Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

Korba, -asia-, Kasiu, Joasiu...nie wiem czy samasie oceniam. Jest tak,że ja ciągle chyba myślę,że jestem oceniana. Chyba zalezy mi na dobrej opinii innych, ale wiem,ze nie każdy musi mnie lubić. Tak jak ja......nie muszę przecież lubić wszystkich. I co z tego ,że ja towiem,że tak nie musi być?

 

Kiedys rozmawiałam na sesji z terapeutką o dązeniu do ideału,że we wszystkim się go mogę dopatrywać.Nie wie czy to wiąże się z perfekcjonizmem...może po części.

W pracy chcialabym wymagać od innych, a od siebie chyba nie wymagam. Sama nie wiem bo się już w tym pogubiłam.

Od G wymagam.......chciałabym,żeby rozumiał mnie bez słów, żeby mnie wciąż zaskakiwał,żeby byl takim prawdziwym facetem z jajami, żeby czasami mną potrząsnął jak trzeba. A on jest taki wycofany. Boi sie,że mnie urazi czymś jak coś powie. Obchodzi sie ze mną jak z malowanym jajcem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obchodzi sie ze mną jak z malowanym jajcem.

 

 

To tak jak Adam ze mną-na każde moje pytanie odpowiada milczenie..Bo Adam analizuje każde slowo,żeby tylko mnie nie skrzywdzic.

Ahh...Jeszcze miesiac muszę wytrzymac bez terapeuty,ktory mam nadzieje,będzie mnie trochę ogarniał i oby-trzymal mnie krótko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

neiwiem czy władcze osoby są dobre do związku czego oczekujecie ja miałem kiedyś taką kobiete chyba często mnie jebała póżniej przepraszała...ciężko było sie dogadac...a na domysły to nie ma związków tylko rozmowa a nie chciałąbym zeby sie domyślał co ma sie domyślić to sie domyśli ale fakt faktem jak wasze chłopaki wiedzą co wam jest to niechca was urazisć neiwiadomo jak z wami,nami postępować...ale ein wymagajcie żeby był jak terapeuta czy wogóle ktos najlepiej jakby był sobą a nie wiecznie szukanie czegoś w kimś kim sie nie jest musicie wziaśc poprawke ze to wy macie problemy emocjonalne a nie wasz chłopak chyba ze tez ma no to sie dogadacie...ogólnie zwiazek taki musi być ciekzi bo neiwiadomo jak sie zachowywać w nim osoba zdrowa...ona nei wie czy mówić czy nei w danej chwili bo ine wie jak zareagujesz....ciężki temat to jest neiwiem co doradzić w takich sytacjach bo wiadomo samemu nikt niecche być ale z nami współżyć jest ciężko...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-asia-, no ja mam nadzieję..jedynymi przeszkodami są brak pieniążkow i moja "niegotowosc".

Ale codziennie coraz bardziej chcę!!!!!!!!!A jeszcze niedawno czulam silny opór.. :105:

 

to wspaniale!!! brak pieniazkow - tzn. ze nie idziesz na NFZ tylko prywatnie chcesz sprobowac?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak-moglabym na nfz,ale w nieludzkich godzinach,kiedy Adam jest w szkole i w Gdansku-a ja boje sie kolejek strasznie.

Wiec chce prywatnie-w Gdyni,ktorą kocham a na godziny,ktore umożliwią nam dojezdzanie autem :):):):)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jejku, Haniu, byloby faktycznie swietnie, trzymam mocno kciuki, zeby sie udalo!!!!! tak swoja droga to podziwiam Cie, ze chcesz miec terapeute faceta. ja bym sie na to nie zdobyla, pewnie przez moje dziwne uprzedzenia. nie ufam po prostu facetom, nie otworzylabym sie za nic w swiecie przed terapeuta-mezczyzna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w czwartek byłam na wizycie i mówie mu wprost, że nie wiem czy mi jest terapia potrzebna, ja nie czuję że jestem jakaś "nienormalna" a przecież chyba mogę nie chcieć mieć faceta.

