłam ten dzień, ale kilkakrotnie miałam ochotę uciec. Denerwowali mnie ludzie, ich zachowanie. Miałam wszystkiego dość, ale jakoś, choć z wielkim trudem, wytrzymałam. Laven ja mam jeden przedmiot "na minusie". Też się tym martwię. Ktoś obiecał pomoc, ale nie zjawił się w szkole
  8. Karol, jak samemu nie podejmiesz walki, to nikt za ciebie tego nie zrobi. Mnie nikt nie wspiera. Rodzina nie wierzy, znajomi nie wiedzą Muszę sama o wszystko walczyć. Nic mi to nie da, jak będę czekać na ich pomoc, niestety. Jeśli nie masz wsparcia to nie czekaj na nie. Można się takim czekaniem wykończyć. A nie wiesz, czy kiedykolwiek ono przyjdzie. Z pomocą lekarzy może ci się udać wyjść z tego. Każdy ma nadzieję, że będzie żył normalnie...
  9. little_Nadia

    Witam !!!

    Hej Carla
  10. little_Nadia

    WITAM WSZYSTKICH

    Witaj na pokładzie
  11. Byłam wczoraj w szkole. Jeszcze się zastanawiałam, czy nie zrezygnować. Od rana byłam strasznie zmęczona Ale uparłam się, że pójdę, bo zrobiłam wkońcu zadanie z j. polskiego. Tylko denerwuje mnie to, że ludzie się krzywo patrzą, że jeszcze nie zaliczyłam kilku spraw, że się nie nauczyłam. A ja mam taką pamięć, że nic tam nie chce siedzieć. Mam do przeczytania kilka zaległych lektur, koszmar
  12. little_Nadia

    Witam

    Miło Cię widzieć wśród nas
  13. little_Nadia

    Witam :-)

    Witam wśród nas
  14. Może tak jest dla niektórych łatwiej? Udawać jak najdłużej, przed sobą i innymi, że nic się nie dzieje. Uciekać od tego
  15. Czytałam o tym kiedyś w "Olivii". Nawet mi się spodobało, ale po tym, co przeczytałam w 1. linku, zmieniam zdanie.
  16. little_Nadia

    Hejka!

    Fajnie, że Ci się udało i jesteś wśród nas
  17. Laven mam to samo Niby powinnam iść, ale nie mogę się zmusić. Wiem, że muszę zdać kilka przedmiotów, ale ciągle to odwlekam. Będę miała powód, żeby ze sobą skończyć, jak zawalę szkołę Mam ochotę walnąć się porządnie w głowę. Momentami nienawidzę siebie za to, że jestem chora
  18. Niby nie wychowałam się w rodzinie patologicznej. Luksusów nie było, ale pijaństwa też nie. W miarę normalne życie, na poziomie. Ale, odkąd pamiętam, były awantury. Dla mojego ojca zawsze byłam (i nadal jestem), nikim, gównem, matołem. Co spowodowało, w późniejszym czasie, okaleczanie się, myśli samobójcze i być może, w dalszej kolejności, depresję
  19. Laven sama zauważyłaś, że cię lepiej potraktowali. Wiele zależy od ludzi, wśród których jesteśmy. To jest jakiś plus
  20. Czytając wasze wypowiedzi coraz bardziej zastanawiam się nad pójściem do wychowawcy. Tylko nie wiem, czy to ma sens. Czy zostanę przez to w jakiś ulgowy sposób potraktowana. W dodatku, w takich sytuacjach zaczyna mi się łamać głos i ciężko mi się mówi. Na razie tylko nad tym myślę Może to było by jakieś wyjście, biorąc pod uwagę to, że mam fatalne oceny z powodu choroby
  21. Ja mam tyle dobrze, że rodzice nie zmuszają mnie do chodzenia do Kościoła. Raz tylko, przed Wielkanocą, kazali iść na chwilę. Poszłam dla świętego spokoju, wytrzymałam 10 min. Martwi mnie to, że za kilka miesięcy czeka mnie ślub w rodzinie i obecność w kościele obowiązkowa Na samą myśl robi mi się słabo. Nie wiem, jak to będzie
  22. Gubię się. Ten chaos mnie zabija. Niby jest dobrze, ale nie mam siły. Jak mam wytłumaczyć, że nie jestem w stanie sprzątać? Do tego dochodzi lęk, czy nie zawalę szkoły Dziś miałam rano wrażenie, że chyba jest lepiej. Ale nie jest Denerwuje mnie to wszystko, nudzą rzeczy, które kiedyś lubiłam Chyba zaraz zwariuję
  23. Laven rozmowa przebiegła w ten sposób, że wychowawca kazał mi zostać po lekcji. Spytał, co się ze mną dzieje, a ja nie wiem, o co chodzi. No to mówi, że ktoś zauważył cięcia na rękach (prawdopodonie nauczyciel) i doszło to do niego. I jeszcze miał do mnie pretensje, że sama mu o tym nie powiedziałam Dowiedziałam się, że w razie czego, to mam się zgłosić, bo mają pedagoga w szkole. Rodziców, na szczęście, nie mógł wzywać, bo to szkoła dla dorosłych I na tym się skończyło. Widzę jego minę, jak mu daję zaświadczenie, że jestem chora Zastanawiam się, czy już teraz załatwiać, czy to ma sens, jak tak mało zostało szkoły.
×