Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja objawy


richi

Rekomendowane odpowiedzi

nie bagatelizuj swoich uczuć. Jeśli Cię przygnębiają i nie radzisz sobie z nimi a w dodatku ten stan nie mija, to dobrze trafiłeś.
Czyli co to oznacza? Mam depresje?

Kurcze, sam sie boje swoich uczuc.

 

Teraz jestem pijany i czuje ze wszysko jest ok, ale od tego marca czuje sie kazdego dnia fatalnie.

Co mam robic zeby znowu bylo jak dawniej???

 

EDIT: Rozmawiałem własnie z siostrą na gadu-gadu. Dobrze było się wygadać komuś trzeźwemu kto jutro bedzie pamietał o tym co mówiłem. Nie wiem czy mie zrozumiała ale obiecala mi ze zabierze mnie nad morze i jesli chce pojdzie ze mną do psychologa. Podesłała mi też

link.

 

Czy ja wariuje?

Czy jestem chory psychicznie?

Sam nie wiem co się dzieje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli co to oznacza? Mam depresje?

Wydaje mi się, że to może być depresja ale nikt z nas nie jest specjalistą od wydawania fachowych opinii więc powinieneś jak najbardziej skonsultować się z psychologiem lub psychiatrą. Mam nadzieję, że dasz się namówić siostrze na tą wizytę :D

Jesteś bardzo zagubiony i mam wrażenie, że choroba psychiczny kojarzy Ci się z czymś ostatecznym i złym, być może nawet z wykluczeniem ze społeczeństwa czy cuś, ale masz do tego złe podejście. Jak widzisz nie jesteś sam na tym świecie z tą przypadłością.

Obawiasz się swoich uczuć dlatego uciekasz w używki ale mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że to tylko może pogorszyć Twój stan? Zastanów się, czego bardziej się boisz i chcesz: stanięcia z chorobą twarzą w twarz i walki z nią czy poddania się temu, co się dzieje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sam naprawde nie wiem co mam myśleć. Boje się że już nigdy nie będzie tak jak dawniej, że nie będę mógł się już cieszyć zyciem.

Kiedys czytalem artykół o depresji wsród młodzieży i pisało tam że depresja pozostaje w każdym na zawsze.

Tego boje sie najbardziej i nie wiem co mam robić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Strach ma wielkie oczy. Nie potrzebnie poddajesz się panice. Jeszcze nie wiemy co Ci dokładnie dolega i jak bardzo to jest zaawansowane. Grunt to zachować spokój, być pozytywnie nastawionym i zacząć sobie pomagać. Bo jeśli Ty sam nie zrobisz pierwszego kroku - sam z własnej chęci i woli - to nikt Cię z tego nie wyrwie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:D normalnie! Wchodzisz, siadasz sobie wygodnie na krześle. Wcale nie musisz nawijać. Podczas pierwszej wizyty to lekarz powinien zadawać pytania Tobie aby poznać Twoją historię choroby. Naprawdę, nie ma się czego obawiać. Nie musisz mówić nic poza tym, co chcesz powiedzieć. Ważne, abyś dobrze i swobodnie się poczuł bo to pomoże Ci się skupić na Twoim problemie. Pamiętaj, że lekarz jest tam po to aby pomóc Tobie, nie odwrotnie! Potem zobaczycie - terapia, może leki. I pójdzie jak z górki. Cieszę się, że podjąłeś taką decyzję, naprawdę. Najważniejszy krok będziesz miał już za sobą I nam będzie łatwiej pomóc Tobie, gdy będziemy wiedzieli z czym walczymy!

Daj znać kiedy ta wizyta!

Pozdrawiam cieplutko!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No zobaczymy co powie. Mysle ze pojde do niego jak przyjedzie siostra. Najbardziej sie boje reakcji rodzicow kiedy sie okaze ze mam leki brac czy cos...

OFT: Dzisiaj było nawet milo. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To niej jest sprawa rodziców. Ich reakcja ani opinie nie powinny wpływać na Twoją decyzję. Mają prawo do swojego zdania, ale nie mają prawa w tej sytuacji kazać Ci zaprzestać leczenia. Sam wiesz w tym przypadku co jest dla Ciebie najlepsze. Rodzice czasami mają problem z pogodzeniem się z faktem, że ich pociecha ma problemy, nie radzi sobie ze sobą. Pamiętaj: to żaden wstyd dla Ciebie, żadna ujma ani powód do czucia się gorszym. Pamiętaj o tym.

