Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Alexandra, ja też miałam w pracy straszne objawy, a teraz zdarza się, że nadal miewam. I są takie dni, że ledwo daję radę. Akurat w tym tygodniu mam energię. Wcześniej zdarzały się u mnie właśnie w pracy takie bloki paniki, że ktoś wchodził, coś do mnie mówił, a ja nie wiedziałam, kto to jest i co mówi i musiałam udawać, a w duchu się modliłam, żeby już wyszedł. Kilka razy uciekłam z pracy. Po prostu rzuciłam wszystko, pracę i wybiegłam, mówiąc tylko koleżance, że muszę wyjść i wrócę niebawem (nieraz nie wracałam). W tamtym czasie, gdyby ktoś dał mi możliwość miesięcznego, trzymiesięcznego czy półrocznego L4, to bym poszła w to jak w dym. Ale psychiatra, u którego się wtedy leczyłam, dał mi 2 tygodnie, a potem jeszcze raz 2 tygodnie (przy zmianie leków) i widziałam, że to nie jest jego metoda i raczej niechętnie urlopuje, dlatego go nie prosiłam o więcej. Dopiero dziś, kiedy jest ze mną lepiej, mogę powiedzieć, że bardzo dobrze się stało, że nie zrezygnowałam z pracy, że nijako zostałam zmuszona przez lekarza, partnera, przyjaciół, żeby pracować. Ostatnio, jak czekałam w kolejce do mojej obecnej psychiatry, siedziały dwie dziewczyny koło mnie i zastanawiały się głośno, czy dostaną kolejne L4, bo im się kończyło półroczne. Widziałam po nich, że pójście do pracy to ostatnia rzecz, na którą się zgodzą. To chyba trochę tak jak z wypadkiem samochodowym. Jak od razu nie wsiądziesz i nie pojedziesz, to po czasie już nie wsiądziesz za kierownicę. Wiem, ile kosztuje wsiąść po wypadku i jechać, ale wiem też, że to jedyny sposób na pokonanie lęku. Może to zależy od osobowości człowieka, ale niektórzy ludzie widać muszą się sami trzymać krótko, bez zbytnich sentymentów. Czytam książkę "Efekt placebo", którą ktoś tu polecił. Poza tym, że polowa tej książki to amerykański hurraoptymizm i łopatologia jak dla idiotów, to jak wycisnąć z niej sedno, to jest tam kilka bardzo wartościowych uwag właśnie o tym, jak można pomóc samemu sobie poświęcając czas na myślenie o pewnych rzeczach i totalne niemyślenie o innych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Carita, masz dużo racji. Ja w sumie ze względu na nerwicę w ogóle nie byłam na zwolnieniu, mimo że czasami ledwo wytrzymywałam. Myślalam o zwolnieniu dluższym, jednak uważam, że wtedy powrót byłby o wiele trudniejszy. Jak wróciłam po zwolnieniu lekarskim (angina) nie byłam w stanie sie przystosować , miałam lęki, że zemdleję i znowu pójdę na zwolnienie. Poza tym, jestem 5 mcy po rozstaniu z partnerem , sama się utrzymuję, muszę pracować. Myślę, że terapia zaczyna mi pomagać, rozumiem , że wi ększosć tych objawów: zawroty i wszelkie bóle dzień w dzień pojawiła się po rozpadzie związku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Carita, niestety u mnie zaczęło się dużo wcześniej, miałam okresy remisji-nawet 5letniej, ale niestety depresja i nerwica u mnie niemalże od wieku dojrzewania. W rodzinie depresja cieżka kliniczna plus nerwica lękowa u 3 osób, więc duże prawdopodobieństwo , że to genetyczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja właśnie dostałem nawrotu objawów nerwicy po 1,5 miesięcznej przerwie. Wydawało mi się że już jestem zdrowy.

 

Wczoraj to naprawdę kiepsko się czułem, wyszedłem godzinę wcześniej z pracy, wsiadłem do samochodu i czekałem jeszcze 20 minut na dziewczynę.

Doczekać się nie mogłem, czas mi się strasznie dłużył. Wsiadałem, wysiadałem, grzebałem w bagażniku żeby czymś się zająć.