Stwierdził, że pogrywam sobie z facetami, wszystkie moje relacje z nimi to gry, kto wygra, kto przegra, kto rozdaje karty, manipulowanie itp. Tak, powiedział cos co jest prawdą. Z jednej strony nie czuję, abym kogoś potrzebowała i to jest prawdą, ale z drugiej strony potrzebuję ich, bo potwierdzają moją atrakcyjność (interesują się = jestem atrakcyjna). No i jest problem jeden, czyli "mój" Tarik... ktoś kto prawdopodobnie nie pogrywa, tylko kieruje do mnie prawdziwe uczucia, które mnie przerażają. Nie pogrywam z nim, bo nie chcę go ranić, ale najchętniej bym uciekła bo mnie to przerasta. Mówię, że nie wiem co mam z nim zrobić, a psycholog powiedział, że ja nie wiem co mam ze sobą zrobić a nie z nim. Chyba terapia naprawdę działa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-asia-, kobietami manipuluję,łykają wszystko,zatańczą jak zagram.Facet terapeuta nie da sie nabrac,bo ma to wpisane w koszta wlasne.Wiadomo,że bede przewracac oczami.

 

Zreszta..ja nie potrzebuje mamusi..już uzupelnilam,wytlumilam ten niedobór.Chce zobaczyc jak to może wygladac z tatusiem.

Chcę żeby ktos mnie okielznal,a nie roztapial sie w żalu i zachwycie nade mną.Tego już mam dość.

 

 

A dlaczego podziwiasz,zazdrościsz?To samo mogę powiedziec o Tobie i o tym,że umiesz zbudować solidną,niecukierkową więź z kobietą.

Ja nie.Kobiety są zbyt przewidywalne,nie ufam im-i to bedzie szowinistyczne-jakos sie gorzko zawodzę na ich inteligencji..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shadowmere, jest trochę prawdy w tym, co mówisz.

Ja tak miałam z porzednią psychiatrą. Dostawałam leki jakie chciałam, bo wiedziałam co powinnam powiedzieć, żeby jakiś dostać. Albo przy zwiększaniu dawek. To samo. A chodziło tylko o eksperyment, może jak wezmę więcej to np. apetyt koszmarnie się obniży? (chodziło o sertraline i fluoksetyne).

 

Zmieniając temat - dostałam zadanie, którego moja pusta głowa nie pojmuje: "jakie warunki muszą być spełnione, abym czuła się bezpiecznie na terapii - cele kontraktu".

I co ja mam z tym fantem zrobić? :oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chojrakowa,

Aniu pomyśl np. o :

-czasie terapii, niespóźnianiu się zarówo przez siebie jak i terapeutkę, Jesli ona się spóźni to musi odrobić te minuty spóźnienia, jeśli Ty...to tracisz,

- miejscu, wygodne krzesło, fotel czy kanapa,

- względna temperatura na spotkaniach,

- oswietlenie,

- kontaktowanie się po sesjach, bądź nie (telefon, e-mail itp.)

- częstotliwość spotkań,

- odbieranie telefonow przez terapeutke w trakcie sesji ewentualnie Twój włączony czy wyłączony telefon,

- godziny sesji,

- i inne dla Ciebie istotne.

 

Ja żadnego kontraktu nie podpisywałam. Przekonałam się na własnej skórze, gdy spóźniłam się na sesje może ze 3 razy w przeciągu roku, straciłam poprostu czas terapii.

 

[Dodane po edycji:]

 

Acha

 

I zawsze Ona juz czeka na mnie, dwa razy to ja czekałam na nią, przyszłam za wczesnie o 15-20 minut.

Zawsze siedzę na tym samym fotelu, tyłem do drzwi, przodem do okna, ona naprzeciwko mnie, też na fotelu, obok nas kanapa. Siedzimy przy stoliku okrągłym chyba.

Jak wchodzę , rzbieram się z wierzchniego odzienia, wieszak stoi tuż przy drzwiach, w pokoju terapeuty.

