Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pośmiejmy się z siebie


Alexandra

Rekomendowane odpowiedzi

Ja musiałam przynosić 6 ze szkoły i chwalić się tym dzień w dzień (jakby było czym) - inaczej byłam przezroczysta dla matki i czułam się gówno warta. Dobra, nie mogę już pisać więcej, bo cała się trzęsę (a to dlatego, że te mechanizmy zaczynają się u mnie walić, a nie ma na razie nic w zamian...).
A ja się wstydziłem, że byłem jednym z najlepszych.

 

haha, ja to samo... a dokładniej - w środowisku klasowym, głównie w gimnazjum... W domu było bardzo podobnie do tego co pisze naranja.

Ale w klasie, w tamtych czasach to nie było u nas w dobrym tonie mieć dobre oceny, o nie :>> W ogóle u nas w klasie panował kult ee... skurwielstwa, madafakerowatości, no siły po prostu. Nauka, nawet taka "od niechcenia", przejmowanie się ocenami na pułapie 5+ to była oznaka cipowatości :)

 

-- 24 kwi 2011, 14:07 --

 

mam nadzieję, ze nie zniesmaczyłem forumowiczów dosłownym przytaczaniem niegdysiejszego żargonu :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ej, halo, to nie temat o nerwicy natręctw :!:

tylko o jasełkach i świętej Scholastyce.

 

jako dziecko miałem dość zabawny sposób mycia zębów: każdą powierzchnię zębową musiałem myć dokładnie 3 sekundy, później 7 sekund. nie było to uciążliwe, a będąc chłystkiem nie rozważałem tego w kategorii natręctwa, miałem przynajmniej czyste zęby. z perspektywy czasu wydaje mi się całkiem zabawne. obecne natręctwa są w ogóle nieśmieszne. może dla sąsiadów, gdy widzą mnie na klatce polerującego klamkę ściereczką z mikrofibry :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zaczeliście jakąś dyskusję merytoryczną odnośnie nn i zeszliście trochę z tematu właściwego :roll:

 

kto ustala co jest, a co nie jest "tematem właściwym"? zauważyłem denerwującą tendencję moderatorów do wciskania komentarzy o offtopie wszędzie gdzie tylko się da. wiem, że chodzi o utrzymanie porządku na forum, ale mam wrażenie, że sporo osób robi to dla samego faktu zwrócenia komuś uwagi. temat tworzą użytkownicy, temat rozwija się i ewoluuje w czasie dyskusji. co z tego, że ktoś wychodzi odrobinę za margines? nawet jeśli wychodzi trochę bardziej, nie widzę w tym nic złego. dopóki nikt nikogo nie obraża, dyskusja powinna trwać. jeśli ktoś pisze "nie na temat", znaczy, że temat się wyczerpuje. znaczy, że użytkownicy mają potrzebę chwilowego odejścia od tematu. znaczy, że są ciekawsze (w danej chwili) motywy do przedyskutowania.wybacz paradoksy, ale leżało mi to na wątrobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kahir, to ja mam coś takiego, że jak myję zęby to dzielę sobie na prawą cześć, środkową i lewą i każdą muszę przejechać dokładnie 4 razy, potem znów i tak żeby było 4x4 :D I potem znów od początku. Najlepsze, że czasem jak się o czymś zamyśle to się potem wkurwiam, że nie umyłem na 4 :lol:

 

 

paradoksy, wyluzuj ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

KeFaS, też dzielę zęby na trzy części :mrgreen: i każdą część na trzy powierzchnie :] teraz już jednak nie szoruję każdej powierzchni określoną ilość razy. gdyby nie to, że natręctwa mogą bardzo utrudnić i uprzykrzyć normalne funkcjonowanie (bądź w ogóle uniemożliwić), to powiedziałbym, że są śmieszne :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kurde, jaki ja jestem idiota, jakbym napisał jakie ostatnio mam zagmatwane natręctwa albo już chooy wie co to jest nawet, to normalnie chyba byłoby z 10 postów czy leczę się u psychiatry... takie pojebane jazdy, które powodują normalnie w jednej sekundzie siedzę wkurviony, a potem się śmieje w ogóle wtf ze mną xD ale nie napiszę o co kaman, bo to takie debilne i skomplikowane, że brak słów :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moje natrectwa nie są jakos specjalnie zabawne ale moja pani psychiatra opowiadała mi ze raz miała pacjeta który na ulicy musiał obejsc 3 razy dookoła stydzienke kanalizacyjną, albo takiego który po załatwieniu swojej potrzeby w ubikacji musiał nad nią stanąć i się jej porządnie w okreslony sposób przyjrzec ;p

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

... pani psychiatra opowiadała mi ze raz miała pacjeta który ... po załatwieniu swojej potrzeby w ubikacji musiał nad nią stanąć i się jej porządnie w okreslony sposób przyjrzec ;p

z tym przyglądaniem się ubikacji, to chyba nie jest takie rzadkie jak się wydaje

ja też tak mam... :hide:

 

przy czym te moje sposoby "weryfikacji" stanu klozetu stale ewoluują

(na szczęście jeszcze nie wkładałem tam głowy ... :mrgreen: )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

po załatwieniu swojej potrzeby w ubikacji musiał nad nią stanąć i się jej porządnie w okreslony sposób przyjrzec ;p

Ja też muszę się w określony sposób przyglądać różnym rzeczom, np. kremowi podczas zamykania pudełeczka, albo umywalce gdy wychodzę z łazienki, klozetowi też na do widzenia posyłam spojrzenie czy aby nie leje się woda bo spłuczka przecież może się zepsuć i co wtedy woda będzie spływać do ubikacji? dla pewności posyłam spojrzenie i jestem pewny że woda nie płynie i mogę spokojnie spać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niespokojny raczej nie staram sie z tym ukrywac, ale nie zeby od razu bic taką panią po twarzy, wyrywać torebkę i uciekać z nią tylko po to zeby cos uporzadkowac. Robie to tak jakby byla moja, po prostu sięgam i porządkuje(nie mogę się powstrzymać)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Robie to tak jakby byla moja, po prostu sięgam i porządkuje(nie mogę się powstrzymać)

ha,ha, no nie myślałem, że tak się da...

 

musi nieźle wyglądać taka akcja... :mrgreen:

 

-- 15 maja 2011, 22:30 --

 

nadawałoby się idealnie na skecz do Jasia Fasoli ... :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za komplement. Czesto zdarza się że moja przyjaciółka(jedyna która mnie rozumie, a przynajmniej mi się tak zdaje) próbuje mnie powstrzymać, ale że jestem większyod niej (prawie pół metra) to jednak nie udaje jej się, a ja dalej jestem nazywany diabłem, bezbożnikiem, złodziejem i antychrystem(swoją drogą nie wiem skąd one biorą tak wymyślne epitety)

 

-- 16 maja 2011, 18:29 --

 

Dzięki za komplement. Czesto zdarza się że moja przyjaciółka(jedyna która mnie rozumie, a przynajmniej mi się tak zdaje) próbuje mnie powstrzymać, ale że jestem większyod niej (30 cm) to jednak nie udaje jej się, a ja dalej jestem nazywany diabłem, bezbożnikiem, złodziejem i antychrystem(swoją drogą nie wiem skąd one biorą tak wymyślne epitety)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim natrcetwem jest porządkowanie rzeczy(niestety także tych nienależacych do mnie) Przez co bylem juz 2 razy zatrzymywany przez policję gdyż w torebkach starszych pań porzadkowalem różańce i obrazki z JP II

 

:shock: Oryginalne

 

 

 

Ja też muszę się w określony sposób przyglądać różnym rzeczom, np. kremowi podczas zamykania pudełeczka, albo umywalce gdy wychodzę z łazienki, klozetowi też na do widzenia posyłam spojrzenie czy aby nie leje się woda bo spłuczka przecież może się zepsuć i co wtedy woda będzie spływać do ubikacji? dla pewności posyłam spojrzenie i jestem pewny że woda nie płynie i mogę spokojnie spać.

 

 

Mam to samo . Ja to mam tak lukam na kran potem na kibel , w lusterko i zamykam drzwi.

Czasem jeszcze nasłuchuje idąc przez przedpokój czy aby na pewno nic nie kapie. :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sumie nie wiem, czy mam natręctwa, ale mam dziwne przyzwyczajenia, np.:

- zawsze muszę przetrzeć sedes zanim na nim usiądę (w domu), nawet jeśli jest czysty

- rano chodzę po całym domu i zamykam półki, jeśli są niedomknięte i tak samo jest z drzwiami od łazienki

- tak jak tu pisaliście, myjąc zęby dzielę je na sześć części (3 na górze i 3 na dole)

- kiedyś chodząc do szkoły, musiałam liczyć moje kroki, albo chodzić tylko po całych płytkach itp.

- no i mam coś takiego dziwnego, że patrząc na coś, szukam kilku odcieni kolorów i muszę policzyć do obojętnie jakiej parzystej liczby (najczęściej 4 albo 10) - mam to od zawsze i nie umiem się tego pozbyć

- zawsze liczę ile godzin śpię, zapisuję to w zeszycie i liczę średnią snu tygodniowo, a później średnią snu miesięcznie. nie potrafię z tego zrezygnować

- liczę ile smsów piszę dziennie i wyliczam ile mogę napisać, żeby mi starczyło na cały miesiąc

- kiedy ktoś mnie dotknie (twarz, ręce np.), to muszę wytrzeć to miejsce ręką

 

To chyba tyle ;p

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×