Jak zwykle podczas jazdy objawy ustępowały. Może to dziwne ale pomaga mi jazda samochodem, uspokajam się, no chyba że jest mega korek wtedy kaplica.

 

Objawy tym razem to głównie: mocne zawroty głowy i oczywiście lęk. Czasami aż takie szarpnięcie że człowiek myśli że się przewróci. W głowie natłok myśli. Często też lęk przed tym że zwariuję i mnie zabiorą nieprzytomnego.

 

Paskudztwo to jest ta nerwica. Da się z tym żyć ale ostro człowiek dostaje w tyłek.

 

Co mi pomaga (warto spróbować):

 

-głębsze oddychanie

-zajęcie się czymś co skupia uwagę, na przykład liczenie czegoś

-rozmowa z kimś to mnie rozumie (podczas rozmowy czasami objawy lekowe zupełnie ustają)

-czytanie kawałów, oglądanie śmiesznych obrazków w internecie (wiem że to dziecinne trochę ale mi pomaga)

-picie wody (niegazowanej, ale oczywiście jak mam atak to nie mam nic zwykle pod ręka)

-nadmuch chłodnego powietrza na twarz, czy to w samochodzie czy w mieszkaniu załączam wiatrak, wogóle wolę zimno niż ciepło

-siedząc w domu wyłączenie rażącego oświetlenia

-pisanie na tym forum

 

 

Należy unikać dużych skupisk ludzi, sklepów jak hipermarkety oraz oczywiście stresujących sytuacji, konfrontacji, problemowych ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masakra, ratujcie!

Właśnie wróciłem z Izby Przyjęć. Niestety dzisiaj dowiedziałem się, że mam dne moczanową. Wyszło z badań laboratoryjnych. Jestem tym załamany, gdyż objawy nie są jednoznaczne. Oczywiście nie wytrzymałem. Poczytałem w necie i wyszło, że takie wyniki mogą być przy nowotworach. Oczywiście na pierwszy plan ida jelita. A jak że, bóle brzucha, przelewanie, różnej masci stolce. Do tej pory każdy mówił że to jest jelito drażliwe. Jeśli nie? W dodatku wkręciłem sobie cukrzycę jakąś utajoną. Ogólny dramat. Wszystko w mojej głowie układa się w jedną całość choroby nowotworowej. Przejmowanie się wszystkim mnie zniszczyło. A ostatnią taką jazdę miałem jakieś 5 lat temu. Ratujcie. Jeszcze przeskakuje mi cos w biodrach, pod żebrami. Masakra.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co? A ja właśnie siedzę w kafejce na dużym dworcu w dużym mieście wkoło galopują tłumy ludzi a ja się nie boję. Bałam się być tam, gdzie byłam i boję się być tam gdzie jadę, choć to niby najbliższe miejsca, najbliższe osoby. Moja nerwica to chyba właśnie moi najbliżsi. Nikt mnie nie doprowadził na dworzec, nikt mnie z niego nie odbierze. Nikomu się nie chce. Moi najbliżsi. Chyba tylko pies mnie kocha :-) Czy można mieć nerwicę z niebycia kochanym?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Carita, super że tak dobrze się czujesz! Jak widać, wszystko jest w Twojej głowie :)

 

Dirty Harry, ale dna moczanowa nie ma nic wspólnego z nowotworem. Mój tata też ją ma. Czy inne wyniki są jakieś niepokojące? Jaka masz hemoglobinę? Aczkolwiek rozumiem mechanizm lęku co do nowotworów.

 

Łukasz, ja mam identyczne objawy. Czy szarpnięcie, o którym piszesz jest taki szarpnięciem w głowie? Też tak miewam plus zawroty , ale ostatnio odpukac trochę jest lepiej.