Na ścianie wisi zegar, po mojej lewej stronie.

Gabinet znajduje się na drugim piętre starej kamienicy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem jak ja bym to zrobila:

 

-stałe pory,odpowiednia czestotliwość (bede sie starac o 2 razy w tygodniu,chyba,że terapeuta uzna naczej-zaufam mu)

-do mnie mówi się albo po imieniu,albo pani Hanno-żadnego falszywego spoufalania pt "Pani Haniu"

-niektórzy lubią mieć możliwość zadzwonienia,napisania smsa-ja mialam z perwszą terapeutką,ale nigdy tego nie wykorzystalam.To ona do mnie zadzwonila 2 razy.Mnie to peszy,niepokoi.Zgadzam się z terapeutką Asi i swoim psychiatrą-kontakt żeby leczył i uczyl bezpiecznych granic powinien byc RZECZYWISTY.

-terapeuta nie może byc naiwny,ale tego nie zawrzesz w kontrakcie,to tylko moja osobista refleksja.Nie może być zbyt miękki,ani zbyt surowy-mialam szczescie wspolpracowac z jednym i drugim typem..Pierwsze bylo przyjemną i kojącą przygodą,w ktorej dalam popis swojej manipulacji,drugie frustrującą tresurą.

-ja na bank się upewnie czy terapeuta nie zamierza zmienic gabinetu.Fatalnie znoszę zmiany i nie umiem sie przystosowywac-w takich sytuacjach pięknie się ukazuje moja sztywność.

-dowiedz się,jaką techniką/technikami terapeuta będzie Cię leczyl,jeżeli to analityk,to najlepiej wybierac tylko sposrod zwyczajnych i nadzwyczajnych.

-fajnie żeby terapeuta w wyjątkowych sytuacjach dawal możliwosc dodatkowej sesji-ale to ma byc sesja,a nie sms.Są sytuacje,w ktorych potrzeba bezpieczenstwa i bliskosci przewyższa istotnością jakiekolwiek zalożenia terapeutyczne.

-najważniejsze-obietnica.Terapeuta nie może nagle zniknąć,wyjechac,oddac cię innemu terapeucie,zrezygnować.Bordera takie zachowanie może poprostu zabić-wiec lepiej to ustalic na początku.

-Niektorzy umawiają się na konkretny czas leczenia,ale to raczej behawiorysci i terapie specjalistyczne (dda,ddd,aa,SLA).Dla mnie to byloby nie do zniesienia.Terapia ma trwac tak dlugo jak będę tego potrzebowac.Dlatego lepiej sie upewnij czy Twoja terapeutka nie ma jakiejs umowy dotyczacej ilosci spotkan,etc.Dla mnie taka narzucona presja,stoper,ograniczenie byloby nie do zniesienia.

 

To wszystko co mi przyszlo do glowy.Może uda Ci sie znalezc cos co chcialabys uzgodnic ze swoją terapeutką :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuje się fatalnie nie wiem czy to po paroksetynie którą niezależnie ode mnie musiałem brać w mniejszych ilościach, a dopiero od paru dni mam zapas, od depakiny którą zacząłem pare dni temu czy to już moje nieodwracalne popierdzielenie. :( Mam ciągłą ochotę zadawania sobie bólu, dzisiaj w szkole wbijałem sobie końcówke długopisa w dłoń, poza tym ciągle pojawiaja sie mi przed oczami natretne obrazy wbijania sobie ostrza w ręke. I mam jakieś rozwalone źrenice na maksa nie wiem czy to po depakinie czy paroksetynie. :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja mam dzisiaj ochotę tylko leżeć, wręcz słaniam się po pokoju, kręci mi się w głowie.. chyba przesadziłam z perazyną.

