Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Ja myślę, że "nie bycie z nikim" przez długi czas, do wieku dwudziestu kilku lat, jest bez wątpienia problemem (jeżeli ktoś z kimś chce jednak być). Milion razy każdy z nas słyszał, że "problem leży w nas samych" i że zawsze można to zmienić. Potworne banały. Jednak jest to prawda. ZAWSZE można to zmienić i naprawdę się da. Wiadomo, z czasem jest trudniej w relacjach damsko-męskich, jeśli ma się ubogie doświadczenia z przeszłości. Kiedy odczuwa się presję czasu i otoczenia. Wiadomo też, że to rzutuje na ogólną samoocenę i formę psychiczną. Jednakże, małymi krokami trzeba budować wiarę w siebie i w swoje możliwości również w sferze miłości.

Oj, polemizowalabym i to ostro.

Jestem z nikim od dobrych kilku lat. Nie jest to moim marzeniem ale nie jest tez bycie z byle kim. To juz lepiej samej niz meczyc siebie i kogos w kolejnym toksycznym zwiazku.

Wiele w tym temacie nie zmienie - z rzeczy, na ktore mam wplyw i zmienic moge. Taki uklad.

Moge sobie byc idealna partnerka ale wychowuje dorosle dziecko specjalnej troski a nikt nie bedzie sie pchal w obowiazki z wlasnej woli. Wierzyc w to, ze ktos taki jednak gdzies jest i nasze istnienie nada sens jego zyciu byloby co najmniej naiwnoscia - wiec nie wierze i nie robie sobie nadziei zyjac w marzeniach.

Na zwiazki krotkie, tematyczne i z doskoku zwyczajnie nie mam czasu. To juz wole film obejrzec albo popracowac. Choc moze to blad w zalozeniu.

Oduczylam sie o sobie rozmawiac a jak sie przyjdzie wyzalic, zwierzyc, posmecic to mam z automatu wyrzuty sumienia i poczucie winy, wstydu ze doprowadzilam do takiej sytuacji albo ze komus dupe zawracam i zabieram czas.

Nie mam tez na tyle bliskich ludzi, ktorzy znaja mnie wystarczajaco by stwierdzic ze cos jest nie tak. Zreszta sporo udaje i robie dobra mine do rownie dobrej gry. Albo to jest zla gra tylko oni maja mnie gdzies i kupuja co im sprzedam.

W zeszlym roku osoba ktorej bezgranicznie ufalam i uwazalam za najblizsza wbila mi wirtualny noz w plecy. I ja sie chyba po tym nie podnioslam. Mniejsza w tym momencie o szczegoly.

Podejrzewam u siebie depresje a jednoczesnie sie jej boje bo to jak wyrok a ja nie moge sobie na to pozwolic, za duzo mam obiwiazkow,odpowiedzialnosci i nie stac mnie na chorowanie. I gdzies tam w glowie slysze glos wewnetrznego krytyka (matka, ojciec i brat matki razem wzieci oraz niektore osoby z dalszej rodziny): depresja? w glowie ci sie przewraca, len jestes smierdzacy, wymyslila sobie jakas depresje, gowno ci sie dzieje ludzie maja raka, umieraja i nie jecza jak ty...

Uwalnialam sie powoli od tych toksycznych ludzi w moim zyciu, mialam takze toksycznych partnerow ktorzy traumy poglebiali. Jedyna wartosciowa osoba w moim zyciu, ktora dala mi wiele - i wlasciwie jedyna ktora dala mi bezwarunkowa akceptacje, milosc, szacunek i autentyczna troske - zginela w wypadku wiele lat temu. Potem juz nikogo takiego nie spotkalam.

Zastanawiam sie, ile "zaslugi" w takim stanie rzeczy, w moim osamotnieniu, na ile ja sie do tego przyczynilam ale co mi to da nawet jak poznam odpowiedz?

Po nowym roku pojde do lekarza i zabiore sie za siebie, moze to cos da? Jesli nie - to bede choc miala swiadomosc, ze probowalam.

Nie, mysli samobojczych nie mam i nie mialam - ale powoli trace satysfakcje z tego co robie a co kiedys przynosilo mi wiele radosci. Przed swietami bylam na wakacjach na ktore czekalam ponad pol roku i czulam sie podobnie, obnizony nastroj, brak checi do wykonania wielu zaplanowanych wycieczek czy atrakcji.