 

Teraz mam jakiś dziwny objaw, że jak zasypiam, jest ciemno w nocy i zamykam oczy to widze jakby takie rozbłyski, coś jaśniejszego, białe kółka. Boję się, że to odwarstwienie siatkówki, bo mam męty oczne albo że coś jednak z mózgiem :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podczas bardzo nerwowych dni, kiedy mój mózg jest w stanie wysokiego napięcia i równocześnie cały organizm podporządkowuje mu się, mam też takie coś na kształt zawrotów głowy. Ale to jest coś takiego jak takie chwilowe wahnięcia równowagi, tak jakby ktoś przesunął migawkę. To trwa ułamki sekund, ale im bardziej jestem zdenerwowana, tym częściej takie coś się pojawia, zwłaszcza jak się ruszam. Skojarzyłam to z wyższym ciśnieniem. Ponieważ jak mam takie objawy, to mierzę sobie ciśnienie, i wiem, że w takim czasie mam wyższe. Dawno temu miałam nadciśnienie i nie miałam objawów nerwicy, a te zawroty też były takie same. Był też wtedy ucisk w głowie, tak, jakby się tam coś nie mieściło, no i jeszcze kilka innych objawów, jak silne bóle głowy i wymioty. I to wszystko było spowodowane za wysokim cienieniem. Teraz ciśnienie na co dzień miewam książkowe, za to pojawiają się czasem te objawy w postaci tych zawrotów, takiego nagłej utraty pionu, równowagi. I wtedy okazuje się, że ciśnienie mam wyższe. I stąd uważam, że może i dolegliwość mam teraz inną, ale powód może być ten sam. Skoki ciśnienia. Może u Was też tak to działa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Te zawroty głowy są dziwne. Moim zdaniem przy nerwicy to nie klasyczne zawroty. Trochę się wydaje człowiekowi że się wokół wszystko kręci. U mnie szczególnie nasila się to przy chodzeniu. Pomaga położenie się na chwilę w łóżku, uspokojenie się. Ponad pół miesiąca nie miałem nawet raz zawrotu głowy, teraz trochę wróciło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kłucie w głowie,bóle serca,problemy z oddychaniem...Jak się rozpłaczę z nerwów to nie jestem w stanie oddychac,mówić i tracę mowę,zanim się uspokoję z takiego szału to mija pół godziny... Często w sklepie mnie łapią duszności,czuję że się zaraz przewrócę i będą wzywać karetkę :) A jak porzadnie sie wkurzę to podejrzewam u siebie najgorsze choroby w tym czasie mimo że tak czuję się praktycznie codziennie ale zawsze wmawiam sobie że to może dzis mi ten cholerny tętniak pęknie albo dostanę zawału,bo skoro tyle dni było źle to może i teraz stanie się najgorsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio doszły mi kolejne objawy których wcześniej nie miałam dość męczące i uciążliwe.Mianowicie mam problem z jedzeniem bo wydaje mi się że jedzenie albo jakiś kawałek stanął mi w gardle,zwłaszcza jak jem jakiś taki pokarm że coś mnie zakuje w przełyku to mam już atak paniki że coś mi się tam przylepiło i napewno tam jest.Czy ktoś z was też tak ma?Bo nie chcę chodzić po lekarzach że coś mi dolega.Pozatym częste odbijanie ale gdzieś wyczytałam że w chwilach stresu od łapania czy połykania powietrza tak się dzieje.Ostatnio jadłam coś tam z groszkiem cukrowym i upier......liło mi się że upka z tego groszku przylepiła mi się w gardle i przez resztę dnia schiza

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja dodam coś od siebie, jak jeszcze się edukowałem i myślałem że mam przyszłość, to ataki paniki, lęków miałem prawie codziennie, nie mogłem spać, taki koszmar mej codzienności, cały czas spięty, bóle mięśni klatki piersiowej, lodowate blade ciało. Na nerwice chorowałem od dzieciaka, teraz mi przeszło. Co mi pomogło? Depresja :D, teraz moje życie jest gówno warte i z chęciom bym zdechł, pomogło na wszelkie hipochondrie :D. Także, można powiedzieć że z nerwicy lękowej akurat można wyjść :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

piszecie o atakach a czy ktos ma objawy wolnopłynące, stałe lub po prostu częste, codziennie, trwające miesiącami? Czytam ze u wielu osób są ataki a dolegliwosci zmieniają lokalizację. A co zrobic gdy objawy mam juz 1,5 roku a badania typu gastroskopia, próby, usg sa dobre. silną Nerwice mam juz 10 lat, u mnie objawy są długotrwałe. Ataki miałam czasem w supermarketach ale widziałam ze to agorafobia wiec nie przejmowałam się.

