Skocz do zawartości
Nerwica.com

lukasz_kra

Użytkownik
  • Postów

    18
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez lukasz_kra

  1. Mi wróciło po około półtorej miesiąca przerwy. Nie tyle lęk co zawroty głowy. Pojawiają się o różnych godzinach, trwają od jednej godzony do nawet pół dnia. Jedno co muszę przyznać że śpię dobrze. Ogólnie jednak to kicha. Najchętniej siedziałbym w domu, jednak pracuję i nie bardzo mam kiedy odpocząć.
  2. Te zawroty głowy są dziwne. Moim zdaniem przy nerwicy to nie klasyczne zawroty. Trochę się wydaje człowiekowi że się wokół wszystko kręci. U mnie szczególnie nasila się to przy chodzeniu. Pomaga położenie się na chwilę w łóżku, uspokojenie się. Ponad pół miesiąca nie miałem nawet raz zawrotu głowy, teraz trochę wróciło.
  3. Ja właśnie dostałem nawrotu objawów nerwicy po 1,5 miesięcznej przerwie. Wydawało mi się że już jestem zdrowy. Wczoraj to naprawdę kiepsko się czułem, wyszedłem godzinę wcześniej z pracy, wsiadłem do samochodu i czekałem jeszcze 20 minut na dziewczynę. Doczekać się nie mogłem, czas mi się strasznie dłużył. Wsiadałem, wysiadałem, grzebałem w bagażniku żeby czymś się zająć. Jak zwykle podczas jazdy objawy ustępowały. Może to dziwne ale pomaga mi jazda samochodem, uspokajam się, no chyba że jest mega korek wtedy kaplica. Objawy tym razem to głównie: mocne zawroty głowy i oczywiście lęk. Czasami aż takie szarpnięcie że człowiek myśli że się przewróci. W głowie natłok myśli. Często też lęk przed tym że zwariuję i mnie zabiorą nieprzytomnego. Paskudztwo to jest ta nerwica. Da się z tym żyć ale ostro człowiek dostaje w tyłek. Co mi pomaga (warto spróbować): -głębsze oddychanie -zajęcie się czymś co skupia uwagę, na przykład liczenie czegoś -rozmowa z kimś to mnie rozumie (podczas rozmowy czasami objawy lekowe zupełnie ustają) -czytanie kawałów, oglądanie śmiesznych obrazków w internecie (wiem że to dziecinne trochę ale mi pomaga) -picie wody (niegazowanej, ale oczywiście jak mam atak to nie mam nic zwykle pod ręka) -nadmuch chłodnego powietrza na twarz, czy to w samochodzie czy w mieszkaniu załączam wiatrak, wogóle wolę zimno niż ciepło -siedząc w domu wyłączenie rażącego oświetlenia -pisanie na tym forum Należy unikać dużych skupisk ludzi, sklepów jak hipermarkety oraz oczywiście stresujących sytuacji, konfrontacji, problemowych ludzi.
  4. Ja dzisiaj zdenerwowalem się w pracy i od razu pojawił sie ból głowy, zawroty, kiepskie samopoczucie i dodatkowo, czego nigdy prawie nie miałem, szarpniecia serca. Teraz jestem w domu i juz lepiej. Jednak gdy chodzę zawroty głowy mam nadal. Ciężka sprawa, najlepiej mi w łóżku siedzieć, a zimę to najchętniej bym przespał. Wspomnę tez ze gdy czuje się źle drażni mnie światło i hałas. Mam czesto jakby stan podgoraczkowy, policzki gorące, czoło zimne a odczucie podwyższonej temperatury.
  5. tez to mam to jest masakra z tymi zawrotami Niestety, ja potwierdzam powyzsze w 100%. Teraz mam od chyba trzech dni zawroty glowy a mialem juz prawie miesiac spokoju. Noce mam spokojne, zwykle poznym wieczorem wszystko odpuszcza.
  6. Ostatnio mialem przerwe, doslownie zero objawow nerwicy. Teraz od dwoch dni wrocilo, zawroty glowy w zasadzie od 10:00 do wieczora. Bylem w markecie, zwiewalem bardzo szybko, juz lepiej w domu. Wszyscy pytacie czy te zawroty glowy moga byc od nerwicy. Moim zdaniem tak, tez mi ciezko w to uwierzyc ale mam je bardzo czesto. Pozniej znikaja np na dwa tygodnie. Bol glowy stosunkowo rzadko chyba jak juz mega sie zdenerwuje. Po pewnym czasie dochodze do wniosku ze to wlasnie najgorszy objaw tej choroby jak dla mnie to wlasnie zawroty glowy, bujanie, nogi z waty. Nie przewracam sie co prawda, niby funkconuje, prowadze auto, sprzatam, gotuje ale jednak zawroty glowy bardzo mnie mecza. Dziadostwo jak cholera. Ot musze przeczekac i miec nadzieje ze bedzie lepiej. Tez mam tak ze trace motywacje, nie wiele mi sie chce, siedze przed tv. Pomagaja mi rozmowy albo czasem zajecie sie czyms. Czasami tez jest tak ze musze sie polozyc, wkurza mnie halas, wyostrza sie wech, oczy sa jakies dziwne, ciezkie, razi swiatlo. To Klasyka jak juz czytalem tu na forum. Wszyscy mamy podobne objawy. Aha ostatnio tez mialem mroczki przed oczami choc wcale nie bylo mi slabo. Ot tak po prostu chmurki przechodzily np takie jak maja ludzie jak wstana rano.
