Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój dzisiejszy dzień


daablenart

Rekomendowane odpowiedzi

Byłem na zakupach i w pracy dopiero wróciłem i wybieram się do kościoła. Dlaczego podczas pracy mam takie wrażenia: jakby mi duszno było ale nie jest, do tego wydaje mi się że uciska mnie coś na żołądku/mostku ale tylko wydaje bo wyjscie na korytarz czy toalety przechodzi, do tego jakby ciśnienie mi wzrastało w uszach, do tego pulsowanie w zatokach, słabość, zdenerwoanie. Ktoś miał takie objay nerwicy? Do tego od jakiegoś tygodnia w godzinach od 17-19 jestem megaaaaaaaa zmeczony jakbym pracował cały dzień fizycznie a potem luz blues. Możliwe to ze zmianą czasu?!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

leżałam w łózku do 12, pojechałam z Mężem na basen, potem wielkie zakupy w markecie, obiad, prysznic, szukanie pracy i teraz zastanawiam sie co robic..Mąż spi tak słodko mrrrrrr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój dzisiejszy dzień jest straszny! Znowu to cholerstwo powraca ! jest mi tak bardzo źle :( czuje się brzydka, gruba niekochana i nikomu do niczego potrzebna...najchętniej zamknęłabym się w jakiejś ciemnym pokoju i w ogóle stamtąd nie wychodziła... nikt by się do mnie nie odzywał nikt nie czepiał... zresztą pewnie i tak by się nikt nie przejął!!! Ale nie ja mam założoną maskę pewnej siebie zołzy i tylko ja wiem co mi siedzi w środku :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kaja123, opór w jakim sensie? Bo mimo waszego współczucia, wsparcia i rad nadal zdycham?

Bo było mi łatwiej, kiedy mnie pocieszałaś, a nie oceniałaś moje wypowiedzi?

wiesz że można kota zagłasać na śmierć. Nie tylko pocieszanie pomaga - prawda i kopniak może więcej zdziałać.

 

Zdecydowanie nie na tym etapie... :( Przynajmniej w moim przypadku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rano(koło 12.00) wstałem i było w miare ok potem pojechałem lawetą wyciągnąc motorówke z jeziora tam manewrowanie, kombinowanie dużo myslenia jak ją wyciagnać w tym błocie no i zaraz mnie otepiło + ból głowy. Jak wróciłem do domu to do teraz mam podwyższone objawy, do tego wszystko zaczeło mnie znowu mocno razić:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kaja123, opór w jakim sensie? Bo mimo waszego współczucia, wsparcia i rad nadal zdycham?

Bo było mi łatwiej, kiedy mnie pocieszałaś, a nie oceniałaś moje wypowiedzi?

wiesz że można kota zagłasać na śmierć. Nie tylko pocieszanie pomaga - prawda i kopniak może więcej zdziałać.

 

Zdecydowanie nie na tym etapie... :( Przynajmniej w moim przypadku.

 

 

Myślisz, że gdyby nie osoby, którym w minimalnym chociaż stopniu na mnie zależało nie wyciągały mnie prawie, że na siłę za szmaty z domu, w momentach w których jedyne na co miałam ochotę to siedzieć pod kołdrą i ryczeć byłabym teraz w tym miejscu gdzie jestem i w sytuacji jakiej jestem?! Pomimo, że wtedy wściekałam się na nie i pałałam wobec nich rządzą mordu :twisted: , dzisiaj jestem im wdzięczna za to, bo podejrzewam, że gdyby nie one, dzisiaj nie musiałabym wstawać przed 6 na praktyki do szpitala, bo już dawno by mnie nie było na studiach. I tak jak napisała kaja123, kopniak od przyjaciół/osób nam bliskich jest też potrzebny, pomimo tego, że w danym momencie wydaje się nam on wrogim gestem, po czasie często go doceniamy.

Jedyne czego nauczyła mnie ta choroba to tego, że nie wolno się jej poddawać i walczyć o siebie i swoje plany, cele i marzenia. Nie znam Cię i nie mam zamiaru w żadnym razie oceniać, zrobisz jak zechcesz, ale warto czasami zastanowić się nad tym czy otaczający nas ludzie nie mają racji w tym co mówią chociaż w danym momencie odbieramy to jako krytykę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłem na zakupach i w pracy dopiero wróciłem i wybieram się do kościoła. Dlaczego podczas pracy mam takie wrażenia: jakby mi duszno było ale nie jest, do tego wydaje mi się że uciska mnie coś na żołądku/mostku ale tylko wydaje bo wyjscie na korytarz czy toalety przechodzi, do tego jakby ciśnienie mi wzrastało w uszach, do tego pulsowanie w zatokach, słabość, zdenerwoanie. Ktoś miał takie objay nerwicy? Do tego od jakiegoś tygodnia w godzinach od 17-19 jestem megaaaaaaaa zmeczony jakbym pracował cały dzień fizycznie a potem luz blues. Możliwe to ze zmianą czasu?!