A co zrobic z lękiem uogolnionym, ściskającym za gardło, tzymającym non stop. Mam uderzenia gorąca, mdłosci, bole, gule w gardle, spiete plecy szyję, poczucie ze niebawem umrę lub dowiem sie o jakiejs strasznej chorobie, ktora mnie zżera.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

piszecie o atakach a czy ktos ma objawy wolnopłynące, stałe lub po prostu częste, codziennie, trwające miesiącami? Czytam ze u wielu osób są ataki a dolegliwosci zmieniają lokalizację. A co zrobic gdy objawy mam juz 1,5 roku a badania typu gastroskopia, próby, usg sa dobre. silną Nerwice mam juz 10 lat, u mnie objawy są długotrwałe. Ataki miałam czasem w supermarketach ale widziałam ze to agorafobia wiec nie przejmowałam się.

A co zrobic z lękiem uogolnionym, ściskającym za gardło, tzymającym non stop. Mam uderzenia gorąca, mdłosci, bole, gule w gardle, spiete plecy szyję, poczucie ze niebawem umrę lub dowiem sie o jakiejs strasznej chorobie, ktora mnie zżera.

 

To normalne, organizm żyje cały czas w stresie, jest wyczerpany, objawy będą prędzej czy później ciągłe. Stosujesz jakąś farmakologie? Po zastosowaniu leków, objawy powinny ustąpić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stosowałam Bioxetin parę lat temu i objawy zniknęły w 95%, pozostał nieznaczny lęk psychiczny i lekkie napięcie,

rok temu chciałam znowu spróbować Bioxetin jednak czułam się podle, nic nie znikało a nawet było gorzej. Odstawiłam zamieniając na Triticco - senność, nie mogłam się ogarnąć, mdłości. Odstawiłam.

Poszłam na 8 miesięczną terapię indywidualną któa może trochę podniosła mnie na duchu, poprawiła humor jednak lęk o zdrowie, hipochondria i objawy zostały. No, może bywały delikatniejsze ale znikomo.

Czy nie ma dla mnie ratunku?

Kiedyś pomagał alkohol ale ile można? Ostatnimi czasy po alko jest gorzej fizycznie - kac, bóle żoładka, jelit, podły nastrój...nawet po jednym czy dwoch piwach 0,3.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aha, mam wrażenie że strzeliło mnie na maxa po śmierci brata, powiesił się, miał depreche, troche ćpał.

Dziwne jest tylko że rok po tragedii trzymałam się bdb,

nagle, jednego dosłownie dnia zaczęło się. Czy mogę dopiero teraz odreagowywać? Po roku spokoju? Ten moj stan z zaburzeniami pokarmowymi trwa 2 lata. boje sie raka zoladka trzustki, ze zdechne w męczarniach. Masakra:((

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aha, mam wrażenie że strzeliło mnie na maxa po śmierci brata, powiesił się, miał depreche, troche ćpał.

Ten moj stan z zaburzeniami pokarmowymi trwa 2 lata. boje sie raka zoladka trzustki, ze zdechne w męczarniach. Masakra:((

 

To pachnie mi urojeniami z twojej strony. Kobieto wyjdź na powietrze, do lasu, udaj się na zabawę. Z czasem ci przejdzie. Nie wmawiaj sobie choróbsk - raczyska :?::nono:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i znowu tu wracam:( kolejny nawrot nerwicy po 2 latach spokoju...rozbujała się w ciągu 2 tyg. wróciłam do psychiatry i do leków.Nienawidzę tego stanu zanim leki się rozkręcą a ja czuję że to już koniec i beznadzieja.Jestem nie do życia,załamana,budzę się w nocy z okropnym wszechogarniającym lękiem .Wymiękam.Niedawno mój kolega popełnił samobójstwo.Przegrał z depresją.Rozwaliło mnie to totalnie.Myślę że było impulsem do nawrotu nerwicy ,za intensywnie o tym myślałam,nie mogę pojąć dlaczego te choróbska nas dopadają i tak zniewlają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×