  7. Ja nerwice ma od niedawna. Pije tylko piwo i tylko wieczorem. Po dwoch czuje sie dobrze, slucham muzyki, rozluzniam sie. Wydaje mi sie ze nigdy po alkoholu tego samego dnia nie lapie mnie juz stan lekowy. Nie upijam sie, boje sie ze na kacu bedzie źle. Dlaczego pije tylko wieczorem? Otoz alkohol pity za dnia od zawsze powododowal u mnie bol glowy, tzn. bardzp czesto, i w koncu doszedlem do wniosku ze moge cos golnac tylko wieczorem.
  8. Hej, U mnie czasami jest podobnie, raz występuje silny lęk, innym razem dziwne myśli i straszliwe napięcie psychiczne. Myśli takie jak masz ja też miewam, całe życie za dużo myślę o przeszłości. To też mogło mnie doprowadzić do takiego stanu jak teraz. Podejrzewam że na nerwicę pracuje się długi czas, wreszcie głowa nie wytrzymuje, to jest nadmiar właśnie myślenia o złych przeżyciach. Czy przyjmujesz jakies leki? Ja od kilku dni biorę parogen (pół tabletki dziennie), nie wiem czy on już działa ale muszę przyznać że czuję się o niebo lepiej, praktycznie normalnie, jeśli tak on działa to mi to wystarczy, mogę normalnie funkcjonować. Nie zauważam żadnych efektów ubocznych zażywania tego póki co. Czasami lekko się czymś nakręcę ale to nic w porównaniu z atakami jakie miałem wcześniej. Do lekarza trzeba iść obowiązkowo.
  9. Wczoraj kolejna wkrętka. Najadlem się popcornu. Oczywiscie po chwili mysl ze lupinka stanela mi w gardle. Jazda trwala dwie godziny az poszedlem spac. Ręce można załamać.
  10. Hej Mili89, No właśnie - wrażenie że zaraz się upadnie, ogólna słabość - ale nigdy nie upadłem !!!! Co do sklepów typu markety to fakt, nie lubię tam teraz przebywać, za dużo ludzi i zbyt duże przestrzenie, światło którego nienawidzę. Akurat tego to nie lubiłem zawsze, zwyczajnie męczy wzrok. Mogę dodać jeszcze dodatkowe objawy: dziwne słyszenie samego siebie podczas rozmowy (raz tak miałem), uczucie bezsensu istnienia, działania, nic człowieka nie cieszy Ja czasami jak mam atak idę na spacer, choć czuję się potwornie, prostuję się i idę jak robot, wmawiam sobie że mam to gdzieś, Ta cała nerwica to ogólnie moim zdaniem strach przed śmiercią. A to na skutek choroby, a to z nieokreślonego innego powodu, smiercią dziwną, przedwczesną. Czasami śmiercią nie swoją a kogoś bliskiego.
  11. No tak, ja wymiotawałem za pierwszym razem ale tylko raz właśnie. Wtedy była mega panika, byłem w aucie jako pasażer, kolega wiózł mnie do domu. Nie wiedziałem co mi jest, wkręciłem sobie że muszę natychmiast dojechać do domu i wtedy wjechaliśmy w spory korek, pomyslałem ani do przodu ani do tyłu, nie ma możliwości ucieczki, nie wytrzymałem. Zwymiotowałem i nagle poczułem spokój, serce nawalało i w ciągu chyba minuty uspokoiło się, zacząłem głeboko oddychać, wiedziałem że po wszystkim. Sadzę, że taka reakcja to może być nawet u osób nie chorych na nerwicę, a po prostu wystraszonych,
  12. Witajcie, Ja także mam tak że przypisuję sobie różne choroby. Wystarczy że mnie gdzieś lekko zaboli, zakłuje i już choroba gotowa. Teraz już trochę mi to mija. Sadzę że to standard przy nerwicy. Co do alkoholu i papierosów to ograniczyłem jedno i drugie. Papierosy wprawiają mnie czasem w zły nastrój, kojarzą się mi z początkiem ataku lękowego. Alkohol natomiast w rozsądnych ilościach (np. dwa piwa -ostatnio piję takie droższe regionalne, które są jeszcze prawdziwymi piwami) nie szkodzą mi, wręcz co 3 dni mam taki rytuał wieczorem, że kladę się na kanapie otwieram piwko, puszczam jakiś ciekawy film i wtedy odpoczywam od codziennych lęków. Co ciekawe boję się cokolwiek wypić jak jeszcze jest jasno na zewnątrz.