Pojde miedzy ludzi i to samo co gdybym byla sama - puste gadanie, brak otwarcia, brak wiary ze kogokolwiek obchodze, ze ktos slucha...

Trace tez wiare w swoja moc sprawcza i w to, ze moje prosby, wymagania, opinie sie licza. Zatoczylam kolo i powrocilam do stanu z dziecinstwa, kiedy czulam sie jak narzedzie, przedmiot, w najlepszym wypadku marionetka od ktorej oczekuje sie konkretnych zachowan i gestow...

OK, posmecilam. Dokoncze sobie film z braku lepszego zajecia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

>>> aardvark3

 

To o czym ja pisałem to jednak trochę inna sytuacja. Pisałem w kontekście sytuacji osób, które z nikim w ogóle nie były w związku, a mają 20, 22, 30 lat. Z tego co zrozumiałem, Ty z kimś kiedyś byłaś, tylko czynniki zewnętrzne sprawę zmieniły.

 

Na pewno masz rację, że świat to nie jest bajka. Wychowywanie dorosłego dziecka specjalnej troski jest na pewno dużym obciążeniem. Pewnie, że dla wielu osób wiązanie się z kimś w Twojej sytuacji jest nie do zaakceptowania. Obawiają się odpowiedzialności, problemów, obowiązków. Takie są fakty. To zrozumiałe, że nie jesteś "zachwycona" tym stanem rzeczy. Nikt by nie był.

 

Niemniej uważam, że zawsze są szanse na poznanie kogoś, wejście w związek. Przecież nie tylko osoby opiekujące się, ale i nawet ludzie niepełnosprawni wchodzą w związki. Nie jest to naiwnością tylko faktem. Wiadomo, sytuacja w jakiej się znajdujesz ma znaczenie. Nie masz na to wpływu. Możesz jednak zrobić coś dla siebie, co być może zaowocuje też jakimiś zmianami w relacjach z ludźmi. Pójście do lekarza jest dobrym pomysłem. Jeżeli czujesz, że jest coś z Tobą nie tak, podejrzewasz depresję, to spotkanie ze specjalistą jest naturalnym posunięciem. Zobaczysz co Ci doradzi. Nierozsądnie byłoby nawet nie spróbować, skoro wielu osobom znacznie poprawił się standard życia dzięki współpracy z lekarzami.

 

Trudno mi się porównywać z Tobą, ale każdy ma jakieś swoje problemy. Ja też nie lubię o nich mówić, nawet z bliskimi osobami. Znane mi są myśli, które zdrowie psychiczne a właściwie jego brak traktują jako wadę. Mam depresję więc jestem gorszy. Boję się irracjonalnie więc jestem gorszy. Ale takie myślenie do niczego nie prowadzi. Skupianie się wyłącznie na tym co negatywne zaburza obiektywne postrzeganie świata. W każdym oprócz słabości i wad znajduje się też to co dobre. Już nawet z tego co napisałaś da się doszukiwać jakichś pozytywnych cech, jak odpowiedzialność, rozsądek czy komunikatywność. Jesteś taka niezależnie od depresji. A bycie chorym nie świadczy o tym czy ktoś jest gorszy czy lepszy, bo wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, którzy się od siebie różnią, w tym także w sferze psychiki.

 

Życzę Ci, żebyś w Nowym Roku uporała się z problemami psychicznymi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mjp - dzieki za obiektywne spojrzenie.

Mysle powaznie o zabraniu sie za siebie - od poniedzialku przychodnia, lekarz i te sprawy. Nie ma wymowek i usprawiedliwien, bo sie lepiej poczulam. Bo nadejdzie faza i bedzie jeszcze gorzej.

Przez takie machniecie reka mialam schrzanione wakacje. Czekalam na nie pol roku. Mialo byc super hiper a moje stany dolowe sporo spieprzyly.