 

Siema,

ja miałem i czasem mam podobnie. Czasem mialem uczucie, że zaraz się uduszę. Teraz też od kilku dni mnie ściska w żołądku, jestem jakis wystraszony, w głowie też a to polsowanie, uciskanie, rozsadzanie, pulsowanie w szach, zatykanie itp itd beznadzieje. Próbuję jakoś o tym nie myśleć i olać te objawy, ale jak wszyscy wiemy jest to ciężkie. Teraz przez takie zdenerwowanie, które trwa od ponad tygodnia powoduje napływ nowych myśli, np. że przez to dostanę zawału..... no ludzie?! ech

A w pracy trzeba jakoś funkcjonować.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaczyna się fatalnie, zbudziłem się przed 7 z silnym bólem brzucha, który akurat nie był spowodowany lękiem, lecz jakimś zatruciem pokarmowym. Poza tym od wczorajszej nocy męczą mnie chyba dodatkowe skurcze serce. Takie uczucie jakby ktoś na chwilę łapał mnie za serce a potem szybko puszczał. Po takiej akcji zaraz czuję uderzenie ciepła. Przeraźliwie się boję, a przecież badania serce sprzed kilku miechów nic nie wykazały :( umówiłem się już do kardiologa, ale wizytę mam dopiero za 9 dni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

leaslie, napisałam, że macie rację. I zdecydowanie nie rozumiesz, o czym piszę. Dajmy spokój.

 

-- 05 lis 2012, 13:06 --

 

secretladykkk, dzięki, że rozumiesz.

To forum pozwala mi mieć nadzieję, że będzie lepiej. Ale na razie jedyne co mogę robić, to przeczekać. Nie wezmę się w garść, kiedy pół dnia siedzę z miską na kolanach, nikt mnie na siłę na dwór nie wyciągnie, kiedy po domu ledwo chodzę, nie pojadę do pracy, kiedy prochy otumaniają mnie tak, że nie wiem, gdzie jestem. Potrzebuję czasu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślisz, że gdyby nie osoby, którym w minimalnym chociaż stopniu na mnie zależało nie wyciągały mnie prawie, że na siłę za szmaty z domu, w momentach w których jedyne na co miałam ochotę to siedzieć pod kołdrą i ryczeć byłabym teraz w tym miejscu gdzie jestem i w sytuacji jakiej jestem?! Pomimo, że wtedy wściekałam się na nie i pałałam wobec nich rządzą mordu :twisted:

Mialam tak samo..dzis na sama mysl o tym co bylo dostaje gesiej skorki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Omeeena, a próbowałaś afirmacji?

Cudów może nie zdziałają, ale skoro Twój stan nie pozwala na przyjęcie jakichkolwiek logicznych argumentów, może trzeba dostać się do siebie tylnym wejściem? Podświadomość czasem może pomóc zmaltretowanej świadomości...

 

Zdaję sobie sprawę, że w takim stanie jest cholernie ciężko zmusić się do czegoś( znam to niestety lepiej niż dobrze z własnego doświadczenia ) , ale może jak napiszesz sobie umiejętnie na kartce jakieś mądre zdanie i nawet siedząc nad tą miską będziesz to powtarzać głośno wiele razy w ciągu dnia, to będzie chociaż ciut lepiej?

 

Na przykład taki banał: ZAUWAŻAM REALNE MOŻLIWOŚCI UZDROWIENIA SWOJEGO CIAŁA. WYBIERAM ŻYCIE W ZDROWIU I SZCZĘŚCIU.

 

 

Mnie to pomagało właśnie w najgorszych stanach, kiedy rozum nie miał prawa głosu...

 

@ tukaszwili

Doskonale to opisałeś. Ja miałam problem, żeby w ogóle lekarzowi opowiedzieć co czuję.

Nie wiem czy to cię pocieszy czy nie, ale miałam identyczny objaw. Naprzemiennie z uczuciem, że mi jakaś niewidzialna łapa wewnątrz bębni palcami po mojej pompce. Oczywiście żadne badania niczego poza nerwicą mi nie wykazały.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nenneke, dzięki za słowa otuchy. Dziś mam wolne od zajęć, siedzę sam w domu, co chwila wpadam w płacz, tak po prostu, bez powodu. Serce natenczas jakiś wielkich numerów nie robi, jedynie jakieś kilkanaście minut temu podczas schylania się poczułem coś w pompce, jakieś ściśnięcie czy inne ścierwo, które promieniuje do gardła. Próbowałem zmierzyć ciśnienie - siadając przed ciśnieniomierzem specjalnie wpierw zmierzyłem puls - serce biło delikatnie i spokojnie, miarowo. Ubrałem rękaw, nacisnąłem guzik i JEB! od razu tętno skoczyło mi do 119 uderzeń na minutę, jak za dotknięciem magicznej różdżki. Ciśnienie rzecz jasna 140/90, stres niewyobrażalny. Wiem, że ten wynik totalnie nie jest miarodajny, bo przy takim stresie w ogóle nie powinienem tykać maszynki. Chyba już ze sto razy przeglądałem dziś wyniki mojego Holtera z czerwca. 7 tachykardii w ciągu dnia i 29 bradykardii w nocy, czyli nic. Nie mam sił, totalnie nie mam sił.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×