  13. Potwierdzam - nerwica podszywa się pod naprawdę różne schorzenia. A głównie to powoduje lęki, strach, itd. Ja miałem już następujące dolegliwości: nudności, drętwienie rąk, ogólne osłabienie, bóle głowy, zawroty głowy, ból mostka, ból pleców (kręgosłupa), gulę w gardle, bóle żołądka (a raczej bym powiedział biegunkę na skutek ciągłego lęku), przyspieszone bicie serca, czasami uczucie podwyższonej temperatury ciała, bóle mięśni, słabe nogi. Wrażenia: że zaraz upadnę, stracę przytomność, umrę, przestanę oddychać, zwariuję. Zapraszam do wątku: ataki-jak-wygl-daj-jak-sobie-radzimy-t4461.html Tam naprawdę warto zajrzeć i zacząc sobie z tym radzić, moje wpisy od strony 1180.
  14. Zrobiłem morfologię, magnez, potas, TSH, OB, byłem na pogotowiu w czasie ataku (pierwsze dni z nerwicą, spanikowałem i poszedłem żeby przynajmiej lekarz mnie zobaczył), nic nie stwierdzili, zrobili EKG, ciśnienie ok, w domu też mierzę i dobrze. Całość wyników ok, a te podstawowe kilka razy powtórzone.
  15. Rozumiem. Poczytałem o emetofobii, bardzo Ci współczuję. Ja mam chyba typową nerwicę lekową i różne objawy za każdym razem. Sądzę że jestem sobie w stanie wkręcić prawie wszystko. Podczas silnych ataków też łażę po domu, w jednej minucie jestem 3 razy w każdym pokoju. Wydziela się adrenalina i nie usiedzę. Mam coś przepisane jakiś betabloker, na czas ataku, ale do tej pory nie zażyłem ani razu ze strachu o reakcję, wolałem przeczekać atak. Z parogenem czaiłem się kilka dni zanim zacząłem brać. Oczywiście także z uwagi na strach przed działaniem niepożądanym. Niepokojące jest tez to, że w zasadzie każdy atak jest trochę inny. Nigdy do końca nie wiadomo czego się spodziewać. Najgorszą do tej pory jazdę miałem jak miałem atak nerwicy plus ból zęba. Muszę teraz wszystko szybko poleczyć.
  16. O to teraz mam zludzenie (żart :) ) Właśnie poczułem się kiepsko, jestem w pracy. Ale to jest lipa z tą nerwicą. Nie opisałbym tego jako atak, nawet nie bardzo lęk w tj chwili (no może trochę strach żebym nie poczuł się gorzej), ciężki się zrobiłem, słaby, rozbolały mnie plecy. Objawy są bardzo bardzo różnorodne jak widać. Aczkolwiek plecy to ja podejrzewam że mam chore, kręgosłup wiecznie wygięty, dużo pracy przed kompem. Odpoczywam też i spię w niewygodnych pozycjach, zwykle na boku. Współczuję chorym na nerwicę w tym sobie. Musimy sobie radzić z tym dziadostwem. Poprawiam sobie humor myślą że gdy wrócę do domu (mam nadzieję że bede czuł się dobrze) kupie sobie piwko i puszczę jakiś ciekawy film lub dokument, porozmawiam z dziewczyną. Bardzo mnie to uspokaja. Chwilę temu zjadłem słodką drożdzówkę, wypiłem kawę, a wczesniej trochę napoju i potwierdzić, mogę po raz kolejny, że nie służy mi słodkie.