 

aree1987, wcześniej też miałeś takie natrętne myśli dot. krzywdzenia siebie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Haniu, no podziwiam i zazdroszcze, bo ja w ogole mam kiepskie kontakty z mezczyznami, nie potrafie im zaufac, w pewnym sensie traktuje gorzej niz kobiety, i z wyzszoscia chociaz nie jestem feministka. rozmawialam o tym kiedys z terapeutka. doszlysmy do wniosku, ze chociaz mnie do nich ciagnie to czuje do mezczyzn i pogarde, i mimo wszystko lek. zdobywam kolejnych i opuszczam. gdy ktorys da sie zdobyc przestaje sie liczyc, gardze nim, gdy jest dla mnie czuly, opiekunczy, nie moge tego na dluzsza mete zniesc i uciekam, bo taki facet traci w moich oczach. chce go miec, gdy jest nie do zdobycia. gdy go juz mam - nie interesuje mnie.

 

a moja relacja z terapeutka faktycznie cukierkowa zdecydowanie nie jest, oj nie... przerabiam w niej chyba wszystkie mozliwe uczucia. wczoraj, gdy odchodzilampo sesji to cos mi sie stalo i sama ja poprosilam, zeby mnie przytulila. :shock::hide: tak bardzo tego potrzebowalam. a potem w domu sie za to ukaralam. bo ja nie zasluguje na cieplo. moge tylko patrzec na innych i sie w ten sposob torturowac. w ogole wczorajszy wieczor, noc i dzisiejszy dzien to jedna wielka porazka, nie wiem kompletnie co sie ze mna dzieje, wracam do starych "dobrych" nawykow, odreagowywania... Kontrola dala w leb.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a potem w domu sie za to ukaralam. bo ja nie zasluguje na cieplo. moge tylko patrzec na innych i sie w ten sposob torturowac. w ogole wczorajszy wieczor, noc i dzisiejszy dzien to jedna wielka porazka, nie wiem kompletnie co sie ze mna dzieje, wracam do starych "dobrych" nawykow, odreagowywania... Kontrola dala w leb.

Chyba każdy z nas ma chwile słabości, kiedy nawyk oraz chęć zrobienia sobie krzywdy bierze górę nad rozumem.

I w sumie chciałabym tu dużo więcej napisać, ale nie potrafię znaleźć słów. Dzisiaj nie potrafię w ogóle znaleźć słów. :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wcześniej też miałeś takie natrętne myśli dot. krzywdzenia siebie?

 

Właściwie to nie ale na terapii terapeutka uświadomiła, że mój "inny rutał" to właśnie takie krzywdzenie siebie, co jakoś nigdy tego wcześniej w ten sposób nie odbierałem. No i słyszałem o tym "popkulturowym" cięciu i kiedy to zrobiłem i było takie wielkie lol, mam ochotę to powtarzać. Też nieświadomie w chwilach trudnych wbijam sobie paznokć w ręke, wtedy jakoś łatwiej mi te sytuacje znosic, taki odruch.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba każdy z nas ma chwile słabości, kiedy nawyk oraz chęć zrobienia sobie krzywdy bierze górę nad rozumem.

I w sumie chciałabym tu dużo więcej napisać, ale nie potrafię znaleźć słów. Dzisiaj nie potrafię w ogóle znaleźć słów. :-|

 

to prawda Basiu... Ja nigdy nie potrafie znalezc slow na sesji, to dla mnie przeklenstwo, bo wiele rzeczy chce powiedziec, ale nie moge i zostaje potem z tym calkiem sama, wtedy moje demony rosna do kolosalnych rozmiarow. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oto co zrobila dzis dorosła Hania:

 

Poczulam się opuszczona przez Adama,ktory jadl obiad w kuchni i na moje pytanie odpowiedzial:"co tam mruczysz?".

Weszlam do szafy w sypialni z żyletką,zamknelam się i znów jestem tygryskiem.

Czekanie aż ktos przyjdzie,znajdzie i wyciągnie z szafy jest szalenie frustrujące,kazda minuta powiększa napięcie,ból,rozpacz,nienawiść.

 

Zachowuje sie tak samo od blisko 20 lat.

