Skocz do zawartości
Nerwica.com

acherontia styx

Użytkownik
  • Postów

    11 103
  • Dołączył

Treść opublikowana przez acherontia styx

  1. Wywołane przez terapię/ dramy i konflikty na oddziale/wpisz dowolne bo tam ciągle coś się dzieje i każdego prędzej czy później dopada frustracja, ma dość ludzi, dram oddziałowych etc. i pojawia się chęć wypisu przed czasem.
  2. No chyba dobrą skoro siedzi tam już 5 miesiąc Pierwszy pobyt mi pomógł, ale to też nie jest tak, że nawet półroczny pobyt w Klinice nagle cudownie Cię ozdrowi, bo jeśli na to liczysz, to się rozczarujesz. Terapia tam to tak na prawdę początek dopiero. Drugi pobyt zakończył się po 1,5 miesiąca i był totalnie nietrafionym pomysłem, co nawet po czasie przyznała moja terapeutka, która pracowała w Klinice jeszcze do niedawna, a u której ja kontynuuję terapię od czasu pierwszego pobytu. Z tym, że ja znam Klinikę zupełnie inną niż jest teraz. Był zupełnie inny zespół terapeutyczny, inni lekarze, więcej zajęć, inny regulamin na oddziale. Zresztą przy drugim pobycie powiedziałam wprost na jakiejś grupie, że zniszczyli na prawdę fajny oddział. Ogólnie zasada na wszystkich oddziałach tego typu jest ta sama, im więcej z siebie dasz, tym więcej dostaniesz. Kryzysy w trakcie pobytu będą nie raz, to jest normalne, ale od Ciebie zależy co z nimi zrobisz.
  3. @Shxdow ja tam byłam, nawet 2 razy, ale już dość dawno, ale znam osobę, która aktualnie jest na tym oddziale.
  4. @chojrakowa no ja na 750mg byłam zombie, totalnie bez emocji i uczuć. Teraz biorę 500mg i funkcjonuje zupełnie normalnie. Zero zmęczenia, zero depresji. No i kolejna sprawa - tarczyca. Lit potrafi walić po tarczycy i takie objawy mogą też wynikać z niedoczynności, także to też trzeba sprawdzić, bo może za mała dawka Euthyroxu przy licie, bo coś mi się kojarzy, że bierzesz go też.
  5. U mnie tak było jak dawka była za duża. Zmniejszenie o 1 tabl. robiło ogromną różnicę. Teraz biorę go 3 raz i po prostu nie wchodzimy na wyższe dawki niż graniczna. W moim przypadku to minimalna i lekarka 500mg uznaje za max w moim przypadku, ale u każdego może być inna.
  6. Pogorszenie samopoczucia w terapii jest nieuniknione jeśli chce się przepracować traumy. Jak to mawiała swego czasu moja terapeutka "im gorzej, tym lepiej". Z tym, że to jest etap, który mija. Nie da się przepracować trudnych rzeczy nie odczuwając trudnych emocji. Już nie demonizujmy od razu pogorszeń samopoczucia w terapii, bo to jest normalny, wręcz pożądany etap. Prędzej bym powiedziała, że coś jest nie tak jak pacjent przez cały okres terapii ma dobry nastrój.
  7. Brałam, chyba. Chyba, bo nie pamiętam czy w tym samym czasie na pewno, a nie chce mi się szukać dokumentacji od mojej lekarki i sprawdzać.
  8. Taaa, ja wiem, mnie też z 2 razy uczniowie nabrali, ale to najczęściej na rzeczy, których nie jestem w stanie zweryfikować i wezwę pogotowie i wychodzi po ich dokładniejszych badaniach, że tu nic dla nich i delikwent zostaje w szkole a ja nie należę do osób wzywających pogotowie do bzdur. Jak wzywam to do konkretów, w stylu anafilaksja, utrata całkowita przytomności etc.
  9. A ja bym w szkole nawet pogotowia nie wezwała o ile palpacyjnie tętno byłoby normalne i ciśnienie a jedyne gdzie bym ucznia odesłała to z powrotem na lekcje po chwili odpoczynku. Wygląda to na klasyczny atak paniki i mam takich w gabinecie średnio co 2 dzień co są przekonani że umierają. Badania owszem, zrobić warto, ale na SOR o ile w EKG nic nie wyjdzie jedyne co zrobią to ewentualnie podadzą kroplówkę z magnezem. A samo EKG można zrobić w większości PLR od ręki, bez wizyty i lekarz tylko ocenia.
  10. Nagrania bez czyjejś wiedzy w sądzie mogą też być potraktowane jako tzw. "owoc zatrutego drzewa", czyli owszem np. sąd może je dopuścić, ale wielce sprytny nagrywający może się dorobić konsekwencji za to w postaci pozwu z powództwa cywilnego.
  11. @Sofia Federico u mnie po włączeniu też wystąpiło pogorszenie nastroju, z tym, że to minęło po jakichś 3 tyg. stosowania.