  17. Tak wogóle to na koniec pierwszego ataku (wtedy myślałem, że to zatrucie) zwymiotowałem. Od razu atak się na tym skończył. Teraz czasami lekko mnie mdli. O wszystkim wie moja dziewczyna i powiedziała mi kiedyś bardzo stanowczo "bzdura nie będzie zwracał, to wszystko Ci się wydaje". Wbiłem sobie to do głowy, jak mnie mdli mówię wtedy sobie że to złudzenie, zaraz będzie lepiej i mi przechodzi. Zauważyłem też, że w przypadku odczuwania nudności nie wolno mi pić nic słodzonego, robię wtedy melisę, lub popijam wodę minerlaną, ale tylko niegazowaną. Teraz mam takie nudności gdy wstaję rano. Trwają może 20 minut i przechodzą. Wmawiam sobie że mam to gdzieś, robię swoje, prysznic, meliska, pakowanie do pracy i wychodzę. W samochodzie już jest dobrze. Jeśli chodzi o inne wymienione przez inne Ciebie dolegliwości to tak mam je wszystkie (i jeszce więcej, nie sposób chyba wymienić). Ostatnio często pojawia się myśl - kurdę przecież takie ataki mnie wykończą, oszaleję, zamienię się w warzywo, mózg przestanie pracować lub stracę osobowość. Nic bardziej błednego, dużo czytałem i wszyscy piszą że nic takiego nam nie grozi. Pewego dnia obmyśliłem sobie strategię działania na wypadek ataku (gdy czułem się zupełnie ok). Mianowicie obiecałem sobie, że podczas ataku będę już przecież wiedział, że nie umrę, że to ściema, nic mi nie grozi, będę zachowywał się tak jakby nic zupełnie mi sie nie działo. W taki sposób właśnie walczę, to trudne to fakt. Użyłem wczesniej słowa : złudzenie. Zaczynam tak traktować nerwicę, zaczynam to bagatelizować. Ostatnio w pracy miałem atak i od razu: nogi z waty, zawroty głowy, pustka, świat gdzieś daleko (no wlaśnie to klejny objaw), boł głowy. Wyszedłem z budynku, zapaliłem papierosa, i powiedziałem sobie: pierd... to !!! Mam to gdzieś !!! Nie będzie mi jakaś wredna choroba psuć życia.
  18. Ja mam nerwicę od 1,5 miesiąca. To krótko ale ataków już miałem sporo, mogę zatem coś dodać od siebie :). Zwykle ataki przeczuwam, poprzedzone są takim kiepskim nastrojem (czasami pięć, dziesięć minut kiepskiego nastroju i następuje atak) . Czasami gdy zdarzę czymś się zając, czymś co skupia uwagę, ktoś mnie zagada i rozmowa się ciągnie - potrafię się jeszcze wyrwać i do ataku nie dochodzi. Najczęściej jednak nerwica swoje a ja swoje, czyli jakby nie mam wpływu na to kiedy dostanę ataku, mogę być wyluzowany, następnie kilka dziwnych myśli i nagle lipa. Ataki są różne, czasami tylko lęk, często jednak dodatkowe sprawy typu bóle głowy, kręgosłupa, drętwienie mięśni (szczególnie ramion), nogi z waty, zawroty głowy, wrażenie że będę wymiotował (z tym sobie już radzę). Wcześniej miałem oczywiście inne klasyczne objawy typu: lęki przed poważnymi chorobami, uczucie jakby przytkanego przełyku, bóle w mostku, itp. Dodatkowo (w czasie ataku) mam wrażenie dziwnego widzenia, oczy mam jakby wybałuszone, zmęczone, niby widzę dobrze ale jakoś inaczej, to co jest dalej widzę lepiej (ktoś już gdzieś wspominał że to adrenalina, czyli organizm przygotowuje się na niebezpieczeństwo i nawet wzrok inaczej działa). Gdy mija atak mijają wszystkie powyższe objawy, czasem zostaje tylko minimalny ból głowy, który mogę zwalczyć nawet połową tabletki Ibuprom. Oprócz ataków czasami cały dzień mam taki lękowy, wiem zwykle już rano jaki będzie dzień gdy wstanę z łóżka. Silne ataki lęku, paniki nawet bym powiedział, trwają u mnie różnie, zwykle około 1h ale i potrafią dłużej nawet 3h. Nerwica czasami daje mi odpocząć nawet kilka dni, wtedy czuję się całkowicie zdrowy, raz nawet myślałem, że już pozbyłem się tego cholerstwa. Co mi pomaga: -rozmowy (najlepiej długie na ciekawe tematy), najgorzej jest dla mnie gdy jestem sam, unikam samotności -skupienie się nad czymś (układanie, liczenie, czasami czytanie czegoś skomplikowanego), potrafię wyjść do samochodu na parking i coś zacząć grzebać pod maską, nie raz już w taki sposób ataki ustępowały -picie melisy (to jest akurat tak że nie melisa mi pomaga, po prostu wcześniej już wbiłem sobie do głowy że jest pomocna i podświadomie już chyba się tym sugeruję) Byłem już raz u psychiatry, przepisał mi parogen (narazie tylko mam brać pół tabletki dziennie rano). Mam bardzo wiele do przekaznia, chętnie także włączę się w dyskusję o nerwicy. Pozdrawiam wszystkich forumowiczów. Łukasz
×