Powodzenia :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Od 4 dni [ odkąd powiedziałam mojemu chłopakowi, że podrywałam innego, on mi wybaczył] nie czuje radości. Ciągle prześladują mnie nieuzasadnione lęki i czuje tak jakby bolało mnie serce. Nie mam ochoty niczego robić i nie mogę jeść. Chociaż dzisiaj zjadłam już dwie kromki chleba i to nawet bez większego wysiłku. Boję się, że wypisane przeze mnie rzeczy to depresja. Czy ktoś może mi pomóc?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem do końca o tym przekonana:( Co prawda czuje, że zrobilam badzo źle, ale nigdy tak nie miałam, nawet jak robilam bardzo źle. Może być tak dlatego, że mój chłopak zaproponował, żebyśmy się rozeszli? Strasznie mnie to zabolało. Do tego stopnia, że aż zaczęłam mieć drgawki. Mówiłam mu o zdradzie w jeden dzień, cierpiałam przez noc i dzień a dopiero potem się z nim zobaczyłam i wszystko wyjaśniliśmy. Czy czas takiego zdarzenia ma coś do rzeczy? Czytałam o objawach depresji i [ zresztą jak każdemu] wydaje mi się, że jednak jestem chora. Nie wiem co o tym wszystkim sądzić. Źle mi, boli mnie serce, a nie wiem dlaczego i nie mogę się tego pozbyć. Proszę o to Boga codziennie. A teraz proszę o wasze opinie, które są dla mnie ważne i zbawienne:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moja opinia jest prosta - dorośnij

 

niedługo najwięcej wątków będzie typu "chłopak/dziewczyna mnie rzucił/a, chyba się potnę, albo powieszę"

 

rozumiem, że w tym wieku emocje są silne i myślenie niewielkie (co można sobie ocenić w perspektywie następnych 10 lat przykładowo, bo teraz to jest Wielka Tragedia), ale bez przesady pls...

 

ok, wracając do zdrady

dojrzała kobieta wg mnie jak zdradza - zadba, żeby zdradzony się o tym nigdy nie dowiedział itd itp

w sumie dotyczy to obu płci

 

dlaczego? moralnie/pseudomoralnie myśląc powinna/powinien się jej/jemu zwierzyć, tylko jakie z tego płyną konsekwencje?

Przyjmijmy przypadek, że zdradza kobieta, żeby nie pisać kilku możliwości językowych, tak dla uproszczenia tylko

 

Ona zdradza - on o tym nie wie, ok? Ona zdradzając ma wyrzuty sumienia (miejmy nadzieję, załóżmy) i poczucie winy pcha do 'wyspowiadania się'. Teraz powstaje pytanie - czy jeśli powiesz jemu, że zdradziałaś, to będzie dla niego lepiej, czy gorzej? (empatia)

Ty zdradzając masz już wyrzuty sumienia (oby), a czy mówiąc mu o tym sprawisz, że wasz związek (jeśli to tak można nazwać) polepszy się, czy pogorszy?

Inna rzecz (dużo ważniejsza) - czy mówiąc mu o tym sprawisz mu więcej cierpienia, niż gdyby nigdy o tym się nie dowiedział?

 

Domyślam się, że wielu ludzi powie - lepiej szczerość. Nieprawda. To, co zrobiaś to Twój bagaż i nieś go, a jeśli mu powiesz - on będzie cierpiał, więc poniesiesz dodatkowy bagaż - jego ból. On mógł nie wiedzieć i nie cierpiałby z tego powodu.

Taki paradoks, niby wydaje sie, że dobre i szczere chęci, a powodują ogromne cierpienie. Lepiej jest jeśli już coś takiego zrobisz, żeby on nigdy się o tym nie dowiedział i to jest wyświechtana miłość, czy dbanie o drugą osobę

Informowanie o tym = cierpienie dla drugiej strony i to jest okrucieństwo, nie dość, że zdradzasz, to jeszcze dopieprzasz zdradzonemu mówiąc, że zdradzasz