  12. No i? Znajdę "lepsze" historie o zwykłym paracetamolu, który społeczeństwo łyka jak cukierki. Ja znam działania niepożądane i konsekwencje większości na co dzień stosowanych leków, w końcu kiedyś jakaś uczelnia medyczna dała mi nawet dyplom. Ale to nie uprawnia nikogo do odwodzenia innych od leczenia. Same ze swoim zdrowiem róbta co Wam się żywnie podoba, jak dla mnie możecie nawet przestać chodzić do lekarzy i cofnąć się do średniowiecza i leczyć okadzaniem, ale wtrącanie się do leczenia/odwodzenie od brania leków innych to już trochę za dużo, bo jak za Waszą radą coś się komuś stanie to nagle cała "mądrość" zniknie i odpowiedzialności nie weźmie żaden.
  13. Ja pierd...e lekarz, który przepisuje Nolicin nie robi tego bo mu się nudzi, tylko widocznie uznał, że mimo wszystko Nolicin będzie lepszy niż konsekwencje nieleczonego/źle leczonego ZUM, a mianowicie kłębuszkowe zapalenie nerek a w dalszej konsekwencji niewydolność nerek. Jakby uznał, ze furazydyna będzie wystarczająca, to by ją zalecił, mniej roboty dla niego z receptami. No ale leczcie się jak chcecie, a później płaczcie że źli lekarze, a to nie lekarzy wina, tylko pacjentów, którzy uznają że wiedzą lepiej.
  14. To już nie musi być stricte działanie uboczne co działanie leku. Serotonina jest produkowana w jelitach, teraz doszedł dodatkowy bodziec w postaci leku i jest taki a nie inny efekt.
  15. Wiesz, no pierwsze wizyty zawsze są "sztywne" i tego się nie zmieni. Lekarz nie zna pacjenta jeszcze, jego reakcji na leki itd., to takie wizyty zawsze będą się raczej skupiały głównie na problemie, z którym pacjent przyszedł, objawach i dobraniu leków i niewiele poza tym. Relacje z lekarzem też trzeba sobie wypracować. Ja mam zajebiaszczą relację z moją lekarką, ale ja chodzę do niej od 7 lat i to też nie jest tak, że zawsze trafia z lekami, bo nie. Rzadko bo rzadko, ale zdarzy jej się trafić z lekiem jak kulą w płot, ale no u mojej lekarki nie ma skakania z dawki na dawkę co chwilę. Na początku jak zdychasz na leku, to zdychasz, sorry not sorry, miesiąc minimum trzeba wytrzymać (no chyba że dzieje się coś totalnie nieakceptowalnego, ale nie, nasilenie lęków, które uniemożliwiają wyjście z domu nie należą do takich rzeczy), a jak uboki dają w kość to jedną z jej ulubionych metod jest zwiększenie dawki. Działa? Działa (przeważnie). No ale tu też trzeba mieć zaufanie do lekarza, a nie zakładać, że lekarz ma gdzieś i robi coś co nam się wydaje bez sensu, ale sens ma. A jeśli chodzi o NFZ, to na NFZ wizyty w większości miejsc będą niestety krótkie, poza pierwszą wizytą i to też nie do końca jest wina lekarza, bo fundusz narzuca przychodni limity, które lekarz musi wypracować. Jak chcesz wizyty 30 min to niestety ale raczej trzeba szukać prywatnie.
  16. Teraz to nie ma się co przymierzać nawet do tego leku bo od 3 miesięcy jest niedostępny w hurtowniach. Ja musiałam przez to odstawić.
  17. Ja na opinie w internecie nie patrzę za specjalnie, a znany lekarz to już w ogóle opinie tam są tak wiarygodne, że wcale i wchodzę tam tylko w celu znalezienia kontaktu do lekarza. Nie napisałeś nic konkretnego czego oczekujesz od lekarza poza dobraniem leków, a to każdy jest w stanie zrobić prędzej lub później. Ja np. swoją lekarkę poznałam zupełnym przypadkiem i od tego czasu niezmiennie do niej chodzę od kilku lat już. Leki mi dobiera czasem lepiej, czasem gorzej, ale to jak każdy, a przy tym mam kontakt też poza wizytami także reaguje na bieżąco jak coś się dzieje, a przede wszystkim jest jednym z niewielu lekarzy z jajami. Osobowościowo też mi bardzo pasuje bo i można z nią pożartować i pogadać na poważnie.
  18. To jak już zgłaszasz to przeczytaj regulamin przy okazji bo widać że zaakceptowałaś bez czytania powodzenia
  19. @Nat675486 jesteś lekarzem, że zalecasz jedne leki a odradzasz inne? Leki i suplementy dobieramy widząc pacjenta i mając wyniki badań, nie po 2 zdaniach napisanych w internecie. Weźmiesz personalnie odpowiedzialność jak koleżance coś się stanie bo posłucha Twoich zaleceń? Nie. Także hamuj swoją chęć pomocy w kwestii leków i suplementacji.
  20. Tak mi teraz przyszło na myśl, że no właśnie....może robi się za bliska (bez żadnych nieterapeutycznych podtekstów) a przez to w jakiś sposób zagrażająca?! Stąd postanowienie o ucieczce z terapii - bo tak, to co planuje autorka tematu można nazwać ucieczką. Normalne zakończenie terapii, nawet z inicjatywy pacjenta raczej polega najpierw na przegadaniu tego tematu, podsumowaniu tego co się udało a co się nie udało w terapii i dopiero się żegnamy. A tu mamy totalną dewaluację i ucieczkę.
×