Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja objawy


richi

Rekomendowane odpowiedzi

no coz do pewnych rzeczy trzeba dojrzec.ja tez miałam ogromny problem z pojsciem do psychologa i wlasciwie gdyby nie moj chlopak to pewnie bym tam nie trafila to on mi zalatwił wizyte.

 

lariana to chyba nie tak ze nie masz odwagi tylko poprostu ciężko jest ci sie zebrac w sobie-wiem jak to jest.ale nic na siłe.pamietaj tylko ze psycholog ci pomoze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, mam pewien problem który męczy mnie od dawna.

 

Otóż żyję wspomnieniami. Zawsze, gdy gdzieś wyjadę itd, a potem wrócę, wciąż wracam do tych momentów. Myślę, że było tam tak fajnie, a teraz jestem w domu lub w szkole i żałuję, że nie mogę tam teraz wrócić. Przez to łapie mnie chandra, kiepsko się czuję. Teraz zbliża się szkoła, więc pewnie będę ciągle wspominał wyjazdy z wakacji... Nie wiem jak z tym walczyć, co robić ? :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej;) Ja też często wracam myślami do wielu pięknych chwil a to z wakacji a to z innego wyjazu itd. Wiadomo, że jak wracamy do codzienności to brakuje nam tego i tęsknimy. Smutno jest. Ale nie może Cię caly czas męczyć chandra z teg pwodu. Zmień swój stosunek do tego. Ciesz się tym, co przeżyleś, tymi dobrymi wspomnieniami. Wspominaj te chwile z radością, dzięki temu na jakiś sposób możesz się tam na chwilę przenieść;) Poza tym nie każdy ma mile wspmnienia, a Ty skoro masz ich wiele to masz powód do radości;) I nie przejmuj się tym, że to minęlo. Minęlo to prawda, ale zobacz jak pzytywnie na Ciebie wplynęlo. Poza tym mnóstwo takich rzeczy przed Tobą. Jedne się kończą, a drugie zaczynają;) Doskonale rozumiem brak chęci do powrotu do szkoly hehe;) Mi też nigdy po wakacjach nie chce się wracać do jakiejkolwiek nauki. No ale nie jesteśmy sami, masa ludzi czuje to samo:P Ja co roku jeżdżę na wakacje w moje ulubione miejsce na ziemi. Jak wyjeżdżam to mi przykro ale czasem wspominam sobie te piękne chwile i cieszę się tym, że one wrócą. Nie żyj wspomnieniami tylko. Doceń też troche codzienność. Przecież w roku szkolnym są weekendy, krótkie i te dluższe więc może być bardzo fajnie. Skro lubisz wspominać to ok, ale skup się glównie na życiu, na tym co jest tu i teraz. Pozdrawiam;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeważnie wszystko zaczyna się po pierwszej godzinie od zaśnięcia, otwieram oczy i widze jak wszystko dookoła zaczyna wirować, nie mogę się od tego uwolnić, robi mi się nagle gorąco, słabo i wiem, że kiedy zamknę oczy i będę próbować dalej spać, pozbawić się świadomości, umrę. Po kilku minutach robi mi się zimno i tak naprzemian, w głowie czuje bicie mojego serca, i pulsowanie. Nie ogarniam tego w ogóle, wtaje piję wodę, i zmuszam się do nie zamykania oczu by nie uśpić umysłu, spoglądam w okno, i tak w kółko, walczę by nie dopóścić do siebie tego ciepła, które płynie od nóg w stronę głowy, bo wiem że to będzie koniec :( Później udaje mi się zasnąć, kiedy wirowania ustąpią.

Zasypiam rankiem, kiedy jest widno czuję się bezpieczniejsza i lęki ze świata zewnętrznego odchodzą, strasznie męczę się zasypiając a co za tym idzie nie mogę wybudzić się, i chodzę pół dnia jak w ciągłym półsnie. Ktoś odczuwa podobne skrajne dolegliwości?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeważnie wszystko zaczyna się po pierwszej godzinie od zaśnięcia, otwieram oczy i widze jak wszystko dookoła zaczyna wirować, nie mogę się od tego uwolnić, robi mi się nagle gorąco, słabo i wiem, że kiedy zamknę oczy i będę próbować dalej spać, pozbawić się świadomości, umrę. Po kilku minutach robi mi się zimno i tak naprzemian, w głowie czuje bicie mojego serca, i pulsowanie. Nie ogarniam tego w ogóle, wtaje piję wodę, i zmuszam się do nie zamykania oczu by nie uśpić umysłu, spoglądam w okno, i tak w kółko, walczę by nie dopóścić do siebie tego ciepła, które płynie od nóg w stronę głowy, bo wiem że to będzie koniec Później udaje mi się zasnąć, kiedy wirowania ustąpią.

A myslałem,ze tylko ja mam cos takiego.....moze nie mam tego codziennie ale co jakiś czas właśnie tak samo mam...jak już atakuje to właśnie po 1-2 godzinach ood zasnięcia.....budze sie ledwo żywy...pojawia sietakie lekkie wirowanie...czuje że nie potrafie tego powstrzymać,bicie serca jest wolne ale czuje jego uderzenia w głowie...mam dreszcze czuje jakby mi się temperatura obniżyła.....ledwo kontroluje to co robię,resztką swoich sił wstaje i pije wodę....cały się trzęse i czuje że...po jakimś nieokreślonym bliżej czasie prechodzi mi to i wtedy ide spać......:(ale to jest straszne:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zakładam, że ćwiczyliście już sen przy zapalonym świetle lub sen w towarzystwie innej osoby?