 

to nie ma nic wspólnego ze szczerością, to dosrywanie drugiemu

 

masz doła? idź się wyspowiadać do kościoła wierząc, że masz 'odpuszczone', wierz w co chcesz

w każdym razie dojrzała osoba myśli o innych, a takie informacje dla innych to tylko ból, lepiej więc nieść samemu taki bagaż niż dodatkowo dowalać partnerowi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ja prosiłam o ocenę mojego postępowania czy o porade w sprawie depresji? Widzę, że tu nie moge na nic liczyć. Poza tym nie masz pojęcia o tym jak jest między mną i moim chłopakiem. Jesteś tylko osobą postronną, która nie ma prawa ingerować w mój związek. Nie to było tematem tego działu i nie napisałam tego po to by mnie krytykowano.To jest forum o chorobach i wyraża się o tym opinię, natomiast ty poddajesz krytyce moje postępowanie a nie o tym chciałam się stąd dowiedzieć. Jeszcze jedna rzecz. Skoro uważasz, że w moim wieku nie można mieć problemów, bądź są one błahe to naprawdę ci współczuję. To jest błędne myślenie. Dla ludzi w różnym wieku ich problemy są najprawdziwszymi i najcięższymi. Może i mam 18 lat, ale to nie daje ci prawa do krytyki.

 

ps. mój chłopak mnie nie rzucił i nie mam zamiaru się pociąć ani powiesić. Nie zrobiłabym tego nawet jeśłi byłoby inaczej. Nie traktuj mnie jak zwykłą smarkulę. Powiedziałam mu o tym, gdyż uważam szczerość za podstawę. Fakt zdradzając go [ nie do końca zdradziłam, bo nawet nie dotknęłam tamtego faceta. Była to gra słowna] postąpiłam źle, ale powiedziałam mu o tym, gdyż taką zawarliśmy umowę - szczerość mimo wszystko. Teraz cierpię i nie do końca wiem, czy to, że to trwa tak długo jest normalne. Może za wiele czytałam o depresji i teraz mam mylne obawy, ale chce się o tym przekonać. A to co wypisujesz to wyobrażenia chorej podstarzałej osoby. Liczyłam na ocenę moich objawów a nie postępownia. Następnym razem wyrzucaj swoje żale gdzie indziej i uważnie czytaj to co jest napisane, bo z pewnością nie udzieliłeś odpowiedzi na temat tu zawarty. Powodzenia z takim podejściem do życia i bardzo dziękuję za pomoc!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się nie obrażam. Po prostu ciężko mi samej z tym jak się czuję. Co do tego ile jeszcze w życiu doświadczę. Wiem, że późniejsze życie jest ciężkie, a teraz moje problemy to dla ludzi błahostki. Musisz jednak zwrócić uwagę na to iż ludzka psychika jest złożona i każdy znosi porażki, błędy i problemy na swój sposób. Jedni bardziej drudzy mniej. Tu piszę o moich obawach i oczekuję na pomoc, a nie ocenianie mnie.

 

Moje objawy wyglądają tak : od 4 dni nie mogę jeść, boli mnie serce [ choć czuję, że to nie z powodu zdrady ], ciągle odczuwam nieuzasadniony lęk, nie mam ochoty na nic i nic mnie nie cieszy. Zaczęłam czytać o depresji i się poważnie przestraszyłam. Czytałam też, że takowe objawy muszą trwać ok. 2 tygodni, by móc się zacząć martwić, czy to nie choroba, ale z natury jestem pesymistką i dręczy mnie stan w jakim jestem w czwartym dniu od tego wszystkiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sorry siwa, ale prosiłaś o opinię, więc ją napisałem

nie dotyczy ona Ciebie (w większości), mówiłem ogólnie chyba

może Ci się nie podobać to, co napisałem, ok, ale nie miej do mnie pretensji, bo chciałaś opinii - taka jest moja, możesz ją olać, albo przemyśleć i już

nie ma powodu do nerwów, to nie jest chyba forum "klepcie mnie ciągle po ramieniu"? napisałem to, co myślę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no problem i polecam przeczytanie tej historyjski, która mnie też oczywiście dała sporo do myślenia, jest piękna:

 

"Był sobie pewnego razu chłopiec o złym charakterze. Jego ojciec dał mu woreczek gwoździ i kazał wbijać po jednym w plot okalający ogród za każdym razem, kiedy straci cierpliwość i pokłóci się z kimś. Pierwszego dnia chłopiec wbił w plot 37 gwoździ. W następnych tygodniach nauczył się panować nad sobą i liczba wbijanych gwoździ malała z dnia na dzień: odkrył, ze łatwiej jest panować nad sobą niż wbijając gwoździe. Wreszcie nadszedł dzień, w którym chłopiec nie wbił w płot żadnego gwoździa. Poszedł wiec do ojca i powiedział mu, ze tego dnia nie wbił żadnego gwoździa. Wtedy ojciec kazał mu wyciągnąć z płotu jeden gwóźdź każdego dnia, kiedy nie straci cierpliwości i nie pokłóci się z nikim. Mijały dni i w końcu chłopiec mógł powiedzieć ojcu, ze wyciągnął z płotu wszystkie gwoździe.