Bylam w kilku fajnych miejscach i od miesiecy nastawialam sie ze zrobie mnostwo zdjec (tam jest niesamowicie fotogenicznie, kolorystyka, te sprawy, architektura itp - nic, tylko cykac), nawet dzwigalam ze soba wszystkie trzy obiektywy plus statyw - i co? Obskoczylam te miejsca jak najszybciej, zdjec kilka owszem, zrobilam - ale czulam taka jakas niechec, marazm... Byle tylko jak najszybciej do hotelu. Spalam fatalnie. Ksiazka mnie tylko jako tako wciagala. Internetu nie bylo ale to na plus zaliczam.

Te stany obnizonego nastroju tak wiele psuja - i to mnie wkurza. Bo zycie jest jedno i naprawde szkoda tak zmarnowanych chwil.

Mam tego swiadomosc nawet w momencie "dziania sie" ale czuje sie zbyt slaba zeby z tym walczyc gdy juz jest. Przeczekac, przetrwac.

Tez sie zdarza, ze walcze z dolem na sile - robie cos bo wiem, ze to moze pomoc. Zwykle pomaga, chocby na chwile. A nawet jak nie pomaga to juz jest jakies dzialanie, nie tkwienie w marazmie.

I ten cholerny kryzys motywacji... A wlasciwie to jest cyklicznie z motywacja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do użytkowniczek z rozmowy powyżej. Ja myślę, że "nie bycie z nikim" przez długi czas, do wieku dwudziestu kilku lat, jest bez wątpienia problemem (jeżeli ktoś z kimś chce jednak być). Milion razy każdy z nas słyszał, że "problem leży w nas samych" i że zawsze można to zmienić. Potworne banały. Jednak jest to prawda. ZAWSZE można to zmienić i naprawdę się da. Wiadomo, z czasem jest trudniej w relacjach damsko-męskich, jeśli ma się ubogie doświadczenia z przeszłości. Kiedy odczuwa się presję czasu i otoczenia. Wiadomo też, że to rzutuje na ogólną samoocenę i formę psychiczną. Jednakże, małymi krokami trzeba budować wiarę w siebie i w swoje możliwości również w sferze miłości.

 

Można próbować i próbować i czasami po prostu coś nie "zaskoczy". Bo jedna osoba może chcieć, a ta druga nie, albo odwrotnie. Oprócz prób i starań jest jeszcze ten łut szczęścia, którego się nie da wypracować i który nie zależy od nas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmęczona_wszystkim,

Oprócz prób i starań jest jeszcze ten łut szczęścia, którego się nie da wypracować i który nie zależy od nas.

Prawda. I co z tym fantem zrobić? :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja znowu mam spieprzony dzień,była dziś ex i znowu to samo. Ze nie chce mnie ze to koniec itp. Jak ja kuzwa opieprzylem to mówi mi ze taka jest twoja poprawa?. Ludzie czego te babsko chce ode mnie. Zatruwa mi mózg tymi gadkami,w takich sytuacjach czuje się jak jej niewolnik. Czy ona robi to specjalnie? Czasem myślę że tak,że czeka az się wykoncze. Nie chcę ze mną być a ciągle mi pieprzy o jakiejś poprawie,dla kogo? Dla niej żeby mogła dalej żyć na mój koszt pomimo że się wyprowadzila? Chciała być niezależna więc dlaczego zwala mi się do domu i mnie zawsze obiada. Stara sie utrzymywać ze mną dobre stosunki tylko po co? Żeby w razie upadku mieć kogoś kto jej pomoże,ja nie chce jej pomagać bo ona nigdy dla mnie nic nie zrobiła przez ostatnie 8 lat. Totalne dno,nie rozumiem już tej kobiety. Czego ona kuzwa chce? Wykończyć mnie do końca? I tak już ledwo ciagne to wszystko ,wiem że i ja zawinilem że tak się stało że odeszła. Ale niech ona da mi już święty spokuj ,niech się odwali ode mnie. Życie z nią to był dla mnie jeden wielki koszmar,ale nadal tęsknię tylko niewiem dlaczego? Chyba jestem masochista i lubię mieć podniesione ciśnienie codziennie . Nigdy nie zrozumiem tej kobiety,do swojego byłego 3 razy wracała bo nie miała się gdzie podziac. Boże dlaczego moje drogi skrzyzowaly się z jej drogami? To jest chore,to jakieś uzależnienie! Nie chcę jej a zarazem tęsknię ,nienawidzę a zarazem czuje ze jeszcze kocham. Muszę z tym skończyć bo komuś stanie się krzywda. Osiem lat ciągłych kłótni chyba uzależnia?