 

Asiu,zabawnie sie zlożylo-Ty jestes pseudofeministką,a ja chyba szowinistką na całego.

Pewnie to wynika z tego,że zaznalam dużo dobra od facetów.Choc moj tata mnie opuścil,byly momenty,w ktorych mnie rozpieszczał,tak jak rozpieszcza sie kogos bardzo cennego.Twoj tata poprostu zniknął,umyl od Ciebie ręce,udal,że Cię nie ma.Nie dziwota,że czujesz pogardę do wszystkich jemu podobnych..mnie kobiety męczą i nudzą,jestescie wyjątkiem.Wszystkie dookola są takie miałkie,irracjonalne,zaangażowane w nieistotności,czasem myślę o nich cieplo,ale z dobrotliwym poblażaniem.Nie szanuję kobiet.Są jak kury-wrzaskliwe,dziobate,chodzą stadami i wpatrują się z nabożeństwem w koguta.Nie moj klimat.Mialam tylko jedną naprawdę super bliską dziewczynę.I ona byla cudownym zaprzeczeniem calej reszty nastroszonych kwoczek.

Podobają mi się fizycznie.Nic poza tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shadowmere, Haniu, rzeczywiście bardzo domorosłe zacchowanie :mrgreen:

Czy kiedy byłaś mała przychodził po Ciebie tatuś do tej szafy, żeby Cię "uratowac z opresji"? Rola ojca chyba jednak w dużym stopniu rzutowała na Twoją osobowość - teraz chyba podświadomie chcesz, zeby za każdym razem ten tatuś jednak przyszedł i Cię zabrał jak najdalej od tego okropnego, śmiesznego świata. Oczywiście, to są tylko moje fantazje.

 

Nie szanuję kobiet.Są jak kury-wrzaskliwe,dziobate,chodzą stadami i wpatrują się z nabożeństwem w koguta.

Powiem szczerze, że chyba jednak - mimo wszystko - czuję się wyjątkowa ze swoim zaburzeniem, bo nie jestem taka jak te "kury". Bo inaczej widzimy i odbieramy świat, bo wszystko jest inne, jaskrawsze - uczucia bardziej bolą, a czyny bolą jeszcze bardziej.

 

Byłam się rozbudzić. Grafitowe niebo, pełno kolorowych światełek, rozmazanych dodatkowo przez moją lekką wadę wzroku, pełno pionków przechodzących obok mnie... idących przed siebie, z jakimś błahym celem, ale z jakimś celem. Po części im trochę zazdroszczę, bo też chciałabym mieć jakiś cel, a nie tak snuć się bez sensu aby podziwiać kolorowe światełka. Chłód się przydał. Był kojący.

 

PS. gdzie się znajduje takich facetów jak Twój Adaś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Haniu, to faktycznie mamy zupelnie odwrotnie, bo ja kobiety bardzo szanuje, podziwiam, niektorymi sie fascynuje do granic mozliwosci, ciagnie mnie do nich niesamowicie zas facetow moglabym zrownac z ziemia... I zastanawiam sie dlaczego - skad ta fascynacja kobietami, skad tak ogromny szacunek do nich. Raczej nie pochodzi od mojej mamy... :roll: Przychodzi mi do glowy moja ciocia, ktora w okresie dziecinstwa byla jak Swiety Mikolaj. To ona zastepowala mi mame... Bylam w nia wpatrzona jak w obrazek. Nawet ostatnio na terapii terapeutka mi powiedziala, ze choc rowniez ciocia mnie bardzo skrzywdzila I sprawila, ze moje zycie stalo sie spelnianiem oczekiwan innych to tylko jej zawsze zaciekle bronie, nie dam na nia zlego slowa powiedziec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paradoksy, Basiu...Tata mnie z szafy nie wyciagal.Nigdy-nie bylo szans,nie mieszkal ze mną.

W szafie czekalam na mamusię.

 

A Adaś..?Każdy facet,ktory Cię będzie kochal będzie takim Adasiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×