>

>A teraz będzie morał: Ojciec zaprowadził chłopca do płotu i powiedział: Synu, zachowałeś się dobrze, ale spójrz, ile w płocie jest dziur. Płot nigdy już nie będzie taki, jak dawniej. Kiedy się z kimś kłócisz i mówisz mu cos brzydkiego zostawiasz w nim ranę taką, jak te. Możesz wbić człowiekowi nóż, a potem go wyciągnąć, ale rana pozostanie. Nieważne, ile razy będziesz przepraszał, rana pozostanie."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ał, Blue ona ma dużo racji.

Ał, siwabiała on też.

Blue nie wiem co Cię z równowagi wytrąciło, ale domyślam się i nie dziwię się, na słowo "zdrada" reaguję podobnie, ale czy nie byłeś zbyt dosadny? Chyba tak.

 

Siwa a czemu tak się burzysz. Co jak co, Blue miał ogólnie rację do do sprawy "zdrady" ale nie potrzebnie wzięłaś to aż tak do siebie. Nikt nie bagatelizuje Twoich uczuć z powodu wieku. Są tu i młodsi i starsi, którzy maja podobne dylematy. Hm, refleksję mam taką, że jesteś bardzo nadpobudliwa. Nie jestem pewna co do Twoich objawów czy to na pewno depresja aczkolwiek przypominają ją.

Myślę, że powinnaś się upewnić konsultując tą sprawę ze specjalistą: psychologiem ponieważ tak czy siak może on Ci pomóc w uporaniu się z uczuciami, z którymi sobie nie radzisz. Masz do tego prawo po tych przeżyciach. I Tobie i nam będzie łatwiej pomóc. Rozumiesz. Na pewno znajdziesz tu pokrewne tematy. Polecam porozmawiać z ludźmi, którzy przeżyli podobne sytuacje w życiu. Nie bagatelizuj tego, bo faktycznie może z tego zrobić się coś poważnego. Mam nadzieję, że rozmowa pomoże Ci rozwiązać swoje problemy a jak nie będziesz czuła się lepiej to naprawdę idź Słońce do lekarza.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i znowu zaczynaja mnie dopadac dziwne mysli nie potrafie cieszyc sie zyciem myslalam ze juz jest ze mna dobrze bylo do pewnego czasu ale znowu zamykam sie w sobie prawie nie mam kontaktu z otaczajacym mnie swiatem juz nie radze sobie z tym wszystkim! nie wiem co sie ze mna dzieje a do lekarza boje sie isc :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hey

 

Fajnie że są takie fora w necie ;)

 

Mam problem ze sobą i nie wiem czy to depresja czy co ot jest :/

 

Kiedyś jak byłem mały czerpałem radość ze wszystkiego czy to mamusia kupiła mi lizaka, czy to dostałem jakiś prezent.

Święta, szkoła, znajomi koledzy sprawiali że czuje życie, może nie zawsze sprawiało mi radość

Ale je czułem, głupie okreslenie, być może ale inaczej tego nazwać nie potrafie.

 

A teraz, np. mam urodziny, - dla mnie to zwykly normalny dzień, jakbym życzeń nie dostał nie obraził bym się. Mógłbym nawet o nich zapomnieć i nic nie robić.

Po prostu nie sprawia mi to żadnej przyjemności, szcześcia.

 

Tak samo z innymi świętami, boże narodzenie itp.

Nie sprawiają że czuję się lepiej, oczekuje ich, spotkam się, pogadam z rodziną.

Mogło by ich nie być.

 

Życie nie daje mi radości, brakuje mi energii zeby dążyć do czegoś. Osiągnąć jakiś cel w życiu.

 

Nie jest tak źle, zabić się nie chce ;)

Z przyjaciółmi spotykam się czasem, ale to też nie to samo co kiedyś :/

Wszystko mi jest obojętne, na wszystko wzruszam ramionami :/

 

To depresja ? Iść z tym do lekarza ?

A może to po prostu dorastanie :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×