 

Sent from my HTC One using Tapatalk

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam depresje, nerwice, ataki paniki i histerie. Chłopak którego kocham i ufałam, więcej którego nie zostawiłam w najgorszej chorobie, odszedł. Zostawił przez smsa, bo jest w złym stanie. Przeze mnie. Dobrze ze na spotkaniach ze znajomymi czuje się dobrze. Zmienił numer, zablokował na wszystkich portalach. Zabronił znajomym rozmawiać ze mną. Przyjaciele odwrócili się. Wszyscy mnie nienawidzą. I nie rozumieją ze choroba jest poza moja kontrola. Od. 2 miesięcy biorę 20 tabletek dziennie. I nic nie pomaga. To rozstanie dobiło mnie do końca. Od zawsze miałam pod górkę, od dziecka byłam wyzywana przez otyłość, od 10 roku życia na przeróżnych hormonach. W wieku 15 lat miałam wylew, nie ruszam ręka i kuleje. Nie jest łatwo znaleźć chłopaka z takim bagażem, niepełnosprawnością i problemami psychicznymi, a ja nie jestem typem który radzi sobie bez miłości i akceptacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paulazuza, współczuję. Jakie leki bierzesz skoro tego tyle łykasz? Jak myślisz czemu tak zrobił, bo wygląda jakby jakaś granica wytrzymałości została przekroczona...

 

QAbled, a inni też tak myślą?

 

Gabriel74, i co zrobisz z tym?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paulazuza, współczuję. Jakie leki bierzesz skoro tego tyle łykasz? Jak myślisz czemu tak zrobił, bo wygląda jakby jakaś granica wytrzymałości została przekroczona...

 

QAbled, a inni też tak myślą?

 

Gabriel74, i co zrobisz z tym?

Sam już nie wiem co mam robić,bije się w myślach codziennie bo wiem że i tak z tego nic nie wyjdzie. Ale może warto spróbować,łączy nas dziecko więc jest to bardzo trudna decyzja. Czasem gdy jestem silny olewam to totalnie nawet o niej nie myślę ale przychodzą i dni słabości to wtedy sięgam dna. Jeszcze i nerwica lękowa daje mi w kość. Myślę że to zazdrość tak na mnie działa,nie wyobrażam jej sobie z innym,zresztą ona też ma to samo. Jak sobie wyobraża ze mogę mieć inną kobietę i traktować ja lepiej od niej to krew ja zalewa. To był chory związek,związek pełen obelg i nieufności. Związek który nie powinien był dojść do skutku,różnimy się we wszystkim. Ja typowy domator ,ona niespokojna dusza goniaca za przyjemnosciami życia zamiast dbać o rodzinę. Nie troszczyla się o nas w ogóle,typowy egocentryk. Ja znowu troszczylem się o rodzinę licząc każdy grosz w kieszeni. Z tego powodu też były jazdy ze materialista jestem bo dbam o kasę i daze do czegoś w życiu bądź próbuje zadbać o przyszłość dziecka. Dla niej się to nie liczy,żyje z dnia na dzień nie myśląc w ogóle o przyszłości naszej i dziecka. Rozmowy na ten temat zawsze kończyły się kłótnia ,zawsze twierdziła ze to tylko ja powinienem się o to troszczyć. Mi wydaje się że nie,ten obowiązek spoczywa na każdym z nas. Dużo się tego nazbierało i sporo miejsca by to zajęło jakbym to miał opisać,ale ciągle targa mną poczucie niepokoju co dalej. Jak żyć?

 

Sent from my HTC One using Tapatalk

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paulazuza, współczuję. Jakie leki bierzesz skoro tego tyle łykasz? Jak myślisz czemu tak zrobił, bo wygląda jakby jakaś granica wytrzymałości została przekroczona...

 

QAbled, a inni też tak myślą?

 

Gabriel74, i co zrobisz z tym?

Nie wiem, co inni myślą, chłopak mówi, że jestem piękna, ale nie jestem głupia i umiem sobie bmi obliczyć i widzę siebie w lustrze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×