Mnie paraliżuje sen przy jednej osobie, już czuję się niekomfortowo. Wyczulam się na dźwięki i szmery. Nocna nadwrażliwość.

A zaśnijcie raz mimo wszystko - obudzicie się rano wyspani i zobaczycie, że nic się nie stało :!:

Ja nie piszę, że mam tak codziennie, co pewien czas nachodzą mnie takie zjazdy, i wtedy uwierz, że to uczucie jest tak prawdziwe, i przekonywujące, że trudno jest się temu poddać bez walki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no coz do pewnych rzeczy trzeba dojrzec.ja tez miałam ogromny problem z pojsciem do psychologa i wlasciwie gdyby nie moj chlopak to pewnie bym tam nie trafila to on mi zalatwił wizyte.

 

lariana to chyba nie tak ze nie masz odwagi tylko poprostu ciężko jest ci sie zebrac w sobie-wiem jak to jest.ale nic na siłe.pamietaj tylko ze psycholog ci pomoze.

Tzn. że też jesteś nie dojrzała?

Chyba nie jest czymś dojrzałym gdy ktoś nas do czego zmusza (nawet jeśli działa w dobrej wierze)

To ma znaczyć ze mam poczekać aż ktos mnie wypchnie ? Wiadomo sama się nie wypchnę do działania..

Nie mówcie ,że to moje zycie i ode mnie zalezy ,sami wiecie jak jest cieżko,a takie teksty nie zawsze pomagają..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie ze nie JESTEM ale ze nie BYLAM.nie chodzi mi o dojrzalosc emocjonalną ale o dojrzenie do pewnych decyzji waznych w naszym zyciu.a rzeczywistosc jest taka jaką sobie stwarzamy-bo tylko i wyłacznie my sami mamy wpływ na nasze zycie.sama sie nie wypchniesz do działania?to lepiej sie "wypchnij" nawet jesli jest ci ciezko bo tylko to ci moze pomoc a nikt zycia za ciebie nie przezyje wiec nie oczekuj gotowych rad na zycie.prawda boli ale kiedys sie w koncu trzeba zebrac.dopoki zyjesz masz na to szanse

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nikt nie przeżyje życia za mnie ale sama stwierdziłaś że ta decyzja nie wypłynęła od ciebie .

Nie chcę wyglądać jak moi rodzice za kilka lat ,tego się obawiam.

Ciekawe jest to że niektórzy ludzie dojrzewają gdy są na skraju śmierci lub agonii i jest im wszystko jedno zamiast wcześniej się przebudzić.To wynika tylko w mojej obserwacji...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, może powinieneś się przeprowadzić lub chociaż na łikendy do niej jeździć ;)

Treść moich postów w tym temacie to raczej pytania niż rady. Ciekaw jestem, czy w innych wypadkach to pomaga, bo mi pomagało w uspokajaniu się z histerii zasypianie przy ukochanej. Spokojny rytm cudzego serca i spokojny oddech kogoś bliskiego blisko mnie uspokajał mnie. Czułem się bezpiecznie.

Proszki zaś zrobiły swoje, terapia psycho też i już mogę spać normalnie, bez koszmarów i rzucania się po posłaniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

decyzja wypłyneła ode mnie bo nikt mnie nie zmusił zebym tam poszła on mnie tylko własnie"wypchnoł".moze i są ludzie ktorzy dojrzewają na skraju smierci ale czy ty tak chcesz??nie wiem ile masz lat moze jestes jeszcze młoda(ja mialam wtedy 19 lat)moze ciezko ci podjąć tą decyzje,ale kurcze to jest pare krotkich czynnosci:wstac,ubrac sie wyjsc z domu isc do psychologa i powiedziec mu co sie dzieje.jakby spojrzec na to wszystko na zimno,bez wgłębiania sie to kazdy by stwierdził ze to nie jest trudne.ja wlasnie tak na swoje zycie spojrzałam:dosc uzalania sie nad soba czas isc po pomoc.moze mnie za to zbesztacie ale prawda jest taka ze chorzy ludzie lubia sie nad soba użalac bo mają ten przywilej ze są chorzy.a wystarczy poprostu ruszyc z miejsca.masz rece i nogi-zrob to.i oczywiscie nie bierz sobie do serca tego co pisze.jesli cie w jakis sposob urazilam to sorry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie uraziłaś mnie ,wolę szczerość .

Też się nad tym zastanawiałam ,to tylko parę czynności .

Codziennie się ubieramy ,robimy to czego nie chcemy ,wytrzymujemy wiele po to by trwać w jakiejś chorej wegetacji.

Może nie wszyscy wierzą w wyleczenie siebie ,przeciwstawienie się temu,walkę o siebie.

Nie potrafię..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mogę :( Cały kolejny dzień mam fazy nagłego płaczu. Rzucam się na rodzinę i wkurzam.

Może jutro wejdę i spytam tam gdzieś czy przyjmują na kasę chorych.Nie mamy stacjonarnego więc nie zadzwonię żeby się umówić na wizytę. Na komórce tez nic nie mam .Nie wiem po co to piszę :\

Ruszył mnie pewien ,nazwijmy to film. Nie chcę być taka ,a robię dokładnie co taka postać .

Piszę jak poparzona :(

Wiem że mi nikt nie pomoże ,choć może mówić że tam ze mną pójdzie ..i na tym sie kończy.

To przypomina mi pójście do dentysty. Piekielnie sie boimy bo ktoś w nas wierci ,boli i musimy cierpliwie wytrzymać by mieć piekne zęby .Musimy je pielęgnować by nie wrócić do poprzedniego stanu.Tak to mi przypomina walkę z naszymi chorobami natury psychicznej..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×